Nowość od Oriflame - Master Curl Mascara (pierwsze wrażenia)

30 Komentarzy
Witajcie Kochani!

Przygotowałam dla Was dzisiaj moje pierwsze wrażenia na temat nowej maskary Oriflame - Master Curl Mascara. Kilka dni temu otrzymałam ją do wypróbowania i pomyślałam, że nie będę czekać, aż wyrobię sobie pełne zdanie o niej, bo być może ktoś z Was będzie chciał ją zamówić i nawet takie pierwsze wrażenia okażą się przydatne. Tusz jest dostępny w sprzedaży od 2 września.


Głównym zadaniem tuszu jest maksymalne i super długotrwałe podkręcenie rzęs (podobno ma utrzymywać się aż do 14 godzin). Przyznam, że radzi sobie z tym nieźle. Dodatkowo bardzo ładnie wydłuża i pogrubia rzęsy. Sprawia, że są one po prostu podkreślone. Nie pozostawia grudek, nie daje efektu pajęczych nóżek. Rzeczywiście rzęsy są jakby wygładzone. Efekt jest świetny!
Co ważne- tusz jest trwały - w ciągu dnia nie osypuje się, nie kruszy, nie odbija na powiece.


Ma dość mokrą konsystencję na początku - z czasem pewnie stanie się bardziej suchy.

Tutaj również użyłam tuszu Master Curl Mascara.

Szczoteczka jest typowa dla maskary podkręcającej - lekko wygięta, z tradycyjnego włosia. Moim zdaniem nabiera trochę za dużo tuszu, poza tym po wyjęciu jej z opakowania, zawsze na czubku zostaje spora ilość tuszu. Wycieram to o brzeg opakowania i niestety w tym miejscu tworzą się takie zwały przysychającego tuszu, co widać na zdjęciach poniżej.
Wracając jeszcze do szczoteczki - wydaje mi się, że ma tendencję do sklejania rzęs. Trzeba nią dobrze manewrować, by rzęsy wyglądały tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.



Tusz można kupić za pośrednictwem konsultantek Oriflame (na pewno każdy z Was zna przynajmniej jedną ;P) za cenę 33zł za 8ml (aktualnie trwa promocja i tusz możecie upolować za 19,90zł).



Czy polecam?
TAK! W tym przedziale cenowym to aktualnie chyba najlepszy tusz, z jakim się spotkałam. Na moich rzęsach daje efekt bardzo zbliżony do Hypnose Doll Eyes Lancome (cena: ok. 140zł- jest różnica).


Wszystkie moje znajome konsultantki Oriflame zawsze zachwalały mi tusze tej firmy. Pamiętam, że nawet kiedyś jeden kupiłam i byłam całkiem zadowolona. Jak widać po Master Curl, firma podtrzymuje dobrą jakość maskar.

Tusz Master Curl promuje Anna Mucha. Raczej nie mamy co liczyć, że po jego aplikacji będziemy mieć rzęsy jak ona na zdjęciu promocyjnym. Wydaje mi się, że nawet sztuczne rzęsy mogą takiego efektu nie dać. Takie rzeczy to tylko PhotoShop ;)

Jesteście zainteresowane tuszem Oriflame Master Curl Mascara czy raczej nie przekonała Was moja pochlebna opinia?

Ciekawskich odsyłam też do Kosmetycznej Hedonistki, która u siebie pięknie pokazała efekt działania tej maskary - klikajcie TUTAJ.

Pozdrawiam :)


Podone posty:

30 komentarzy:

  1. też mam mascarę z Oriflame, ale jeszcze nie używałam, mam nadzieję, że też się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbyś nie napisała, to bym nie poznała, że to Mucha :D
    chętnie bym spróbowała, choć do tej pory uległam czerwonemu 2000calorie i wracam zawsze do niej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana wysłałam do Ciebie maila, mogłabyś mi szybko odpisać? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie używałam kosmetyków od Oriflame i chyba nigdy się do nich nie przekonam :(

    OdpowiedzUsuń
  5. widziałam dziś to zdjęcie promocyjne na przystanku
    kogoś mocno poniosła fantazja :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli chodzi o maskary Oriflame to od zawsze kupuję WONDER, tę w granatowym opakowaniu. Jest dla mnie najlepsza i na moich rzęsach sprawdza się doskonale.
    Myślę, że na tę, o której piszesz dzisiaj też się skuszę. Właśnie na efekcie podkręcenia bardzo mi zależy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie wygląda, ale wolę silikonowe szczoteczki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam teraz wersję jeszcze tańszą - tusz z Lovely, który kosztuje 8,99zł i jest rewelacyjny! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam chyba dwa razy w życiu coś z O :)
    Ale ja i tusze to jedna wielka masakra ;x
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie do końca przekonuje mnie ta maskara - zostanę chyba przy wypróbowanej 2000 kalorii :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet fajnie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wygląda ciekawie, lubie mascary podkręcające :)
    Ale zdjęcie promocyjne rzeczywiście, hm... interesujące :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Po zdjęciu promocyjnym spodziewałam się jakiegoś lepszego efektu -wiadomo, że fotka reklamowa jest zawsze mocno przesadzona, ale jakoś i tak za małe wow.
    Choć jako taki "dzienniak" myślę, że by się sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  14. efekt to trochę lichy jak dla mnie, ale twoje kolorowe kreski są bajeczne, szczególnie niebieska <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Taki na co dzień wg mnie. Aż takiego szalu nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Całkiem fajny , ale mam innych ulubieńców :) Spróbuj tusz Douglas Absolute :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawa recenzja, tusz wydaje się być calkiem fajny :-)
    Ja jednak jesten zadowolona z mojego They are real od Benefit i nie zamienię go na inny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie niestety nie przekonuje ta maskara :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hmm. Właśnie zastanawiam się nad kupnem jakiejśc nowej mascary.. Chyba skuszę się na tą, bo maluje dosyć fajnie :)
    Świetnie naposana recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny efekt, bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  21. Troszkę słaby efekt, ja bym tutaj jeszcze dodala pogrubienie inna maskara:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Podoba mi się szczoteczka :) no i szkoda, że nie ma efektu jak u Muchy :)
    Radi

    OdpowiedzUsuń
  23. Tusze Oriflame są niezłe, ale ta daje fajny efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Oriflame ma fajny tusz Wonder.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie wiem dlaczego nie mam zaufania do tej firmy ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...