Walczyć ze sobą będą dziś dwie maskary, które posiadam w formie miniaturek: IsaDora Build-Up Extra Volume Mascara oraz Chanel Inimitable Intense Mascara.
Zanim przejdziemy do bitwy, powiem Wam tylko, że dostałam już odpowiedź od dwóch zwyciężczyń rozdania i dwie paczki z nagrodami już wyruszyły w świat, czekam tylko jeszcze na jedną osobę. Mam nadzieję, że zgłosi się w przewidzianym na to czasie :)
EDIT: Mam już odpowiedź od ostatniej zwyciężczyni, tak więc wszystkie paczuszki trafią do nowych właścicieli bez zbędnych opóźnień. Bardzo się cieszę, kochani!
| Moja kolekcja maskar. Od lewej: 1. Max Factor 2000 Calorie Dramatic Look 2. Miss Sporty Pump Up Lash 3. Chanel Inimitable Intense 4. IsaDora Build-Up Mascara 5. Essence Lash Mania |
| Porównanie szczoteczek 1. Max Facto 2000 Calorie Dramatic Look 2. Miss Sporty Pump Up Lash 3. Chanel Inimitable Intense 4. IsaDora Build-Up Mascara 5. Essence Lash Mania |
Zacznijmy od IsaDory. Tą miniaturkę dostałam w ostatnim KissBoxie, więc dziś mija dokładnie miesiąc, odkąd ją posiadam. Myślę, że tyle czasu w zupełności wystarczy, by ocenić właściwości maskary- zwłaszcza, że nie zmienia się ona jakoś szczególnie w ciągu tego czasu (a wiadomo, że czasami maskary gęstnieją, itp).
Ogólnie: Ja mam wersję mini (6ml), pełnowartościowe opakowanie jest dwa razy większe, ale wyglądem bardzo zbliżone do miniaturki. Jest wygodne w użyciu, szczoteczka tradycyjna, średniej wielkości.
Obietnice producenta: Maskara mocno pogrubia rzęsy, utrzymuje się cały dzień i noc, odporna jest na łzy.
Moja opinia: Jeśli chodzi o aplikację maskary, to muszę powiedzieć, że jest to jedna z moich ulubienic- szczoteczka nakłada odpowiednią ilość tuszu, nie skleja rzęs, bardzo ładnie je rozdziela. Właściwie nawet niekonieczne jest użycie grzebyczka potem. Rzęsy stają się wyraźnie pogrubione i wydłużone- może nie jest to jakiś mega spektakularny efekt, ale mi do codziennego makijażu w zupełności wystarcza. Nie ma w niej grudek (nawet po miesiącu używania), nie wysycha zbyt szybko.
W ciągu dnia maskara nie kruszy się, ale niestety potrafi się dość mocno rozmazać. Podczas wilgotnej pogody odbija się na powiekach i pod okiem. Także 24-godzinna trwałość obiecana przez producenta to niestety mit.
Konsystencja tuszu jest dla mnie zadowalająca- nie należy do gęstych (do których zaliczyłabym np. Max Factor 2000 Calorie, o której pisałam w odcinku 1), ale też nie jest zbyt rzadka. Maskara ma ładny kolor, nie ma problemów z jej zmywaniem.
Dostępność: drogerie (ale te bardziej "ekskluzywne" jak Sephora czy Douglas- w osiedlowych drogeriach czy w Rossmanie chyba jeszcze nigdy nie widziałam nic z tej firmy), Internet
Cena: 55zł za 12ml.
Ocena: 4/6 (bardzo sympatyczna maskara, ale czy musi być taka nietrwała? Za 55zł wymagam czegoś więcej).
![]() |
| Kliknij, aby powiększyć. Porównanie. Od lewej: rzęsy niepomalowane. Jedna warstwa maskary IsaDora Buid-Up Extra Volume Mascara. Jedna warstwa maskary + rzęsy rozczesane grzebyczkiem Inglot. |
Teraz czas na opinię o moim pierwszym i jedynym jak na razie kosmetyku od Chanel. Muszę przyznać, że ich produkty mają w sobie jakiś dziwny magnetyzm, ale czy się sprawdzają?
Inimitable Intense posiadam w formie miniaturki w kolorze czarnym. Dostałam ją od Anetki (Sweet Perelka), za co bardzo jej dziękuję- tak się ucieszyłam, kiedy otworzyłam przesyłkę od Anety, że aż wycałowałam znaczek Chanel, co moja siostra skwitowała morderczym spojrzeniem.
Ogólnie: Miniaturka ma niestety bardzo kiepskie opakowanie- nie zakręcane. Szczoteczkę tylko się wsadza do tubki i tyle. Mam wrażenie, że to nie zabezpiecza należycie maskary przed dostawaniem się tam powietrza i dlatego tusz szybciej wysycha. Pełnowartościowa wersja ma już o wiele lepsze- tradycyjne opakowanie.
