Jak minął Wam weekend? Mam nadzieję, że jesteście dziś wypoczęte i pełne energii.
Mój weekend minął przyjemnie, aczkolwiek zdecydowanie zbyt szybko- w sobotę opracowywanie koszmarnych dzieł Junga (które w moim wykonaniu wyglądało dokładnie tak jak na poniższej grafice), w niedzielę odwiedziny mojego chłopaka i rodzinny obiad.
![]() |
| Źródło zdjęcia: https://www.facebook.com/JesteKoteJakRowniezDoktorante Jak Kasia studiuje dzieła Junga |
Mam dziś dla Was podwójną, wybuchową recenzję. W piątek tubka z żelem wydała z siebie ostatnie, głośne i dwuznaczne "pfffffffffffff" (nie chcę się zastanawiać, jak ten dźwięk zinterpretowali domownicy :P), w niedzielę wygrzebałam resztkę masła ze słoiczka, tak więc jest to odpowiednia pora, by zrecenzować te kosmetyki. Zapraszam Was na recenzję:
- Pharmatheiss Cosmetics - Granatapfel Vitaldusche - żel pod prysznic z granatem
- Pharmatheiss Cosmetics - Straffende Körperbutter - masło do ciała z granatem
Kosmetyki stosowałam przez okres około miesiąca. Nie łączyłam ich z innymi specyfikami, by nie zaburzać efektu (nie robiłam przez ten czas peelingu, jedynie używałam ostrej gąbki lub rękawicy).
Zaczniemy po kolei- a więc od żelu pod prysznic.
Opakowanie: żel otrzymujemy w plastikowej, miękkiej tubce. Miejscami ma nadrukowaną etykietkę, a miejscami jest przezroczysta, więc możemy bez problemu obserwować, ile żelu się w niej znajduje. Tubka jest wygodna- dzięki stawianiu jej na zakrętce żel zawsze dobrze wypływa z opakowania, ale nie wycieka go za dużo. Opakowanie jest estetyczne, znajdują się na nim wszystkie niezbędne informacje.
| Piękny, kwiatowy wzór charakterystyczny dla kosmetyków z serii Granatapfel |
Użytkowanie:
+ Konsystencja - żel jest koloru czerwonego, półprzezroczysty, z zatopionymi w nim.... hm, no właśnie- co to jest? Wygląda jak czerwone włókna z miąższu owocowego, ale po nałożeniu na dłoń czy gąbkę rozpływa się w żelu. Na moje oko jest to jakaś dziwna, jakby nierozmieszana forma barwnika. Wydaje mi się, że to zabieg celowy- dzięki temu żel wygląda, jakby ktoś naprawdę upchał do niego rozdrobniony owoc granatu.
| Tutaj pod światło widać te specyficzne "drobinki". |
+ Pienienie się - żel wytwarza obfitą, zabarwioną na lekko czerwonawy kolor pianę. Dobrze pieni się na gąbce, rękawicy, myjce.
+ Wydajność - żel jest bardzo wydajny, wystarczy mała ilość, by umyć całe ciało. Tubka wystarczyła mi na około miesiąc codziennego stosowania.
+ Zapach - owocowy, ale dość słodki. Moim zdaniem wyraźnie czuć w nim aromat granatu. Mi zapach przypadł do gustu, nie stawał się drażniący w trakcie stosowania.
+ U mnie żel nie spowodował podrażnień.
Efekty:
Producent obiecuje "orzeźwienie, rewitalizację i odbudowanie warstwy lipidowej". Moim zdaniem żel naprawdę skutecznie oczyszcza skórę, równocześnie nie przesuszając jej, ale "odbudowa warstwy lipidowej" to to nie jest. Nie wysusza, ale też nie nawilża dodatkowo. Ja jednak nie wymagam od żelu pod prysznic nawilżenia- to już zadanie dla mazideł do ciała.
Skład: Na plus należy zaliczyć brak parabenów, olejów mineralnych oraz SLES czy SLS- głównym środkiem myjącym jest tutaj ALS. Jest to składnik naturalny, pozyskiwany z olejku kokosowego lub palmowego, jest przyjazny dla skóry (chyba, że sulfaty w ogóle źle na Ciebie działają) i biodegradowalny. Ekstrakty naturalne co prawda są, ale niestety w połowie składu, za substancjami zapachowymi. Plus za łagodzący panthenol w składzie.
