Witajcie kochani!
Co prawda Święta jeszcze trwają, jednak ja dziś już na szczęście nie mam gości, sama też nigdzie się nie wybieram- odpoczywam w domu po obżarstwie i gorączkowych przygotowaniach.


Jestem bardzo ciekawa, jak minęły Wam Święta? Może wydarzyło się coś ciekawego, zabawnego? Pochwalcie się też koniecznie, co znalazłyście pod choinką :)
Ja dostałam uroczą piżamkę. Poza tym mój tata już jakiś czas temu w ramach prezentu dla wszystkich domowników kupił ekspres do kawy. Po powrocie z Włoch zaopatrzyłam się w kawiarkę, bo nie mogłam odzwyczaić się od smaku parzonej kawy. Tą miłością zaraziłam mojego tatę, stąd też pomysł na kupienie ekspresu. Teraz robię sobie codziennie rano trójwarstwową latte machiato - om nom nom!


Chciałabym też pokazać Wam, jak wyglądałam w wigilijny wieczór. Pierwszy raz chyba postawiłam na typowo świąteczne kolory- złoto i czerwień. I czułam się w tym świetnie!

Niestety nie zdążyłam już przed wyjściem z domu zrobić dokładniejszych zdjęć mojego makijażu, musi Wam więc wystarczyć taka namiastka ;)
Kosmetyki, których użyłam:

  • podkład: mieszanka BRTC Blemish Recover Balm oraz Under 20 Anti! Acne Fluid Matujący nr 120 Natural Matt
  • puder bambusowy Biochemia Urody
  • baza pod makijaż Benefit The Porefessional (widzicie, jak idealnie wygładziła skórę?)
  • baza pod cienie do powiek Lumene
  • na powiekach mam złote cienie z palety Sleek Storm, w zewnętrznym kąciku błyszczący brąz z palety Sleek Oh So Special, w załamaniu Bell Glam Night Sparkle 01, niestety niewiele widać...
  • korektor pod oczy Maybelline Instant Age Rewind Eraser Dark Circles
  • płynny eyeliner Lovely w kolorze czarnym
  • maskara Sexy Pulp Yves Rocher
  • bronzer Guerlain Terracotta w odcieniu 07
  • na ustach i policzkach Benetint
  • kości policzkowe i przestrzeń pod łukiem brwiowym muśnięta Goddes Rocks MeMeMe
  • błyszczyk Illamasqa Intense Lipgloss w odcieniu Succubus (tak, on naprawdę jest tak intensywnie czerwony!)

Bluzka New Look
Złota, odcinana pod biustem i przewiązywana czarną szarfą.
Z tą bluzką to jest niezła historia- mam ją już kilka ładnych lat, dostałam ją od kogoś, kto też dostał ją od kogoś... Bardzo rzadko ją noszę, ponieważ moim zdaniem pasuje tylko na wyjątkowe okazje. Jest jednak tak piękna, że nie potrafię jej wyrzucić lub oddać komuś ;)
W wigilijny wieczór założyłam do tej bluzki czarne, gładkie rurki oraz czarne, klasyczne botki. Nie musiałam wybierać torebki, ponieważ zabrałam wielką torbę z aparatem oraz kilka toreb z jedzeniem, więc na elegancką torebkę już nie miałam ręki :P


Na włosach miałam opaskę z niedużą, czarną kokardą nabijaną złotymi mini-ćwiekami. Nie wiem, czy wspominałam Wam już, że jestem ogromną fanką opasek, zwłaszcza tych z kokardami.
Marzyły mi się pazurki jak u Kasi - Sweet & Punchy - o TAKIE, ale z braku laku powstał taki manicure.
Użyłam:

  • baza pod lakier - Eliksir z jedwabiem Wibo
  • bordowy lakier o kremowym wykończeniu (Silcare, The Garden of Colour nr 40) - 2 warstwy
  • parę milimetrów od skórek - warstwa Essence Colour&Go nr 72 Time for Romance (jeszcze stara seria)
  • od połowy paznokcia warstwa Sensique Fantasy Glitter nr 212 Pink Frosting, przy końcu paznokcia jeszcze jedna warstwa Sensique
  • Top Coat O.P.I.




Taki manicure kojarzy mi się z choinkową bombką i sprawia, że czuję się świątecznie już od samego noszenia go na paznokciach ;)

Chętnie poczytam o tym, jakie Wy stworzyłyście makijaże i manicure z okazji Świąt?

