Tuszowa bitwa czyli recenzja porównawcza maskar (odcinek 3)

97 Komentarzy
 Ufffff, dzisiejszy dzień zaliczam do ciężkich, ale bardzo udanych.
Dziękuję Jamapi, Kasience23, Klaudii - Kubekczekolady, Tanice oraz Oliwii za wczorajsze wirtualne przytulanie na Facebooku - Wasze wsparcie bardzo mi pomogło i przyniosło dziś szczęście :)

Ubogo u mnie z recenzjami kosmetyków kolorowych - a to pewnie dlatego, że mam spory problem z oceną niektórych gagatków. A poza tym używam prawie codziennie czegoś innego, więc wyrobienie sobie opinii zajmuje więcej czasu.
Dziś jednak postanowiłam użyć wirtualnego respiratora i przywrócić do życia serię postów, która pojawiła się na łamach Keep calm... w marcu 2012 - "Tuszowa bitwa".
W dzisiejszym poście walczyć będą aż trzy tubki z trzech różnych półek cenowych:
- Yves Rocher Sexy Pulp
- Clinique High Impact (miniatura)
- Celia Woman wydłużająca
Jedziemy z koksem!

porównanie szczoteczek

 Zaczynamy od wyższej półki cenowej - Clinique High Impact.


Ogólnie: używam miniaturki, którą jakiś czas temu można było dostać w perfumeriach Douglas. Zawiera 3,5ml, czyli prawie połowę pełnowymiarowego opakowania (pełnowymiarowe ma 8ml). Opakowanie miniaturki jest bardzo eleganckie i wygodne, nie niszczy się w kosmetyczce. Szczoteczka jest średniej wielkości, wąska, tradycyjna (czyli nie silikonowa). Włosie ułożone jest w równym rzędzie, spiralnie oplatającym szczoteczkę (jak to finezyjnie brzmi :P).


Obietnice producenta: Jest to maskara z gatunku tych "wszystkorobiących" - podnosi, podkręca, wydłuża, pogrubia, rozdziela, pielęgnuje rzęsy, nadaje wyrazistego koloru (brakuje jeszcze tylko, żeby obiad za nas robiła). Szczoteczka podobno wykonana jest z włókien pustych w środku, co ma zapewniać idealną aplikację.

Moja opinia: Tusz daje na moich rzęsach bardzo subtelny efekt- delikatnie wydłuża rzęsy i unosi je, ale nie nadaje objętości. Na rzęsach nie zostawia grudek ani pajęczych łapek, nie skleja ich. Ma ładny, intensywnie czarny kolor. Jest trwały - przetestowałam go w różnych warunkach atmosferycznych i za każdym razem trzymał się świetnie. Nie kruszy się w ciągu dnia. Nie podrażnia oczu. Nakłada się bardzo przyjemnie - szczoteczka jest wygodna, nabiera odpowiednią ilość tuszu i równomiernie rozprowadza go na rzęsach. Zmywa się bezproblemowo.

Bez tuszu / Z tuszem

Dostępność: drogerie stacjonarne (np. Douglas), drogerie internetowe
Cena: 90 zł za 8ml

Ocena: 3/6 (Jest to dobry tusz, jednak nie spełnia wszystkich wygórowanych obietnic producenta. Nadaje się na codzień- na większe wyjścia efekt jest zbyt słaby- nawet na moich naturalnie długich i gęstych rzęsach. Pomimo tego, że dobrze się nakłada, jest trwały, ładnie wygląda na rzęsach, uważam, że nie jest wart swojej ceny.)




Przechodzimy na średnią półkę cenową - Yves Rocher Sexy Pulp


Ogólnie: tusz kupiłam po zużyciu glossyboxowej miniaturki. Pełnowymiarowe opakowanie jest estetyczne, ale niestety tylko na początku- z czasem opakowanie rysuje się, napisy mocno się ścierają. Szczoteczka jest tradycyjna, włosie ułożone jest w nie do końca regularnych rzędach, przycięte w kształt klepsydry.


