UWAGA!!!
Komentarze do tego posta zostały ukryte, by adresy mailowe Uczestników konkursu nie zostały wykorzystane przez rozsyłaczy spamu!!!

Hej kochani!
Zgodnie z obietnicą, dziś czas na małą niespodziankę, którą przygotowałam dla Was, by wspólnie uczcić mój mały sukces (obrona pracy licencjackiej, zakończenie studiów pierwszego stopnia) oraz wakacje (które jedni już mają, inny dopiero na nie czekają).
Pamiętacie moje zamówienie ze sklepu Kalina? Pomyślałam, że rosyjskie kosmetyki są jeszcze stosunkowo mało popularne, dlatego warto byłoby coś zmienić w tej sprawie ;) Nie mogąc zdecydować się na to, co dla Was kupić, kupiłam drobne nagrody, ale dla  6 osób ;)


Najpierw krótki regulamin konkursu:
1. Organizatorem i wyłącznym fundatorem nagród jestem ja we własnej osobie ;)
2. Konkurs trwa od 30 czerwca 2012 roku do 7 lipca 2012 roku.
3. Nagrody są wysyłane listem poleconym na terenie Polski oraz za granicę. Koszt przesyłki pokrywam ja.
4. Aby wziąć udział w konkursie, należy spełnić następujące warunki: być publicznym obserwatorem bloga, wyrazić chęć wzięcia udziału w komentarzu pod notką oraz odpowiedzieć na pytanie konkursowe.
5. Dodatkowe warunki (zalajkowanie bloga na portalu Facebook oraz/lub poinformowanie o konkursie na swoim blogu lub portalu społecznościowym w dowolnej formie) będą mieć wpływ na decyzję jury.
6. Zwycięzcami zostanie 6 osób, których odpowiedzi jury uzna za najbardziej kreatywne. W razie trudności z podjęciem decyzji, wpływ będzie mieć spełnienie dodatkowych warunków przez osoby biorące udział w konkursie.
7. Skład jury: xkeylimex (mój blog, mój konkurs, moje świętowanie, więc i ja rządzę w jury :P). W razie wątpliwości (a takie pewnie się pojawią) poproszę o pomoc mojego TŻ lub moją siostrę.
8. Na czas trwania konkursu komentarze konkursowe do tej notki nie będą publikowane, by nikt nikogo nie posądził o odgapianie. Inne komentarze, niezwiązane z konkursem, będą publikowane.
9. Wyniki konkursu pojawią się 8 lipca. Wtedy też opublikuję wszystkie komentarze do tego posta.
10. Ze zwycięzcami skontaktuję się mailowo.
11. Każda osoba może zgłosić dowolną ilość odpowiedzi na pytanie konkursowe.

Zasady są proste:
WARUNKI OBOWIĄZKOWE:
- bycie publicznym obserwatorem bloga
- zgłoszenie się pod notką według schematu, który umieszczę poniżej
- odpowiedź na pytanie konkursowe
WARUNKI DODATKOWE:
- zalajkowanie bloga na portalu Facebook
- poinformowanie o konkursie na swoim blogu lub portalu społecznościowym w dowolnej formie (w pasku bocznym, w zakładce rozdaniowej, pod notką)

Pytanie konkursowe:
Jest lato, słońce wprost pali naszą skórę. W takie dni nie można zapomnieć o ochronie przeciwsłonecznej. Kremy z SPF to podstawa.
Dlatego moje pytanie do Was brzmi: co oznacza skrót SPF? Rozwińcie ten skrót w jakiś kreatywny sposób- nie musi mieć związku z ochroną przeciwsłoneczną ani nawet z kosmetyką- ważne, by było kreatywnie, zabawnie, ciekawie. Możecie rozwijać ten skrót w języku polskim lub angielskim.

O co walczycie?
Nagród jest aż 6- są to kremy do twarzy ze sklepu Kalina- każdy dla innego typu cery.

KALINA- Krem kokosowy - cera sucha i wrażliwa

Skład kremu kokosowego (do cery suchej i wrażliwej)

KALINA - Krem brzoskwiniowy ochronny - cera normalna oraz sucha i wrażliwa

Skład kremu brzoskwiniowego (cera normalna oraz sucha i wrażliwa)

KALINA - Ogórkowy krem do twarzy - cera normalna

Skład kremu ogórkowego (cera normalna)

KALINA - Krem rokitnikowy - cera normalna i tłusta

Skład kremu rokitnikowego (cera normalna i tłusta)

KALINA - Lanolinowy krem odżywczy - cera sucha, wrażliwa, normalna

Skład kremu odżywczego kremu lanolinowego (cera sucha, wrażliwa, normalna)

KALINA - Krem marchewkowy - do cery normalnej, dojrzałej

Skład kremu marchewkowego (do cery normalnej, dojrzałej)


FORMULARZ ZGŁOSZENIOWY:
Obserwuję jako:
Mail:
Dodatkowe warunki: lubię na fb (inicjały); info na blogu lub portalu (link)
Wybieram krem:
Odpowiedź na pytanie konkursowe: SPF - czyli...