Pozostając jeszcze w świątecznym klimacie, chciałabym odpowiedzieć na tag, do którego zaprosiła mnie kochana Ejndzel - dziękuję! :* Tag nosi nazwę "Gotowa na święta".


Zasady:
Wstawiam obrazek oznaczający ten TAG.
Piszę kto nas otagował.
Taguję kilka osób.
Powiadamiam osoby otagowane komentarzem na ich blogu.
Odpowiadam na pytania tego TAGU.

1. Jaki jest Twój ulubiony świąteczny film?

Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że uwielbiam Kevina- śmieszy mnie niezmiennie od kilku lat, choć już wszystkie akcje znam na pamięć. Jako mała dziewczynka kochałam też dwie bajki- The Christmas Toy z muppetowej serii oraz Yogi's First Christmas. Miałam je nagrane na kasetach VHS, ale oczywiście taśmy już się zniszczyły, poza tym od dawna nie mam video.

2. Jaki jest Twój ulubiony świąteczny kolor?
Złoto i czerwień (ale mocna, ciemna czerwień, wpadająca w bordo).

3. Czy na święta lubisz zostać cały dzień w piżamie, czy stroisz się specjalnie na tą okazję?
Kiedy mam gości lub kiedy ja goszczę u rodzinki, oczywiście stroję się jak tylko mogę. Zwłaszcza podczas kolacji wigilijnej staram się wyglądać elegancko. Kiedy jednak jestem już w domku, zakładam luźny dres czy piżamę, by nie uciskać przepełnionego brzuszka ;)

4. Jeśli mogłabyś kupić tylko jeden prezent na święta, to co by to było i dla kogo?
Hm, trudne pytanie... Chyba kupiłabym nowy, wypaśny telewizor- byłby to prezent dla całej mojej rodzinki, a szczególnie dla taty, który już od paru miesięcy planuje taki zakup, jednak co chwilę pojawiają się jakieś nowe, pilniejsze wydatki i tata musi odkładać zakup telewizora na później.

5. Czy otwierasz prezenty w wigilijny wieczór czy poranek?
W mojej rodzinie panuje tradycja otwierania prezentów zaraz po wigilijnej kolacji.

6. Czy kiedykolwiek budowałaś domek z pierników?
Nie i chyba raczej wolałabym nie próbować. Moje zdolności manualne nie są na tyle rozwinięte, by z takiego przedsięwzięcia mogło wyjść coś innego niż jedna wielka kicha ;P

7. Co lubisz robić w przerwie świątecznej?
Zawsze, odkąd tylko pamiętam, obiecuję sobie mocno, że w przerwie świątecznej będę się pilnie uczyć. Jednak nigdy nic z tego nie wychodzi. Czas pochłania mi oglądanie filmów, zajadanie przysmaków, spanie do południa.

8. Czy masz jakieś świąteczne życzenia?
Jeśli mogłabym życzyć sobie czegoś, to chciałabym, by za rok moja rodzina spotkała się w takim samym składzie, cała i zdrowa, by wszyscy z rodziny szczęśliwie przeżyli kolejny rok.

9. Ulubiony świąteczny zapach?
Hm, chyba jest to zapach cynamonu i innych przypraw typowo 'pierniczkowych'. Uwielbiam też zapach mandarynek, które nieodłącznie kojarzą mi się z tym świątecznym czasem, oraz oczywiście zapach prawdziwej choinki.

10. Ulubiona świąteczna potrawa?
Łosoś w cieście francuskim. Nie jest to co prawda typowo wigilijna, tradycyjna potrawa, jednak u mnie na wigilijnym stole pojawia się już od kilku lat, rozpieszczając mój zmysł smaku, węchu i... wzroku- małe kawałki łososia w cieście wyglądają jak świeżutkie bułeczki! W tym roku wchłonęłam aż 3 takie kawałki ;)


Do tej świątecznej zabawy zapraszam wszystkich czytelników- jeśli chcecie, możecie odpowiadać na pytania w komentarzach lub u siebie na blogu- podeślijcie mi wtedy linka do Waszych notek, a ja chętnie poczytam :)




