Od kilku dni mam w Krakowie prawdziwą zimę- wreszcie jest śnieg, a nie śnieżno-błotna breja.
Na przekór zimowej pogodzie przygotowałam post ze wspomnieniem lata. Hiszpańskiego lata na plaży nad oceanem ;)
Czy kosmetyk, o którym mowa, jest rzeczywiście oceanem przyjemności czy też bezdennym rozczarowaniem?
Aby poznać moją opinię, przeczytajcie recenzję Solnego Peelingu do ciała Ocean SPA od Abacosun.
Opakowanie: plastikowy przezroczysty słoiczek z plastikową nakrętką. Wygodnie wydobywa się z niego kosmetyk, łatwo też przemieszać peeling, co jest koniecznością przed każdym użyciem, bo- jak widzicie na zdjęciach - kryształki soli łatwo opadają na dno, a oleje wypływają na górę. Niestety jednak opakowanie nie jest do końca szczelne- nietrudno o to, by w trakcie stosowania kryształki soli dostały się na zakrętkę i rozszczelniły opakowanie. Jeśli potem nieuważnie ułożymy peeling na bok lub co gorsza- do góry dnem, zacznie wyciekać z niego oleista ciecz... Ja w ten sposób zalałam sobie półkę z kosmetykami.
Użytkowanie:
+ Drobinki peelingujące - naturalne, bo solne, rozpuszczają się pod wpływem wilgoci na skórze, ale bardzo powoli, więc spokojnie jesteśmy w stanie dokładnie wyszorować skórę. Jest ich w peelingu dużo, więc to również pozytywnie wpływa na jego właściwości ścierające.
+ Konsystencja - moim zdaniem idealna - na tyle rzadka, by kosmetyk dobrze rozprowadzał się na skórze, ale też na tyle gęsta, by nie spływał za bardzo z dłoni. Trzeba brać pod uwagę, że nie jest to typowy żel peelingujący, a po prostu olej z zatopionymi w nim drobinkami soli, więc taka mieszanka zawsze będzie dość rzadka. Musimy też przed każdą aplikacją przemieszać peeling, bo drobinki solne opadają na dno, a olej wypływa.
Pienienie się - peeling nie wytwarza piany, więc nie ma właściwości myjących- stosuje się go na skórę umytą już wcześniej żelem czy mydłem.
+/- Zapach - delikatny, co mi osobiście odpowiada, bo nie zawsze mam ochotę na silnie pachnące kosmetyki. Ale! Zapach jest na zmianę- chemiczny i przyjemny. Raz pachnie chemicznie, parafinowo, a za parę sekund czuję przyjemny, kwiatowo-orzeźwiający zapach. Przedziwna mieszanka.
- Wydajność - peeling wystarczył mi dokładnie na 5 aplikacji. Słaba wydajność jest niestety dość częstą wadą peelingów cukrowych czy solnych.
| Czerwonym okręgiem zaznaczyłam drobinki soli, które fajnie widać na tym zdjęciu. |
Efekty:
Ten peeling to naprawdę mocny zdzierak! Kiedy peelingowałam nim ciało, na koniec całego procesu miałam już boleśnie pościeraną skórę na dłoniach! ;) Na ciele daje efekt wygładzenia, odświeżenia skóry. Po spłukaniu na skórze pozostaje tłusta warstwa, więc ja wycieram się delikatnie, by jej nie pościerać. Olej wchłania się, ale powoli, dlatego po użyciu peelingu najlepiej wskoczyć w piżamkę. Po użyciu peelingu moja skóra nie potrzebuje już dodatkowego nawilżenia, więc balsam sobie odpuszczam. Ciężko ocenić nawilżenie skóry po użyciu peelingu - od aplikacji do kolejnego prysznica skóra jest w świetnym stanie- gładka, zregenerowana, natłuszczona. Po kolejnym prysznicu konieczne jest jednak nałożenie balsamu, a więc peeling nie ma jakiegoś bardziej dogłębnego, długotrwałego wpływu na skórę. I chyba raczej nie ma podstaw, by takiego efektu oczekiwać, bo peeling stosowałam tylko raz w tygodniu.
