Egyptian Magic Cream - cera piękna jak u Kleopatry?

49 Komentarzy
Kiedy zaproponowano mi wypróbowanie w ramach współpracy kremu Egyptian Magic All-Purpose Skin Cream, do podjęcia decyzji wystarczyło mi spojrzenie na skład kremu. Jest on tak krótki, że można się go nauczyć na pamięć, a by policzyć go na palcach jednej dłoni zabrakłoby nam tylko jednego paluszka. Krótki i naturalny skład - to lubię! Poza tym krem polecają takie gwiazdy jak Madonna, Kate Hudson czy Emily Blunt, więc sami przyznacie, że można poczuć się mocno zachęconym.


Opowiem Wam trochę o poszczególnych składnikach kremu Egyptian Magic - to powinno dać Wam sygnał, jakiego działania możemy oczekiwać od tego kosmetyku:




Oliwa z oliwek - zawiera sporo witaminy E (naturalnego antyutleniacza) i witaminę F (przyczyniającą się do ochrony skóry przed utratą wilgoci), wygładza zmarszczki, natłuszcza, likwiduje szorstkość, zabezpiecza skórę przed odwodnieniem, koi, jest naturalnym (ale bardzo delikatnym) filtrem UV.








Wosk pszczeli - zawiera proteiny, lipidy, witaminy, sole mineralne, kwasy: pamitynowy, melisowy, octowy, masłowy, walerianowy i inne, ma właściwości bakteriobójcze, wygładzające, natłuszczające, ochronne, nie zatyka porów, przyspiesza gojenie ran, sprawdza się do pielęgnacji skóry podrażnionej, dotkniętej chorobą.








Miód - hamuje rozwój bakterii, grzybów, wirusów, pierwotniaków, nawilża, podwyższa napięcie skóry, zmiękcza, wygładza, uelastycznia, wzmaga mikrokrążenie w skórze, spłyca zmarszczki, odkaża, oczyszcza.











Pyłek pszczeli - odżywia, oczyszcza, ma działanie antybiotyczne.









Mleczko pszczele - ma bardzo bogate właściwości odnowy tkanek, odżywia, pobudza metabolizm komórkowy, normalizuje pracę gruczołów łojowych, tonizuje, poprawia nawilżenie i elastyczność skóry.









Propolis - zawiera kwasy organiczne, flawonoidy, witaminy, aminokwasy, ma działanie bakteriobójcze i grzybobójcze (jest skuteczny w leczeniu stanów zapalnych i ropnych skóry), regeneruje uszkodzoną skórę, zapobiega nadmiernemu przetłuszczaniu się, działa przeciwtrądzikowo, przeciwzmarszczkowo, łagodzi.





Powyższe składniki pozwalają nam sądzić, że po odkręceniu plastikowego słoiczka możemy spodziewać się gęstej, tłustej maści (krem nie zawiera wody!), która będzie topić się pod wpływem ciepła dłoni. Tak właśnie jest w rzeczywistości. Egyptian Magic nie jest idealnie kremowy - zawiera drobne grudki (mi osobiście kojarzące się troszkę ze scukrzonym miodem), które na szczęście nie utrudniają aplikacji, są niewyczuwalne pod palcami.


Właściwości składników sugerują, iż Egyptian Magic nada się do każdego rodzaju skóry i poradzi sobie z każdym problemem - trądzikiem, zmarszczkami, podrażnieniami, przesuszeniem, utratą jędrności, bliznami, zakażeniami. Jak spisał się u mnie?


Od 4 miesięcy aplikuję Etyptian Magic przynajmniej  na noc. Jeśli nie mam w planach nakładania makijażu, stosuję krem także na dzień. Opracowałam sobie metodę aplikacji - rozprowadzam odrobinę kremu, pocierając dłońmi o siebie, następnie przykładam dłonie do twarzy, "stemplując" skórę. Dzięki temu nie naciągam delikatnej cery i aplikuję cienką warstwę kremu.