Na koniec chciałabym jeszcze poinformować Was o bardzo ciekawej inicjatywie, którą przygotowuje Kornelia - znana w blogosferze jako rudaaa12.
Kornelia organizuje spotkanie blogerek z Małopolski, które ma odbyć się w Suchej Beskidzkiej. Wstępnie planowane jest na 26 stycznia (sobota) na 14:00.
Jeśli jesteście zainteresowane, zgłaszajcie się do Kornelii ( kornelia.wlosiak@gmail.com )
Ja jeszcze nie jestem pewna, czy będę mogła się tam pojawić- na styczeń i luty mam sporo spraw, ale nie ukrywam, że byłoby mi miło móc spotkać się z blogującymi dziewczynami, być może poznać kogoś nowego i zobaczyć znajome twarze :)


Uf, to już wszystko na dziś.
Pozdrawiam Was ciepło, wciąż jeszcze świątecznie i... czekam na Wasze komentarze :*




Wszystkim Czytelnikom bloga Keep calm and be beautiful, 
wszystkim pracownikom firm, z którymi blog współpracuje,
chciałabym życzyć wspaniałych Świąt!
Mam nadzieję, że będzie to dla Was wyjątkowy, magiczny czas.




I jeszcze taka mała refleksja przed rozpoczęciem świątecznego maratonu jedzeniowego:

Znalezione w Internecie dawno temu



Witajcie kochani!
Jak Wasze przygotowania do Świąt?
U mnie praca wre- od dwóch dni jestem totalnie zasypana mąką i zalana lepką melasą, a to może oznaczać tylko jedno- pierniczki! Do późnych godzin wieczornych ozdabiamy je razem z moją siostrą.
Dziś czeka mnie ubieranie choinki, za czym wcale nie przepadam- lubię choinkę już gotową, najlepiej taką, pod którą stoi góra prezentów :P
Na dzisiejszy dzień mam również zaplanowane dwie ważne sprawy, tym razem już kosmetyczne- wymyślenie i wypróbowanie dwóch makijaży i dwóch manicure- na kolację wigilijną i na sylwestrową szaloną noc. Na Sylwestra założę niebieską sukienkę oraz złote dodatki, chciałabym więc połączyć te dwa kolory również w makijażu- choć może to być trudne, bo przyzwyczaiłam się do tego, że kolor niebieski łączę ze srebrem.

Jakiś czas temu moja imienniczka - Catherine0219 zaprosiła mnie do zabawy "Co zrobisz, aby te Święta były bardziej magiczne?". Postanowiłam odpowiedzieć na ten klimatyczny tag.


Zasady:
Po prostu umieść powyższy obrazek w swojej notce oraz napisz, co zrobisz w tym roku, aby te święta były jeszcze bardziej magiczne! Chodzi o to, aby oderwać swoje myślenie o świętach od przystrojonych witryn sklepowych, okazyjnych promocji czy jarmarków świątecznych i pomyśleć, co możesz dać od siebie, aby magia świąt wypłynęła prosto z serducha, zamiast z telewizora i reklam Coca Coli. :) Nie muszą to być wielkie zamierzenia, może w tym roku upieczesz pierwsze w swoim życiu pierniczki? Może naszpikujesz pomarańcze goździkami, aby ich aromat wypełniał cały dom? A może wraz z bliską osobą w spokoju ubierzesz choinkę i zatrzymasz się na chwilę, aby porozmawiać z nią dłużej i wypić ciepłe kakao? Pełna dowolność dozwolona! :) Kiedy już podzielisz się swoimi pomysłami, otaguj kolejnych pięć osób :)

Ja zaczynam odczuwać świąteczną atmosferę nawet kiedy zabieram się za sprzątanie. Włączam wtedy jakieś świąteczno-skoczne nuty i w rytm "Last Christmas" macham pupą i ściereczką.
Nie oszukujmy się- "Last Christmas" to taka piosenka, która chyba każdemu nieodłącznie kojarzy się ze Świętami- mi nawet bardziej niż wszelkie kolędy i pastorałki.