Do dzieła kochani!
Macie TYDZIEŃ! (Do 7 lipca)

A oto banner, gdyby ktoś chciał go użyć do zdobycia dodatkowych punkcików ;)



UWAGA!!!
Komentarze do tego posta zostały ukryte, by adresy mailowe Uczestników konkursu nie zostały wykorzystane przez rozsyłaczy spamu!!!
Heeeeeeeeej kochani!
Bosz, jak się cieszę, że do Was wracam! Już myślałam, że mnie ten egzamin wykończy. Tak się stęskniłam za blogowaniem...

Zanim opowiem Wam o tym, co się u mnie wydarzyło, kilka ważnych spraw organizacyjnych.

1. Czy są tu jakieś blogerki-mamuśki? Mam informację, że pewna bardzo fajna firma poszukuje pań, które godzą obowiązki wzorowej blogerki kosmetycznej i wzorowej mamy. Jeśli spełniasz te kryteria i masz ochotę nawiązać nową współpracę- zgłoś się pod postem- a ja to zgłoszenie przekażę dalej, do odpowiednich ludzi ;)

2. Otrzymałam dziś maila od firmy Bandi z informacją o zbliżającej się mega promocji! Jeśli zrobimy zakupy w ich sklepie internetowym w niedzielę podczas trwania finałowego meczu Euro, do każdego zakupionego kosmetyku otrzymamy drugi taki sam GRATIS! Dlaczego o tym piszę? Nie, Bandi mi za to nie płaci xD Sama mam zamiar skorzystać z tej oferty, myślę, że jest baaaardzo korzystna, dlatego stwierdziłam, że moje czytelniczki muszą się o niej dowiedzieć ;) Klikajcie TUTAJ, a przeniesie Was do ich sklepu internetowego.

3. Spodziewajcie się w najbliższym czasie (hm, może już jutro?) pewnej małej niespodzianki, którą mam zamiar uczcić osiągnięcie przeze mnie kolejnego etapu na mojej edukacyjnej ścieżce.


Tyle ogłoszeń parafialnych na dziś. Czas na opowieść o tym, co działo się u mnie przez ostatnie dni.

Przede wszystkim miałam bardzo dużo nauki- wiedziałam, że obrona pracy licencjackiej to egzamin ustny, podczas którego odpowiada się na pytania z całych trzech lat studiów. Egzaminy ustne to moja zmora- nie potrafię się skupić podczas odpowiedzi, dlatego plotę głupoty i wychodzę na idiotkę, pomimo tego, że wiedzę na dany temat mam zazwyczaj sporą, bo pilnie się uczę przed ustnymi.
Poza nadmiarem rzeczy do zapamiętania dręczyły mnie formalności- załatwienie wszelkich papierów potrzebnych przed obroną było prawdziwą katorgą- na szczęście udało się uzyskać wszystko w terminie.

Przed egzaminem bardzo się stresowałam- na szczęście panika minęła, kiedy zaczęłam się malować i ubierać. Ładnie wyglądająca kobieta od razu czuje się pewniejsza siebie :P

Zdjęcie ze strony http://www.asos.com
Taką właśnie kreację założyłam na obronę- to moja ukochana suknia, do której wzdychałam miesiąc, zanim ją kupiłam. Dorwałam za 90zł w outlecie :P Kupiłam ją na wesele rok temu, teraz noszę tylko od wielkiego święta. Na mnie jest troszkę dłuższa, pomimo tego, że kupiłam rozmiar 34- ja jednak nie mam nóg tak długich jak ta modelka :P Poza tym noszę na sukience czarny gruby gładki pasek w talii, bo bez paska czuję się trochę jak w kreacji ciążowej.
Tego dnia postawiłam na delikatny, wprost minimalistyczny makeup- BeBik BRTC (który daje ciekawy, naturalny efekt), bronzer Elf (użyty w minimalnej ilości), puder mineralny Almay Pure Blends oraz transparentna pomadka Dior (w której jestem mega zakochana) to prezenty od Marty (The Urban State of Mind). Do tego cienka linerowa kreska i subtelnie wytuszowane rzęsy (choć tym tuszem ciężko jest tuszować subtelnie- daje świetny efekt, ale o tym innym razem). Na powieki nałożyłam matowy beżowy cień L'Oreal, również od Marty, ale zapomniałam go sfotografować...

Zoom na Diora. Moja mała dawka burżujstwa ;) pokażę go Wam na ustach już niebawem.

Paznokcie potraktowałam OPI - My Pointe Exactly.
Efekt, który widzicie, to 5 warstw. Lakier kryje bardzo słabo, ma żelkowe wykończenie (chyba, nie znam się na tym :P)
Wiem, wiem- skórki tragiczne, ale nie miałam czasu się nimi zajmować.
Tego dnia pachniałam Define od Next. Jest to perfumowany balsam do ciała- bardzo intensywny i trwały. Zapach utrzymuje się na skórze cały dzień. Uwielbiam ten zapach! Nic tak nie dodaje mi pewności siebie jak właśnie Define. Mam zamiar sprawić sobie w prezencie buteleczkę tych perfum, bo balsam niestety sięga już dna.
Nie ruszają mnie czarne koty czy przejście pod drabiną, ani nawet piątek trzynastego. Przesądna staję się tylko przed ważnymi egzaminami. Wtedy zawsze zakładam czerwoną bieliznę, biorę ze sobą coś starego, coś nowego, coś niebieskiego i coś pożyczonego. Tym razem niebieski był parasol, pożyczony pojemnik na ciasto od mamy. Rolę nowości pełnił pomadko-błyszczyk Celia, który dostałam od Obsession. Do kompletu- staruszek miś. Mam go od 6 klasy podstawówki- już wtedy nazwałam go Szczęśliwym Misiem (ach, cóż za oryginalne imię...), gdyż pomógł mi zdać testy po podstawówce i wygrać niejeden konkurs (tak, było się małym kujonkiem). Od tej pory towarzyszy mi we wszystkich ważnych chwilach i nigdy nie zawodzi :)
Po obronie był czas na świętowanie. Mama kupiła szampana. Od mojej kochanej cioci (od której dostałam też jakiś czas temu wspomniany wcześniej balsam Next Define) przywędrował do mnie piękny bukiet róż oraz... kolejna butelka szampana xD

