Witajcie :)
Wreszcie jestem w domu. Ci z Was, którzy śledzą blogowy profil na Instagramie lub Facebooku, wiedzą, z czego wynikała ta mała przerwa w blogowaniu. Dziękuję za Wasze ciepłe słowa pod zdjęciami ze szpitala :* Takie wirtualne wsparcie naprawdę dużo daje :)

Po powrocie ze szpitala w domu czekała na mnie niespodzianka od taty: tablet. Tata skusił się na promocję oferowaną przez operatora znanej sieci komórkowej i zamówił dwa Pentagramy z internetem. Moje błyszczące z radości oczy siostra skwitowała słowami: "Ale z ciebie hipokrytka! Jeszcze niedawno mówiłaś, że kupowanie tabletu to idiotyzm, skoro ma się laptopa i smartphona".

I dziś własnie o tej mojej hipokryzji.


Zadziwiające jest to, jak szybko człowiek przyzwyczaja się do różnych gadżetów. Kiedyś wydawało mi się, że laptop i telefon (klasyczny, nie smartphone!) w zupełności wystarczą. W domu korzystam z internetu, telefon służy mi tylko do telefonowania i wysyłania sms'ów, ewentualnie do słuchania muzyki. Po co mi więcej?
Potem zapragnęłam stałego dostępu do maila i możliwości korzystania z Instagrama - kupiłam smartphona.
Uczucie "gadżetowej sytości" nie trwało jednak długo. Bo jak słuchać muzyki ze smartphona podczas ćwiczeń!? (pojawiło się - na szczęście szybko zaspokojone - zapotrzebowanie na iPoda Shuffle). I jak czytać ebooki na ekranie o przekątnej 4.00''?! Wtedy właśnie pomyślałam, że zakup tabletu nie byłby jednak takim głupim pomysłem...

Źródło

Teoretycznie wystarczyłby mi laptop i klasyczny telefon. Ale po co się ograniczać, skoro postęp cywilizacyjny doprowadził nas do tego, że możemy mieć 4 urządzenia o podobnych funkcjach, używane zależnie od potrzeb?
Bieber miał rację, kiedy wyśpiewywał "never say never".

Chyba jeszcze nie osiągnęłam statusu "gadżetowego freak'a", nie jestem typową gadżeciarą, ale lubię sobie ułatwiać życie, zwłaszcza jeśli to ułatwienie można mieć w promocji u swojego operatora ;)

A jak jest z Wami? Lubicie takie techniczne gadżety czy raczej ograniczacie się do urządzeń posiadających podstawowe funkcje?
Witajcie Kochani!
Jeśli śledzicie blogowy profil na Facebooku, być może widzieliście informację o PinkJoy. Jeśli nie, koniecznie przeczytajcie dzisiejszą notkę, bo mam dla Was ciekawego 'njusa'.

Na polski rynek wkracza nowe kosmetyczne pudełko - PinkJoy.


Zapytacie: po co? Mamy już przecież GlossyBox i ShinyBox.
PinkJoy jest jednak pudełkiem nieco innym z kilku względów.

Po pierwsze: ideą PinkJoy jest dostarczanie nam możliwości poznawania zagranicznych kosmetyków - niedostępnych lub trudno dostępnych w Polsce. PJ będzie wspierać również nasze rodzime marki, ale jednak głównym celem są kosmetyki zagraniczne. Każde pudełko poświęcone będzie produktom z innego kraju. Na przykład pierwszy box ma zawierać kosmetyki z Rosji (czy Wy też w tym miejscu pomyślałyście o kuszących rosyjskich kosmetykach do pielęgnacji włosów? :P)


Po drugie: mam wrażenie, że PinkJoy nie będzie służył tylko pobieżnemu zapoznawaniu się z kosmetykami, ale bardziej dokładnemu ich testowaniu. W każdym pudełku PinkJoy znajdziemy od 5 do 8 kosmetyków, z czego przynajmniej 3 będą zawsze pełnowymiarowe (mogą to być zarówno kosmetyki pielęgnacyjne, jak i kolorowe).

Po trzecie: PinkJoy to pudełeczka z pasją (od tego właściwie powinnam tą notkę zacząć, bo właśnie ta kwestia sprawiał, że postanowiłam podzielić się z Wami informacją o PinkJoy). Projekt PinkJoy realizują dwie Panie: Barbara i Paulina - nie jest to więc jakaś wielkokorporacyjna robota na międzynarodową skalę. Panie postanowiły podzielić się swoją kosmetyczną pasją. Każde pudełeczko PinkJoy ma być pakowane ręcznie, z dbałością o szczegóły. To właśnie w PinkJoy urzekło mnie najbardziej.