Obietnice producenta: Sexy Pulp jest z założenia tuszem "ekstremalnie pogrubiającym".

Moja opinia: Tusz rzeczywiście pogrubia rzęsy, daje wrażenie, jakby rzęs było dwa razy więcej niż w rzeczywistości. Poza tym wydłuża i podkręca rzęsy, nie skleja ich. Przy nieumiejętnym nakładaniu może zostawiać grudki, ale z reguły udaje mi się tego uniknąć ;) Nie rozmazuje się, nie kruszy, ale po całym dniu noszenia czuję go na oku- ciężko mi to opisać- nie jest to ból, pieczenie czy swędzenie, po prostu czuję, że chcę już zmyć makijaż. Nie podrażnia mnie, zmywa się bezproblemowo. Nakłada się bardzo dobrze - szczoteczka w kształcie klepsydry idealnie sprawdza się przy moich rzęsach. Trzeba jednak uważać, bo zawsze na czubku szczoteczki zostaje za dużo tuszu (co też widać na zdjęciu powyżej).

bez tuszu / z tuszem

(to zdjęcie słabo oddaje efekt tuszu)

Dostępność: stacjonarne sklepy Yves Rocher oraz ich sklep internetowy
Cena: 49 zł za 9ml (ja kupiłam na promocji za ok. 30zł)

Ocena: 5/6 (Bardzo polubiłam ten tusz! Daje piękny efekt, jest trwały, nie kruszy się i nie rozmazuje. Do ideału mu niedaleko!)




I na koniec tusz z niższej półki cenowej - Celia Woman w wersji wydłużającej


Ogólnie: opakowanie jest estetyczne, ale bardzo niewiele na nim informacji. Trzymam go w kosmetyczce już przez miesiąc i jak na razie trzyma się super - napisy nie starły się, powierzchnia nie jest porysowana. Szczoteczka jest średniej wielkości, tradycyjna. Włoski ułożone są w kępkach.


Obietnice producenta: Maskara ma "imponująco wydłużać" rzęsy, bez ich sklejania, zostawiania grudek i bez rozmazywania.

Moja opinia: efekt na rzęsach jest bardzo delikatny- nawet na moich naturalnie długich i gęstych rzęsach niewiele widać... Tusz jedynie trochę wydłuża rzęsy, nie pogrubia ich. Bardzo niewygodnie używa mi się tej szczoteczki- przez takie "kępkowe" ułożenie włosków, mam wrażenie, że nie wchodzą one pomiędzy moje rzęsy i przez to zostawiają za dużo tuszu i sklejają rzęsy. Myślę, że efekt mógłby być lepszy, gdyby producent zastosował inny rodzaj szczoteczki. Na plus należy zaliczyć fakt, że tusz się nie rozmazuje, ale niestety kruszy się już po kilku godzinach od nałożenia- na "krótkie dystanse" jest ok, jednak na całodzienny makijaż niestety się nie nadaje. Ze względu na to trochę podrażnia moje oczy, bo ciągle grzebię w nich paluchami, starając się wydobyć przeszkadzające mi drobinki pokruszonego tuszu. Przynajmniej z jego zmywaniem nie ma problemów.


Widzicie, jak skleił rzęs na końcach? :(

Dostępność: małe drogerie (lista dostępna tutaj: http://celia.pl/dystrybucja )
Cena: 17 zł za 12ml

Ocena: 2+/6 (Nie ma tragedii, ale cóż... po prostu nie polubiłam się z tym tuszem. Jest niedrogi i trwały, ale na tym kończą się jego zalety- daje zbyt delikatny efekt, skleja rzęsy, obsypuje się.)





Tą bitwę bezsprzecznie wygrywa Yves Rocher Sexy Pulp. Do niedawna nie ufałam kolorowym kosmetykom z tej firmy- jak widać, zupełnie niesłusznie.

Jak jest u Was z tuszowymi ulubieńcami? Macie swojego faworyta czy może wciąż poszukujecie ideału? Co polecacie?


