Kochani, dziś mam bardzo ważną uroczystość rodzinną (moja kochana mała siostrzyczka kończy 18 lat, łiiiiiiiiii!), dlatego niestety nie będę mieć możliwości odwiedzania Waszych blogów i regularnego odpowiadania na Wasze komentarze. Mam nadzieję, że wybaczycie :)
Miałam zamiar napisać Wam o kremie EcoSkin Care SPF25 z Bandi, albo o organicznych kosmetykach dla psów, ale wena gdzieś wyparowała. Dlatego będzie dzisiaj post lekki, łatwy i przyjemny (oj, bardzo przyjemny!). Pokażę Wam z bliska mój nowy skarb - bronzer Terracotta od Guerlain (a właściwie od Ani, bo to przecież od niej go dostałam).
Terracotta zamknięta jest w pięknym opakowaniu, na którym niestety bardzo łatwo odbić odcisk brudnego palucha :P Widać też na nim każdy najmniejszy pyłek. Ale to nic- polerowanie go jest czystą przyjemnością ;)
Wykonanie "puzderka" (jak mawia moja babcia) godne jest podziwu- każdy szczegół dopracowano do perfekcji, zadbano o solidność (ktoś mądry przewidział, że bronzer nie służy tylko do leżenia na toaletce, ale czasem zdarzy mu się również podróżować z właścicielką- nie zawsze w komfortowych warunkach).
| To jest właśnie to, o czym Wam pisałam- widać każdy odcisk palucha i każdy pyłek. |
Kolor, który posiadam (07) to ciepły, dość ciemny brąz wpadający w ceglasty odcień. Zawiera małe, złote drobinki- nie jest ich jednak dużo, więc nie musimy obawiać się efektu bańki choinkowej, ale równocześnie nie trzeba spodziewać się zupełnie matowego, płaskiego efektu. Bronzer zaaplikowany na poliki daje wrażenie opalonej, zdrowej cery.
Bronzer jest bardzo miałko zmielony, ale też perfekcyjnie sprasowany- nie ma mowy o pyleniu podczas aplikacji. Początki naszej znajomości są dość trudne- tak jak w przypadku każdego innego kosmetyku kolorowego, i w tym przypadku trzeba wypracować sobie najbardziej optymalny sposób jego aplikacji.
Pamiętam, że w przypadku wszystkich moich dotychczasowych różów i bronzerów musiałam się nieźle namachać pędzlem, by nabrać odpowiednią ilość. Potem wpadł mi w ręce róż MAC (Sunbasque) i przeżyłam szok- wystarczyło raz, bardzo delikatnie musnąć go pędzelkiem, by otrzymać odpowiednią ilość do aplikacji na policzek. Jeszcze większy szok przeżywam teraz przy Guerlain- jego wręcz nie można smyrać pędzlem. Wystarczy dotknąć powierzchni bronzera i gotowe- na pędzlu jest idealna ilość.
Terracotta Bronzing Powder jest bardzo mocno napigmentowany, dlatego też należy nakładać go w minimalnych ilościach. Wydaje mi się, że to kosmetyk z gatunku długowiecznych- nie sądzę, bym kiedykolwiek zobaczyła w nim dno.
Na opakowaniu mamy informację, że jest to "nawilżający puder brązujący o przedłużonej trwałości". Kwestia nawilżania jest ciekawa... Oczywiście nie ma co liczyć, że puder da nam nawilżenie na poziomie tłustego kremu do twarzy, jednak trzeba mu przyznać, że nie wysusza skóry i nie podkreśla ewentualnych suchych skórek. Jeśli chodzi o przedłużoną trwałość- nałożony rano trzyma się perfekcyjnie do samego wieczora. Podejrzewam, że gdyby nie wieczorny demakijaż, trzymałby się też do rana.
Co do zapachu- hm, specyficzny. Pachnie jak pomieszanie pudru z kadzidełkami. Przywodzi mi na myśl gorące, słoneczne popołudnie w Indiach.
Biorąc pod uwagę wszystko, co o nim powyżej napisałam, myślę, że Guerlain jednak wart jest swojej kosmicznej ceny. Jestem nim zachwycona!
Piszcie, czy macie w swojej kolekcji jakieś guerlainowe perełki?
Jesteście skłonne wydać 50$ (według strony internetowej Sephory) na 10g bronzera?
Kosmetyk wygląda pięknie :)! Miłego świętowania, złóż siostrze życzenia :))
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! Przekażę jej, ucieszy się :)
UsuńPiękny jest, ciekawa jestem efektu na twarzy. Z Guerlaina miałam krem do twarzy, niestety zawiódł mnie na całej linii :(
OdpowiedzUsuńOj, to straszne! Podejrzewam, że krem mało nie kosztował- a przy dużych kosztach rozczarowanie efektami boli najbardziej :/
Usuńdokładnie...