Jak to wszystko będzie funkcjonować?
Poszczególne pudełka będziecie mogli zamawiać na stronie PinkJoy w czasie trwania danej kampanii (1,5 - 1 miesiąc). Cena jednego pudełka to 49,90zł (koszt przesyłki jest wliczony). Do 7 dni od jej zakończenia wszystkie zamówione pudełka będą tego samego dnia wysyłane do odbiorców.
Istnieje możliwość zamówienia PinkJoy na adres inny niż zamawiającego, na przykład jako prezent.
Jeśli bardzo polubimy kosmetyki z danego pudełka, będziemy mogli kupić je na stronie PinkJoy w zakładce "Sklep" przez 30 dni od zakończenia danej kampanii (sklep zostanie uruchomiony na przełomie stycznia i lutego).



Powiem Wam szczerze, że jestem bardzo ciekawa, jak będzie rozwijać się ten projekt.
Mocno trzymam kciuki za PinkJoy - po pierwsze dlatego, że jestem pod wrażeniem inicjatywy Pani Barbary i Pani Pauliny, bardzo podoba mi się pomysł na kosmetyczne pudełko z zagranicznymi produktami, a po drugie... PinkJoy to około-krakowska inicjatywa, więc czuję, że do PinkJoy jest mi bliżej, bardziej "po drodze" niż z Glossy czy Shiny, choć szczerze mówiąc nie mam nic do zarzucenia tych boxom.


Jeśli chcecie zamówić pierwsze pudełko PinkJoy, radzę się pospieszyć, ponieważ zostało ich już mniej niż 100!

Dajcie znać, co sądzicie na temat PinkJoy i czy planujecie zamówić pierwsze pudełko, czy raczej wstrzymacie się z decyzją? A może w ogóle nie kuszą Was takie kosmetyczne "randki w ciemno"?

Miłego weekendu! :)




Wszystkie grafiki w tej notce pochodzą ze strony http://pinkjoy.pl



Kochany Święty Mikołaju, w tym roku byłam bardzo grzeczna... No dobra, przynajmniej się starałam. Mam ogromną nadzieję, że docenisz te starania i podarujesz mi piękny prezent. Żebyś nie musiał się zastanawiać, co sprawi mi radość, dołączam krótką listę życzeń:

P.S. Zostawiam dla Ciebie pierniczki i ciepłe mleko. Nie traktuj tego jak łapówki, to tylko drobna... zachęta ;)

(zdjęcia do wishlisty pochodzą z internetu, nie podaję konkretnych źródeł, ponieważ zapisywałam je na bieżąco, kiedy tylko coś wpadło mi w oko)

Kolejność przypadkowa:


Dior - J'adore EDP
Kiedyś miałam takie malutkie "psikadełko" z tym zapachem (od Ani :*) i odkąd go zużyłam, J'adore jest moją wielką niespełnioną miłością. W perfumeriach jest koszmarnie drogi, a online nie odważyłabym się go kupić, bo to chyba najczęściej podrabiane perfumy zaraz po Chanel No.5. Poza tym sama go sobie nie kupię, bo chcę najpierw zużyć choć jedną buteleczkę perfum z moich zasobów, by mieć czyste sumienie. Ale gdybym dostała J'adore od Świętego Mikołaja, to już zupełnie inna sprawa ;)
Michael Kors Large Selma Bag
Po co mi Selma, skoro ostatnio kupiłam dwie nowe torebki? Dokładnie z tego samego powodu, dla którego chcę mieć J'adore pomimo kilku niezużytych buteleczek perfum na półce. Zwykłe babskie chciejstwo, miłość od pierwszego wejrzenia, etc. Dlaczego nie mam Selmy, skoro tak bardzo ją chcę? Również z tego samego powodu, dla którego nie mam J'adore - po prostu na chwilę obecną mnie na to nie stać. I to jest właśnie konflikt tragiczny ;)

Tous pierścionek Mesh, pierścionek Silueta
Jak mi ukochany kupi na zaręczyny pierścionek z brylantem, to powiem 'nie'. Ma być Mesh lub Silueta, bym dała się zaobrączkować. Ewentualnie szanowny Mikołaj może przyszłemu potencjalnemu narzeczonemu zawęzić wybór poprzez podarowanie mi jednego z tych cudeniek ;)



