Recenzja: Kolagen do ciała BingoSpa

12 Komentarzy
Witajcie kochani!
Dziś zaczynamy od kilku spraw organizacyjnych:

1. Pamiętajcie o głosowaniu na najładniejszą Waszym zdaniem paletę cieni Sleek. Dlaczego to takie ważne? Bo chcę podarować Wam niebawem taką paletkę, ale nie wiem, która najbardziej by Was ucieszyła. Dlatego musicie mi pomóc w podjęciu decyzji.

2. Zrobiłam ostatnio pierwsze, na razie nieduże zamówienie w drogerii internetowej Paatal. I muszę przyznać, że to moje zakupowe odkrycie sezonu! Można tam kupić angielskie, amerykańskie kosmetyki- niektóre dostępne w naszym kraju, inne zupełnie nowe- wszystkie w baaaardzo fajnych cenach (np. pojedynczy cień do powiek Rimmel za 5zł z groszami). Początkowo nie byłam pewna, czy to nie jest aby zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Ale jednak kosmetyki są w porządku- nie otwierane, z dobrą datą ważności. Przesyłka ekspresowa (w środę wieczór zamówiłam, w piątek rano kosmetyki już były u mnie). Teraz czekam na rabat urodzinowy (w dniu moich urodzin drogeria wyśle mi maila z kodem rabatowym na 10%) i w marcu robię wielkie zamówienie- część rzeczy będzie dla mnie, część dla Was do kolejnego rozdania ;)

3. Jeśli już mówimy o rozdaniu, to pamiętajcie, by zajrzeć na bloga w Walentynki, bo wtedy rusza walentynkowo- urodzinowe rozdanie! Notka pojawi się dokładnie o 14:14 ;)

Dobrze, teraz możemy przejść do recenzji. Dziś skupię się na jednym z wielu moich balsamów do ciała. Po zrobieniu małych porządków w łazience odkryłam, że na półkach zalega mi aż 6 balsamów, a jakby tego było mało, w Paatal kupiłam kolejne masło do ciała xD Dlatego postaram się wszystko powoli wyzerować i opisać moje wrażenia.
Na pierwszy ogień idzie Kolagen do ciała z BingoSpa. Jak wiecie- mam małą manię kolagenową, więc kiedy tylko nadarzyła się okazja (wygranie bonu na 50zł) od razu zamówiłam ten balsam.


Opakowanie: ogólnie opakowanie prezentuje się ładnie. Niestety jest zupełnie niepraktyczne. Buteleczka jest twarda, więc nie da się balsamu wyciskać jak z tubki. Z założenia powinien on sam wypływać przez otwór, jednak w praktyce nie jest to takie łatwe- trzeba energicznie potrząsać tą butelką, a wtedy kolagen rozchlapuje się na wszystkie strony i zawsze wyleci go na dłoń więcej niż potrzeba... Dlatego ja zrobiłam mały myk- przełożyłam do balsamu pompkę z kolagenowego żelu do higieny intymnej- wszystko pasowało i teraz jest o niebo lepiej. Żel do higieny intymnej obywa się bez pompki  (bez problemów wypływa z buteleczki).

Użytkowanie: Balsam ma bardzo lekką konsystencję- jest to taka emulsja, która łatwo rozprowadza się na ciele i bardzo szybko wchłania. Nie pozostawia uczucia lepkości czy tłustej warstwy na skórze. Wszystkie produkty BingoSpa z serii kolagenowej mają jedną, bardzo przyjemną nutę zapachową. Moja siostra uważa, że jest to jeden z najpiękniejszych zapachów na świecie ;) Dla mnie zapach jest przyjemny, perfumowany, po nasmarowaniu przez 1-2 godziny utrzymuje się na skórze.

Efekty: Moim zdaniem balsam może się sprawdzać, ale nie dla skóry suchej i nie na zimę. Niestety lekka konsystencja sprawia, że właściwości nawilżające kolagenowego balsamu są średnie- ja używam go dwa razy dziennie i niestety bardziej suche partie ciała (łydki, uda) muszę dodatkowo traktować innym balsamem, bo są wysuszone. Za to nieźle radzi sobie ze skórą na dekolcie czy na brzuchu- tutaj moja skóra jest bardziej skłonna do przetłuszczania się i lekki balsam nie powoduje jej przesuszania. Skóra po nim jest delikatnie nawilżona i pachnąca. U mnie nie wywołał żadnych podrażnień.

Skład: Kosmetyk zawiera oczywiście kolagen. Do tego w składzie możemy znaleźć między innymi łagodzący ekstrakt z aloesu. Niestety do konserwacji kosmetyku użyto parabenów.

Cena: 12zł za 300ml
Dostępność: jak wszystkie kosmetyki BingoSpa - najlepiej kupić go przez stronę internetową firmy.

Ilość zużytych opakowań: 1

Ocena: 3 (ładnie pachnie, dobrze się rozprowadza i wchłania, nie jest drogi- na tym jednak plusy się kończą. Balsam za słabo nawilża, a poza tym opakowanie bez małego tuningu z mojej strony byłoby beznadziejne. No i parabeny w składzie).

Dodam jeszcze tylko, że zdjęcia balsamu zostały zrobione już jakiś czas temu- dzisiaj w buteleczce już pustki, więc nawet nie byłoby co fotografować ;)

Tutaj kolagenowy żel do higieny intymnej i zoom na pompkę, którą przełożyłam do balsamu do ciała.


Podone posty:

12 komentarzy:

  1. To ja zostanę przy moim lotionie z The Body Shop.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świietny blog ;D codziennie zaglądam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, bardzo mi miło to słyszeć (a raczej czytać :D)

      pozdrawiam
      Kasia

      Usuń
  3. Szkoda, że słabo nawilża, ale jestem ciekawa zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja sobie zamówiłam kolagen do twarzy, używam około 2 tygodni i jest bardzo wydajny :) żałuję że nie wzięłam do higieny intymnej, zastanawiałam się nad nim

    OdpowiedzUsuń
  5. gratuluje wygrania w konkursie : ) !

    OdpowiedzUsuń
  6. eh szkoda ze slabo nawilza..

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio bardzo głośno jest o kosmetykach BingoSpa muszę sama ich wypróbować na własnej skórze:)

    http://kobiece-wariacje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam- niektóre są naprawdę skuteczne i stosunkowo niedrogie. Ten balsam akurat w moim przypadku się nie sprawdził, ale mam ich inne kosmetyki, które bardzo lubię :)

      pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!

      Usuń
  8. Używam tego produktu od roku, na zmianę z innymi. Popieram - pachnie ślicznie, konsystencja ok, ale zawsze wylatuje mi go za dużo z butelki. I ja muszę przelać go do buteleczki z dozownikiem. Będę chyba kupować od czasu do czasu, chociażby na ten śliczny zapach :-).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...