Oficjalnie zakończyłam kolejny etap mojej edukacji. Plany na przyszłość? Oczywiście studia magisterskie- w lipcu czekają mnie egzaminy wstępne (ustne! buuuu...). Poza tym mam chrapkę na małą zmianę w moim życiu- być może podejmę się edukacji w zupełnie innym niż dotąd kierunku, jednak to na razie tajemnica- nie chcę zapeszać.

Na zakończenie, by nie było tak zupełnie nie-kosmetycznie, pokażę Wam nowości, które w ostatnich dniach pojawiły się u mnie.

Marion - Spray regenerujący & Kąpiel odbudowująca do włosów
Od firmy Marion, załapałam się na testy <3 Jestem bardzo ciekawa, jak podziałają te specyfiki z octem malinowym.

Marion - kuracje do włosów
Również od firmy Marion w tamach testów konsumenckich.

Avon - maseczki do twarzy z serii Planet Spa
Koleżanka mojej siostry została ostatnio konsultantką, więc skusiłam się na zamówienie u niej tych miniaturek. Będę mogła wreszcie wypróbować słynne maski z tej serii ;) Za jedną saszetkę zapłaciłam chyba 1,90zł.

Celia - pomadko-błyszczyk z serii Nude nr 605 oraz Cowshed - naturalny balsam do ust
Cudowności od kochanej Obsession :*

Truskawkowa organiczna wazelina do ust Marilou Bio
Mydło bio Parfum d'Amour z olejkiem arganowym
Krem przeciwzmarszczkowy Marilou Bio

To prezenty od eko-drogerii internetowej Biolander- nagroda za moją aktywność na forum internetowym.
Krem oczywiście wędruje do mojej mami, resztę zachłannie zatrzymuję dla siebie.

Bandi - kojący krem do twarzy SPF25 z serii EcoSkin Care
Wygrana w konkursie na facebookowym profilu Instytutu Urody Bandi. Mogłam wybrać dowolny kosmetyk z serii EcoSkin Care- zdecydowałam się na krem, który już mam. Kocham go, więc pomyślałam, że postawię na coś sprawdzonego.

BingoSpa - jajeczny szampon z kolagenem
Postanowiłam nabyć szampon z SLS, by raz na tydzień oczyszczać nim dokładnie skórę głowy i włosy. Padło na BingoSpa, bo jak wiecie- uwielbiam ich produkty do włosów. Poza tym przekonała mnie cena- 4,99zł za 500ml (!!!)

Uf, to już wszystko na dziś. Cieszę się, że wreszcie mogę wrócić do blogowania bez poczucia, że pisząc notkę tracę czas, który powinnam poświęcić na naukę.
Wiem, że część z Was właśnie rozpoczęła wakacje- dla tych szczęściarzy, oraz dla wszystkich, którzy wakacyjne leniuchowanie mają jeszcze przed sobą, życzę duuuuużo odpoczynku, relaksu, ale też wspaniałych, aczkolwiek bezpiecznych przygód i przede wszystkim pięknej pogody :)
Całusy! :*
Witam Was kochani!

Po pierwsze- do osób zainteresowanych współpracą z BingoSpa- otrzymałam od nich odpowiedź- "duży banner" oznacza obrazek takiej wielkości, jak bannery w moim pasku bocznym (czyli około 250 - 300 pikseli szerokości).

Wybaczcie to moje totalne zaniedbanie blogosfery- przygotowuję się do obrony pracy licencjackiej (trzymać mocno kciuki 28 czerwca!). O dziwo nauka nie zajmuje mi na razie czasu- pochłaniają mnie formalności (jak ja to kocham... -,-).
Poza tym ten cały durny egzamin to pochłaniacz pieniędzy! Nigdy nie przypuszczałam, że to wszystko będzie aż tyle kosztować. Wyobraźcie sobie, że za wydanie dyplomu trzeba im zapłacić 60zł (jeśli wybierzemy dyplom w języku polskim + angielskim, cena wzrasta do 100zł). Dodatkowo życzą sobie aż 6 zdjęć- więc wczoraj Kasia poszła i cyknęła sobie fotki... u najlepszego fotografa w mieście. Cena też była najlepsza- 65zł za 6 zdjęć w formacie dyplomowym i 4 w formacie legitymacyjnym. Do tego doliczcie kwiaty, prezent dla promotorki (btw. co można kupić promotorce?!), ciasta, kawa, woda mineralna (forma dyskretnej łapówki dla komisji egzaminacyjnej) i drukowanie pracy (biorąc pod uwagę, że mam mnóstwo zdjęć, a wydruk strony na kolorowo kosztuje 1zł, pewnie zapłacę około 50zł...). Słowem- jestem megaaaa zła (i mega spłukana...)
Chyba dopadły mnie trzy choroby cywilizacyjne naraz:

Źródło zdjęcia: http://demotywatory.pl/

Ok, koniec z marudzeniem, czas na recenzję.
Przedstawiam Wam przedziwny kosmetyk, który kupiłam rok temu przy okazji robienia zakupów na Dzień Matki. W sklepie z biżuterią Diva upolowałam dla mojej mamy piękny naszyjnik z sową, a dla siebie... niepozorną srebrną kulkę, kryjącą w środku jeden z najlepszych balsamów do ust, jakie kiedykolwiek miałam. Waniliowy balsam do ust Diva - choć jest 'made in China' - podbił moje serce (dopóki nie zainteresowałam się składem).

To dziwne coś, co odbija się w kulce, to wnętrze mojego namiotu bezcieniowego i obiektyw aparatu :P

Opakowanie: lustrzana kulka- odkręca się w połowie. Ja osobiście do balsamów w słoiczkach nic nie mam, więc opakowanie uznaję za wygodne (maziam paluchem po powierzchni balsamu, nakładam na usta, a paluch wycieram o wierzch dłoni- w ten sposób i dłoń jest nawilżona :P). Nie zaprzeczam- poleciałam na opakowanie.

Użytkowanie: balsam pachnie przepięknie- jak budyń waniliowy. Po roku użytkowania zmienił zapach na bardziej chemiczny- wtedy postanowiłam się z nim rozstać.
Konsystencja zależna jest w dużej mierze od temperatury- jednak nawet w zimie nosiłam go w torebce i czekając na autobus maziałam się nim namiętnie. Szybko ogrzewa się pod wpływem maziania go paluchem- jego konsystencja staje się wtedy bardzo zbliżona do Carmexa (zupełnie inna niż różany balsam Styx- który pod wpływem maziania staje się oleisty). Jest taki... balsamiasty xD Nie wiem, jak to opisać- nie kremowy, nie oleisty- przypomina raczej taką niezbyt gęstą maść. Bardzo dobrze rozprowadza się na wargach.
Balsam w opakowaniu jest biały, na ustach jednak nie pozostawia żadnego koloru.
Jest mega wydajny- wystarczył mi na rok porządnego, codziennego stosowania.

Efekty: poza ładnym opakowaniem i słodkim zapachem, balsam Diva ma jeszcze jeden ogromny plus- bardzo przyzwoite działanie. Nawilża usta porównywalnie mocno do kultowego Carmexa! Nie jest to ósmy cud świata, ale zasługuje na ocenę bardzo dobrą pod tym względem.
Na ustach nie pozostawia żadnego koloru, żadnych błyszczących drobinek brokatu- daje efekt mokrych, a raczej lekko natłuszczonych ust ;)

Skład: omójbosze jaki straszny... sama chemia, sam syf.


Dostępność: sklepy z biżuterią Diva (nie wiem, czy jeszcze można go kupić)
Cena: o ile mnie pamięć nie myli 15zł za 8g.


Ocena: 4- / 6 (pachnie ładnie, wygląda nieźle, działa w porządku, ale ten skład... no nie mogłam dać więcej punktów za coś, co mogłaby w zlewce przygotować moja nauczycielka chemii z gimnazjum. Poza tym zwykły Carmex da nam ten sam efekt, a kosztuje o połowę mniej i jest w 3 wersjach- słoik, tubka i sztyft).




Ściskam Was i wracam jak najszybciej się da, ale nie obiecuję, że napiszę coś jeszcze przed 28 czerwca.
Na pocieszenie przesyłam Wam teledysk, którym się pocieszam i rozluźniam przed obroną:

Jako aktywna fanka BingoSpa na facebooku, jestem na bieżąco z ich wszelkimi akcjami. Ta najnowsza zaciekawiła mnie ze względu na to, że jest skierowana do nas- blogerek kosmetycznych.
Ekipa odpowiedzialna za promocję marki BingoSpa na facebooku i w innych miejscach sieci postanowiła uporządkować kwestię współpracy- organizują program testowania i opiniowania ich kosmetyków.

Zdjęcie pochodzi z oficjalnego fanpage'a BingoSpa na Facebook'u.


Przybliżę Wam pokrótce zasady współpracy z firmą BingoSpa:
- akcja trwa 2 kwartały (do końca 2012 roku)- oczywiście możliwa jest rezygnacja ze współpracy po 1 kwartale (BingoSpa również może rozwiązać współpracę po 1 kwartale, jeśli blogerka nie wywiąże się ze swoich obowiązków)
- rozpoczyna się 1 lipca
- co daje BingoSpa? raz na kwartał kosmetyki wartości 40zł (wybrane przez nich, ale na podstawie naszych sugestii; opłacają też przesyłkę), promowanie naszych blogów na facebooku
- czego chcą od nas? subiektywnych recenzji na blogach, podesłania linka do recenzji oraz bannera (który utworzą oni) zamieszczonego na naszym blogu

Jeśli jesteście zainteresowane, piszcie do nich maile na adres: fb@bingo.net.pl - wtedy otrzymacie dokładne zasady współpracy.