INCI: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Glycerin, Sodium PEG-7 Olive Oil, Carboxylate, Betaine, Cocamidopropyl Betaine, Acrylates Copolymer, Coco Glucioside, Parfum, Panthenol, Sodium Coco-Glucoside Tartrate, Punica Granatum Fruit Extract, Olea Europeana Fruit Oil, Olea Europeana Leaf Extract, Sodium Chloride, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Benzoic Acid, Tocopherol, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Sodium Benzotriazolyl Butylphenol Sulfonate, Buteth-3, Tributyl Citrate, Tris (tetramethylhydroxyperidinol) Citrate, Limonene, Linalool, Geraniol, Citral, Cl 16035.
Dostępność: jedynie apteki (dokładną listę znajdziecie tutaj: http://granatapfel.pl/apteki )
Cena: 30 - 40 zł za 200ml
Ocena: 5/6 (Właściwości żelu są świetne! Owszem, równie dobrze oczyścimy sobie skórę przy pomocy Isany za 6zł, jednak żel Pharmatheiss jest delikatniejszy, nie wysusza skóry tak mocno. Przy tym ładnie pachnie, jest bardzo wydajny i ma piękne opakowanie. Punkt w dół za wysoką cenę.)
Po prysznicu przyszedł czas ma smarowanie się mazidłem. Co prawda po żelu Pharmatheiss moja skóra nie była spięta i wysuszona na wiór, jednak ja zawsze nakładam po prysznicu coś nawilżającego. Jak w roli nawilżacza spisało się masło Pharmatheiss Granatapfel?
Opakowanie: Plastikowy słoik z plastikową (choć stylizowaną na metal :P) zakrętką. Całość bardzo estetyczna, przyciąga wzrok dzięki kolorom i kwiatowym wzorom (charakterystycznym dla całej serii). Na opakowaniu znajdują się wszystkie ważne informacje.
| Słoiczek zabezpieczony jest folią, więc mamy pewność, że nikt przed nami paluchów w nim nie maczał. |
Użytkowanie:
+ Konsystencja - bardziej jak gęsty balsam do ciała, bynajmniej nie typowo maślana. Nie bieli, bardzo dobrze rozprowadza się na skórze.
+/- Wchłanianie się - masło wchłania się właściwie od razu, jednak jeszcze 20-30 minut po aplikacji na skórze można wyczuć delikatną, lepką warstewkę- nie jest to jednak jakoś wybitnie uciążliwe, bo wystarczy założyć piżamkę czy dresik i to uczucie znika.
- Zapach - kiedy pierwszy raz otworzyłam słoiczek, poczułam zapach granatowo-słodki- taki sam, jak jest w innych kosmetykach z tej serii. Z czasem jednak na pierwszy plan w zapachu zaczęła przebijać się nuta... alkoholowa. Balsam pachniał jak drink z sokiem z granatu xD Następnie zapach znowu ewoluował, znowu na gorsze- czułam już jedynie alkohol. Może alkoholikowi to się spodoba- mi niekoniecznie.
+ Wydajność - masło wystarczyło mi na około miesiąc codziennego stosowania, więc jest wydajne. Wystarczy zaaplikować niedużą ilość, bo balsam łatwo się rozprowadza i dzięki temu możemy nakładać go cienką warstwą.
+ Masło nie spowodowało podrażnień ani nie zapchało.
Efekty:
Masło ma za zadanie ujędrnić i intensywnie pielęgnować skórę. Z założenia przeznaczone jest dla skóry dojrzałej i wysuszonej. Ja stosowałam go, bo zimą moja skóra rzeczywiście jest wysuszona, a poza tym przeszłam przez mordercze 30 day shred z Jillian, więc nie chciałam, żeby po ewentualnej utracie kilogramów skóra pozostała obwisła.
Masło nawilża- tego mu odmówić nie można. Według mnie jednak nie jest to intensywna pielęgnacja, a jedynie podstawowe nawilżanie. W czasie jego stosowania moja skóra była miękka, gładka, ale pod koniec dnia łydki (które najmocniej się wysuszają) stawały się na nowo suche.
Co do ujędrniania - najbardziej zależało mi na ujędrnieniu skóry na brzuchu. Niestety jednak balsam nie poradził sobie z tym zadaniem- skóra jaka była, taka jest. A wydaje mi się, że po miesiącu stosowania powinny być już jakieś efekty. Natomiast skóra na udach i pośladkach jest napięta (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), elastyczna, ale nie miałam z nią wcześniej większych problemów, dlatego uznaję, że jej stan się poprawił, ale nie w jakimś wybitnie dużym stopniu.
| Na nakrętce mamy przyklejoną "rozkładówkę" z wszystkimi ważnymi informacjami. |
Skład: Wielkim plusem jest brak olejów mineralnych i ich pochodnych w maśle. Nie doszukamy się tam też silikonów. Mamy za to dwa fajne nawilżacze- masło shea i oliwę z oliwek tłoczoną na zimno. Do tego dwie substancje, które mają za zadanie ujędrnić skórę- kofeina i wyciąg z tzw. pokrzywy indyjskiej. I oczywiście wyciąg z granatu. Skład uznałabym za naprawdę fajny, gdyby nie nieszczęsny Alkohol denat. To on odpowiedzialny jest pewnie za ten alkoholowy zapach masła, na który narzekałam. Poza tym ma działanie wysuszające na skórze, może też podrażniać wrażliwców.
