Bardzo smutna nie-twarzowa historia - herpes przed obiektywem

54 Komentarzy
Witam Was ciepło!
Ostatnio wróciły moje problemy skórne- ze względu na to od piątku nie wychodzę z domu (nawet na spacer z psem). Humor mam paskudny- każde spojrzenie w lustro powoduje u mnie po prostu przerażenie. Na jutro zaprosiłam na obiad mojego chłopaka, teraz jednak dopadły mnie wątpliwości, czy aby luby nie przestraszy się mnie i nie ucieknie z krzykiem.

Nie jestem pewna, czy dobrym pomysłem jest opisywanie tego, dlatego z góry zaznaczam: jeśli jesteś przed, po lub w trakcie jedzenia- nie czytaj dalej! Zdjęcia zamieszczone w tym poście mogą się niektórym wydać obrzydliwe, dlatego jeśli nie chcesz oglądać czegoś takiego, wróć na mojego bloga innym razem.

Dlaczego mimo wszystko napiszę Wam o tym?
Chcę dzielić się z Wami nie tylko opiniami o kosmetykach, ale również cząstką mojego życia codziennego. Poza tym czuję się troszkę osamotniona w moim problemie- nikt z mojego otoczenia nie rozumie, co mi dolega, sama sobie nie potrafię pomóc. Przegrzebuję Internet w poszukiwaniu pomocy, ale nic konkretnego nie znajduję. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś, kto będzie miał podobny problem, trafi na mojego bloga i znajdzie jakąś pomoc, pocieszenie.

Mam herpes. Prawdopodobnie ten wirus jest przyczyną wszystkich moich problemów. Jeśli kojarzycie herpes z opryszczką wargową, ospą i półpaścem, to macie rację- to właśnie to. U mnie jednak objawia się troszkę inaczej. Na twarzy w różnych miejscach pojawiają się "bąbelki" z płynem surowiczym- łatwo pękają i w ich miejscu tworzą się żółtawe strupy. A pod strupem rana.
Pierwszy raz dopadło mnie to jesienią 2010 roku. Leczyłam się 4 miesiące- Heviran, antybiotyk doustny, antybiotyk w maści, spray na rany pooperacyjne do odkażania. Dwa miesiące nie wychodziłam z domu, bo moje policzki całe pokryte były strupami.
Teraz to wraca. Może powodem jest przeziębienie i związane z nim osłabienie odporności, może parówka, którą sobie zafundowałam na katar i rozgrzałam mocno skórę. Nie wiem.
Udało mi się załatwić sobie wizytę u dermatologa na piątek. Mam nadzieję, że będzie w stanie mi pomóc. Z tego co wyczytałam w Internecie, prawdopodobnie już nigdy nie pozbędę się tego paskudztwa z mojego organizmu ;( Zawsze będzie siedzieć gdzieś ukryty i zaatakuje, kiedy mój organizm osłabnie. Dobijająca perspektywa. Przeraża mnie również fakt, że herpes może zaatakować gałkę oczną lub doprowadzić do opryszczkowego zapalenia opon mózgowych i mózgu...

Co jest powodem takich zmian skórnych? Chyba jedynie wirus. Moja codzienna pielęgnacja skóry raczej nie mogła spowodować aż takich podrażnień- tym bardziej, że używam jedynie kosmetyków delikatnych, bez szkodliwych detergentów.


Piszcie kochani, czy wiecie coś na temat wirusa herpes, czy spotkaliście się kiedykolwiek z czymś takim jak to paskudztwo na mojej twarzy.

Dziękuję kochanej Sweet Perelce za wsparcie i ciepłe słowa :*

Dam Wam znać, czego dowiem się od lekarza.
Tymczasem wracam do pisania pracy dyplomowej, bo czas baaaardzo mnie nagli.


EDIT:
Dermatolog stwierdził, że to prawdopodobnie LISZAJEC ZAKAŹNY, czyli zakażenie gronkowcowo-paciorkowcowe.

Na koniec jeszcze małe ogłoszenia parafialne- jedyna pocieszająca informacja, jaka dziś mnie spotkała.
Dzięki uprzejmości firmy Biolander (sprzedającej kosmetyki naturalne, ekologiczne, bio) będę mieć możliwość wypróbowania na własnej skórze organicznego czarnego mydła Savon Noir Eucalyptus.
Jestem przeszczęśliwa, bo wiele dobrego słyszałam o czarnym mydle- teraz czas sprawdzić te krążące w sieci legendy :) Oczywiście zdam Wam relację z testowania tego organicznego cudeńka.




Zdjęcie ze strony Biolander


Podone posty:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...