Moim zdaniem jest to świetna okazja dla dziewczyn, które do tej pory nie miały styczności z kosmetykami tej firmy, a chciałyby spróbować.
Ja chyba skuszę się na współpracę z BingoSpa- co prawda nie wszystkie z testowanych dotąd kosmetyków ich produkcji przypadły mi do gustu, ale znalazłam kilka prawdziwych perełek (maski do włosów, błotna maseczka do twarzy). Tak czy siak sporo piszę o tej marce, więc chyba nie będziecie mi mieć za złe kolejnych paru recenzji z BingoSpa w roli głównej :P

Kochani!
Dajcie znać, czy interesuje Was współpraca z tą firmą. Piszcie w komentarzach, co u Was- jak radzicie sobie z tymi tropikalnymi upałami?
Ściskam Was! :*
Witajcie kochani!

Uffff, wreszcie są! Wyniki OPIkowego losowania, które trwało aż miesiąc.
Jeśli jeszcze raz zrobię tak długie rozdanie, to kopnijcie mnie w 4 litery. Sama nie mogłam się doczekać wyników i byłam zła na siebie, że zdecydowałam się na taki długi czas trwania.

Ok, coby nie przedłużać.
Wyniki rozdania na facebooku już są. Gdyby ktoś nie wiedział, główną nagrodę zgarnęła Natalia Kieca, a dodatkową nagrodę niespodziankę wylosowałam dla Justyny Frączek.
Zdjęcia z losowania możecie podpatrzeć TUTAJ.

Jednoosobowa westowa komisja losująca.

Natalia zgarnęła dla siebie BRĄZOWEGO OPIka. Dla dwóch zwyciężczyń blogowych do podziału pozostała więc czerwień i pękający błękit.
Kto będzie miał pierwszeństwo w wyborze koloru?


Kubekczekolady! Gratuluję serdecznie :)

Ze zwyciężczynią skontaktuję się mailowo i zapytam o to, jaki kolor lakieru oraz jaki rodzaj maski do włosów BingoSpa wybiera.

Drugą blogową zwyciężczynią jest....


Electriclady! Również gratuluję :)

I również skontaktuję się mailowo. Zapytam jednak tylko o maskę BingoSpa, bo wyboru koloru lakieru już nie będzie- mam jednak nadzieję, że ten lakier, który zostanie, przypadnie do gustu zwyciężczyni.

Uffffffffffffffffff!
Kochani, wszystkim Wam dziękuję za tak meeeega liczny udział (nie będę oryginalna, kiedy powiem, że nie spodziewałam się takiego napływu chętnych na OPIki, ale tak właśnie było). Mam nadzieję, że koniec tego rozdania nie oznacza dla Was koniec przygody z moim blogiem. Zachęcam do czytania, komentowania, zaglądania.
Zdradzę Wam, że już na półce czeka kolejna niespodzianka dla Was. Co to będzie? Sami zobaczycie już niebawem ;)

Całusy! :*
Witam Was kochani- choć poniedziałek i upał tropikalny i nic się nie chce- przybywam do Was z nowym postem.

Po pierwsze- WAŻNA INFORMACJA:
Jeszcze tylko do północy możecie zgłaszać chęć wzięcia udziału w OPIkowym rozdaniu- tutaj i na blogowym profilu na facebooku, jeśli posiadacie tam konto.
Jutro około południa pojawią się wyniki- poczekamy tylko, aż komisja konkursowa wróci od fryzjera i przeprowadzimy losowanie.
Przyznam, że ja sama nie mogę już doczekać się wyników- tym bardziej, że już mam przygotowaną dla Was kolejną niespodziankę ;)
Zgłaszać możecie się pod notką konkursową, do której przeniesie Was, kiedy klikniecie w banner w pasku bocznym.

Po drugie-
Paczki dla osób, które wpłaciły należną kwotę za przesyłkę kosmetyków zamówionych w ramach akcji "oddam w dobre ręce" + paczki dla osób, które z tej opłaty były zwolnione, już pojechały do nowych właścicieli. Jeszcze parę kosmetyków zostało, więc gdyby ktoś był chętny na nie, proszę o maila.

Ok, koniec zrzędzenia, czas na recenzję.
Dziś opowiem Wam o odżywce do włosów, która w momencie zamówienia była dla mnie wielką niewiadomą. Okazała się chyba jednym z odkryć tego roku- zaskoczyła mnie mega pozytywnie. Mowa oczywiście o odżywce do włosów Tara Smith Straight Away.


Opakowanie: małe, bardzo poręczne. Butelka nie jest w pełni przezroczysta, ale widać przez nią bez problemu, ile kosmetyku jeszcze zostało. Jest niestety trochę twarda i może stwarzać problemy, kiedy mamy mokre dłonie. Płaska zakrętka pozwala stawiać butelkę dnem do góry, dzięki czemu odżywka spływa i łatwo można ją wydobyć.


