Witajcie kochani!
Od trzech dni mam w przygotowaniu dwie notki, jednak cały czas coś mnie rozprasza i nie mogę dokończyć. Mam nadzieję, że jutro mi się to uda.
A tymczasem pomyślałam, że nadszedł wreszcie czas, by opowiedzieć Wam o mydłach Tso Moriri.
Zużyłam ich już kilka i bardzo je polubiłam (między innymi Mydło Kibica, Czysty kaszmir i kokos, Imbir).
Nie będę się rozpisywać i opisywać każdego po kolei, bo właściwie wszystkie są moim zdaniem bardzo podobne w działaniu- różnią się wyglądem i zapachem.
| Kosmetyki Tso Moriri prezentują się wyjątkowo uroczo :) |
Mydła Tso Moriri to mydła organiczne. Producent zapewnia, że są w 100% ze składników naturalnych, z czego 66% to składniki z organicznych upraw. Są to więc mydełka przyjazne dla skóry, łagodne, nieingerujące zbytnio w naturalną barierę lipidową skóry tak jak dzieje się to w przypadku ostro działających detergentów.
| Mydło Kibica |
+ Opakowania – mydła Tso Moriri dostajemy zapakowane w przezroczystą folię, na której naklejona jest nieduża etykieta z najważniejszymi informacjami.
+/- Kostka – średniej wielkości. Niestety ze względu na to, że jest taka kanciasta, początkowo niezbyt wygodnie się jej używa. Dopiero po kilku zastosowaniach nabiera wygodniejszego kształtu.
+ Konsystencja – mydełka nie mają tendencji do rozmiękania się na mydelniczce- jedynie Mydło Kibica było nieco bardziej miękkie niż pozostałe.
+ Pienienie się – mydła Tso Moriri pienią się bardzo dobrze, piana jednak nie ma takiej typowo „kremowej” konsystencji.
+ Oczyszczanie – mydła pozostawiają skórę tak oczyszczoną, że aż nieprzyjemną w dotyku- po umyciu skóry mydełkiem konieczne jest nałożenie jakiegoś nawilżacza.
+/- Nawilżanie – nie przesuszają skóry, ale też nie wpływają na polepszenie się poziomu nawilżenia.
+ Wydajność – zdecydowanie na plus, mydła Tso Moriri nie zmydlają się zbyt szybko.
+ Zapach – każde mydełko pachnie inaczej, ale ogólnie można powiedzieć, że wszystkie mają takie typowo mydlane zapachy – jak dla mnie przyjemne. Zapach nie utrzymuje się na skórze.
+ Przy problemach skórnych – kostkami Tso Moriri myłam moją biedną, zatrądzikowaną twarz i było ok. Stosowałam je też przy podrażnieniu skóry w innych partiach ciała i również radziły sobie dobrze.
+ Skład - 100% naturalnych składników, z czego 66% pochodzi z organicznych upraw
Na plus zaliczyć można również wygląd tych mydełek. Co prawda nie powinno się oceniać książki po okładce, a kosmetyku po jego wyglądzie, ale nie da się zaprzeczyć, że mydło Tso Moriri jest ozdobą łazienki.
Pamiętam, jak około rok temu stosowałam do mycia twarzy mydełko Alepp. Leżała sobie taka smutna, szara kostka na mydelniczce. I pewnego dnia rodzice zaprosili jakiś gości. W moim tacie obudził się instynkt estety i tata kazał mi bezwarunkowo zabrać nieszczęsne Alepp, bo „goście pomyślą, że się takim szarym glutem myjemy”. Na nic się zdało tłumaczenie, że to najlepszy „szary glut” wśród mydeł. Tata chciał na mydelniczce coś ładnego, a przynajmniej bardziej estetycznego niż Alepp.
Tso Moriri w pełni go zadowoliło ;P
| Prawie jak witraż ;) |
Dostępność: online (np. w sklepie http://www.bankamydlana.pl lub http://www.mydlarnia-hebe.pl ) lub stacjonarnie (w mydlarniach oraz w mniejszych drogeriach i aptekach – lista dostępna tutaj: http://www.tsomoriri.pl/partnerzy.html )
Cena: ok. 12zł za 100g
Ocena: 5/6 (Dla mnie te mydła są już klasyką- uwielbiam je, zawsze mam przynajmniej jedną kostkę w domu. Myślę też, że są fajnym prezentem- taki kosmetyczny drobiazg każdemu się przyda, a przy okazji ładnie się prezentuje. Są dobre do mycia dłoni, twarzy, całego ciała.)
| Mydło Imbir w szlachetnym guerlainowym towarzystwie - prezenty od Ani |
Jestem pewna, że znacie mydła Tso Moriri – na pewno już kiedyś o nich czytałyście, słyszałyście, albo wdziałyście je w jakiejś mydlarni.