Na koniec tradycyjnie przypominam o trwającym rozdaniu. Do wygrania zestaw lakierów O.P.I., paleta cieni Mary Kay oraz kosmetyczna niespodzianka. Kliknij w banner, a przeniesie Cię do odpowiedniej notki:




Podone posty:

97 komentarzy:

  1. uwielbiam czytać taki notki jednak ja już swój ideał znalazłam- colossal :D


    Zapraszam do mnie :)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się ciągle wydaje, że ideał maskarowy już mam, ale to wcale nie odciąga mnie od kolejnych poszukiwań ;P
      Muszę wypróbować Colossal, skoro polecasz :)

      Usuń
  2. rzeczywiście Sexy Pulp wygląda najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wrażenie, że na fotkach najkorzystniej wyszedł Clinique, ale w rzeczywistości ładniej prezentuje się właśnie Sexy Pulp :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom jego znalezienie nie jest takie łatwe ;) A preferujesz tusze bardziej wydłużające czy pogrubiające?

      Usuń
  4. u mnie sprawdza się zielony tusz z Wibo, ale oprócz niego uwielbiałam tusz one by one z maybelline :) na pewno do niego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety zielony Wibo zupełnie się nie sprawdzał- nie dawał prawie żadnego efektu (ani wydłużenia, ani pogrubienia) i kruszył się na potęgę. Moje rzęsy chyba go nie zaakceptowały :(

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Eh, życie kosmetykomaniaczki to wieczne poszukiwanie ideału :P

      Usuń
  6. Ja nie cierpię takich włochatych szczoteczek, dla mnie dają słaby efekt. Za to silikonowe i mocno wydłużają i pogrubiają, choć łatwo o posklejanie to i tak je uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wróciłam do włochatych po wypróbowaniu Max Factor 2000 Calorie - okazało się, że włochacizna też może być fajna :) Ale silikonem (w tej wersji :P) też nie gardzę :P

      Usuń
  7. warto przyjrzeć się tuszowi z Essence, w różowo-czarny opakowaniu (niestety nie pamiętam nazwy), kosztuje niewiele a jest świetny :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, bardzo dziękuję za podpowiedź- zwrócę na niego uwagę w drogerii :)

      Usuń
  8. Ja dostałam za 1gr ostatnio Sexy Pulp , po założeniu karty w YR - bdb tusz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! To się nazywa okazja! Yves Rocher ostatnio wymiata z takimi różnymi promocjami :)

      Usuń
  9. Kurcze, a ja go puściłam w świat.

    OdpowiedzUsuń
  10. O tak, Sexy Pulp o wiele lepiej prezentuje się na zdjęciach :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mówisz? Ja właśnie jestem zła na siebie, bo Sexy Pulp o wiele ładniej wygląda w rzeczywistości- daje mi taki wachlarz z rzęs ;)

      Usuń
  11. jak dla mnie wszystke bardzo podobne na rzęsach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sexy Pulp i Clinique rzeczywiście na żywo dają podobny efekt, z tym że Sexy Pulp nieco bardziej pogrubia. Natomiast Celia jednak wyraźnie się od nich odznacza - już samym sklejaniem :P

      Usuń
  12. ze stosowania HI mam te same wrażenia. Muszę wypróbować YR - daje bardzo ładny efekt i ma ciekawą szczoteczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ta szczoteczka jest idealna- świetnie mi się nią nakłada tusz :)

      Usuń
  13. Dla mnie ideałem jest HR Lash Queen..bezmiennie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Królowa Helenka, no tak- podobno kiedy raz spróbujesz Helenki, nie będziesz chciała innego tuszu, dlatego ja się powstrzymuję, dopóki mój budżet jest budżetem studenciaka :P

      Usuń
    2. No nie wiem, moje spotkanie z HR było dawno temu i bez żalu zapomniałam o niej. Wróciłam po nią po dobrych recenzjach słynnego Pytona i trafiłam na felerny egzemplarz. Pomęczyłam się, otworzyłam drugi dla porównania i... to nie jest to, co moje rzęsy lubią najbardziej ;)