Robot kuchenny do pieczenia chleba
Ja wiem, że to troszkę dziwne marzenie, ale nic nie poradzę na to, że odkąd zobaczyłam, jak Pascal przygotowuje chleb z pokrojonymi drobno oliwkami i papryką, zapragnęłam przygotować sobie własną wersję pieczywa: dodałabym oliwę z oliwek, bazylię oraz pokrojone w kostkę oliwki i suszone pomidory. To byłby najlepszy chleb ever. Ok, mogę upiec go bez tego robota, ale na myśl o wyrabianiu ciasta chlebowego tracę entuzjazm...


Podświetlane lusterko
To już produkt z kategorii praktycznych i naprawdę mi potrzebnych. Wstyd się przyznać, ale brwi reguluję przy lusterku z Terracotty Guerlaina...


Pęseta do brwi Tweezerman
A skoro już o brwiach mowa, przydałaby mi się jakaś porządna pęseta. Ta, której aktualnie używam, więcej włosów urywa niż wyrywa.



Fujifilm Instax Mini 7
Należę do pokolenia, które pamięta jeszcze szał na Polaroidy i niesamowicie cieszę się, że tego typu aparaty wróciły do łask. Moim zdaniem to genialny gadżet. Owszem, nie jest niezbędny, nie jest praktyczny (noszenie ze sobą komórki z aparatem, lustrzanki i do tego jeszcze takiego aparatu byłoby już totalnym szaleństwem), ale kto powiedział, że prezent od Świętego Mikołaja musi być niezbędny i praktyczny? ;)


Lampa pierścieniowa i/lub lampa + parasolka do rozpraszania światła
Dobre oświetlenie do zdjęć jest mi wręcz niezbędne. Mam już dość polowania na dobre światło dzienne, chciałabym też poprawić jakość zdjęć wrzucanych na bloga.


Yankee Candle Kominek do wosków paprotka
Nie mogę już patrzeć na mój stary kominek - wydaje mi się kiczowaty, zupełnie nie pasuje do wystroju mieszkania. Marzy mi się ten klasyczny w formie i kolorze kominek od YC. Koniecznie w wersji z motywem paprotki - taka subtelna ozdoba nie psuje jego skromnego charakteru, a dodaje mu uroku.
Yankee Candle świece w słoiczku
Dotąd kupowałam jedynie woski Yankee Candle. Teraz zapragnęłam mieć przynajmniej jedną świecę w słoiku. Który zapach? Na przykład Snow in love lub Christmas Eve ze świątecznej kolekcji. Ostatnio kupiłam woski w tych zapachach i bardzo mi pasują - do tego stopnia, że chciałabym cieszyć się tymi zapachami w formie świec (zwłaszcza Christmas Eve, żałuję, że nie kupiłam jednego słoiczka dla siebie).

Home & You Kubek Happydeer
Jeszcze jakiś czas temu wydawało mi się, że kubek to słaby prezent, taka deska ratunkowa, jeśli totalnie nie mamy pojęcia, co komuś kupić. Wyjątkiem są kubki z kategorii "ojejkujejku jakie piękne, chcę!". Ten właśnie do takich należy. Chciałabym mieć taki typowo zimowy kubek, w którym będę piła gorącą pomarańczową herbatę tylko w zimowe długie wieczory.


Ekhem, Mikołaju, nie zapomnij o słodkościach! Jeśli mogę mieć jeszcze jedno, ostatnie życzenie, to poproszę czekoladę Milka Oreo. W ilości... znacznie przekraczającej możliwości pojemnościowe mojego żołądka. Duuuuuuuużo Milki Oreo! Kalorie spalę w nowym roku, obiecuję ;)



Sprawdziłam z ciekawości moją ubiegłoroczną listę życzeń. I wiecie co? Całkiem sporo udało się spełnić! Kupiłam sobie szczotkę Tangle Teezer i komplet ciepłych ubrań zimowych (nie kosztowały fortunę, bo z Lidla). Trylogię Millennium dostałam od mojego chłopaka. W prezencie od niego znalazła się też moja ukochana turecka chałwa. Ptaszki ćwierkają, że również marzenie o perfumach So Elixir Purple Yves Rocher uda się spełnić, ale oficjalnie to ja nic nie wiem ;)



Jestem ciekawa, co znalazło się na Waszych tegorocznych listach świątecznych marzeń? Co chcielibyście znaleźć pod choinką?
Czas opróżnić szafę z pustych opakowań. Choć na szczęście nie ma ich tyle, co miesiąc temu (kiedy to naskładałam zużyć z 3 miesięcy...), ale i tak porządek musi być, dlatego na blogu rozliczę się z tego, co udało mi się zdenkować, i pozbędę się śmieci.

