Wszystko co dobre szybko się kończy.
Tak też jest z tegorocznym listopadowym długim weekendem. Długo na niego czekałam, a gdy już nadszedł, czas mija mi błyskawicznie i nawet nie wiem kiedy to się stało, ale długi weekend nieubłaganie zbliża się do końca.
Udało mi się spędzić trochę czasu z moją siostrą (odkąd wyprowadziłam się od rodziców, brakuje mi tej wrednej osóbki - w końcu przez prawie 20 lat dzieliłyśmy wspólny pokój i okropnie zryte poczucie humoru :P). Nadrobiłyśmy Kuchenne Rewolucje.
Wczoraj udało mi się wyciągnąć mojego chłopaka na zakupy i skłonić go do zakupu garnituru. Męczyłam go ze dwa miesiące, ale opłacało się - w granatowej marynarce wygląda po prostu bosko. W grudniu będzie przystojnym chrzestnym małej Gai :)
Dziś, korzystając z przepięknej pogody, wybraliśmy się na spacer po okolicy. Odkryłam przepiękny Park Tysiąclecia. Zachwycałam się polską złotą jesienią, nazbierałam trochę liści do zdjęć.
W ten weekend raczyliśmy się dobrym jedzeniem. Korzystając z biedronkowych przepisów, przygotowaliśmy sobie łososia al forno (mniam!) i zapiekankę makaronową z tuńczykiem i brokułami.
Na dobre zakończenie weekendu idziemy do kina - wybraliśmy lekką komedię "Dzień dobry, kocham cię!". Oczywiście nie liczę, iż będzie to arcydzieło kinematografii, ale mam nadzieję na trochę śmiechu :)
Jak mija Wasz weekend?
Opowiadajcie, a jeśli chcecie, podsyłajcie mi w komentarzach zdjęcia! :)








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.