UsuńGłask, głask... :(
Usuńja niestety nie wydałabym tyle, ale już sam wygląd mnie powalił :)
OdpowiedzUsuńJa pewnie też nigdy sama nie zdecydowałabym się na zakup - mój studencki budżet by tego nie wytrzymał ;)
UsuńWażne, że Ty jesteś zadowolona :) Ja też czasami ulegam pokusie i kupuję sobie droższy kosmetyk,ale sporadycznie ;D
OdpowiedzUsuńMi zdarza się to bardzo, baaaaardzo rzadko ;) Z reguły kiedy mam choć trochę pieniędzy, pojawiają się jakieś niespodziewane wydatki i przyjemności kosmetyczne schodzą na drugi plan ;)
UsuńTrochę drogi, raczej go nie kupię :)
OdpowiedzUsuńTeż bym go nie kupiła sama dla siebie ;)
UsuńWydaje się być, dla mnie przynajmniej, troszeczkę za ciemny.
OdpowiedzUsuńJa swojego ulubieńca znalazłam w Inglocie.
Też się tego obawiałam, jednak nałożony w minimalnej ilości i dobrze roztarty wcale nie jest taki intensywny :)
UsuńMam meteoryty i kocham je z wzajemnością :). Nie znam lepszego pudru rozświetlającego. Mam nadzieję wykończyć mój bronzer z Clinique i moze na przyszłe wakację zaszaleję z Terracotą ;). Musi być bardzo wydajny, więc chyba warto :).
OdpowiedzUsuńJa właśnie o meteorytach marzę, ale z drugiej strony powstrzymuje mnie fakt, że bardzo rzadko stosuję rozświetlacze.
UsuńTerracottę mogę Ci z czystym sumieniem polecić- po pierwszych testach stwierdzam, że jest tak wydajna, że chyba będę ją w spadku wnukom zapisywać xD
Nie jestem specjalnie "bronzerowa" ale mam Terracotę Light Guerlain i tak jak Ty jestem nią zachwycona. W sumie nic dziwnego - nigdy jeszcze nic z tej firmy mnie nie rozczarowało (niestety, bo to wielki ból dla portfela) ;)
OdpowiedzUsuńMozaikowa wersja Terracotty również jest piękna!
UsuńOdkrywanie przyjemności w stosowaniu wysokopółkowych kosmetyków jest rzeczywiście bardzo bolesne dla portfela :)
ja ostatnimi czas ograniczam się tylko do błyszczyka, tuszu do rzęs i czasem eyelinera :) także nie skusiłabym się:P
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, bo nie przesadzasz z makijażem, to się chwali :*
UsuńAle cacko :) Ja mam taki problem ze nie potrafie uzywac bronzerow. Nawet jak naloze idealnie to zle sie z nimi czuje na twarzy i chyba porozdaje wszystkie ktore mam... Dlatego taki G. zapewne by sie u mnie marnował ;-)
OdpowiedzUsuńJa, odkąd zaczęłam podkreślać poliki, nie wyobrażam już sobie makijażu bez tego elementu :) Choć tak naprawdę nie potrafię profesjonalnie wykonturować mojej twarzy...
UsuńMam mozaikową wersję Terracotty i uwielbiam ją :) udało mi się ja dorwać podczas przecen, więc jestem podwójnie zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, taki kąsek upolować na wyprzedażach to radocha :)
UsuńBardzo elegancki kosmetyk :)Ma bardzo ładny kolor i wydaje się być on intensywny. Czy trzeba uważać z aplikacją?
OdpowiedzUsuńOj tak, trzeba bardzo uważać. Jest bardzo mocno napigmentowany, więc wystarczy jedynie dotknąć pędzlem powierzchni, by nabrać odpowiednią porcję :)
UsuńRobi wrażenie, ale niestety póki co - nie na moją kieszeń :)
OdpowiedzUsuńNa moją niestety też nie xD
UsuńMiałam już kiedyś ten puder i potwierdzam,że jest rewelacyjny:) ja teraz poluję na perełki rozświetlające:-)
OdpowiedzUsuńO, to będę trzymała kciuki za to Twoje polowanie i za korzystną cenę perełek :)
Usuńwróć! kosmetyki organiczne dla psów?????!!!!
OdpowiedzUsuńa bronzer - dla mnie na pewno byłby za ciemny...
Owszem, owszem ;) a konkretnie... organiczne czarne mydło, stosowane na białym psie xD Ale o tym jutro lub pojutrze :)
UsuńA bronzerem właśnie pomalowałam moją siostrę- ma porcelanową cerę. Użyty w minimalnej ilości bronzer wygląda naturalnie :)
Tak samo zareagowałam, czytam sobie czyta, ŻE CO?? :D
UsuńTak pięknie go opisałaś i tak apetycznie on wygląda, że aż się obśliniłam do monitora. Jest coś w nim, co kusi, wydaje się być naprawdę luksusowy i jeszcze wyobraziłam sobie ten zapach, mmm...