Ostatnio sporo z Was wyraziło zadowolenie z nowej formy postów denkowych, dlatego postanowiłam kontynuować publikowanie zużyć w formie interaktywnych grafik.
Z góry przepraszam Czytelników przeglądających mojego bloga na smartphonach i tabletach - te grafiki prawdopodobnie u Was nie zadziałają :(

Dla przypomnienia legenda do obrazków:


 - oznacza, że nie kupię tego kosmetyku ponownie

 - oznacza, że nie jestem pewna, czy chcę kupić ten kosmetyk ponownie

- oznacza, że jestem bardzo zadowolona z działania kosmetyku i na pewno sięgnę po niego ponownie



Jeśli w "dymku" pojawi się link do mojego bloga, jest to bezpośredni link do recenzji danego produktu - klikajcie, jeśli chcecie przeczytać więcej na jego temat.

Zaczynamy smutnym akcentem: w listopadzie dno ujrzały aż 4 moje ukochane kosmetyki pielęgnacyjne... Smuteczek.















Dajcie znać, co Was zaciekawiło i jak Wam w tym miesiącu poszło zużywanie kosmetyków?
Witajcie!
Najwyższy czas wdziać kostium Świętego Mikołaja i obdarować moich kochanych Czytelników :) Niestety mój worek prezentów nie jest bez dna, dlatego nie jestem w stanie obdarować Was wszystkich, ale trójce z Was sprawię świąteczną niespodziankę :)


Tak jak już wspominałam, nagrody będą trzy.
Dwie z nich sponsoruje marka Dove (dziękujemy!!!! :*), a będą to dwa zestawy kosmetyków Dove Purely Pampering.
Trzecia nagroda to moja własna inwencja twórcza. Kupiłam dla Was to, co moim zdaniem będzie fajnym uzupełnieniem świątecznego makijażu i świątecznej atmosfery. W skład mojej nagrody wchodzi:

  • Yankee Candle Christmas Eve (mały słoik)
  • PAT&RUB Rozgrzewający balsam do ciała
  • Essie Snap Happy
  • Technic High Lights
  • Maybelline Color Tattoo Gel-Cream Eyeshadow 05- Eternal Gold
  • Dove Intensive Nourishment Hand Cream
  • słodki świąteczny dodatek ;)
Mam nadzieję, że nagrody warte są Waszej uwagi. Oczywiście wszystko jest nowe, nieśmigane.
Bawimy się od dzisiaj (4 grudnia 2013) do 17 grudnia 2013 włącznie. Następnego dnia ogłaszam wyniki, zwycięzcy szybko podają mi swoje dane, bym mogła wysłać do nich Świętego Mikołaja.


Co trzeba zrobić, aby dać sobie szansę na wygraną?
Wystarczy wypełnić poniższy formularz. Tylko pierwszy punkt jest obowiązkowy, kolejne już nie, ale dają więcej szans na wygraną.
Linki do wszystkich blogowych profili (na Facebooku, Bloglovin, Instagramie, Google+) znajdziecie w pasku bocznym.




Poniżej banner, który możecie kopiować i używać do promowania rozdania na swoich blogach czy na Facebooku.



Do dzieła, bawcie się dobrze, a jeśli szczęście Wam dopisze, być może keepcalmowy Mikołaj zapuka do Waszych drzwi jeszcze przed Świętami :)


Na koniec dwa ogłoszenia parafialne:

W mini-rozdaniu z Dove zwyciężyły następujące osoby (z Paniami już się skontaktowałam, przesyłki z nagrodami zostały wysłane):



Jeśli mało Wam konkursów, zapraszam na blogowy fanpage, gdzie trwa rozdanie sponsorowane przez Monoi Tiara. Do wygrania kosmetyki organiczne o wartości 165zł (między innymi mój ulubiony krem do twarzy Bio-Logical My Morning Detox), tak więc naprawdę warto, zwłaszcza że warunki udziału banalne.
Klikajcie w banner, a przeniesie Was w odpowiednie miejsce:



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...