Przygotowałam dla Was dzisiaj moje pierwsze wrażenia na temat nowej maskary Oriflame - Master Curl Mascara. Kilka dni temu otrzymałam ją do wypróbowania i pomyślałam, że nie będę czekać, aż wyrobię sobie pełne zdanie o niej, bo być może ktoś z Was będzie chciał ją zamówić i nawet takie pierwsze wrażenia okażą się przydatne. Tusz jest dostępny w sprzedaży od 2 września.
Głównym zadaniem tuszu jest maksymalne i super długotrwałe podkręcenie rzęs (podobno ma utrzymywać się aż do 14 godzin). Przyznam, że radzi sobie z tym nieźle. Dodatkowo bardzo ładnie wydłuża i pogrubia rzęsy. Sprawia, że są one po prostu podkreślone. Nie pozostawia grudek, nie daje efektu pajęczych nóżek. Rzeczywiście rzęsy są jakby wygładzone. Efekt jest świetny!
Co ważne- tusz jest trwały - w ciągu dnia nie osypuje się, nie kruszy, nie odbija na powiece.
Ma dość mokrą konsystencję na początku - z czasem pewnie stanie się bardziej suchy.
![]() |
| Tutaj również użyłam tuszu Master Curl Mascara. |
Szczoteczka jest typowa dla maskary podkręcającej - lekko wygięta, z tradycyjnego włosia. Moim zdaniem nabiera trochę za dużo tuszu, poza tym po wyjęciu jej z opakowania, zawsze na czubku zostaje spora ilość tuszu. Wycieram to o brzeg opakowania i niestety w tym miejscu tworzą się takie zwały przysychającego tuszu, co widać na zdjęciach poniżej.
Wracając jeszcze do szczoteczki - wydaje mi się, że ma tendencję do sklejania rzęs. Trzeba nią dobrze manewrować, by rzęsy wyglądały tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.
Tusz można kupić za pośrednictwem konsultantek Oriflame (na pewno każdy z Was zna przynajmniej jedną ;P) za cenę 33zł za 8ml (aktualnie trwa promocja i tusz możecie upolować za 19,90zł).
Czy polecam?
TAK! W tym przedziale cenowym to aktualnie chyba najlepszy tusz, z jakim się spotkałam. Na moich rzęsach daje efekt bardzo zbliżony do Hypnose Doll Eyes Lancome (cena: ok. 140zł- jest różnica).
Wszystkie moje znajome konsultantki Oriflame zawsze zachwalały mi tusze tej firmy. Pamiętam, że nawet kiedyś jeden kupiłam i byłam całkiem zadowolona. Jak widać po Master Curl, firma podtrzymuje dobrą jakość maskar.
Jesteście zainteresowane tuszem Oriflame Master Curl Mascara czy raczej nie przekonała Was moja pochlebna opinia?
Ciekawskich odsyłam też do Kosmetycznej Hedonistki, która u siebie pięknie pokazała efekt działania tej maskary - klikajcie TUTAJ.
Pozdrawiam :)


też mam mascarę z Oriflame, ale jeszcze nie używałam, mam nadzieję, że też się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńJakbyś nie napisała, to bym nie poznała, że to Mucha :D
OdpowiedzUsuńchętnie bym spróbowała, choć do tej pory uległam czerwonemu 2000calorie i wracam zawsze do niej :)
Kochana wysłałam do Ciebie maila, mogłabyś mi szybko odpisać? :*
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam kosmetyków od Oriflame i chyba nigdy się do nich nie przekonam :(
OdpowiedzUsuńwidziałam dziś to zdjęcie promocyjne na przystanku
OdpowiedzUsuńkogoś mocno poniosła fantazja :D
Jeżeli chodzi o maskary Oriflame to od zawsze kupuję WONDER, tę w granatowym opakowaniu. Jest dla mnie najlepsza i na moich rzęsach sprawdza się doskonale.
OdpowiedzUsuńMyślę, że na tę, o której piszesz dzisiaj też się skuszę. Właśnie na efekcie podkręcenia bardzo mi zależy :)
Całkiem fajny efekt! :)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda, ale wolę silikonowe szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńJa mam teraz wersję jeszcze tańszą - tusz z Lovely, który kosztuje 8,99zł i jest rewelacyjny! :)
OdpowiedzUsuńnie dla mnie ona ;)
OdpowiedzUsuńMiałam chyba dwa razy w życiu coś z O :)
OdpowiedzUsuńAle ja i tusze to jedna wielka masakra ;x
pozdrawiam :)
nie do końca przekonuje mnie ta maskara - zostanę chyba przy wypróbowanej 2000 kalorii :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Nawet fajnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, lubie mascary podkręcające :)
OdpowiedzUsuńAle zdjęcie promocyjne rzeczywiście, hm... interesujące :D
Świetny efekt. :)
UsuńPo zdjęciu promocyjnym spodziewałam się jakiegoś lepszego efektu -wiadomo, że fotka reklamowa jest zawsze mocno przesadzona, ale jakoś i tak za małe wow.
OdpowiedzUsuńChoć jako taki "dzienniak" myślę, że by się sprawdził :)
efekt to trochę lichy jak dla mnie, ale twoje kolorowe kreski są bajeczne, szczególnie niebieska <3
OdpowiedzUsuńTaki na co dzień wg mnie. Aż takiego szalu nie ma :)
OdpowiedzUsuńzamowie go na pewno!!:)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny , ale mam innych ulubieńców :) Spróbuj tusz Douglas Absolute :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, tusz wydaje się być calkiem fajny :-)
OdpowiedzUsuńJa jednak jesten zadowolona z mojego They are real od Benefit i nie zamienię go na inny ;-)
Mnie niestety nie przekonuje ta maskara :)
OdpowiedzUsuńHmm. Właśnie zastanawiam się nad kupnem jakiejśc nowej mascary.. Chyba skuszę się na tą, bo maluje dosyć fajnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie naposana recenzja!
Świetny efekt, bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńTroszkę słaby efekt, ja bym tutaj jeszcze dodala pogrubienie inna maskara:)
OdpowiedzUsuńhmmm, szału nie ma...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się szczoteczka :) no i szkoda, że nie ma efektu jak u Muchy :)
OdpowiedzUsuńRadi
Tusze Oriflame są niezłe, ale ta daje fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńOriflame ma fajny tusz Wonder.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego nie mam zaufania do tej firmy ;)
OdpowiedzUsuń