      Usuń
    3. Hexx, to mnie pocieszyłaś! Może jednak Helenka nie jest aż takim cudem, na jaki kreują ją inni. Chociaż z drugiej strony Ty- jako wyjątek- możesz potwierdzać regułę... ;)

      Usuń
  14. mam miniaturkę tego tuszu Yves Rocher i jest super! na pewno kupię pełnowymiarową wersję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zaczęłam od miniaturki i kiedy tylko się skończyła, od razu kupiłam opakowanie pełnowymiarowe :)

      Usuń
  15. uwielbiam Clinique do codziennego makijażu, sprawdza się idealnie ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Na co dzień właśnie takiego efektu potrzebuję, ale do makijażu wieczorowego wybieram raczej YR :)

      Usuń
  16. Bardzo delikatne efekty na rzęsach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, błąd zrobiłam, bo mogłam pokazać jeszcze jak wyglądają 2 warstwy :/ Ale cóż- macie pogląd, jak na co dzień maluję rzęsy :)

      Usuń
  17. w porownaniu do mnie bardzo delikatnie malujesz rzesy ;-) u mnie gosci po raz milionowy 2000 calorie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo go lubię, muszę go upolować na jakiejś promocji :)

      Usuń
  18. Tusz robiący za nas obiad ;) Brzmi nieźle!
    Moim ideałem ostatnio jest tusz Yves Rocher z woskiem ryżowym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, gdyby przynajmniej ziemniaki obierał :P
      O tym tuszu z woskiem ryżowym nie słyszałam nawet - muszę koniecznie zwrócić na niego uwagę! :)

      Usuń
  19. z powyższych znam jedynie linique High Impact i jestem z niej zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale nie kupię pełnowymiarowego opakowania. Mimo że zaskoczenie pozytywne, bo zanim się do tej miniaturki dobrałam, czytałam niezbyt pochlebne opinie o tym tuszu.

      Usuń
  20. No, no Sexy Pulp najlepiej wygląda, jeszcze nie miałam, ale może...
    Miłego wieczoru Kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taniko, polecam Ci ten tusz z czystym sercem, jest naprawdę fajny! Ale radzę nie kupować go w regularnej cenie, bo bardzo często jest na promocjach, czasem dorzucają go nawet za darmo przy większych zakupach :)

      Usuń
  21. A Ty co Kotku, do mnie na konkursy nie przyjdziesz? Niefcesz?
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba, chcem! :) Jutro mam wolny dzień, więc zasiądę na spokojnie przed komputerem i się zgłoszę :)

      Usuń
  22. chyba nie umiesz malowac rzes :( kazde zdjecie wyglada tak samo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, czyli jeszcze nie posiadłam tajemnej sztuki malowania rzęs? Bo gdybym posiadła, to umiałabym wyczarowywać np. loki na rzęsach? xD

      A tak serio- YR i Clinique realnie dają podobny efekt na rzęsach i to na zdjęciach widać. Celia moim zdaniem wyraźnie się od nich odznacza.

      P.S. Zdjęcie "bez tuszu" jest za każdym razem takie samo :P

      Usuń
  23. Poszukiwania :) choć ja akurat tuszów poszukuję w niższej cenie. Nie przywiązuję takiej wagi do rzęs.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej też nie byłabym skłonna wydać 100zł na tusz. Maksimum moich możliwości to 30 kilka złotych, ale to tylko jeśli wiem, że tusz będzie naprawdę skuteczny, tak jak było w przypadku YR (wcześniej miałam miniaturę, więc nie kupowałam kota w worku ;)

      Usuń
    2. Mój najdroższy kosztował 11zł :P no cóż, choć tyle dostałam pozytywnych namów na 2000calorie że myślę cicho i spróbowaniu... :) A co do Twoich tutaj, to właśnie YR ma szczoteczkę, która podoba mi się z tych wszystkich najbardziej.

