Różany ratunek na spierzchnięte usta

18 Komentarzy
Witam Was cieplutko!
U mnie z czasem krucho- mam już wyznaczony termin obrony, a moja praca dyplomowa dalej nie jest gotowa. Dlatego spinam mocno poślady i szrajben szrajben.

Dziś pokażę Wam kosmetyk, który dostałam od Pani Dominiki Smoter w ramach mojej współpracy z firmą Aroma Derm. Wcześniej jakoś tak średnio go doceniałam. Swoją magiczną moc objawił mi dopiero podczas majówki, na którą wzięłam tylko jego oraz pomadkę Essence. Pomadka koszmarnie wysuszyła mi usta. A dodatkowo był upał, więc możecie sobie wyobrazić, jak wyglądały wtedy moje wargi. Na szczęście w zanadrzu miałam jeszcze kosmetycznego Supermana - Lip Balm z serii Rose Garden od Styx Naturcosmetic.


Opakowanie: Ten balsam do ust jest troszkę jak księżniczka Fiona czy Roszpunka - niełatwo się do niego dostać. Opakowanie jest naprawdę piękne. Metalowa mała puszeczka zapewnia solidność i pewność, że kosmetyk nie otworzy się nam w torebce. Na tym koniec plusów- kiedy mamy dłonie posmarowane jakimś kremem albo pomoczone wodą, możemy zapomnieć o otwieraniu tego balsamu. Potwornie trzeba się z nim namęczyć. Jak widzicie na zdjęciu- nie jest to puszeczka zakręcana ani otwierana przy pomocy jakiegoś magicznego guziczka- trzeba po prostu delikatnie paluchem podważyć jeden z tych metalowych ząbków i ciągnąć, aż raczy się otworzyć. No cóż... Skarby zawsze były dobrze ukryte, więc to nie nowość ;)
Na pocieszenie powiem, że opakowanie jest dość płaskie, dzięki czemu podczas wydobywania balsamu nie nawłazi nam nic za paznokieć ;) Wiem, że nie każdy lubi taką słoiczkową formę mazideł do ust- ja jednak nic do tego nie mam, więc nie uznaję tego za minus.

EDIT: Za radą Taniki (merci Kochana! :*) odgięłam trochę każdy z tych metalowych ząbków na pokrywce. Wystarczyło użyć własnych paluchów ;) Teraz opakowanie otwiera się o niebo lepiej!

Użytkowanie: Balsam w temperaturze pokojowej ma formę gęstego, żółtego masełka. Kiedy potrzemy go palcem, zmienia konsystencję na półpłynną, oleistą. Zachowuje się mniej więcej tak jak olej kokosowy (to pewnie zasługa oleju kokosowego na dość wysokim miejscu w składzie). Pachnie cudownie- różami, jak sama jego nazwa wskazuje. Nie jest to jednak chemiczny, różany zapach, tylko bardzo naturalny, przypominający mi trochę konfiturę z płatków róży.

Efekty: Półpłynna forma balsamu sprawia, że rozprowadzony na ustach dosłownie w mgnieniu oka rozprawia się ze wszystkimi suchymi skórkami. Usta od razu nabierają zdrowego wyglądu. To był dla mnie wielki plus- podczas majówki moje usta wyglądały strasznie, a wiadomo, że podczas całodziennego zwiedzania chciałam czuć się komfortowo. Dlatego pod tym względem Rose Garden Lip Balm sprawdził się znakomicie.
Efekt nawilżenia nie utrzymuje się zbyt długo- balsam szybko się wchłania, a poza tym łatwo go zlizać. Po jednej aplikacji nie ma co liczyć na taki efekt, jaki daje na przykład tłusty i gęsty Carmex. Jednak przy regularnym stosowaniu przez kilka dni usta stają się gładkie, miękkie i naprawdę intensywnie nawilżone.
Balsam nałożony na usta nie daje uczucia lepkości (co bardzo docenia mój chłopak, który wiecznie narzeka, kiedy używam balsamu do ust czy błyszczyka. Rose Garden Lip Balm jednak bardzo mu się spodobał :P).
Na ustach jest bezbarwny, daje jedynie delikatny połysk (efekt mokrych warg), nie ma żadnego smaku.
Kosmetyk jest baaaaardzo wydajny- ja stosuję go już od dłuższego czasu (będą już chyba ze dwa miechy...), a większego ubytku nie widać.