Kosmetyk ten należy do zabójczo wydajnych - po 4 miesiącach intensywnego używania została mi jeszcze 1/3 słoiczka. Pachnie delikatnie- na pierwszy plan wybija się nuta oliwkowa, przełamana miodowym aromatem.
Choć krem ma tak gęstą i tłustą konsystencję, nie zapycha mojej skóry. 


Jak działa?
Całkowicie wchłania się tylko w tych miejscach, w których skóra rzeczywiście jest przesuszona. Na czole czy na szyi pozostawia tłustą warstwę. Sam w sobie ma działanie głównie intensywnie natłuszczające i kojące - na mojej cerze jednak lepiej sprawdził się, kiedy nakładałam go na serum hialuronowe - działał wtedy jak kompres, potęgując działanie serum.

Nowe opakowanie zabezpieczone jest przezroczystą folią.

Rzeczywiście uelastycznia skórę, przyspiesza gojenie się ran i podrażnień. Nakładany na noc pozwala skórze odpocząć i zregenerować się. Zauważyłam, że nieco zmniejszył widoczność moich blizn potrądzikowych.


Niedawno przechodziłam antybiotykoterapię zewnętrzną. Żel antybiotykowy mocno wysuszał i podrażniał moją cerę, dodatkowo łykałam jeszcze suplement diety, który zmniejszał ilość wydzielanego przez skórę sebum. Moja cera była więc koszmarnie przesuszona i podrażniona. Wtedy krem Egyptian Magic objawił całą swoją moc - koił skórę i optymalnie natłuszczał. W najgorsze dni nakładałam go kilka razy dziennie. Wtedy był dla mnie jedynym wybawieniem - żaden inny krem nie dawał sobie rady.
Przynosił mi też ogromną ulgę, kiedy nieopacznie nałożyłam maseczkę błotną na podrażnioną skórę.


Choć w tym roku zima nie trwała długo, kilka dni było naprawdę mroźnych. W tym czasie nie ruszałam się z domu bez grubej warstwy Egyptian Magic na twarzy. Krem rewelacyjnie chronił skórę przed mrozem, nawet podczas długich spacerów z moim psem. Ze względu na to, że kosmetyk nie zawiera wody, nadaje się na ekstremalnie mroźną pogodę.


Egyptian Magic to kosmetyk bardzo uniwersalny. Nieraz zdarzyło mi się aplikować go na przesuszone łokcie, spękane usta czy podrażnioną skórę dłoni - zawsze z bardzo dobrym skutkiem. Można go też stosować na włosy (jako serum na końce lub do olejowania) oraz jako balsam na całe ciało (nakładamy go wtedy na mokrą skórę po kąpieli).


W czym tkwi magia kremu Egyptian Magic? Moim zdaniem w jego unikalnym, mega naturalnym składzie.
Czy magicznie działa na skórę? Uważam, że tak. Jego magiczną moc docenią w szczególności posiadacze cery suchej i wrażliwej, a także osoby cierpiące na różne problemy skórne i poddające się leczeniu silnymi środkami (antybiotykami, retinoidami, kwasami). Myślę, że krem sprawdzi się także do pielęgnacji delikatnej dziecięcej skóry.


Bardzo polubiłam ten krem. Jest to taki pewniak, który pomaga mi nawet wtedy, gdy moja cera staje się niemożliwa do zniesienia - bo piecze, pęka, łuszczy się. Egyptian Magic daje radę!
Bardzo się ucieszyłam, kiedy znalazłam pełnowymiarowe opakowanie w kwietniowym ShinyBox'ie :)


Krem Egyptian Magic możecie kupić online w cenie 98zł za 59ml lub 169zł za 118ml. Biorąc pod uwagę jego ogromną wydajność i uniwersalność, cena nie jest wcale taka zaporowa. 
Co ciekawe, polski dystrybutor udziela rocznej gwarancji satysfakcji na ten krem! Jeśli kupujący będzie niezadowolony z produktu, może zwrócić nawet napoczęte opakowanie i otrzymać z powrotem wydane na krem pieniądze.