      Usuń
    3. Picola, kiedyś w Super Pharm była mega promocja- tusz 2000 Calorie za 10zł - wtedy trzeba było polować- kupiłabyś kosmetyczną zachciewajkę i nie pobiłabyś swojego rekordu 11zł :P
      Ja chciałam wtedy kupić, ale już nie było :(

      Usuń
  24. Na zdjęciach wszystkie wyglądają dość porównywalnie, swoją drogą miła informacja, że jednak kolorówka YR nie jest do końca stracona dla ludzkości ;) U mnie dalej niezmiennie Lancome, Hypnose Star, choć już kusi spróbować czegoś nowego, poszukiwania to nałóg kosmetykocholiczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. YR i Clinique w rzeczywistości dają podobny efekt (Clinique trochę bardziej wydłuża, YR bardziej pogrubia), Celia niestety się odznacza mocno na ich tle.
      Moja mama miała kiedyś tusz z YR (to były czasy, kiedy nie miałam własnych kosmetyków kolorowych i podbierałam mamie :P) i był tak tragiczny, że na dobre zraziłam się do kolorówki YR. Na szczęście miniatura w GlossyBoxie zmieniła moją opinię :)

      Usuń
    2. A właśnie moja mama długi czas używała jakiegoś tuszu YR. Nie dawał spektakularnych efektów, ale jej odpowiadał i wyglądał ok. Niestety nie mam pojęcia jaki to był, ale wydaje mi się, że w prostym granatowym opakowaniu.

      Ps. Otagowałam Cię u mnie w tagu Domowy relaks, zapraszam :)

      Usuń
    3. Hmmmm, to takiego nie kojarzę. Moja mama miała kiedyś tusz z serii Yria czy jakoś tak i był straszny, straszny, straszny :P

      Ooooo, dziękuję za otagowanie! Postaram się w najbliższym czasie odpowiedzieć :)

      Usuń
  25. Nigdy nie miałam żadnego z tych tuszy. Obecnie testuję Wibo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten w zielonym opakowaniu? Wiele osób bardzo go zachwala, u mnie niestety się nie sprawdził :(

      Usuń
  26. Żadnego z tych tuszy nie znam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc może w przyszłości, jak będziesz poszukiwać maskary, będziesz pamiętać, żeby Celię raczej omijać, a YR zaufać :D

      Usuń
  27. Cieszę się, że humor lepszy! Co do tuszy, nie jestem zbyt wymagająca i nie szukam na najwyższych półkach - aktualnie mam zielony z Wibo ;) I z Astor, który wcale nie jest oszałamiający w działaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak Ci pasuje Wibo? Ja spotykam się w blogosferze tylko z pozytywnymi recenzjami tego tuszu, a u mnie on zupełnie nie zdał egzaminu :/

      Usuń
  28. Nie miałam żadnego z tych tuszy, ale mam swój sprawdzony , który dla mnie jest idealny,który się skończył, teraz mam Wibo różowy i powiem że dla mnie porażka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nino, ależ Ty tajemnicza! Zdradź, który tusz jest Twoim ulubieńcem :)
      Ja różowego Wibo jeszcze nigdy nie miałam, ale mam zielony- wiele osób go uwielbia, a u mnie niestety się nie sprawdza - nie robi z rzęsami zupełnie nic poza sklejaniem, kruszy się...

      Usuń
  29. Tusz z YR zbiera bardzo dobre opinie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo naprawdę na to zasługuje- formuła tuszu prawie bez zastrzeżeń, szczoteczka jak dla mnie świetna. Jedyny minus to regularna cena- moim zdaniem 50zł to za dużo. Dobrze, że można go upolować na promocjach :)

      Usuń
  30. ojej, muszę w końcu wypróbować maskarę z YR:)

    OdpowiedzUsuń
  31. YR daje wg mnie najlepszy efekt :) będę musiała go sprawdzić :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja od lat jestem wierna tuszowi Ofirlame Wonder Lash i chyba nie zamienię go na nic innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś (jakieś 2 lata temu) miałam tusz Oriflame, ale czy to był Wonder Lash...? Nie pamiętam :/ Ale pamiętam, że tusz sprawował się naprawdę dobrze :)