Skład: Poza parabenami (które jednak wydają mi się konieczne w kosmetyku nakładamym palcami) skład jest naprawdę bardzo przyjazny. Poddałam go krótkiej analizie, żeby wiedzieć, co dokładnie w nim tkwi:
- Soybean oil - olej sojowy - zawiera dużo lecytyny i witaminy E, dobrze się wchłania, często jest bazą do naturalnych kosmetyków
- Cera Alba - wosk pszczeli - ma działanie emulgujące, działa wygładzająco, natłuszczająco, tworzy ochronny film
- Coconut oil - olej kokosowy - ma działanie intensywnie natłuszczające i nawilżające, uznawany z jeden z najbogatszych olei
- Macadamia Ternifolia Seed oil - olej z orzechów makadamia - zawiera witaminę A, B, E, szybko się wchłania, widocznie poprawia wygląd i poziom nawilżenia skóry, nadaje się również dla wrażliwców
- Theobroma Cacao Butter - masło kakaowe - natłuszcza i uelastycznia skórę, wykazuje korzystne działanie w przypadku skóry bardzo suchej, podrażnionej, po poparzeniach słonecznych
- Phenoxyethanol - organiczny związek chemiczny z grupy eterów, używany jako fiksatywa do perfum
- Jojoba oil - olej jojoba - nie tłusty olej, ale płynny wosk, który w chłodzie tężeje, od stuleci stosowany w tradycyjnej medycynie indiańskiej, ma przyjemny zapach, nie jełczeje, nie jest lepki, zawiera mnóstwo witamin, nadaje skórze miękkość i elastyczność, zawiera skwalen (składnik naturalnego płaszcza lipidowego skóry), witaminę F, dodany do innego oleju przedłuża jego trwałość
- Methyl- , Ethyl- , Propylparaben
- Parfum
- Rose oil - olej różany - polecany do skóry wrażliwej, suchej, łagodzi podrażnienia, ma działania przeciwzapalne, ochronne i regenerujące, zawiera kwas linolowy i alfa-linolowy, witaminę A, witaminę C, karotenoidy, flawonoidy, garbniki, witaminy z grupy B
- Citronellol - składnik kompozycji zapachowych, imituje zapach róży
- Tocopheryl Acetate - witamina E - ma działanie antyrodnikowe, sprawia, że skóra jest elastyczna i nawilżona, działa hamująco na zapalenia, leczniczo, posiada naturalny lekki faktor ochronny, zapobiega oksydacji olejów, przez co przedłuża ich trwałość
- Geraniol - główny składnik olejku różanego, ma przyjemny zapach imitujący pelargonie
- Beta Carotene - w tym przypadku zastosowany prawdopodobnie do nadania delikatnego koloru

Dostępność: internetowy sklep Aroma Derm (www.aroma-derm.pl)
Cena: 19,37zł za 10ml

Ocena: 5+/6 (odejmuję punkty za niewygodne moim zdaniem opakowanie (po drobnej korekcie działa już o wiele lepiej) oraz za słabą jak na razie dostępność tego kosmetyku - ale cóż zrobić, kosmetyki profesjonalne w Biedronce nie goszczą... Cena jak dla mnie jest bardzo korzystna. Działanie- rewelacja. Do tego stopnia, że przestałam szukać zawieruszonego Carmexa ;P)

Ciekawostki:
  1. Podczas Kongresu LNE & spa, który Wam opisywałam w poprzedniej notce, miałam przyjemność uczestniczyć w wykładzie Hidemi Morimasy. Gość specjalny z Japonii poinformowała nas, że według tradycyjnej medycyny japońskiej kobiety powinny stosować kosmetyki pachnące różą, bo różany zapach pozytywnie wpływa na poziom kobiecych hormonów. Tak więc Rose Garden Lip Balm wskazany ;)
  2. Ostatnio odkryłam "pozawargowe" zastosowanie tego balsamu. Po całym dniu maskara się zbuntowała i zrobiła ze mnie uroczą pandę. Wodą się paskudztwo zmyć nie chciało, więc nałożyłam na palec trochę balsamu Rose Garden i przetarłam dolną powiekę. I wiecie co? Podziałało! Panda zniknęła :) Wytarłam jeszcze chusteczką i makijaż został uratowany.