Wg. google Terracottę można kupić online za ok. Ł25 i za taką kwotę bym go przemyślała, jednak w sklepie stacjonarnym widzę cenę Ł33.50 i to już dla mnie definitywnie zbyt wiele. Swoją drogą wychodzi na to, że Twój odcień to jeden z najciemniejszych :)
oj byłabym w stanie wydać kazdą złotówkę na cuda Guerlain ! :)
OdpowiedzUsuńWięc poluj kochana na promocje- dziewczyny wyżej piszą, że można upolować taniej te cudeńka :)
UsuńJak dla mnie był by na pewno za ciemny
OdpowiedzUsuńKochana, są też jaśniejsze odcienie :)
Usuńinteresujace ;
OdpowiedzUsuń:)
Usuńjest piękny Kasiu jest :D ii to opakowanie :O
OdpowiedzUsuńOpakowanie dopieszczone w każdym szczególe- uwielbiam to :)
Usuńżyczę upojnego wieczoru kochana i wszystkiego naj dla jubilatki :) lubię Guerlain i pewnie wydała bym takie pieniądze - ale mam jeszcze kilka bronzerów, które czekają (albo raczej ja czekam ) na koniec - uważam, że jest to tego typu wydajny kosmetyk, że warto raz na czas wydać więcej i być długi czas zadowoloną :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przekażę mojej siostrze :)
UsuńZgadzam się z Tobą w zupełności- bronzery mogą służyć naprawdę długo, więc jest to inwestycja na lata :)
dla mnie za ciepły odcień... ale wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie lubię takie ciepłe- dobrze się w nich czuję :)
UsuńPrezentuje się doskonale! Ale dla mnie był by zbyt ciemny, nie lubię " przemalowywać " twarzy, więc raczej wolała bym puder :)
OdpowiedzUsuńCena bardzo wysoka, ale marka kosztuję - czekam na prezentację " na lice " :*
Też nie lubię wyglądać jak matrioszka, dlatego używam go bardzo oszczędnie :)
UsuńA i 100% dla siostrzyczki, a Tobie Kochana , wspaniałej zabawy :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńRaczej nie kupuję kosmetyków z górnej półki, chyba, że chodzi o perfumy i pewnie na ten bronzer mimo wszystko raczej się nie skuszę (choć w przyszłości kto wie :P), ale muszę powiedzieć, że ma naprawdę piękny, brązowy odcień. Sporo bronzerów niestety jest pomarańczowa;/ Zazdroszczę Ci jego posiadania!
OdpowiedzUsuńJa z reguły też na górną półkę nie sięgam, ale myślę, że jednak w przypadku bronzera warto odżałować taką kwotę, bo wart jest swojej ceny :)
UsuńCudny jest. Zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, jest naprawdę cudny :)
UsuńOj idealny kolor! Taki wpadający w brąz a nie pomarańcz, musi cudownie wyglądać.
OdpowiedzUsuńMyślę ze warto wydać taką sumę na porządny kosmetyk, który mimo codziennego używania może posłużyć kilka lat:)
P.S zapraszam do mnie;)
Zgadzam się z Tobą w zupełności :)
UsuńŚliczny! Bałabym się go dotknąć, bo szkoda by mi było go napocząć :P
OdpowiedzUsuńTeż początkowo smyrałam pędzlem tylko na brzegach, żeby nie zniszczyć tego wytłoczenia :)
UsuńNie używam bronzerów ;)
OdpowiedzUsuńJa już tak się przyzwyczaiłam, że muszę mieć coś na polikach ;)
UsuńRzeczywiście ciemny ten brązer... ja używam Raw Sugar Everyday Minerals.
OdpowiedzUsuńUff, zdążyłam chyba jeszcze z konkursem u Ciebie:)
Zdążyłaś, zdążyłaś :)
UsuńRaw Sugar też ładny, wydaje się chłodniejszy niż ciepły Guerlain :)
gratuluję, należał Ci się ;)
OdpowiedzUsuńKochana, odwiedziłam WSZYSTKIE warszawskie Rossmany, nigdzie nie było odżywki z olejem Babassu, w zasadzie nawet tylko w jednym Rosie znalazłam szampon ;< po niedzieli będę w Łukowie, zajrzę jeszcze tam ;)
Oj, naprawdę porządnie się zawzięłaś na tą odżywkę! Myślę, że już niestety nigdzie jej nie ma, wycofali ją po prostu :(
Usuń