Kolejnym etapem przygotowań do Świąt są wyczyny kulinarne. W tym roku postanowiłam wreszcie upiec prawdziwie świąteczne pierniczki! Skorzystałam z przepisu na Pierniczkowe ludziki z jednego z moich ulubionych blogów kulinarnych: Moje wypieki, jednak na podstawie moich doświadczeń troszkę zmieniłam przepis. Oto moja wersja:

Składniki:
  • 750 g mąki pszennej
  • 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3-4 łyżeczki przyprawy do piernika (możecie zamiast tego dodać odrobinę gałki muszkatołowej, startych goździków i imbiru)- najlepiej spróbować jeszcze surowego ciasta i ocenić, czy jest wystarczająco przyprawione, bo każda mieszanka przypraw jest inna- moja np. zawierała więcej mąki niż przypraw, więc musiałam dodać jej więcej.
  • 1 łyżeczka cynamonu (dodajemy nawet jeśli mieszanka przypraw do piernika już zawiera cynamon)
  • 225 g tłuszczu (ja dodałam margarynę, ale może być też masło)
  • 120 ml melasy
  • 120 ml płynnego miodu
  • 180 g brązowego cukru
  • 120 ml wody
  • 5 ml ekstraktu z wanilii
  • 1 jajko

Przygotowanie:
W misce mieszam mąkę, przyprawy i proszek do pieczenia. Do garnuszka wrzucam tłuszcz, lekko go rozpuszczam. Dodaję melasę i miód, wodę, olejek waniliowy i cukier. Mieszam, cały czas podgrzewając, aż składniki się połączą i dobrze rozpuszczą. Kiedy to nastąpi, odstawiam na 10-20 minut do wystudzenia, mieszając co jakiś czas. Następnie dolewam tą mieszankę do sypkich składników, które mam w misce. Wyrabiam. Kiedy składniki są już nieźle połączone, dodaję jajko i dalej wyrabiam, aż ciasto będzie gładkie i lśniące. Co ważne- ciasto jest wtedy bardzo rzadkie. Nie trzeba się jednak tym przejmować. Wydzielam sobie 3-4 duże kawałki folii aluminiowej i łyżką nakładam na nie kupki ciasta. Następnie zawijam szczelnie w folię, rozpłaszczam (to nie mogą być kule z ciasta, tylko raczej takie placki) i wkładam do lodówki na 3 godziny. Po tym czasie ciasto jest bardziej zbite, ale nadal klejące, więc podczas rozwałkowywania należy obficie podsypywać stolnicę i wałek mąką. Rozwałkowuję ciasto niezbyt cienko, na grubość ok. 5 mm. Wykrawam ciasteczka, umieszczam na obficie obsypanej mąką blaszce i wkładam do rozgrzanego piekarnika. Piekę w temp. 150 stopni (z termoobiegiem) ok. 7-8 minut. Przekładam na kratkę do ostudzenia (po wyjęciu z piekarnika pierniczki są miękkie i giętkie, jakby były niedopieczone, ale to tylko pozory- po wystudzeniu są ok). Ostudzone ciastka dekoruję pisakami spożywczymi, lukrem lub roztopioną czekoladą gorzką, chociaż przyznam, że ja najbardziej lubię je w czystej postaci ;)
Pierniczki w pieczeniu robią się puszyste, w środku są miękkie. Nie muszą "leżakować', są gotowe do zjedzenia właściwie od razu.

A oto moje anty-dzieła- wiem, że dekorowanie ciastek nie jest moją najmocniejszą stroną :P







Kolejnym ważnym elementem Świąt są życzenia i prezenty. U mnie w rodzinie nie ma takiej tradycji, że każdy każdemu coś kupuje- wszyscy składamy się na jeden duży prezent. Z jednej strony taka metoda odbiera wiele uroku świątecznych zakupów, ale z drugiej strony ja osobiście wolę dostać jedną, konkretną rzecz niż pięć jakiś pierdółek.

W tym roku moje Święta nabrały jednak szczególnego uroku ze względu na to, że pierwszy raz będę przeżywać je jako blogerka. Dostaję od Was mnóstwo życzeń, ciepłych słów, co sprawia mi ogromną przyjemność (ja moje świąteczne życzenia do Was zamieszczę dopiero jutro, więc bądźcie cierpliwi ;P). Nie zapominają o mnie również firmy kosmetyczne i PR-owe. Na moją skrzynkę mailową codziennie spływa kilka a nawet kilkanaście emaili z życzeniami. Dostałam też pewne fajne przesyłki:

Przesyłka od Koalane
Otrzymałam od firmy olejek o zapachu kwiatów frangipanni- wygraną w konkursie u figlującej Marty ;)
Do olejku dołączona była urocza kartka świąteczna, z gratulacjami i świątecznymi życzeniami, ręcznie wypisana! Urzekło mnie to totalnie!

