Dziewczyny lubią brąz - samoopalacz Vita Liberata

0 Komentarzy


Do niedawna byłam zwolenniczką naturalnej opalenizny - twierdziłam, że samoopalacze są beznadziejne, a smażenie się w solarium oczywiście niezdrowe. Jakiś czas temu odkryłam jednak, że nie wszystkie produkty samoopalające dają takie efekty:


Dziś przygotowałam dla Was recenzję samoopalacza Vita Liberata pHenomenal 2-3 Week Tan Mousse w odcieniu Medium. Jest to samoopalająca pianka, która gwarantuje bezproblemową aplikację i naprawdę długotrwałe efekty. Producent zapewnia, że kosmetyk jest "lekki jak powietrze", błyskawicznie wysycha, nie śmierdzi jak niektóre samoopalacze, daje naturalny efekt utrzymujący się 2-3 tygodnie, a do tego zapewnia skórze nawilżenie. Przyznacie, że obietnice brzmią naprawdę nieźle. Zniechęcać może jedynie cena - za zestaw: pianka samoopalająca 125ml + specjalna rękawica ułatwiająca aplikację, zapłacimy około 200zł. Sprawdziłam na własnej skórze, czy te produkty są warte takich pieniędzy.



Zacznijmy od aplikacji. Nie miałam w tym względzie większego doświadczenia, bo wcześniej prawie nie korzystałam z tego typu produktów. Mimo to już za pierwszym razem udało mi się rozprowadzić kosmetyk bez żadnych zacieków i plam (samodzielnie!) - piankowa konsystencja i wygodna rękawica rzeczywiście dają radę! Kosmetyk wysechł błyskawicznie - dosłownie po paru minutach mogłam włożyć ubrania bez obawy o ich ubrudzenie. 
Aplikację samoopalacza przeprowadziłam wieczorem, a na rano skóra nie była wysuszona, mimo że poza pianką Vita Liberata nie nałożyłam na nią nic nawilżającego. Dlatego kolejną z obietnic producenta mogę uznać za spełnioną.



Od razu po aplikacji widać, że skóra nabiera koloru, jednak z czasem kosmetyk utlenia się i przyciemnia jeszcze bardziej. Po kilku godzinach skóra robi się naprawdę mooocno opalona. Wystarczy jednak wziąć prysznic, by nadmiar kosmetyku się wypłukał. Producent pisze, by aplikację powtórzyć trzykrotnie. Ja ograniczyłam się do dwóch aplikacji, bo odpowiadał mi taki efekt i nie chciałam jeszcze mocniej przyciemniać skóry.

Wiem, że najbardziej ciekawią Was efekty, więc oto one - prawa noga solo, a lewa posmarowana jedną warstwą samoopalacza Vita Liberata.


Trudno mi było uwierzyć w to, że efekt utrzyma się do 3 tygodni. Oczywiście producent zaznacza, że trwałość zależy od pH skóry, jednak przyznaję, że u mnie efekt utrzymywał się ponad dwa tygodnie. Co prawda nie jest to tak, że po dwóch tygodniach skóra wygląda jak chwilę po aplikacji - opalenizna po Vita Liberata wymywa się i zanika stopniowo, prawie jak naturalna opalenizna. 



Jedyne do czego mogę się przyczepić (poza ceną, bo dla mnie 200zł za zestaw to naprawdę spora kwota) to zapach pianki. Zaraz po nałożeniu jest jeszcze w miarę ok, choć nie jest to jakaś szczególnie piękna woń. Problem zaczyna się jednak po paru godzinach, gdy samoopalacz się utlenia - wtedy niestety nie da się uniknąć tej specyficznej, charakterystycznej dla samoopalaczy woni. Ja nie jestem na nią jakoś szczególnie wyczulona, moja siostra wręcz lubi ten zapach, ale wiem, że niektórzy z Was szczerze go nienawidzą.



Muszę przyznać, że pianka Vita Liberata to najlepszy produkt samoopalający, jaki kiedykolwiek miałam. Efekty są fantastyczne, naturalne i naprawdę długotrwałe. Łatwość aplikacji i szybkość wysychania, a także delikatne właściwości pielęgnacyjne to kolejne plusy. Zaskoczyła mnie też wydajność produktu - aplikowałam go już kilka razy na całe ciało, a wciąż mam jeszcze zapas na kolejne aplikacje. Nie wiem jednak, czy kupię go sobie ponownie - może jeśli trafię na promocję.



Na koniec dodam jeszcze, że produkty Vita Liberata znajdziecie między innymi w drogeriach Sephora.
Więcej informacji znajdziecie również na fanpage'u Vita Liberata Polska.





Podone posty:

Brak komentarzy:

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...