Użytkowanie: Kosmetyk jest biały, ma kremową konsystencję. Pachnie świeżo, cytrynowo, ale nie nachalnie. Zapach nie utrzymuje się na włosach zbyt długo po spłukaniu. Rozprowadzona na włosach odżywka znika- to znaczy nie pieni się, nie tworzy takiej kremowej warstewki- po prostu ma się wrażenie, że odżywka się wchłonęła. Ja nakładałam jej niedużo, odżywka jest naprawdę wydajna- chociaż nie czuć i nie widać jej na włosach podczas aplikacji, po spłukaniu efekt jest wyraźny.

Efekty: Ja stosowałam ją tradycyjnie- na umyte włosy nakładałam trochę (na długość, nie na skalp) i po około 5 minutach spłukiwałam. Efekty? Włosy łatwiej się rozczesywały, nie plątały w ciągu dnia. Odżywka ma za zadanie wygładzać- jak sobie z tym radzi? Oczywiście nie sprawi, że loki nagle się wyprostują jak po działaniu prostownicy. Jeśli jednak ma się takie włosy jak ja (lekko niepokorne, puszące się, ale nie kręcone), odżywka daje radę z ich ugrzecznieniem. Włosy miałam wyraźnie bardziej lśniące i proste- nie było mowy o puszeniu się. Jednocześnie odżywka nie obciąża włosów- nie wzmaga tłuszczenia, nie obciąża włosów u nasady. Dobrze współpracuje z wcierkami (łączyłam ją z Jantarem i teraz z wodą pokrzywową) oraz z szamponem Babydream. Dla mnie była idealnym uzupełnieniem pielęgnacji włosów po spłukaniu oleju, kiedy chciałam tylko delikatnie nawilżyć włosy bez niepotrzebnego obciążania.

Skład: sympatyczny. Nie ma silikonów, parabenów, SLS i SLES. W 100% pochodzenia naturalnego.
Na zdjęciu dość ciężko było go uchwycić tak, by był dla Was czytelny, toteż zamieszczam go w formie pisanej:

Aqua, Oleyl Erucate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Distearyldimonium Chloride, Behentrimonium Methosulfate, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Decyl Oleate, Dicaprylyl Ether, Lauryl Alcohol, Hydrolyzed Algae Extract, Parfum, Saccharomyces Copper Ferment, Saccharomyces Magnesium Ferment, Saccharomyces Iron Ferment, Saccharomyces Silikon Ferment, Tocopheryl Acetate, Hydrolyzed Corn Protein, Hydrolyzed Wheat Protein, Hydrolyzed Soy Protein, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Alcohol, Limonene, Linalool


Dostępność: niestety bardzo słaba. Ja nie widziałam tej odżywki w żadnej stacjonarnej drogerii. Moje dwa egzemplarze zamówiłam na Paatal.
Cena: na Paatal 6,99zł za 100ml

Ocena: 6-/6 (Plus za działanie idealnie dopasowane do potrzeb moich włosów, za cudowny skład, za ładny zapach, niezłą wydajność, bajecznie niską cenę oraz za nietestowanie na zwierzątkach. Mały minus za kiepską dostępność i opakowanie- buteleczka nie jest taka zła, jednak mogłaby być troszkę bardziej miękka. Ogólnie - jest to rewelacyjna odżywka dla osób, które potrzebują lekkiego nawilżenia - bo nie mówię, że ta odżywka dokona cudów z włosami zniszczonymi. Ja na to nie liczyłam, od tego mam maski, wcierki i oleje ;P)





Jeszcze taka mała dygresja odnośnie moich ostatnich zakupów:
- Krem do twarzy Bandi EcoSkin Care SPF25 jest boski! Pachnie nieziemsko, nie tłuści cery, nie bieli, delikatnie nawilża i jeszcze ujednolica kolor. Ja jestem nim zachwycona- jeśli ktoś jeszcze się waha, czy ta nowa seria Bandi jest godna uwagi, to ja mówię TAAAAAK!
- Aktualnie w sklepie Kalina trwa promocja - do upolowania w niskich cenach jest między innymi krem rokitnikowy do rąk (za 4,99zł!!!!) i kremowy tonik do cery wrażliwej (za 7,65zł). Dlaczego Wam o tym piszę? Bo skusiłam się na te dwa kosmetyki i powiem Wam, że są genialne. Krem pachnie najpiękniej na świecie (nagroda dla osoby, która mi powie, jakie perfumy pachną tak samo, bo ja je chcę), działa świetnie. Tonik również rewelacyjny- do skóry suchej będzie idealny. Promocje są też na inne kosmetyki, więc polecam Wam się rozejrzeć po sklepie. Ceny z reguły obłędnie niskie, a składy kosmetyków przyciągają. By obejrzeć i się skusić, klikajcie TUUUU

Ściskam Was mocno! :*
Kochani, właśnie pojawiła się obiecana zakładka "Oddam w dobre ręce".
Zaglądajcie, może coś Wam w oko wpadnie :)
A jeśli nie wpadnie, to na pocieszenie macie westa.
West jest dobry na wszystko- wiem, co mówię.