Tusz wyposażony jest w silikonową szczoteczkę. Ja jestem wielką ich fanką, więc od początku rozpływałam się w ochach i achach na jej widok. Szczoteczka jest średniej wielkości, przy końcu ma drobniutkie silikonowe wypustki, a w dalszej części szczoteczki wydłużają się one, by móc perfekcyjnie rozczesać rzęsy.
Moja miniaturka jest niewiadomej wielkości, natomiast pełnowartościowe opakowanie to zaledwie 6g.
Obietnice producenta: Jest to wielofunkcyjna maskara- wydłuża, pogrubia, podkręca i modeluje. Szczoteczka ma idealnie rozczesywać rzęsy. Maskara się nie kruszy i nie pozostawia grudek.
Moja opinia: Silikonowa szczoteczka nabiera naprawdę niewielką ilość maskary, dzięki czemu aplikacja jest łatwa i przyjemna- nie ma możliwości posklejania rzęs. Są dobrze rozczesane i wyglądają baaaardzo naturalnie. Niektórym może to nie odpowiadać, ponieważ efekt zastosowania tego tuszu jest delikatny- idealny do codziennego makijażu, ale na większe wyjścia może być za słaby.
Maskara należy do gatunku tych gęstych (tak jak np. Max Factor 2000 Calorie)- dość szybko wysycha- pewnie ma to związek przede wszystkim z dziwnym opakowaniem miniaturki. Niestety ma tendencję do tworzenia grudek... Po aplikacji trzeba użyć grzebyczka, by te grudki z rzęs ściągnąć, bo wyglądają nieestetycznie. Na rzęsach szybko wysycha i kruszy się. Po całym dniu potrafi się mocno rozmazać i pozostawić pod okiem ciemną plamę.
Dostępność: burżujskie drogerie- kupowanie Chanel przez Internet może być ryzykowne.
Cena: 135zł za 6g
Ocena: 2/6 (Genialna szczoteczka. Ładny, delikatny efekt na rzęsach, ale niestety zbyt szybko wysycha i zaczyna się grudkować i kruszyć. Trwałość nie powala na kolana. A cena jest po prostu szalona- płacić ponad 100zł za 6g tuszu, który szczerze powiedziawszy bez problemu zastąpimy np. Max Factor 2000 Calorie, to przesada).
![]() |
| Kliknij, aby powiększyć. Porównanie. Od lewej: rzęsy niepomalowane. Jedna warstwa maskary Chanel Inimitable Intense. Jedna warstwa maskary + rzęsy rozczesane grzebyczkiem Inglot. |
Dzisiejszą walkę bez dwóch zdań wygrywa IsaDora Build-Up Extra Volume Mascara. Gdyby do IsaDory dołączona była szczoteczka taka jak w Chanel Inimitable Intense, a trwałość taka jak w Max Factor 2000 Calorie, byłby to tuszowy ideał dla mnie.


Dzięki Ci Boże za blogi kosmetyczne! Jeszcze coś by mi kiedyś strzeliło do głowy i kupiłabym Chanel licząc na jakość idącą za wysoką cenę. Dziękuję za tę recenzję.
OdpowiedzUsuńZaznaczam jednak, że jest to moja subiektywna opinia o tych kosmetykach- niewykluczone, że Chanel mogłaby u Ciebie sprawdzić się świetnie ;)
Usuńu mnie chanel tez sie nie sprawdzil....
UsuńChanel kiszka...
OdpowiedzUsuńTy mas ztak zajbeiste rzesy ze Ci tusz nie jest potrzebny xD
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego z tych tuszy :P
OdpowiedzUsuńHi dear!!! I discover your blog right now and its amazing!!
OdpowiedzUsuńA really good post, your eyes are fantastic!!
Coment my new outfit in http://s-justcarpediem.blogspot.com/
Follow me and ill do the same :)
Have a nice day sweety!!!
świetny blog !!! , Na pewno będę zaglądać częściej :) :* obserwujemy ?
OdpowiedzUsuńEfekt fajny, takze podoba mnie sie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :))
Klaudia :))
jestem za moim ulubionym, najukochanszym max facoterem, wczoraj kupilam sobie nowy tym razem w kolorze granatu :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad zakupem Max Factor. Chwilowo jednak wstrzymam się,ponieważ wczoraj,ku mojej wielkiej radości,kupiłam ukochany tusz Loreal :)
OdpowiedzUsuńściskam mocniutko :*
masz bardzo ładne rzęsy, ja niestety mam rzadsze
OdpowiedzUsuńTen Chanel to dla mnie ultra poracha, grudy, xero i cena z kosmosu. A Isa Dora wygląda na Twoich rzęsach super :) to jest tamta, o której była cała afera w polskich Glossy Boxach?
OdpowiedzUsuńTaaaak, to właśnie ona :) Według dekalkulatora była ważna jeszcze przez 3 miesiące, więc stwierdziłam, że można jej użyć. Ale nigdy nie użyłabym błyszczyka, z powodu którego również była afera- bo dekalkulator mówił, że błyszczyk wyprodukowano w 2005 roku o.O Chociaż pachnie i wygląda dobrze, wolę nie ryzykować.
UsuńMi ta maskara z IsaDory też bardzo przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuń