Jakiś czas temu zdradziłam Wam, że przygotowuję cykl postów porównujących moje maskary. Oto pierwszy post z tej serii, w którym pod lupę wezmę dwie maskary, które otrzymałam dawno, dawno temu za aktywność w serwisie NoweNowe. Dziś w przeciwnych narożnikach ringu staną:
Max Factor 2000 Calorie Dramatic Look
Miss Sporty Pump Up Lash
| Moja kolekcja maskar. Od lewej: 1. Max Factor 2000 Calorie Dramatic Look 2. Miss Sporty Pump Up Lash 3. Chanel Inimitable Intense 4. IsaDora Build-Up Mascara 5. Essence Lash Mania |
| Porównanie szczoteczek 1. Max Facto 2000 Calorie Dramatic Look 2. Miss Sporty Pump Up Lash 3. Chanel Inimitable Intense 4. IsaDora Build-Up Mascara 5. Essence Lash Mania |
Zaczniemy od 2000 Calorie, bo tej maskary używałam jako pierwszej, już nawet ją wyzerowałam, co można było zauważyć w ostatnim denkowym poście.
Ogólnie: Tusz ma stosunkowo niewielkie opakowanie. Ma tradycyjną szczoteczkę średniej wielkości. W czasie używania nie ma z nim żadnych problemów. Napisy się nie ścierają.
Obietnice producenta: Jest to tusz pogrubiający (pogrubienie rzęs o 300%), nie kruszy się, nie ściera, nie spływa z rzęs. Szczoteczka zapewnia nanoszenie odpowiedniej ilości tuszu. Jest hipoalergiczny i mogą go używać osoby noszące soczewki kontaktowe.
Moja opinia: Z większością obietnic producenta mogę się zgodzić. Tusz rzeczywiście nie spływa z rzęs, nawet podczas deszczowej czy śnieżnej pogody. Dobrze spisuje się również w cieple. Nie kruszy się nawet po całym dniu noszenia.
U mnie nie wywołał żadnych podrażnień- nałożony rano, wieczorem nie powodował pieczenia oczu (a to częsty problem w przypadku innych tuszy).
Szczoteczka była baaaaardzo wygodna- co prawda nie jestem fanką tradycyjnych szczotek i zdecydowanie bardziej wolę silikonowe, jednak ta była idealna- dobrze rozdzielała rzęsy i nanosiła odpowiednią ilość tuszu.
Co do efektu pogrubiania... 300% to to nie było, ale dla mnie efekt był wystarczający. Mam naturalnie grube i długie rzęsy, więc na codzień nie potrzebuję mocno działającej maskary- ta była dla mnie idealna, gdyż dawała delikatny efekt, idealny do dziennego delikatnego makijażu.
Tusz ma gęstą konsystencję- dzięki temu od początku przyjemnie się go aplikuje, jednak niestety po jakimś czasie dość szybko wysycha, ale do końca nie tworzy grudek.
Dostępność: w większości drogerii.
Cena: 30-39zł
Ocena: 4+/6
![]() |
| Porównanie- z lewej strony rzęsy niepomalowane żadnym tuszem. Z prawej strony- jedna warstwa Max Factor 2000 Calorie Zmiana koloru mojej skóry spowodowana zmianą oświetlenia ;) |
Maskarę od Miss Sporty zdecydowałam się zamówić ze względu na wiele pozytywnych opinii. Czytałam, że jest to niedroga, a skuteczna maskara.
Ogólnie: Opakowanie jest stosunkowo dosyć duże. Szczoteczka również jest tradycyjna, ale zdecydowanie większa niż w 2000 Calorie- podobnej grubości, ale o parę milimetrów dłuższa. Opakowanie jest praktyczne, nie ma z nim problemów, niestety napisy trochę się ścierają.
Obietnice producenta: Duża szczoteczka ma zapewnić mocne pogrubienie i idealne rozdzielenie rzęs. Można stopniować efekt pogrubienia (w zależności od ilości nałożonego tuszu). Nie pozostawia grudek.
Moja opinia: Tusz nieźle trzyma się na rzęsach. Niestety podczas mroźnej pogody mogą z nim być problemy- zdarzyło mi się, że tusz jakby zamarzał na rzęsach... pokrywał się szronem? ciężko to opisać. Kiedy wchodziłam z mrozu do ciepłego pomieszczenia, rzęsy odmarzały i tusz zaczynał spływać... Dlatego zimą lepiej go nie stosować, bo można przeistoczyć się w pandę.
U mnie nie spowodował podrażnień.
Moim zdaniem tusz całkiem nieźle pogrubia i dodatkowo też wydłuża rzęsy. Efekt jest ładny, jak na tak niską cenę maskary.