Kochani, po pierwsze:
Przypominam o trwającym na blogu rozdaniu, w którym do wygrania są lakiery OPI, maski do włosów BingoSpa, zestaw miniaturek Sanctuary i maski do włosów Montagne Jeunesse. Jeśli jeszcze się nie zgłosiliście, macie czas jedynie do 18 czerwca, dlatego radzę się pospieszyć.
Zgłoszenia umieszczajcie pod notką konkursową- wystarczy kliknąć w banner w pasku bocznym, by przeniosło Was w odpowiednie miejsce :)


Po drugie:
Wczoraj świat blogowy obiegła informacja dotycząca niewywiązania się jednej z blogerek ze "zobowiązań wymiankowych" (czyt. wzięła, a nie dała nic w zamian). A że w przyrodzie z reguły panuje równowaga, toteż dzisiaj ja dla kontrastu opowiem Wam o blogerce, która dała, a w zamian nic nie wzięła ;)
Sprawa dotyczy dziewczyny kryjącej się pod nickiem Urban Warrior (znanej chyba wszystkim właścicielki bloga The Urban State of Mind).
Otóż jakiś czas temu miałam szczęście wygrać u niej w rozdaniu korektor pod oczy Maybelline Instant Age Rewind. Urban spytała, czy chciałabym dostać od niej parę kosmetyków, których ona "nie ma czasu używać" i chce je oddać w dobre ręce. Oczywiście zgodziłam się bardzo chętnie- liczyłam na dwa, może trzy cudeńka z Ju Es Ej ;)
Kiedy dotarła do mnie paczka, myślałam, że to jakaś pomyłka. Ważyło to chyba tonę, a zawierało... no właśnie, sami zobaczcie. Ja jeszcze przez wiele godzin po rozpakowaniu zbierałam szczękę z podłogi.



Poniżej moja wygrana rozdaniowa - korektor pod oczy.



A na kolejnych fotkach "dodatki", które mi Urban dorzuciła.

Od lewej strony:
- Tarte - jest to lip tint w kolorze intensywnej czerwieni. Coś pięknego!
- miniaturka pomadki Dior Addict High Shine nr 680 - początkowo wydawała mi się bardzo ciemna, jednak na ustach prezentuje się bosko!
- błyszczyk NoName - delikatny róż, trudny do opisania, pachnie miętą
- zestaw mini błyszczyków Essence
- miniaturka pomadki Estee Lauder Pure Color nr 187 Sunstone - miniaturka od pełnowymiarowego opakowania różni się jedynie opakowaniem, wagę ma podobno taką samą. Kolor od razu spodobał się mojej mamie i zakosiła pomadkę :P
- błyszczyk Golden Rose Shimmer Gloss nr 56 - piękny i o bardzo fajnej konsystencji
- balsam L'Oreal High Intensity Pigments Jelly Balm nr 320 Delectable - kosmetyk, w którym zakochałam się jako pierwszym z całej paki. Bardzo delikatnie barwi usta, ma gęstą konsystencję, fajnie nawilża, a ten waniliowy zapach sprawia, że mam ochotę jeść go łyżeczką.
- miniaturka błyszczyku Estee Lauder High Gloss nr 10 Rose - pachnie przyjemnie, prezentuje się ładnie, kolor idealny dla mnie
- błyszczyk Maybelline Shine Sensational 75 Cherry Kiss - obłędnie pachnie wiśniami, ale jeszcze go nie wypróbowałam. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że będzie dawał cudny efekt mokrych ust, bo jest żelkowy, bezdrobinkowy.
- NYX Long Pencil Lip - konturówka do ust w kolorze ciepłego brązu. Ja nie używam tego typu gadżetów, więc pewnie podam dalej ;)



 

- Zestaw minipędzli EcoTools - 5 cudownie wykonanych pędzli w praktycznej saszetce z lusterkiem
- MeMeMe Shiny Shimmers Pink Shimmer - cudowny połyskujący róż w kilku odcieniach- zaklejony folią, świeżutki
- Physicians Formula Bronze Booster Fair to Light - delikatny bronzer z iskrzącymi drobinkami, idealny na lato
- róż Elf  Pink Passion - jasny, pastelowy róż o matowym wykończeniu- jeszcze go nie wypróbowałam, ale myślę, że będzie cudownie pasował do pomadki Kryolan, którą mam z GlossyBoxa
- Elf Gotta Glow - niby róż, ale moim zdaniem to raczej rozświetlacz (wstyd się przyznać, ale pierwszy w mojej kolekcji...) - nie jest w rzeczywistości tak biały, jak na zdjęciu. Raczej iskrzy się na złoto.
- Elf Golden Bronzer Golden - ponad 12g bronzera w 4 odcieniach- cudo!




Od lewej:
- Almay Pure Blends - mineralny podkład sypki - polowałam na niego w drogeriach internetowych, a tu proszę- przywędrował do mnie aż zza oceanu :) kolor idealny dla mnie, testy niebawem
- BRTC Blemish Recover Balm Trouble Clinic Line - OMG!!! Mój pierwszy BB Krem! Jestem zachwycona- kolor idealny, testy niebawem
- Xout Shine Control Oil-Free Formula - czy to baza, czy też krem- tego nie wiem jeszcze :P W każdym razie pachnie bosko
- odlewka podkładu Illamasqua Lure Foundation - mała rzecz, a cieszy. Nigdy nie miałam kontaktu z kosmetykami tak profesjonalnymi jak Illamasqua, toteż cieszę się z tej odlewki podwójnie
- P2 Into Lace - paleta korektorów - maziałam się nimi na razie po nadgarstku, ale zapowiadają się ciekawie