Bardzo mnie ciekawi, czy lubicie takie mydła, czy może jednak preferujecie klasyczne szare lub białe kostki w stylu „gluta” Alepp? ;)
A na dobry początek weekendu - piosenka, która powinna się stać hymnem moich najbliższych tygodni :P
wyglądają ślicznie :)
OdpowiedzUsuńI jak cudnie pachną... :)
UsuńJa w ogóle nie jestem zwolenniczką mydeł w kostce, ale przyznam, że te prezentują się fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńJa mydła w kostce pokochałam, kiedy odkryłam Alepp i w ogóle inne mydełka naturalne :) Od czasu do czasu zdradzam mydła i wypróbowuję jakieś żele czy pianki, ale potem od razu wracam z podkulonym ogonem do mydeł :D
UsuńJa mam jakiś dziwny wstręt :P Nie pytaj, nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć :D
UsuńRozumiem, czasem tak bywa :D
UsuńJa na przykład nie mogę się przekonać do kosmetyków myjących w piance - wszyscy sobie specjalnie spieniają szampony, a ja do pianek nie potrafię się przekonać.
Akurat pianki to ja uwielbiam :D
UsuńA widzisz :D Każdy ma jakieś kosmetyczne "dziwactwo" ;)
UsuńMyślę, że nawet więcej niż jedno... :D
UsuńZ TM miałam do czynienia tylko w glossyboxie, jakoś u mnie tych mydeł nie widać. A szkoda!
OdpowiedzUsuńWielka szkoda! U mnie są w różnych mydlarniach, a że jedną mam prawie pod nosem, obok uczelni, to wiadomo... :D
Usuńostatnio też zaszalałam z mydełkami od TM :) przepięknie się prezentują i pachną ♥
OdpowiedzUsuńOooo, jestem bardzo ciekawa, jakie wersje zapachowe sobie wybrałaś :)
UsuńA ja dostałam ślinotoku od patrzenia się na zdjęcia... ;-) Wyglądają apetycznie!
OdpowiedzUsuńChyba zainteresuję się ręcznie robionymi mydłami, bo to naprawdę fajna sprawa.
Lia, rzeczywiście- takie kolory intensywne mają :)
UsuńJa mydełka naturalne polecam z czystym sumieniem - odkąd zaczęłam stosować Alepp i potem inne mydełka, myję twarz tylko takimi kostkami.
Te mydełka wrażenia robią, też mam 3 sztuki i są boski ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę pieśń ;))
Madlen, cieszę się, że podzielasz mój zachwyt nad Tso Moriri i nad Gossip :D
Usuńświetne :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńjakie piękne!!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ich urok to główny plusior :D
UsuńPiękne są ;D
OdpowiedzUsuńRzadko można taki komplement zaserwować mydełkom :D
Usuńmydełka są prześliczne! szkoda by mi bylo używać :D
OdpowiedzUsuńTeż mam ten dylemat- użyć i cieszyć się z działania, czy nie używać i podziwiać wygląd :D
UsuńMnie bardziej kuszą takie kostki w stylu Alep, a ogólnie sama nie mam doświadczenia żadnego z takimi naturalnymi mydełkami, muszę w końcu jakieś wypróbować. Mam je co prawda na wish liście kosmetycznej, ale jakoś tak na ostatnim miejscu, bo trochę brak mi przekonania ze względu na kostkę właśnie, zawsze ich higieniczność mi się wydaje wątpliwa, takie głupie przeświadczenie ;)
OdpowiedzUsuńHm, coś w tym jest- kostki rzeczywiście do najbardziej higienicznej formy nie należą. Ja jednak zawsze trzymam kostki do twarzy na osobnej mydelniczce i stosuję je tylko do twarzy- jak mi się znudzą, wtedy myję nimi też dłonie i resztę ciała. Ale nigdy nie stosuję mydła do twarzy, potem do ciała, potem znowu do twarzy.
UsuńWyglądają bardzo fajnie :) Aż żal używać ;-) Lubię mydełka w kostce od czasu do czasu ;)
OdpowiedzUsuńBello, lubisz sobie urozmaicać pielęgnację? To się chwali :)
UsuńNigdy mnie nie przekonywały takie półprzeźroczyste mydełka czy glicerynowe, czy jak je tam nazwać:) Właśnie przez tą tępość skóry po myciu i kolory. Ładnie wyglądają, ale na twarz wybieram jednak szaraki.
OdpowiedzUsuńSzaraki są the best :) Chociaż teraz na przykład używam mydła marsylskiego, które jest takie delikatnie różowe i działa bosko :)
Usuńi to tego jeszcze pięknie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńTo ich bardzo duża zaleta :)
UsuńNie widziałam ich nigdzie :(
OdpowiedzUsuńFrance, niestety nie są ogólnie dostępne- najłatwiej znaleźć je w mydlarniach :)
Usuńto drugie mydełko bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńMydełko Kibica? :) One wszystkie ładne :D
UsuńA ja wolę mydełka w płynie :) Ostatnio faworytem jest to z Lidla :)
OdpowiedzUsuńJa w płynie używam tylko do rąk- bardzo lubię te z Isany :)
Usuńsą przepiękne ! :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę :)
UsuńWyglądają pięknie, zdecydowanie zachęcają do częstego ich używania :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę- aż przyjemnie stosować coś tak ładnego :)
UsuńPięknie się prezentują <3
OdpowiedzUsuńAż żal byłoby je ruszać ;D
To jest właśnie dylemat :D
UsuńAch, jak ja chętnie bym takie mydełka przetestowała :)
OdpowiedzUsuńLuthienn, musisz dorwać się do jakiejś krakowskiej mydlarni :)
Usuńprezentują się rewelacyjnie aż żal używać ;)
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony szkoda je też trzymać na półce, by sobie leżały ;)
UsuńPiękne są! Ja bym się na nie tylko patrzyła :)
OdpowiedzUsuńMadlen, ja chyba jednak wolę je używać :D
UsuńPrawdziwa ozdoba łazienki;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
Usuńuwielbiam takie mydełka :)
OdpowiedzUsuńŻanetko, ja tak samo :)
UsuńWiedziałam że skądś kojarzę tę markę, mydło kibica miałam w GB :) Pamiętam że jak otwierałam pudełko coś bardzo intensywnie pachniało i okazało się że to mydło kibica ;D Fajne było, szkoda że tak średnio dostępne :)
OdpowiedzUsuńTaaaak, właśnie tak jest z mydłami Tso Moriri- pachną na kilometr :)
UsuńMydła chętnie wykorzystuję do mycia rąk czy ciała, ale na twarz wolę ich nie nakładać, ponieważ moja skóra nie przepada za tą formą oczyszczenia. W moim przypadku o wiele lepiej sprawdzają się żele do mycia twarzy i pianki myjące:)
OdpowiedzUsuńZaintrygowało mnie "Mydło Kibica":) Trzeba przyznać, że Tso Moriri potrafi nadawać swoim produktom intrygujące nazwy;)
Karminowe Usta, dobrze wiedzieć, co lubi nasza skóra i kierować się tymi wskazówkami :) Moja cera woli mydła niż żele :)
UsuńMydło Kibica było produkowane z okazji Euro :)
Wyglądają intrygująco :)
OdpowiedzUsuńBardziej jak ozdoba niż kosmetyk, no nie? ;)
UsuńMiałam kiedyś bardzo podobne mydła z Organiqe :)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że ich wygląd przyciąga oko.
A zapach, nos :)
A działanie- skórę :D
Usuńja jakos nie przepadam za mydełkami w kostce, choć wyglądaja pięknie :)
OdpowiedzUsuńCo kto lubi :) Na szczęście na rynku jest tak ogromny wybór kosmetyków oczyszczających, że każdy znajdzie coś dla siebie :)
UsuńZasłuchałam się w Gossip i odtworzyłam ją u Ciebie już ze trzy razy przez tą którką chwilę :D Mydło-powidło, ale jaka muza! Uwielbiam Beth! :D
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam Gossip, a czasem mam wrażenie, że ich piosenki pisane są o mnie xD
UsuńUwielbiam takie mydełka, sama przyjmował często glicerynowe i wymyślnych wzorach, kolorach i zapachach... Są mega!
OdpowiedzUsuńDobijasz mnie tą piosenką :D Mój Narzucony ciągle mi to śpiewa i faktycznie za niedługo to uznam za hymn :D
Picola, dla mnie to już jest hymn, bo muszę sobie znaleźć pracę... Buuu, to takie smutne, ale oglądając teledysk Gossip można przynajmniej trochę poprawić sobie nastrój :)
UsuńUwielbiam tego typu specyfiki :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
K.
Ja też mam słabość do takich mydełek :)
Usuńślicznie się prezentują te mydełka.
OdpowiedzUsuńDbają nie tylko o skórę, ale i o nasze odczucia estetyczne :D
Usuńzawsze takich mydełek mi szkoda używać, ale zdobią mi łazienkę i pachną w bieliźniarce :)
OdpowiedzUsuńHahaha, też trzymam je na półkach, żeby ciuszki ładnie pachniały :D
UsuńPięknie prezentują się te mydełka.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :)
Usuńnie znam, nie słyszałam i pewnie nieprędko przetestuję. Wyglądają przepięknie, bezsprzecznie. uwielbiam mydła i nie pamiętam kiedy używałam żelu pod prysznic, a moim faworytem jest "glut Aleppo";)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam "gluta Aleppo", ale stosowałam go wyłącznie do twarzy :)
UsuńWyglądają cudownie!:D
OdpowiedzUsuń