Przesyłka od Elfa Pharm
Producent marki Green Pharmacy nie zapomniał o zaprzyjaźnionych blogerkach- dostałyśmy piękny kalendarz ze zdjęciami tancerzy z zespołu W84IT, którego członkowie są ambasadorami marki. Oczywiście był też kosmetyczny prezent w sam raz pod choinkę- Peeling solny Green Pharmacy (ja dostałam wersję z olejkiem z drzewa herbacianego i zieloną glinką- pachnie nieziemsko!)
A tu prezent od Kasi - Sweet & Punchy. Błyszczyk Benefit Bella Bamba wygrałam w konkursie blogowym u Kasi. Odkąd pierwszy raz go wypróbowałam, nie rozstaję się z tą kolorową tubką- kolor i właściwości błyszczyku są po prostu stworzone dla mnie!


To właściwie wszystkie moje świąteczne sekrety. Nie zapraszam do tagu nikogo, ale jeśli chcecie, możecie przyłączyć się do zabawy. Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszecie w komentarzach, jak Wy przywołujecie świąteczną atmosferę :)

Pozdrawiam świątecznie! :*
Zawsze przed Sylwestrem w telewizji, radiu, gazetach i internecie przestrzegają młodzież przed niebezpiecznymi petardami- pokazują przykłady z poprzednich lat, kiedy to jakaś petarda kogoś poparzyła, urwała palce, rozerwała całą dłoń. I bardzo dobrze, że o tym mówią.
Ja dziś również opowiem Wam o czymś, co z materiałami wybuchowymi ma trochę wspólnego, ale ręki nam nie urwie- wprost przeciwnie. Granaty (bo o nich będzie mowa) czasem działają na nasze dłonie wręcz zbawiennie.

Źródło zdjęcia: http://ryjbuk.pl/granat-264329

Żebyście nie pomyśleli, że postradałam zmysły, oto przykład potwierdzający moją tezę: Pharmatheiss Granatapfel Handflege, krem pielęgnacyjny do rąk z wyciągiem z granatu.
Zapraszam na wybuchową recenzję!


Opakowanie: krem otrzymujemy w metalowej tubce - podobnej jak słynne kremy do rąk marki L'Occitane- z plastikową niedużą zakrętką. Jest to całkiem praktyczne opakowanie, pozwala wydobyć krem co do kropelki, bez konieczności rozcinania opakowania. Do tego zwraca na siebie uwagę (kilka osób na widok tego kremu mówiło: "Ojej, jaka fajna tubka!", a jedna osoba skojarzyła go z mleczkiem zagęszczonym, które też jest sprzedawane w takich metalowych tubach). Na opakowaniu znajdziemy wszystkie potrzebne informacje.


Użytkowanie:
+ Konsystencja - krem po wyciśnięciu z opakowania sprawia wrażenie bardzo zbitego, jednak po rozprowadzeniu na skórze okazuje się leciutki.
+ Aplikacja - krem nie bieli skóry, rozprowadza się bezproblemowo.
+ Wchłanianie - krem najpierw jest na skórze tłusty, ułatwia ślizganie się jednej dłoni o drugą. W przeciągu sekundy ta tłustość znika, pozostaje takie dziwne uczucie, jakby dłonie były mokre... To trwa 3-4 sekundy i potem nasze dłonie są idealne- czuć na nich nietłustą warstwę ochronną, można od razu pisać na klawiaturze czy na kartce bez obawy o potłuszczenie.
+ Zapach - przyjemny, owocowo-słodki, wyraźnie czuć granat. Zapach identyczny jak w przypadku innych kosmetyków z tej serii. Utrzymuje się na dłoniach dość długo.
+ Wydajność - bardzo dobra, wystarczy odrobina kremu, by pokryć całe dłonie. Ja stosowałam go kilka razy dziennie przez okres miesiąca.
+ Krem nie podrażnił mnie.


Efekty:
Krem pozostawia na skórze warstwę ochronną. Dzięki niemu dłonie są gładsze, lepiej nawilżone, skóra staje się bardziej sprężysta (co może być istotne dla osób dojrzałych). Dla mnie jest to krem "dzienny" - to znaczy idealnie sprawdzi się na dzień, po każdym myciu dłoni. Na noc jednak ja osobiście preferuję dużo gęstsze, treściwsze kremy.


Skład: Wielkim plusem jest fakt, że krem nie zawiera parafiny ani innych wersji oleju mineralnego, co niestety zdarza się nagminnie w kosmetykach do pielęgnacji dłoni. Skład jest całkiem sympatyczny, nie ma parabenów.