Zachęcam Was do odpowiedzenia polskiej strony internetowej na temat kremu Egyptian Magic - tam znajdziecie więcej informacji dotyczących tego wielofunkcyjnego kosmetyku (wystarczy kliknąć w banner):



Dziękuję firmie ITAKTOPOGRYZĘ - polskiemu dystrybutorowi Egyptian Magic - za przekazanie kosmetyku do testów.


Podone posty:

49 komentarzy:

  1. Kozacka nazwa firmy! :D
    Do postaci Kleopatry mam pewien uraz po obejrzeniu Rzymu, ale ten krem brzmi naprawdę ciekawie i jest bardzo uniwersalny. Był w kwietniowym Shiny? Serio? Nie widziałam...
    Może kiedyś, jak będzie mnie na niego stać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam o tym pisać przy okazji recenzowania kosmetyków z kwietniowego Shiny... był, ale dostały go chyba tylko blogerki, z którymi SB współpracuje, do wypróbowania :/ Szkoda, że nie dali do wszystkich boxów przynajmniej próbek...

      Usuń
    2. Próbki kremu Egyptian Magic będą na ShinyBox w maju :-).

      Usuń
    3. Oooo, to świetna informacja, dzięki za mały spoiler ;)

      Usuń
    4. Dzięki za informację! :) Jeszcze wyjdzie na to, że zamówię Shinyboxa mimo mojego focha na nich... :D

      Usuń
    5. To się nazywa mocny argument ;)

      Usuń
  2. Ciekawie brzmi, chętnie bym wypróbowała jego właściwości, chociaż nie mam przesuszonej skóry ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam saszetkę z próbką tego kremu, więc jak chcesz, to mogę Ci podrzucić/przesłać - co prawda on daje efekty dopiero przy dłuższym stosowaniu, ale zawsze miałabyś jakieś pierwsze wrażenia :) Jakbyś chciała, to napisz mi maila :)

      Usuń
  3. wow czuję się bardzo zachęcona.... jedynie cena troszkę wysoka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety :/ Ale biorąc pod uwagę jego kosmiczną wydajność, nie wychodzi wcale tak drogo :)

      Usuń
  4. Wow teraz mam cel, aby odłożyć pieniążki na ten krem:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze go nie otworzyłam, nie wiem jak sprawdzi się na mojej cerze ten wosk pszczeli który znajduje się w składzie. Ogólnie opis produktu brzmi jakby był to kosmetyk stworzony dla mnie. :) Cera mieszana, trądzikowa, nieco przesuszona od maści, kwasów. :)
    Będe próbować różnie, ale też na pewno spróbuję z nakładaniem na serum z k. hialuronowym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One-LoVe, mam nadzieję, że sprawdzi się na Twojej cerze. Musisz się po prostu nastawić na to, że to bardziej maść niż krem, na skórze może zostawić tłustą warstwę, ale za to naprawdę super koi podrażnienia :)

      Usuń
  6. Gdybym mogła, odradziłabym, ale każdy ma inny gust :) Jest bardzo intensywny, już po kilku sekundach czuć go w całym domu. Jest dość duszący i poza tą słodko kwaśną limonką czuję śmierdzące mleko, a nawet masło... Może dlatego, że to zapach kruchej maślanej tarty? A ja tak wymyślam i się nie znam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buuuu, szkoda, bo nazwa taka ładna :D Dobrze mi się kojarzy ;)
      Na pewno wypróbuję kiedyś któryś z wosków Busy Bee, ale wybiorę inny zapach niż Key Lime Pie.

      Usuń
  7. Rzeczywiście magiczny jest ten krem :) Same pozytywne opinie na jego temat czytałam, może na zimne dni wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taniczko, Madonna i inne gwiazdy nie mogą się mylić ;)
      A tak serio: ja polecam, u mnie się sprawdził.