Co ciekawe- peeling mnie nie zapchał! A bardzo się tego obawiałam, widząc parafinę tak wysoko w składzie. Być może częstotliwość aplikacji miała na to wpływ.
Skład: Na plus należy zaliczyć fakt, że w peelingu nie ma parabenów. W składzie znajdziemy mnóstwo przyjaznych, naturalnych olejów i dobroczynny dla skóry ekstrakt z alg. Sporym minusem jest jednak parafina na drugim miejscu w składzie- moja skóra nie lubi tej substancji, gdybym stosowała peeling częściej, pewnie zareagowałaby zapchaniem. Gdyby nie ta parafina, skład byłby idealny!
INCI:
Maris sal - naturalny morski surowiec bogaty w minerały pochodzące z wody morskiej, które wykazują właściwości energetyzujące, nawilżające, kondycjonujące.
Paraffinum liquidum - emolient z przerobu ropy naftowej, ma działanie komedogenne, zapobiega odparowywaniu wody ze skóry, zmiękcza, wygładza, regeneruje, chroni.
Helianthus annuus seed oil - olej słonecznikowy; zmiękcza, regeneruje, ma działanie przeciwzapalne, antyoksydacyjne, normalizuje wydzielanie sebum.
Vitis vinifera seed oil - olej z pestek winogron; jest całkowicie wchłaniany przez skórę, nawilża, ujędrnia, tonizuje, ma działanie przeciwzapalne, wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry, przyspiesza regenerację, rozświetla, działa przeciwstarzeniowo.
Persea gratissima oil - olej z awokad; odżywia, działa przeciwalergicznie, przeciwzapalnie, antygrzybicznie, łagodząco, leczy egzemę i łuszczycę.
Fucus vesiculosus extract - ekstrakt z morszczynu; działa ujędrniająco, nawilżająco, oczyszczająco, antycellulitowo.
Tocopheryl acetate - witamina E w formie estru; ma działanie antyoksydacyjne, wzmacnia barierę naskórkową, poprawia nawilżenie i ukrwienie skóry.
Caprylic/Capric trigliceryde - kondycjonuje, zmiękcza, wygładza skórę, stosowany w czystej postaci może być komedogenny.
Parfum
Propylene glycol - humekant z przerobu ropy naftowej, zapobiega odparowywaniu wody ze skóry, tworzy na skórze film, wspomaga przenikanie do skóry innych substancji, może działać podrażniająco.
BHA - syntetyczny przeciwutleniacz, wydłuża przydatność produktu do użycia.
Citric acid - kwas cytrynowy; reguluje pH kosmetyku, wydłuża czas przydatności do użycia.
Ascorbyl palmitate - antyoksydant; wydłuża czas przydatności kosmetyku do użycia.
BHT - syntetyczny przeciwutleniacz; wydłuża czas przydatności kosmetyku do użycia.
CI 61565 - zielony barwnik
Dostępność: online (np. bezpośrednio na stronie Abacosun: http://www.abacosun.com.pl ), lub stacjonarnie (na targach lub w niektórych sklepach stacjonarnych - lista dostępna tutaj: http://www.abacosun.com.pl/c/6/0/Dystrybucja )
Cena: 39 zł za 240ml
Ocena: 4/6 (To kosmetyk pełen sprzeczności - pachnie nieładnie, potem ładnie; opakowanie ma wygodne i niewygodne; skład byłby idealny, gdyby nie parafina, ale z drugiej strony nie zapchał mnie... Do działania ścierającego nie mogę się przyczepić- peeling naprawdę skutecznie usuwa martwy naskórek, a jednocześnie nie podrażnia, od razu nawilża skórę. Cena jest średnia, biorąc pod uwagę niską wydajność peelingu. Ostatecznie jednak uznaję ten kosmetyk za dobry- polubiłam jego działanie na moją skórę. I co ciekawe- sprawił, że przekonałam się do tego typu natłuszczających peelingów! Teraz mam ochotę wypróbować inne peelingi na bazie olejów.)