      Usuń
  33. faktycznie, tusz z YR jest świetny! chociaż u mnie daje raczej naturalny efekt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u mnie już zaczyna podchodzić pod wyrazisty efekt :D

      Usuń
  34. ee no ja uwielbiam tusze z eveline tylko że mają jeden mankament szybko tracą ważność ...:( ale zawsze mogę polegać na oriflame z sylikonową szczoteczką wonder

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę wypróbować Eveline - nawet jeśli szybko tracą ważność, to nic, bo nie są bardzo drogie :)

      Usuń
  35. Clinique wypada słabo, ale zawsze chciałam ją przetestować, i dalej chcę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luthienn, a załapałaś się na darmowe miniaturki w Douglasie? To była moim zdaniem świetna akcja, super, że Clinique coś takiego wymyśliło :)

      Usuń
  36. Odpowiedzi
    1. Nie mogę się dogadać z tym tuszem ;)
      Moje rzęsy żyją własnym życiem ostatnio....

      Usuń
    2. Bogusiu, ja też uwielbiam ten tusz :)

      Hexx, może to jakiś bunt Twoich rzęs? ;)

      Usuń
  37. Przyznam z żalem, że żaden mi dupy nie urwał :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufffff, i dobrze, bo bez swoich sexi 4 liter nie byłabyś już tą samą Brain :*

      Usuń
  38. PS. Jakbyś miała czas zaprosiłam Cię do TAG-u 7miu faktów o sobie(bardziej przypomina mi 7 grzechów, ale...) wiesz, że uwielbiam Twoje poczucie humoru i barwne opisy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, dziękuję! Chętnie odpowiem na te pytania! :)

      Usuń
  39. Co do Clinique mam takie samo zdanie- dobry ale tyłka nie urywa. Ten z YR bardzo lubię- mam granatowy i brązowy i jak potrzebują mocnego pogrubienia, to sięgam właśnie po nie. Celii nie znam, więc się nie wypowiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mania, widzę, że o Clinique i YR masz taką samą opinię jak ja- najs! :)

      Usuń
  40. Lubię kosmetyki YR chociaż tusze mnie za bardzo nie zauroczyły jak do tej pory (używałam serii Luminelle).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja serii Luminelle nie znam (nawet nie wiedziałam, że taka istnieje :P).

      Usuń
  41. Nie skusiłam bym się za żadnego wolę szczoteczki gumowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię gumowe, ale zauważyłam, że takie tradycyjne lepiej mi pogrubiają rzęsy :)

      Usuń
  42. ja byłam bardzo zadowolona z miniaturki Yves Rocher Sexy Pulp :) teraz tej szczoteczki używam do rozdzielania rzęs po innym tuszu i sprawuje się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też dobry pomysł! Teraz pożałowałam, że jednak wyrzuciłam to mini-opakowanie Sexy Pulp, kiedy go zdenkowałam :/

      Usuń
  43. Chyba zgodzę się z Twoim werdyktem, chociaż ja akurat preferuję mocniejsze podkreślenie rzęs, a u Ciebie jest bardzo delikatnie i naturalnie, więc nie do końca czułabym się zachęcona do tych produktów, ale tak jak piszę, wszystko jest kwestią osobistych preferencji i oczekiwań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie przy nałożeniu dwóch warstw efekt byłby bardziej wyrazisty. Ja rzeczywiście wolę takie delikatnie podkreślenie rzęs- do codziennego makijażu wystarcza mi efekt taki jak na fotkach :)

      Usuń
  44. ja jakoś też nigdy nie miałam zaufania do kolorówki YR, bo ich pielęgnacja mnie zawiodła... ale może na tusz się skuszę, bo ciągle poszukuję swojego idealnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często właśnie spotykam niezbyt pochlebne opinie o pielęgnacji YR- zwłaszcza tej "twarzowej". Bo żele pod prysznic czy szampony mają niezłe.

      Usuń
  45. Nie miałam żadnej z tych.:P Obserwuję.
    Którąś muszę sobie kupić i wypróbować.:p

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...