INCI: Aqua, Polyglyceryl-3 Distearate, Diethylhexyl Carbonate, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Persea Gratissima Oil, Olea Europeana Fruit Oil, Cera Alba, Tocopheryl Acetate, Sodium Cetearyl Sulfate, Parfum, Punica Granatum Seed Oil, Punica Granatum Fruit Extract, Phytosteryl/Octyldodecyl/Lauroyl Glutamate, Allantoin, Tocopherol, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol, Citral, Butylphenyl Methylpropional.


Dostępność: jedynie apteki (dokładną listę znajdziecie tutaj: http://granatapfel.pl/apteki )

Cena: ok. 27 - 35 zł za 75ml.

Ocena: 5/6 (Dla mnie jest to idealny krem do rąk na dzień. Nie obniżam mu punktów za to, że nie jest uniwersalny, bo ja nie uznaję czegoś takiego jak uniwersalny krem do rąk. Na dzień potrzebuję czegoś lekkiego, co szybko się wchłania i oczywiście daje względnie jak najlepszy efekt nawilżenia. Na noc jednak wybieram gęste, bogate kremy. Krem do rąk Pharmatheiss Granatapfel jest dla mnie idealny, bo lekko nawilża, błyskawicznie się wchłania i ma fajny skład. Jedynym minusem tego kremu jest cena- dlatego też punkty lecą w dół.)


Zainteresował Was ten krem?
Jestem bardzo ciekawa, jak Wy podchodzicie do kwestii kremów do rąk- stosujecie osobne na dzień i na noc czy może jeden uniwersalny?
U mnie jeden uniwersalny sprawdza się tylko w lecie, kiedy skóra nie potrzebuje w nocy dodatkowego, mocnego nawilżenia.

Pozdrawiam Was i biegnę robić świąteczne ciasteczka :)




Dziękuję firmie Pharmatheiss Cosmetics za przekazanie kosmetyku do testów. Dziękuję również firmie Vesna Lorenc za zorganizowanie całej akcji i bardzo sympatyczny kontakt.
Zaznaczam równocześnie, że fakt otrzymania kosmetyku za darmo nie wpłynął na moją opinię o nim.
Źródło zdjęcia: http://swiety-mikolaj.com/list-do-mikolaja.html

Choć nie jest to żaden tag, takie blogowe wishlisty zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. I ja postanowiłam pokazać Wam moje małe i duże zachciewajki. Poniższą listę potraktujcie z duuuużym przymrużeniem oka- dla mnie nie są to artykuły pierwszej potrzeby, które kupię na pewno. Są to raczej zachciewajki, niektóre niemożliwe do spełnienia. Każdy chyba takie ma ;)
Gotowi? No to jedziemy z koksem!

Źródła zdjęć: http://www.mywomenstuff.com & http://glambeautyx.blogspot.com

Paleta Urban Decay chyba niebawem zacznie śnić mi się po nocach. Choć na rynku dostępna jest już od dłuższego czasu, ja wciąż jeszcze nie dojrzałam do zakupu. Chyba rzeczywiście czekam na to, że Mikołaj mi ją przyniesie. Nie mogłabym zdecydować się, którą chcę- czy Naked, czy może Naked 2. Najlepiej obydwie i w gratisie jeszcze Naked Basic, którą zabierałabym na wyjazdy. A co się będę ograniczać :P

Źródło zdjęcia: http://www.lookfantastic.com

Ze szczotką Tangle Teezer jest podobnie jak z paletą UD- czekam, aż sama zapuka do drzwi, wtedy łaskawie ją przygarnę. Chcę, a nie kupię- też tak czasem macie?
Jeśli już miałabym się zdecydować, wybrałabym wersję kompaktową- wydaje mi się odpowiedniejsza dla leworęcznych, a poza tym można ją wrzucić do zagraconej torebki bez obawy o zniszczenie.



Żródło zdjęcia: http://www.yves-rocher.com.pl

Taaaaa, jakbym miała mało perfum wszelakich. So Elixir Purple od Yves Rocher jednak chodzi za mną, odkąd po raz pierwszy go poniuchałam. Pachnie prawie identycznie jak żel pod prysznic Lierac, w którym się zakochałam. Dlatego też od razu zapragnęłam mieć też So Elixir Purple. Na razie dysponuję saszetką z próbką tego zapachu, ale oszczędzam ją i oszczędzam.