      Usuń
  8. Bardzo mnie zaciekawiłaś tym kremem, rzeczywiście skład jest świetny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze to cena mimo wszystko lekko przeraziła, ale skoro krem rzeczywiście jest tak wydajny i dobry to myślę, że jednak się opłaca. Kiedyś pewnie już biegłabym go kupować - miałam bzika na punkcie Egiptu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :D Jeszcze nawet do niedawna wisiał u mnie w pokoju egipski papirus, miałam też figurki jakiż egipskich bożków, ale tego się pozbyłam. Został tylko kot z drewna balsa i słoiczek z piaskiem z egipskiej Sahary, przywieziony przez ciocię do Polski. Swoją drogą właśnie ten saharyjski piasek wykorzystałam do zrobienia zdjęć do tej notki :D

      Usuń
    2. Haha, o rany :D U mnie w pokoju wisi jeden papirus, a w łazience drugi :P Kiedyś też miałam figurki egipskich bożków, zdaje się, że z jakiegoś czasopisma o Starożytnym Egipcie. A poza tym to mam stolik kawowy, który podtrzymywany jest przez "niby ruinę" z inskrypcją :D Teraz juz bym go nie kupiła :P

      Usuń
  10. ooooo, bardzo mnie zachęciłaś ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ukrywam, że brzmi zachęcająco! Wezmę go na pewno pod uwagę, może dla mojej mamy albo babci na prezent by się nadał! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak - na pewno mama i babcia byłyby zachwycone jego naturalnym składem i fajnymi właściwościami :)

      Usuń
  12. Przydałby mi się taki krem ze względu na to, że moja skóra stała się wrażliwa :) Aczkolwiek mam zapas kremów więc muszę najpierw te wykorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja jestem tak zafascynowana egiptem (starożytnym ofc), ze tym mazidłem to bym się smarowała cała~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś też miałam bzika na punkcie Egiptu, teraz już troszkę mi przeszło. Nawet w jednej z moich dawnych notek (tag o tym, co trzymam przy łóżku) widać, że miałam taki pseudo-egipski kącik w pokoju :D

      Usuń
  14. A jaki suplement diety brałąś na zmniejszenie sebum?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, brałam Lactocer +Zn - zaleciła mi go dermatolog. Czytałam o tym suplemencie średnio pozytywne opinie, u mnie akurat sprawdził się nieźle. To znaczy zmniejszał tłuszczenie się skóry zgodnie z obietnicami producenta, ale niestety trądzik jaki był, taki pozostał ;P

      Usuń
  15. Musze przyznac,ze jest to produkt ciekawy ze wzgledu na sklad i uniwersalnosc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam :) Cieszę się, że Ciebie też zaciekawił.

      Usuń
  16. Sylveco ma lepszy skład i o wiele tańszy produkt. To co oni chcą za ten krem to się w głowie nie mieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja siostra ma krem z Sylveco (chyba brzozowy z betuliną, o ile dobrze pamiętam) i rzeczywiście jest z niego mega zadowolona. Ja jej go podkradałam w okresach największych problemów z przesuszeniem, ale wtedy nawet on był dla mnie za lekki. Na cerze normalnej i mieszanej spisuje się na noc bez zarzutu :)

      Usuń
    2. Używałam obu kremów Egyptian Magic oraz Sylveco - porównywanie ich ze sobą świadczy Angel Kubicka bardzo przepraszam o całkowitym braku znajomości tematu. Chyba nie stosowałaś ani jednego ani drugiego, że w ogóle je porównujesz ....

      Usuń
  17. No proszę, jakie uniwersalne zastosowanie :)
    Cieszę się, że ten krem tak dobrze się u Ciebie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się z tego cieszę, bo przyznam, że miałam obawy, czy to aby kosmetyk dla mnie - w końcu tłusty jak maść, a ja mam jednak cerę skłonną do przetłuszczania ;)

      Usuń
  18. Bardzo ciekawy produkt, chętnie bym go wypróbowała, ale ma strasznie wysoką cenę. :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...