Pogoda dzisiaj znowu leci w kulki - wczoraj narobiła mi nadziei, że wreszcie nadejdzie wiosna, a dziś znowu śnieg... Co prawda od razu się stopił, ale jednak widok białego puchu za oknem skutecznie popsuł mi nastrój.
Aby poprawić sobie (i być może także Wam) nastrój, przygotowałam recenzję porównawczą dwóch peelingów, których zapach sprawia, że zapominam o paskudnej pogodzie, o całym świecie, i czuję się po prostu szczęśliwa. Producent chyba władował do tych kosmetyków jakieś hormony szczęścia ;)
A mowa o:
- Farmona – Sweet Secret – Szarlotkowy peeling do mycia ciała
- Farmona – Sweet Secret – Orzechowy scrub do mycia ciała
Zaczniemy od szarlotki z bitą śmietaną i cynamonem – mniam!
Opakowanie: peeling zamknięty jest w plastikowej butelce „z klapką”. Obawiałam się, czy to dobre rozwiązanie, jednak okazało się, że kosmetyk ma na tyle rzadką konsystencję, że bez większych problemów wypływał z opakowania. Jednocześnie pozwalało to zachować higienę. Niestety butelka jest nieprzezroczysta.
Stosowanie:
+ Drobinki peelingujące – są małe, ale bardzo ostre. Świetnie zdzierają martwy naskórek, jednocześnie nie powodując podrażnień (przynajmniej u mnie). Są to drobinki sztuczne. Ich ilość jest optymalna.
+ Konsystencja – niezbyt gęsta, żelowa, ale nie utrudnia aplikacji, nie spływa.
![]() |
| Peelingujące właściwości mają te małe, ledwo widoczne żółte drobinki, przypominające trochę pokruszone na drobno płatki kukurydziane ;) |
+ Pienienie się – peeling ma właściwości myjące, na skórze tworzy delikatną, kremową pianę. Nie pieni się jakoś mega obficie, ale wystarczająco.
+ Zapach – zdecydowanie na plus! Peeling pachnie jak świeżo upieczona szarlotka domowej roboty- słodko, ale nie przesadnie. Ja uwielbiam takie wonie.
+ Wydajność – peeling jest bardzo wydajny, wystarcza na kilkanaście do 20 aplikacji.
Efekty:
Producent sugeruje codzienne stosowanie peelingu. Dla mnie byłoby to niewskazane- peeling jest dość mocny, drobinki są niewielkie, ale bardzo ostre, dlatego moim zdaniem w zupełności wystarczą 2-3 aplikacje tygodniowo.
Ja jestem zachwycona efektem działania peelingu szarlotkowego. Genialnie peelinguje skórę, pozostawiając ją gładką i miękką. Pobudza mikrokrążenie w skórze, dzięki czemu balsam czy masło nałożone po kąpieli lepiej i głębiej się wchłania. Poza tym nie podrażnia, nie uczula. Lubię go też za właściwości myjące- dzięki temu przed peelingiem nie muszę stosować żelu pod prysznic.
Skład: jest taki sobie – na drugim miejscu mamy SLES- silny środek myjący, który w większych ilościach i przy dłuższym stosowaniu może powodować podrażnienia. Poza tym w pierwszej połowie składu substancje zapachowe. Plus za brak parabenów i za naturalne wyciągi – z jabłka, proteiny mleka, olejek cynamonowy, puder z nasion jojoba, pantenol.
INCI: Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate, Acrylates Copolymer, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Polyethylene, Polyurethane, Parfum (Fragrance), Polysorbate 20, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Powder, Propylene Glycol, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Lactose, Panthenol, Inulin, Cinnamomum Zeylanicum (Cinnamon) Bark Oil, Styrene/Acrylates Copolymer, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Caramel Colour E150d, Cinnamal.
Cena: ok. 13 zł za 250ml
Kiedy opisałam Wam już smakowitą szarlotkę, możemy przejść do kolejnego deseru. Bez obaw o kalorie! Przed Wami Muffinki orzechowe z karmelem.
Opakowanie: Ten peeling dostajemy w plastikowym słoiczku. Opakowanie jest wygodne i praktyczne, ale niezbyt higieniczne – nabieramy peeling mokrymi dłońmi, na których mogą znajdować się również pozostałości innych kosmetyków... Ale bez przesady, pompki air-less w przypadku peelingu nie wymagam :P
Stosowanie:
+/- Drobinki peelingujące – producent użył dokładnie tych samych drobinek, jakie mamy w peelingu szarlotkowym. Również są małe, ostre, sztuczne, ale skuteczne. Jest ich odpowiednia ilość, ale mam wrażenie, że przez inną, bardziej kremową konsystencję peelingu, nie mają już takiej mocy jak w przypadku peelingu szarlotkowego. Mam wrażenie, że nieco bardziej ślizgają się po skórze. Mimo to są jak najbardziej ok, dają oczekiwany efekt.