INCI: Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Alcohol denat., Olea Europeana Fruit Oil, Dicaprylyl Ether, Glyceryl Stearate Citrate, Caprylic/Capric Trigliceride, Ethylhexyl Palmitate, Cera Alba, Punica Granatum Fruit Extract, Sucrose Stearate, Caffeine, Parfum, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Coleus Forskohlii Root Extract, Chlorella Vulgaris/Lupinus Albus Protein Ferment, Carbomer, Tocopherol, Glycine Soja Oil, Ethylhexylglycerin, p-Anisic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Limonene, Linalool, Geraniol, Citral.
Dostępność: jedynie apteki (dokładną listę znajdziecie tutaj: http://granatapfel.pl/apteki )
Cena: 78 zł za 300ml
Ocena: 3/6 (Masło dobrze nawilża, ale szału nie robi. Z ujędrnianiem mojej skóry niestety sobie nie poradził, choć to w sumie dziwne, bo kofeina i ten alkohol denat., który powinien przenosić substancje aktywne w głębsze warstwy skóry... No nie wiem. W każdym razie uważam, że cena tego kosmetyku jest mocno przesadzona. Za 78zł kupimy sobie dwa kosmetyki- i skuteczny nawilżacz i jakieś intensywne serum ujędrniające. Nie powiem- dobrze mi się go używało, ale sama na pewno bym go sobie nie kupiła).
| A oto cały zestaw kosmetyków Pharmatheiss Granatapfel, który do mnie trafił. |
Uffff, się rozpisałam. Ale należało się Wam za tyle dni nieobecności ;)
Jak Wam się podobają kosmetyki Pharmatheiss Granatapfel? Recenzje zachęciły Was do kupna czy wprost przeciwnie?
Czekam na Wasze komentarze :)
Dziękuję firmie Pharmatheiss Cosmetics za przekazanie kosmetyków do testów. Dziękuję również firmie Vesna Lorenc za zorganizowanie całej akcji i bardzo sympatyczny kontakt.
Zaznaczam równocześnie, że fakt otrzymania kosmetyków za darmo nie wpłynął na moją opinię o nich.


szkoda, że takie ceny;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Ja też nie jestem skłonna płacić aż tyle za pielęgnację ciała :/
UsuńSzkoda że w masełku ten alkohol straszy ... Żel fajny, może kiedyś w zakupowym szale się skuszę ? ;)
OdpowiedzUsuńŻel mogę polecić, masełko raczej odradzam, bo za taką cenę można lepsze mazidła znaleźć :)
Usuńwszystkie te rzeczy bardzo ładnie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zaciekawiły :)
Usuńszkoda, że alkohol jest tak wysoko w składzie w masełku. Fajne opakowanie :))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, też nad tym ubolewam... Pewnie ta substancja wspomaga przenikanie składników aktywnych, ale równocześnie może podrażniać...
UsuńNo za cenę 78 zł wolałabym kupić sobie masło PAT&RUB.
OdpowiedzUsuńdokładnie to samo chciałam napisać! ;)
UsuńCoś jest w tym P&R, skoro tyle osób poleca. Muszę wypróbować! :)
Usuńnie na moją kieszeń :D ale żel ciekawy :)
OdpowiedzUsuńIwonko, na moją niestety też nie ;P
UsuńCzytałam już o tych kosmetykach u Hexx i po jej poście byłam bardzo zainteresowana tym żelem i kremem do rąk, teraz po Twojej recenzji żel kręci jeszcze bardziej! A co do masła-drinku, to ja właśnie tak mam z żelem pod prysznic z TBS, na skórze pachnie jak likier kokosowy czy malibu :/
OdpowiedzUsuńOoooo, ja malibu uwielbiam, więc chyba będę musiała sobie taki żel sprawić :P chociaż może lepiej nie, bo w sumie wolę malibu pić niż myć się w nim :P
UsuńNo powiem że bardzo zachęcające produkty, zwłaszcza żel, wygląda cudownie!