Dziękuję firmie Abacosun za udostępnienie kosmetyku do testów i bardzo profesjonalne podejście do współpracy. Mogłam wybrać sobie kosmetyk spośród produktów, które Pani Karolina dobrała według opisu moich kosmetycznych preferencji i potrzeb mojej skóry.
Równocześnie zaznaczam, że fakt otrzymania kosmetyku za darmo nie wpłynął na moją opinię.

Fajnie wygląda ta sól :D Szkoda, że jest tak słabo wydajny!
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam- smutno mi się zrobiło, gdy się skończył ;)
Usuń39 ZŁ za 5 aplikacji to chyba trochę za mało :/
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie samo zdanie na ten temat :/
UsuńCzytając zaczęłam nabierać na niego ochoty.. właśnie do momentu ceny :/
UsuńOjjjj, Natik - narobiłam Ci apetytu na ten peeling, a na koniec zniechęciłam :D
Usuńnaprawdę mogli sobie tę parafinę darować...
OdpowiedzUsuńMogli, zwłaszcza, że poza parafiną jest tam mnóstwo genialnych olejków naturalnych, które w zupełności by wystarczyły.
UsuńNadal nie rozumiem czemu niektórzy producenci ciągle wpieprzają parafinę do swoich kosmetyków. Krem kosztuje 2394834 złotych i ma parafinę na drugim miejscu, no ludzie... Nie cierpię tego składnika i uważam na niego. Peeling wydaje się mieć świetne działanie, ale ta cena idąca z wydajnością i parafina...
OdpowiedzUsuńWłaśnie też się nad tym zastanawiam. Skoro cena jakiegoś kosmetyku jest wysoka, oczekiwałabym, że i jakoś składników też taka będzie, a tu co? substancje z przerobu ropy naftowej :/ Szykuję niebawem post porównawczy mleczek do demakijażu- tam dopiero jest wesoło- niezależnie od tego, czy mleczko kosztuje 5zł, czy 17zł, czy nawet 100zł - wszędzie parafina :/
Usuńod razu skojarzył mi się z peelingiem z rossmana Meersalz - Ol - Peeling, tamten starczył mi na dość długo i naprawdę mocno zdzierał i jest tani :)
OdpowiedzUsuńWidziałam właśnie niedawno opinie o nim- mam ochotę go wypróbować :)
UsuńJa ostatnio wypróbowałam peeling solny i faktycznie że wydajność takich peelingów jest kiepska co mnie niezmiernie dołuje :(
OdpowiedzUsuńU mnie peelingi solne i cukrowe znikają w momencie - 5-6 aplikacji i po sprawie.
UsuńPreferuję jednak te cukrowe.
OdpowiedzUsuńJa właśnie z cukrowymi jakoś się nie polubiłam- chyba nie znalazłam jeszcze cukrowego peelingu, który by mnie zadowolił ;)
Usuńfaktycznie mało wydajny :/ to ja chyba wolę Pat&Rub, bo choć jest droższy, to starcza na dużo dłużej :)
OdpowiedzUsuńWidzę Marti, że dołączasz do grona kusicielek Pat&Rub - w końcu ulegnę tym kuszeniom i kupię :D
UsuńZapach chemiczny cena dość wysoka bo 40 zł i jeszcze wydajność.Więc na pewno bym się nie skusiła.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ten zapach jest dziwny- chemiczno - przyjemny xD
UsuńPo peelingu solnym Daxa na dobre zraziłam się do takich i chyba zostanę wierna cukrowym (lub syntetycznym drobinkom) ;)
OdpowiedzUsuńA mnie peeling cukrowy Bielendy bardzo zraził do cukrowych drobinek :( Ale teraz mam cukrowy z Bielenda Professional, więc jest szansa na rehabilitację w moich oczach :D
UsuńSzkoda, że ma parafinę w składzie i to tak wysoko. Naprawdę można zrobić dobry peeling solny czy cukrowy bez tego składnika, a firmy pchają go wszędzie z uporem maniaka. O ile (o dziwo) w balsamach do ciała parafina mi odpowiada, tak w peelingach jej nie cierpię i znam tylko jeden, w którym mi nie przeszkadzała. Szkoda...