Pragnę rozwiać Wasze wątpliwości- fakt otrzymania przeze mnie kosmetyku nie wpłynął na jego ocenę. Starałam się jak najdokładniej opisać Wam nie tylko plusy, ale też minusy tego kosmetyku.

Pewnie już o tym czytaliście, ale napiszę raz jeszcze- firma Aroma Derm jest generalnym dystrybutorem naturalnych kosmetyków austriackiej firmy Styx Naturcosmetic. Zaopatrują najlepsze salony kosmetyczne, ale myślą też o nas- kosmetykomaniaczkach nie-profesjonalistkach- mają dla nas w ofercie serię domową. Po więcej informacji odsyłam na ich stronę internetową: KLIK



Dziękuję Pani Dominice za przekazanie mi kosmetyku do testów.
Pozdrawiam ciepło wszystkich czytelników! :*


Podone posty:

18 komentarzy:

  1. bardzo lubię wszelkie mazidła do ust :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, zazdroszczę Ci tej współpracy, ich produkty są bardzo ciekawe! jak tego dokonałaś, szczęściaro? ; )
    recenzja zachęcająca, zwłaszcza wzmianka o wpływie zapachu róży ; )

    swoją drogą - zapraszam do zabawy "podaj dalej", informacje pod najnowszym postem ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie mam wazelinę z Ziaji, Carmexa mam dwa produkty więc na chwilę wystarczy, maść nagietkową też polecam.

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ciekawy produkt,tylko ja nie nawiedzę słoiczków i zapachu różanego;(

    OdpowiedzUsuń
  5. ech te słoiczki....są niewygodne a najwięcej cudeniek w nich znajdziemy
    dla mnie odpada ten balsam ze względu nie na opakowanie...a na zapach różany

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie kusisz ta marką, opakowanie jest wg mnie urocze, mam sentyment do takiego stylu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten paraben w składzie. Trochę mnie to wstrzymuje przed zakupem.

    OdpowiedzUsuń
  8. ma urocze opakowanie, a za różanym zapachem jakos nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja biedna lecę na oliwce Ziaji, muszę pomyśleć o tym różanym cudeńku :)

    OdpowiedzUsuń
  10. za samo opakowanie bym kupiła :) a jeszcze dodatkowo róża mmm ;) śliczny ;)

    jak masz chęć zapraszam na rozdanko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo fajne opakowanie! kurczę, aż zachęca do kupna :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam go! Z tą puszeczką, to masz racje, bardzo ciężko otwierać, ale mój mąż, mając już styczność z takimi pudełkami w kosmetykach, pokazał mi pełną sztuczkę, i delikatnie " poluzował" te " ząbki" i wiesz, otwiera się nawet jedną ręką :-) A ja tak się męczyłam na początku, że aż nie chciało mi się go używać, jak myślałam o tym meczeniu przy otwieraniu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za radę Kochana- delikatnie poodginałam te ząbki własnymi paluchami i teraz otwiera się o wiele prościej :)

      Usuń
  13. Wygląda interesująco, skład ma naprawdę w porządku :).

    OdpowiedzUsuń
  14. Brzmi fajnie, ale ja nie przepadam za różanym zapachem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hi, hi, proszę Kochana, też bym nie wiedziałam, jakby nie mój luby, a zaczęło się od miętowych dropsów w takiej puszeczce :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pudełko bardzo łatwo otworzyć gdy naciśniemy na środek wieczka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...