OdpowiedzUsuńŻel mogę szczerze polecić :)
UsuńPrzyjemne składy maja te kosmetyki. Przy masle jak za taka cene mogli by postarac sie juz o szklany sloik, takie na mnie robia zawsze lepsze wrazenie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda- tym bardziej, że wysoko w składzie mamy alkohol, a przecież alkohol nie powinien być przechowywany w plastiku. Co prawda nie zamierzam go pić czy jeść, ale też nie mam pewności, czy plastik nie wpłynął na właściwości masła...
UsuńŻel chętnie, masło niekoniecznie. Najbardziej jestem ciekawa z tej serii czegoś do twarzy.
OdpowiedzUsuńMoja mama testuje krem do twarzy z tej serii, niebawem zamieszczę jej recenzję :)
UsuńAkurat jeśli chodzi o takie kosmetyki czasami widząc cenę to oczy mi wychodzą na wierzch. Rozumiem, że naturalne składy itd. ale bez przesady - niejednokrotnie tanie rzeczy wcale nie są gorsze :)
OdpowiedzUsuńNo ba! Oczywiście, że tak. Moim zdaniem zwłaszcza pielęgnacja nie zawsze warta jest kilkudziesięciu złotych.
Usuńżel wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńI jest naprawdę fajny :) Moja skóra go polubiła.
UsuńZapach musi być świetny ;]
OdpowiedzUsuńO tak, zapach bardzo przypadł mi do gustu, choć czytałam, że niektórym dziewczynom się nie spodobał.
Usuńojej, ceny mają wysokie:/ u Mysi czytałam, że żel powoduje u niej podrażnienie
OdpowiedzUsuńOjoj :/ U mnie na szczęście nie spowodował podrażnienia.
Usuńto ja już wolę swój hawajski balsam- myślałam że jest zabójczo drogi, ale przy tym, to taniocha ;)
OdpowiedzUsuńa porównanie zapachu do drinka jest genialne :)
Hawajski? Hm, ciekawi mnie, co to za specjał :)
UsuńFajna rzetelna recenzja.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że jest taka firma.
Jak zobaczę gdzieś w aptece to luknę, dzieki Twojej recenzji.
Ale "Może alkoholikowi to się spodoba- mi niekoniecznie" dobre , hihihi :)
Bardzo się cieszę, że recenzja okazała się przydatna :)
UsuńZachęcają:) Przyznam, że pierwszy raz spotykam się z tą firmą na blogach.
OdpowiedzUsuńJa poznałam Pharmatheiss dzięki ShinyBox, gdzie była miniaturka ich kremu do twarzy :)
Usuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, miło mi :*
UsuńOcena żelu bardzo zachęca, ale cena strasznie odstrasza:P
OdpowiedzUsuńDokładnie- ja też raczej nie skusiłabym się na zakup.
Usuńwyglądają i zapowiadają się kusząco ;p ;)
OdpowiedzUsuńI właśnie takie kuszące są ;)
Usuńzel mnie kusi!
OdpowiedzUsuńJest naprawdę fajny, ale przyznam, że równie fajne znajdziesz na półkach w drogerii za wiele niższą cenę ;P
UsuńŻel bym z chęcią spróbowała ;-)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę godny polecenia, choć niestety cena wysoka...
Usuńfajnie się prezentują!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zaciekawiły :)
UsuńNie podobają mi się te "drobinki" :D
OdpowiedzUsuńWydają się podejrzane, co nie? :P
UsuńRównież testowałam i nadal testuję te kosmetyki i na przykład żel polubiłam bardzo, masło również jest fajne, ale na pewno nie na tyle, żeby aż tyle kosztować! ;)
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania- kosmetyki fajne, ale właściwie podobne znajdziemy w drogeriach za niższą cenę.
UsuńRozpłakałam się na widok tej grafiki z kotem i wyobraziłam sobie Ciebie pilnie studiującą Junga :D!! Uwielbiam Twoje wstępy do wpisów :*
OdpowiedzUsuńNatalio, jak miło, że ktoś łzy roni nad moim nieszczęściem ;)
UsuńChcę, jak pomyślę o zapachu *.*
OdpowiedzUsuńZapach mi osobiście przypadł do gustu, ale czytałam opinie, że niektórym dziewczynom się nie spodobał ;/
Usuńzdjęcie z kotem mega :D uśmiałam się.
OdpowiedzUsuńżelu muszę spróbować :)
Polecam, jest naprawdę fajny :)
UsuńKaska, ten koteczek jest zaje... fajny!:) Po prostu czad!
OdpowiedzUsuńHaaaa, mi też się spodobał :D
UsuńCzuję się oszukana (troszkę), bo słoiczek z masłem wyglądał na szklany z metalową zakrętką :D
OdpowiedzUsuńNiezły podstęp, no nie :P
Usuń