OdpowiedzUsuńTo ja właśnie chyba mam na odwrót - bardziej mi szkodzi parafina w balsamach niż w peelingach. Ale też wolałabym, żeby jednak nie było jej w składzie :/
UsuńNie znam go,ale czek na nowy peeling z Pat&Rub:)
OdpowiedzUsuńOhhhh, kusisz tym P&R :D
UsuńZauważyłam, że producenci kosmetyków lubią dodawać parafinę do peelingów, wiele osób ona zapycha. Sądzę, że to niepotrzebne!
OdpowiedzUsuńP.S - Wysłałam Ci jakiś czas temu mejla, mam nadzieję, że dotarł ;-).
Też tak myślę! Jestem pewna, że ten peeling poradziłby sobie spokojnie bez parafiny- jest w nim sporo innych, fajniejszych olejów, które na pewno by wystarczyły.
UsuńMail dotarł, odpisałam nawet :D
Uwielbiam twoje tytuły, zawsze budują u mnie napięcie :D Kosmetyk faktycznie taki ciężki do jednoznacznego określenia, ale mimo ciekawym właściwościom pielęgnacyjnym, które opisałaś mnie nie kupił. Powody to głównie dość wysoka cena vs. koszmarne opakowanie (to oczywiście rzecz gustu, ale piszesz że słoik też jest mało funkcjonalny, więc podwójne nie) i nie lubię peelingów na bazie olejku, zdecydowanie wolę takie galaretki :)
OdpowiedzUsuńTo ja właśnie ostatnio przekonuję się do peelingów na bazie olejów - pozwalają mi trochę oszczędzić czas, bo nie muszę po kąpieli smarować się już żadnym mazidłem :D ale faktem jest, że galaretki z reguły są ostrzejszymi zdzierakami.
UsuńHmHm... zagwozdka. Chyba jednak odpuszczę ...
OdpowiedzUsuńBabeczko, jest sporo innych peelingów solnych na rynku, więc polecam wypróbować najpierw coś tańszego i zobaczyć, czy w ogóle taka forma zdzieraka będzie Ci odpowiadać ;)
Usuńkuszący, choś cena trochę mrozi, jeśli taki niewydajny :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak... A szkoda, bo ja bardzo polubiłam jego działanie ;)
UsuńNa zimę idealne połączenie - peelingujące drobinki i olej, skóra moja była by zachwycona :) Lubię produkty Abacosuna za ich ogromną wydajność, mam kilka i każdy z nich to ma, niezależnie czy to żel, czy maska, czy krem ;)
OdpowiedzUsuńBuziole ;*
Ja też bardzo lubię kosmetyki Abacosun - miałam kiedyś ujędrniający żel pod prysznic i był po prostu boski :) Ten peeling też polubiłam :)
UsuńSzkoda, że jest taki niewydajny :( Ale ponoć są podobne w Rossmannie :)
OdpowiedzUsuńTeż właśnie znalazłam taką informację :) Kupię na pewno ten rossmanowy dla porównania.
UsuńJak mocny zdzierak to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa też preferuję słabsze zdzieraki, ale ten jest mocny, a jednocześnie delikatny, bo od razu pielęgnuje skórę olejami :)
Usuń