Źródło zdjęć: http://allani.pl/wyszukaj/hm/swetry


Mogłabym mieć całą szafę takich sweterków, a i tak nigdy by mi się nie znudziły. Najlepiej, by były we wszystkich możliwych wariantach kolorystycznych. Są wygodne, baaaardzo ciepłe i na szczęście modne ;)


Źródło zdjęcia: http://www.yo-yo.org.pl/odziez_snowboardowa.html

Marzy mi się ciepła odzież sportowa na zimę (niekoniecznie tak oczojebna jak ta na obrazku powyżej). Co prawda nie śmigam na nartach czy na desce, ale takie ciuszki są bardzo ciepłe- sprawdziłyby się np. na długie zimowe spacery z psem, podczas których Olis łazi i wącha każdą dziurę w śniegu, a ja stoję jak kołek i trzęsę się z zimna :P
Coś mi się jednak wydaje, że nieprędko sprawię sobie taki komplet - ceny tego typu ciuchów niestety zwalają mnie z nóg.

Źródło zdjęcia: http://nortus.pinger.pl/m/3233248

Już od bardzo dawna marzę o przeczytaniu Millennium Stiega Larssona. Są to jednak książki totalnie nieuchwytne w bibliotekach (nawet w mojej osiedlowej bibliotece jest lista oczekujących! dodajmy, że lista osobno na każdą książkę z trylogii...). Nie mam ich też od kogo pożyczyć, więc chyba będę musiała wykosztować się na zakup własnego kompletu.
Źródło zdjęcia: http://allegro.pl

W zamian za zapas tureckiej chałwy byłabym skłonna zrobić naprawdę wiele. Uwielbiam chałwę, a ta oryginalna z Turcji czy z Tunezji jest po prostu boska. Założę się, że gdyby ktoś kiedyś wpadł na durny pomysł przywiązania mi kawałka chałwy na kiju (tak jak koniowi przywiązuje się marchewkę, żeby szedł niby w jej kierunku), to ja zaczęłabym się ślinić i iść w jej kierunku jak totalny bezmózg.


Źródło zdjęcia: http://www.polskieradio.pl/10/485/Artykul/701942,Kobieta-idealna-wedlug-mezczyzn

To jest coś, o czym marzy chyba każda kobieta- idealna cera, idealna figura, idealne włosy, idealne paznokcie. Ja moim włosom nie mam nic do zarzucenia, figura jest co prawda do poprawy, ale to da się zrobić, natomiast moja cera wciąż pozostawia wiele do życzenia (kto śledzi moje wpisy na bieżąco, ten wie, co mam na myśli). Mam nadzieję, że nadchodzący rok przyniesie jakiś przełom w tej sprawie.
Źródła zdjęć: http://wyprawy.victoriatravel.pl & http://tunezjawakacje.blox.pl/html

Podróż do Tunezji jest moim ogromnym marzeniem od wielu, wielu lat. Jestem pewna, że kiedyś się spełni. Jeszcze parę lat poczekam i może, może... kto wie ;) Ale powiedzcie sami- kto nie chciałby się przejechać na wielbłądzie? Albo odpoczywać w takich błękitnych basenach jak te na zdjęciu? Albo siedzieć pod palmą, sączyć drinka i opalać się w promieniach afrykańskiego słońca? Mmmmm, rozmarzyć się można, zwłaszcza, że za oknem zima, buuu...
Źródło zdjęcia: http://www.ilovesweethearts.co.uk/

Lush w Polsce - najlepiej w Krakowie i najlepiej teraz, natychmiast!


To właściwie koniec mojej listy życzeń. Oczywiście mogłabym do niej dopisać jeszcze jakąś kartę kredytową z nieograniczonym limitem bez konieczności spłaty, kartę podarunkową do Zary, H&M, Sephory, MAC, The Body Shop itp, ale uznałam, że tego typu zachciewajki są zbyt oczywiste- takie prezenty zawsze byłyby mile widziane ;)
Gdybym się porządnie zastanowiła, oczywiście znalazłyby się jeszcze setki różnych zachciewajek, ale nie chcę, żeby dzisiejsza notka była tak długa jak list do Mikołaja na pierwszym zdjęciu ;P

Dajcie znać, czy wśród moich zachciewajek jest też jakaś Wasza zachciewajka? A może marzycie o czymś zupełnie innym? Piszcie w komentarzach!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...