Minusem jest niestety szczotka. Mam duże oczy i długie rzęsy, ale pomimo to ciężko mi manewrować tak wielką szczotą- nie wyobrażam sobie, jak maskarę nakładają osoby o małych oczach... Przez te trudności w manewrowaniu nie jestem w stanie wymalować rzęs od nasady- szczotka nakłada tusz jakby od połowy rzęs, co wygląda dość idiotycznie (na zdjęciach niestety tego nie widać, bo rzęsy nie były wcześniej pokryte cieniem- normalnie nakładam bazę i beżowy cień, przez co rzęsy stają się jasne i wtapiają się kolorystycznie w skórę, dlatego czarny tusz to podstawa. Kiedy są pomalowane od połowy, wyglądają jakby nie wyrastały z powiek, tylko z powietrza- nie wiem, czy wiecie, co mam na myśli). Niestety "idealne rozdzielenie rzęs" to mit- tusz bardzo skleja rzęsy, a gigantyczna szczota nie jest w stanie ich rozdzielić, bo aplikuje zdecydowanie za dużo tuszu. Jedynym rozwiązaniem jest użycie grzebyka do rzęs (ja posiadam osławiony metalowy grzebyk z Inglota, który sprawdza się świetnie).
Dostępność: w większości drogerii
Cena: 11zł
Ocena: 2/6
![]() |
| Porównanie. Od lewej: rzęsy niepomalowane. Jedna warstwa maskary Miss Sporty Pump Up Lash. Jedna warstwa maskary + rzęsy rozczesane grzebyczkiem Inglot. Kliknij w obrazek, by powiększyć. |
Tą potyczkę zdecydowanie wygrywa Max Factor 2000 Calorie Dramatic Look.
Niestety efekt Max Factora nie jest na zdjęciach zbyt widoczny, gdyż podczas przygotowywania sesji tusz był już na wyczerpaniu :(
Który tusz Wam bardziej przypadł do gustu? Używacie maskar Max Factora lub Miss Sporty? Piszcie! A już niebawem kolejny odcinek z cyklu Tuszowa bitwa ;)


miałam 2000 calorie i jestem z niej jak najbardziej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem wszystkie maskary z Miss Sporty są naprawdę do niczego, kruszą się i wcale jakoś ładnie nie prezentują się na oku.. jestem na nie..
OdpowiedzUsuńLubię 2000 calorie jest bardzo fajny, u Ciebie Kasiu też super prezentuje się na oczkach :-)Pięknie!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! ;) Hmm masz rację- chociaż akurat w przypadku mojego psiaka "light" to niedobre slowo, zwazywszy na jego maaasę, jest tłusciutki ;D
OdpowiedzUsuńTa druga maskara (miss sporty) wg mnie lepiej wygląda na rzęsach, max factor jakoś bardzo delikatnie (chyba że to kwestia zdjęcia/oświetlenia :)). Czekam na kolejne odsłony!
OdpowiedzUsuńPopieram
UsuńOj jest jest, uwierz mi :) tylko zdjecia tak jakos zrobilam :D moj to za to lubi wskoczyc sobie na fotel czy kanapę, ale na parapecie tez posiedzi ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnego z nich. Masz bardzo ładne rzęsy, nawet nieumalowane ;)
OdpowiedzUsuńMiss Sporty lepiej rozczesuje, masz pieknie rozdzielone rzęski :)
OdpowiedzUsuńZostał rozczesany boskim grzebyczkiem z Inglota- inaczej bardzo skleja :(
UsuńZa pierwszym razem, jak nim malowałam, nie było za ciekawie, ale raczej to wina mojej nieumiejętności niż pędzelka :P słyszałam, że pędzelek z Catrice jest jeszcze dobry, może uda mi się go znaleźć :) no i obowiązkowo dalej szukam czarnego eyelinera :D Zazdroszczę, ja już bym też chciała umieć robić ładne kreski :)
OdpowiedzUsuńJa nie używałam jeszcze tuszy ani z Max Factora ani z Miss Sporty. Miss Sporty ładnie się prezentuje, tylko szkoda, że ma tyle minusów :(
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście szkoda...a od pędzelka bardzo dużo zależy :(
OdpowiedzUsuńOk, na pewno zrobię recenzję :))
Trudno jest wybrac wlasciwa mascare!
OdpowiedzUsuńHej kochana:* zostaw u mnie adres maila pod konkursem na Tangle Teezer:*
OdpowiedzUsuńUżywałam kiedyś tej maskary z MF i byłam z niej zadowolona. Tej drugiej nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubie tusz z MF.
OdpowiedzUsuńDo tuszy z Miss Sporty zraziłam się jakiś czas temu i raczej więcej już ich nie będe próbować.
Obserwuje.
uwielbiam tusze MF, w szczególności 2000 calorie. :) i tę miniaturkę Chanel też mam ale jeszcze nie używałam.
OdpowiedzUsuń