Od lewej:
- CD - testery cieni do powiek- w rzeczywistości wyglądają po prostu jak dwie palety- jedna w odcieniach różu i fioletu, druga w brązach, brudnych różach i pomarańczach
- MeMeMe Eye Inspire Baked Eyeshadow Goddes Eyes - błyszczące na złoto brązowe i beżowe 4 kolory cieni. Jednym słowem absolutnie booooskie!
- Lorac On Screen Duo - o ile dobrze myślę, jest to beżowy cień do powiek + metaliczny szary eyeliner w żelu
- Maybelline Color Tattoo by Eyestudio 10 Fierce & Tangy - błękitny cień do  powiek w kremie - pięknie błyszczy, na swatchach wychodzi nieziemsko
- Clinique Colour Surge Eye Shadow Trio 10 Coral Reefs - piękne trio cieni- delikatny róż, beż i brąz- błyszczą cudownie, ale nie tandetnie
- Catrice Gel Eye Liner 020 It's Mambo Nr. 2 - kupiony ze dwa miesiące temu pędzelek do eyelinera żelowego wreszcie mi się na coś przyda ;) eyeliner jest przyjemny w nakładaniu, ma śliczny kolor, trudny do opisania- ciemny, ale subtelniejszy niż hardkorowa czarna krecha na powiece- idealny do dziennego makijażu
- L'Oreal Infallible 899 Endless Pearl - jeszcze nie wypróbowany na powiekach, ale swatchowany i mogę powiedzieć, że kolor w moim typie, a konsystencja kosmiczna- nie sypka, nie stała, jakby plastyczna xD
- Dazzle Dust by Barry M 78 - sypki błękitny cień iskrzący jak milion dolców :P będzie idealny na imprezy (a musicie wiedzieć, że po obronie mam zamiar obskoczyć co weekend inną krakowską imprezownię :P)
- NYX Roll On Shimmer RES07 Taupe - bardzo mocno błyszczący ciemno złoty cosiek- według mnie najlepiej będzie sprawował się w roli cienia do powiek, choć na opakowaniu jest napisane: "eyes, face, body"
- Bourjois Waterproof Contour Clubbing 45 Blue Remix - konturówka do oczu w kolorze pięknego intensywnego błękitu- na lato będzie idealna do dziennych, trochę szalonych makijaży



Od lewej:
- Wet n Wild Coloricon 33825 Speak When Spoken To - najbardziej roziskrzony lakier mojej kolekcji- od razu wymaziałam nim pazurki (nałożyłam go na delikatny róż Bunny Nose z NailTek Colour i efekt jest oszałamiający)
- Sally Hansen Salon Effects Real Nail Polish Strips 310 Wild Child - zeberkowe naklejki- nie jestem pewna, czy będę potrafiła je sobie zaaplikować, więc może oddam je w bardziej profesjonalne łapki
- OPI Top Coat - kiedy zobaczyłam tą gigantyczną butelkę OPI, wydusiłam z siebie jedynie OMG. Padłam po prostu. Wreszcie na moich pazurkach zagości dobry top coat :)
- Sephora by OPI - kolor jak dla mnie niezidentyfikowany- na pakowaniu nie widzę nic, co wskazywałoby na jego nazwę, a sama z siebie też niestety jej nie rozpoznam. W każdym razie jest to lakier bez drobinek, w kolorze boskiego koralu- na paznokciach wygląda nieziemsko (moja siostra od razu go wykorzystała), idealnie pasuje do mojej ukochanej nowej bluzki na lato :) Na zdjęciu wygląda na pomarańczowy- w rzeczywistości to koral.

Przyznam, że chyba jeszcze nigdy w życiu moja kolekcja kosmetyków nie zwiększyła się jednorazowo tak znacznie, jak po otrzymaniu tej paczki.
Zastanawiam się, jak kochanym trzeba być człowiekiem, by oddać za darmo tyle cudowności zupełnie obcej osobie!

"Dodatki" od Urbanka w większości w ogóle nie zdradzają oznak użycia, swatchowania czy nawet muśnięcia paluszkiem. Nie ma wśród nich nic, co byłoby zużyte chociażby w 10%- wszystko jest nowe lub prawie nowe.

Pisałam to już w mailach chyba z 50 razy, pewnie już Ci to bokiem wychodzi, ale jeśli tu zajrzysz, Urbanku, to wiedz, że baaaaardzo Ci dziękuję za to wszystko! :*
Mój chłopak się śmiał, że uszczęśliwiłaś mnie bardziej niż święty Mikołaj przez wszystkie zimy mojego życia razem wzięte ;)

A Wam powiem tyle kochani:
ze względu na ogrom kosmetyków od Urbanka, byłam zmuszona do posprzątania moich szuflad i zrobienia miejsca na te cudowności. Pod wpływem porządków znalazłam kilka kosmetyków, z których ja nie korzystam, bo coś tam mi nie pasuje albo po prostu mam inne tego typu i tych już nie używam. Postanowiłam oddać je w dobre ręce.
Co prawda nie są to OPI czy Diory, jakie rozdaje Urban, ale może akurat coś komuś w oko wpadnie :)
Zakładka "oddam w dobre ręce" pojawi się na moim blogu, kiedy tylko ogarnę fotki- czyli pewnie jutro. Zaglądajcie, coby nie przegapić.

Muah! :*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...