+ Konsystencja – bardzo rzadka, ale nie na tyle, by spływała nam z dłoni. Peeling jest kremowy, jak rozrzadzony balsam do ciała.
- Pienienie się – ten peeling teoretycznie również powinien być myjący (przynajmniej tak zapowiada producent), jednak nie wytwarza piany i nie daje uczucia czystości. Trzeba stosować go po użyciu żelu pod prysznic czy mydła.
+ Zapach – om nom nom! Kiedy otworzyłam opakowanie peelingu, zakochałam się po pierwszym niuchnięciu. Peeling pachnie mega słodko, orzechowo, przepysznie! Ja jestem ogromną fanką tego zapachu. Lubię go nawet bardziej niż szarlotkowy.
+ Wydajność – peeling jest wydajny, starcza na kilkanaście aplikacji.
Efekty:
Bardzo dobrze peelinguje, pozostawia skórę gładką i miękką, pobudza mikrokrążenie. Mam jednak wrażenie, że jest odrobinę delikatniejszy niż szarlotkowy.
Nie jest to peeling myjący, nie ma też jakiś wybitnych właściwości nawilżających. Po jego użyciu skóra jest nieco bardziej nawilżona niż gdybyśmy tylko umyli się żelem czy mydłem, ale i tak wymaga dodatkowego nawilżenia balsamem.
Nie podrażnia, nie uczula, ale niestety u mnie przyczynia się do zapychania- to pewnie wina parafiny na początku składu.
Skład: przeciętny. Na minus zaliczam parafinę na trzecim miejscu, silikony na początku składu oraz parabeny. Na plus- substancje zapachowe na końcu, w połowie składu naturalne ekstrakty (nie za wiele, ale są)- olej makadamia, wosk.
INCI: Ethylhexyl Stearate, Polyurethane, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glyceryl Stearate Citrate, Cetearyl Alcohol, Cyclopenthasiloxane, Cyclohexasiloxane, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Macadamia Ternifolia Shell Powder, Cera Alba (Beeswax),Caramel Colour E150d, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), BHA
Cena: ok. 12-13 zł za 225ml
Dostępność: większe i mniejsze drogerie (podobno trudno znaleźć w sklepach te kosmetyki – przyznam, że ja nigdy nie szukałam ich na półkach, a nawet gdyby, to wydaje mi się, że Kraków ma stosunkowo dobre zaopatrzenie w kosmetyki Farmony, więc nie mam odniesienia do innych miast.); online (http://sklep.farmona.pl/)
Ocena – SZARLOTKA: 6-/6 (Obniżam punkty za mocny detergent w składzie, ale tak naprawdę nie wpływa to na moją ogromną sympatię do tego kosmetyku. Kiedyś stosowała go też moja siostra i powiedziała mi, że to jej ulubiony peeling. Ja chyba podpiszę się pod jej słowami! Dla mnie idealny!)
Ocena – ORZECHOWE MUFFINY: 4/6 (Dobrze peelinguje, nie podrażnia, cudownie pachnie, jest niedrogi. Minus za średni skład i za zapychanie. Przyczepię się również do tego, że nie jest to peeling myjący, choć producent tak go określa.)
Podsumowując- Farmona robi bardzo fajne peelingi! Choć drobinki peelingujące nie są naturalne, są jednak bardzo skuteczne. A zapachy bardzo umilają peelingowy rytuał.
Jak słusznie zauważyła jedna z Czytelniczek- Farmona promuje się jako "Laboratorium Kosmetyków Naturalnych", choć te peelingi nie spełniają wymogów kosmetyków naturalnych czy organicznych. Dlatego zaznaczam, że te kosmetyki do naturalnych nie należą, choć nie zmienia to mojej sympatii do nich.
Czujecie się zachęceni do wypróbowania takich słodkich peelingów? ;)
Jeśli tak, zapraszam na moje rozdanie, gdzie do wygrania między innymi peeling szarlotkowy i szarlotkowe masło z Farmony:
![]() |
| Kliknij w banner |
Dziękuję firmie Farmona za udostępnienie kosmetyków do testów.
Jednocześnie zaznaczam, że fakt otrzymania kosmetyków za darmo nie wpłynął na moją ocenę.






Nie używam ich, ale lubię takie smakowite zapachy.
