O ile w zimie moja skóra wypija tony maseł i gęstych balsamów, o tyle w lecie stawiam na lekkie, szybko wchłaniające się mleczka i lotiony. W poprzednich latach najczęściej wybierałam Tonizujące mleczko do ciała z serii Intensywna Pielęgnacja Ujędrniająca Skórę od Garnier. Tym razem w letnie poranki po prysznicu towarzyszy mi Soraya SPA Antycellulitowe mleczko do ciała.
Jak się sprawdziło?
Opakowanie: zwykła plastikowa butelka- niestety nieprzezroczysta. Ma estetyczną, przyciągającą wzrok etykietkę zawierającą wszystkie potrzebne informacje. Dozownik tradycyjny. Ogólnie- opakowanie się sprawdza, balsam łatwo z niego wypływa.
Użytkowanie:
+ konsystencja - lekka, dość rzadka. Łatwo się rozprowadza, szybko wchłania
+/- zapach - dość przyjemny, choć typowo perfumowany. Po dłuższym czasie stosowania zaczyna się nudzić
+ brak podrażnień - przynajmniej w moim przypadku
+ bardzo wydajny
Efekty:
- nawilżanie - bardzo lekkie, aż za bardzo... mleczko nie nawilża głębszych warstw skóry, tak więc możemy zapomnieć o stosowaniu go na bardziej przesuszone miejsca.
- po aplikacji - mleczko pozostawia nietłusty, ale lepki film na skórze. Co prawda nie przeszkadza to w założeniu ubrań, jednak skóra jest jakaś taka... niefajna w dotyku.
- ujędrnianie - zerowe. W ogóle nie zauważyłam takiego efektu w miejscach, które smarowałam tym mleczkiem. A musicie wiedzieć, że używam go już naprawdę długo.
- działanie antycellulitowe - zerowe. Nie mam zaawansowanego cellulitu, jednak ten balsam nie poradził sobie nawet z mini-mini pomarańczową skórką.
Dostępność: drogerie małe i duże
Cena: ok. 17 - 20 zł za 400ml
Skład: parafina na samym początku składu, co już wywołuje moje niezadowolenie. Do tego parabeny. Dla przyzwoitości dodano kilka roślinnych ekstraktów oraz kofeinę. Nie jest tragicznie, ale nie ma powodów do pochwał.
INCI: Aqua, Paraffinum Liquidum, Glycerin, Ceteareth-12, Urea, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Caffeine, Butylene Glycol, Magnolia Biondii Bud/ Flower Extract, Magnolia Biondii Bark Extract, Hydrolyzed Algin, Chlorella Vulgaris, Maris Aqua, Tetrahydroxypropyl Ethylenediamine, Carbomer, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Amyl Cinnamal, Citral, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalol
Ocena: 2+/6 (Jeśli miałabym określić go jednym słowem, powiedziałabym- słaby. Nie tragiczny, ale słaby właśnie. Pachnie nienajgorzej, wydajny, dobrze się rozprowadza, opakowanie ujdzie. Niestety kiepskie nawilżanie i paskudny lepki film na skórze oraz zero ujędrnienia czy walki z cellulitem- to cechy, które w moich oczach dyskwalifikują go jako towarzysza na kolejne lato.)
Czym Wasza letnia pielęgnacja różni się od zimowej? Cały rok stosujecie takie same kosmetyki do pielęgnacji ciała czy też zmieniacie mazidła zależnie od pory roku?
Czekam na Wasze komentarze :)
Ogólnie rzecz biorąc... Nie warto.
OdpowiedzUsuńTo samo mam zdanie... ;/
UsuńWidzę, że Soraya jednak ma lepsze opakowania, niż ich zawartość ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś zmieniałam kosmetyki z porą roku, ale teraz wolę coś, co sprawdzi się regularnie.
Słaba ocena więc podejrzewam, że będę omijac ten kosmetyk szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńja kieruję się prostą zasadą :) mleczka, balsamy w lecie, a inne specyfiki typu masła zawsze zimą lubię jak otulają mi skórę i nawilżają :)
OdpowiedzUsuńlubie te mleczka a tu widze ze cos nie tak z tym jednym ;>
OdpowiedzUsuńNa zimę raczej masła i oliwki na noc :-)
OdpowiedzUsuńno nie ciekawy produkt :) u mnie w zimę też więcej jest "mocnego" balsamowania ciała , a latem wolę coś lżejszego , bez lepkiego efektu na skórze :)
OdpowiedzUsuńMiałam już raz mleczko z sorajii i nie byłam zadowolona
OdpowiedzUsuńNie miałam i się chyba nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie miałam, choć opakowanie mnie kusi, ale skoro nie widac ujędrnienie to bezsens kupować.
OdpowiedzUsuń