OdpowiedzUsuńJa też- po takim peelingu już nie mam ochoty na jedzenie słodyczy :D
UsuńHmm, a ja mam wrazenie ze ten orzechowy jest bardzije ostry wlasnie przez to ze jest kremowy, a nie pieni sie :D Aczkowiek szarlotkowy wygrywa jeżeli chodzi o zapach <3 chcoc opakowanie mnie wkurza :P
OdpowiedzUsuńKurcze, to ja właśnie na odwrót xD Bardziej podoba mi się zapach orzechowego, ale wydaje mi się nieco słabszy :D
UsuńTen w butelce na pewno wypróbuję :3
OdpowiedzUsuńHikki, ciekawa jestem, czy spodoba Ci się równie mocno jak i mi :)
UsuńBardzo podobały mi się zapachy ich produktów, ale te ich peelingi są zbyt słabe ;)
OdpowiedzUsuńŁooo, to Ty potrzebujesz naprawdę mocnego ścierania :) Dla mnie te peelingi to max możliwości- pod koniec peelingowania całego ciała mam już obolałe dłonie xD
Usuńale "pyszne" kosmetyki, żadnego z nich nie miałam jeszcze okazji używać... ja dzisiaj też się przestraszyłam jak rano śnieg sypał, na szczęście teraz już pogoda się troszkę poprawiła... :)
OdpowiedzUsuńU mnie też już nie sypie, ale jest szaro, ponuro... Taka jesienna pogoda :(
UsuńOba bym chciała mieć :) Peelingi uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńJa też, niedawno to sobie uświadomiłam ;)
Usuńco za pychoty
OdpowiedzUsuńParadoxa, a gdybyś wiedziała, jak pachną, mmmmmmmmmmm :)
UsuńCudne są e produkty ja otrzymałam wersję z migdałami.
OdpowiedzUsuńO, też musi pięknie pachnieć :) Ja uwielbiam migdały :)
UsuńZdecydowanie mój ulubiony zapach :)
OdpowiedzUsuńAniu- szarlotkowy czy orzechowy? :)
UsuńPierwszy raz spotykam "orzecha" z tej serii, musi być boski...jak wszystkie pozostałe smaki;)
OdpowiedzUsuńOrzech to chyba jakaś nowość, jest w sprzedaży dopiero od niedawna (tak jak piernik) :)
UsuńAż ślinka leci! Każda to poleca a ja jeszcze nie wypróbowałam! Tak nie może być:)
OdpowiedzUsuńPaula, zapraszam w takim razie na moje rozdanie, może uda Ci się wygrać, a tam właśnie między innymi szarlotkowa seria Farmony :) Pyszniutka!
UsuńMuszę mieć ten peeling!
OdpowiedzUsuńSzalortkowy czy orzechowy? Najlepiej oba :D
Usuńa w Krakowie nie ma śniegu dziś :D
OdpowiedzUsuńjakoś nie lubię w kosmetykach takich "jedzeniowych" zapachów.
Jeszcze rano był, ale na szczęście już się zmył ;) a raczej rozpuścił :P
UsuńNie używałam... Ale muszą pyyysznie pachnieć;)
OdpowiedzUsuńOj tak, aż chce się je zjeść :D
Usuńmasz u mnie 3 losy
OdpowiedzUsuńmerci :)
UsuńU mnie dzisiaj też śnieżyło, na szczęście krótko ;)
OdpowiedzUsuńCo do peelingów, to ta szarlotka jest taka smakowita :D
I bardzo fajnie działa, co mnie zdziwiło, bo myślałam, że wolę peelingi z naturalnymi drobinkami ;)
UsuńZapowiadają się obiecująco :D
OdpowiedzUsuńSą obiecujące i w większości te obietnice spełniają :)
UsuńAle "smakowite nazwy" :)) Aż nabrałam ochoty na słodycze :)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że wystarczy kąpiel z użyciem takich kosmetyków i jesteś już tak zasłodzona, że nie masz ochoty jeść nic słodkiego ;)
Usuńłał uwielbiam te kosmetyki ! teraz mam krem do rąk kokosowo-bananowy
OdpowiedzUsuńhttp://to-co-daje-szczescie.blogspot.com/
Ta seria kokosowo-bananowa mnie kusi- zapach mógłby mi się spodobać :)
Usuńmusze wyprobowac ten orzechowy peeling !
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz orzechowy zapach, to koniecznie :)
UsuńOj ten orzechowy to bym chciała :D ale na szarlotkę bym się w życiu nie zdecydowała bo po prostu nie lubię tego ciasta ;p
OdpowiedzUsuńOjej, jak można nie lubisz szarlotki?! To taka pychota :D
UsuńTa wersja szarlotkowa jak dla mnie jest za słodka i za cynamonowa:)
OdpowiedzUsuńTak? Oj, to szkoda- mi bardzo odpowiada :) Moim zdaniem orzechowa jest słodsza, więc też mogłaby nie przypaść Ci do gustu ;)
UsuńNie lubię się z kosmetykami Farmony, przyznaję.
OdpowiedzUsuńJednak, nie ukrywam, że bardzo kusi mnie ta szarlotkowa seria.
Zwłaszcza masełko :)
Anetko, moim zdaniem szarlotkowa seria jest świetna- może zmieniłaby Twój stosunek do Farmony :)
UsuńTe mnie nie kuszą, ale masło już tak! Tylko czy ten zapach się nie przejada z czasem?:)
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię tego określić, bo zużyłam tylko jedno opakowanie do tej pory. Lubię zmieniać kosmetyki pielęgnacyjne :)
UsuńMmmm... ale pyszności:)))
OdpowiedzUsuńDosłownie :D
Usuńjak skończę obecne peelingi migdałowy i czekolada-kokos z Perfecty, to skuszę się na szarlotkę z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy spodoba Ci się tak jak mi :)
Usuńu mnie identyczna pogoda, niestety...aż się boję jutro rano spoglądać za okno ;)
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo- boję się, że znowu zobaczę śnieg ;)
UsuńTe zapachy zawsze wywołują we mnie ślinotok, ale potem czytam o właściwościach i wszystkie wątpliwości się rozwiewają, to nie są produkty dla mnie i mojej problemowej skóry ;(
OdpowiedzUsuńOj, współczuję :( Faktem jest, że seria Sweet Secret może skórze bardzo wrażliwej nie służyć, więc lepiej nie próbować.
Usuńten peeling cały czas u mnie czeka w kolejce.
OdpowiedzUsuńSzarlotkowy czy orzeszkowy? :)
UsuńAaaaa chcę chcę chcę! Narobiłas mi smaka :D
OdpowiedzUsuńLuthienn, przykro mi- już taka ze mnie kusicielka kosmetyczna ;)
Usuńco ja bym dała za wypróbowanie tego ło matko <3
OdpowiedzUsuńEllly, nic trudnego- masz szansę, zgłaszając się do mojego rozdania ;)
Usuńten karmelowy musiałabym powąchać bo często jeśli chodzi o zapachy to Farmona jest dl mnie zbyt męcząca,intensywna ;)
OdpowiedzUsuńMarilyn, obawiam się, że ten zapach mógłby Ci się nie spodobać- jest intensywny i słodki. Szarlotka mniej męcząca moim zdaniem :)
Usuńmimo, ze orzech wypada slabiej niz szarlotka to ja wolałabym orzech :) za zapach :)
OdpowiedzUsuńMi również bardziej odpowiada zapach tego orzechowego :D Gdyby nie ta parafina w składzie... :(
UsuńUwielbiam obydwa, choć szarlotkowy lubię może ciut bardziej ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba też- lepiej mi się go stosowało. Ale bardziej podoba mi się zapach orzechowego ;)
UsuńMmmmm.... Pyszna szarlotka :D ciekawe, czy pachnie jak ta u mojej babci :D
OdpowiedzUsuńFabryczna, myślę, że babcinej szarlotki nic nie pobije ;)
Usuńja orzechowego jeszcze nie otwierałam i ciekawiło mnie jaki jest w środku więc dzięki za foto! a mam taką strrrrrraszną ochotę go powąchac!!! :D peeling szarlotkowy pachnie bosko ale mnie podrażniają te drobinki :(
OdpowiedzUsuńOrzechowy ma niezbyt apetyczny wygląd :P Ale pachnie obłędnie ;) Cierpliwości! :D
UsuńAle to musi pachnieć! :)
OdpowiedzUsuńObłędnie :D
Usuńtaką miałam na nie ochotę (zwłaszcza szarlotkę, bo lubię mocne zdzieraki), ale nigdzie ich stacjonarnie nie widziałam :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie ludzie narzekają na ich dostępność :/ Ja na szczęście nie mam z tym problemu- może dlatego, że to krakowska firma :) Cocaron, gdybyś kiedyś była w Krakowie, wstąp do drogerii Firlit- tam mają chyba pełną ofertę Farmony :)
Usuńmnie nie musisz namawiać! spróbowałam i chcę więcej! :P
OdpowiedzUsuńTe pysznościowe zapachy uzależniają :D
Usuń