Na trądzik najlepsze jest...

68 Komentarzy
... no właśnie nie wiadomo co. Ale spróbuję się tego dowiedzieć :)

Przede wszystkim: dziewczyny, dziękuję Wam serdecznie za wszystkie komentarze pod wczorajszym postem! Dostałam od Was bardzo dużo cennych rad, które nieco podniosły mnie na duchu. Okazało się, że jednak jeszcze nie wszystko stracone- są sposoby, których nie wypróbowałam.


Zanim odniosę się do tego, co planuję zrobić z moją prywatną imitacją powierzchni księżyca na twarzy (te kratery, miodzo), opowiem Wam, co już wypróbowałam:
  1. Drogeryjne kosmetyki antytrądzikowe - kupowali mi je rodzice, kiedy tylko problemy z trądzikiem się zaczęły. Jak łatwo się domyślić- nie pomogły.

  2. Apteczne kosmetyki antytrądzikowe - Vichy, Bioderma, Eucerin, La Roche Posay, SVR, Pharmaceris - kieszeń rodziców ładnie się opróżniała, a efektu jak nie było, tak nie ma nadal.

  3. Herbatka z bratka - picie tego specyfiku poleciła mi znajoma lekarka. Niestety nie pomogło.

  4. Wizyty u dermatologów - ze względu na rodzinę pracującą w służbie zdrowia, mam dostęp do lekarzy uznawanych na najlepszych  w moim mieście. Niestety jednak nie byli w stanie mi pomóc- przepisywali kremy, maści, itp- bez skutku. Raz miałam krem z nadtlenkiem benzoilu (nie pamiętam nazwy), który tak mnie podrażnił, że nie byłam w stanie wyjść z domu...

  5. Zabiegi kosmetyczne - peeling kawitacyjny, mechaniczne oczyszczanie twarzy - efekt jest tylko chwilowy. Kosmetyczki rozkładają ręce.

  6. Solarium - pod koniec liceum za radą pani dermatolog chodziłam do solarium raz w tygodniu na 10 minut. Niestety na trądzik to nie pomogło.

  7. Naturalna pielęgnacja - obecnie staram się wyeliminować kosmetyki, które mogą mnie podrażniać czy zapychać. Stawiam na jak najbardziej naturalne, w miarę możliwości organiczne specyfiki. Wciąż jednak bez skutku. Cera co prawda jest lepiej nawilżona, zdrowsza, jednak trądzik nadal pozostaje.


Dlaczego nie zdecydowałam się na inne rodzaje leczenia?

  1. Tabletki antykoncepcyjne - jestem na etapie stabilizowania hormonów tarczycy, tak więc mój endokrynolog nie chciał przepisywać mi niczego, co mogłoby w jakikolwiek sposób wpływać na moją gospodarkę hormonalną. Być może w przyszłości zdecyduję się spróbować, jednak przerażają mnie trochę możliwe skutki uboczne antykoncepcji "tabletkowej"...

  2. Retinoidy doustne - parę lat temu dermatolog zaproponował mi taką kurację. Byłam już zdecydowana, pomimo możliwych skutków ubocznych. Wtedy jednak na jaw wyszły moje problemy z tarczycą i kuracja retinoidami odwleka się w nieskończoność.

  3. Dieta bezbiałkowa - polecana przez Obsession i Ms Jumanji- Ja nie wyobrażam sobie mojego życia bez możliwości picia mleka. Po prostu kocham mleko w każdej postaci. Uwielbiam też sery, jogurty, śmietanę, budynie i inne desery na bazie mleka. Dlatego dieta bezbiałkowa byłaby dla mnie prawdziwą torturą. Spróbuję, jeśli nie będzie już żadnego innego rozwiązania.
Totalny ekshibicjonizm - Kasia w wersji "no makeup" po raz drugi.

Co planuję?
Zanim wybiorę się do dermatologa, który z pewnością przepisze mi retinoidy lub inne doustne świństwo, spróbuję kilku z metod, które Wy mi polecałyście.
W międzyczasie zajmę się doprowadzeniem do perfekcji mojego uzębienia, migdałków i innych części ciała, gdyż czytałam, że przed rozpoczęciem kuracji retinoidami w organizmie nie może być żadnych stanów zapalnych. Tak na wszelki wypadek jednak się do tych retinoidów przygotuję, by w razie czego w przyszłym roku mój od razu jesienią zacząć kurację.

Na razie jednak planuję:


  1. Picie pokrzywy i rumianku - ziółka nie zaszkodzą, a mogą jedynie pomóc. Na pewno złagodzą i wspomogą oczyszczanie organizmu. Zielona herbata niestety odpada- nie jestem w stanie przyzwyczaić się do jej specyficznego smaku. Za poradę dziękuję Alieneczce i Megalasce.

  2. Himalaya - Antiseptic Cream  oraz Sudocrem - o których pisały Ania99 i Secret Garden - Himalaya podobno zmniejsza zaczerwienienie, łagodzi stan cery, natomiast Sudocrem zawiera między innymi tlenek cynku, który wspomaga gojenie się ranek i podrażnień. Te dwa specyfiki będą pomocne w uspokojeniu cery.

  3. Avene Triacneal - o którym napisała mi BeautyBlogByKingaRoszak - przyznam, że nie słyszałam jeszcze o tym specyfiku. Do firmy Avene mam zaufanie, a o Triacneal czytam teraz na wizażu pozytywne opinie, tak więc warto spróbować. Akurat zbliża się jesień, nie będę więc narażona na intensywne promieniowanie słoneczne, więc mój krem Bandi EcoSkin Care SPF 25 powinien wystarczyć do współpracy z Triacnealem.
  4. Olej tamanu - już niejeden raz czytałam o nim pozytywne opinie. Jako zwolenniczka naturalnej pielęgnacji koniecznie muszę się w niego zaopatrzyć. Za przypomnienie mi o nim dziękuję Jessy.

  5. Pasta z kurkumy - pisała o niej jakiś czas temu Alina - odsyłam Was do posta TUTAJ. Podobno świetnie działa na nie-twarzowe niespodzianki. Można do niej dodawać olej tamanu, który dodatkowo wzmocni działanie anty-trądzikowe.

  6. Badanie hormonów płciowych - powoli stabilizują mi się już hormony tarczycy, przez które miałam małe zamieszanie również w innych hormonach. Teraz czas na zbadanie, czy wszystko ok w moich hormonach kobiecych. Alieneczka i Ms Jumanji zasugerowały mi, że bardzo możliwe jest, iż sprawcami moich problemów z cerą są właśnie hormony.
    Zastanawiam się tylko, czy w tej sprawie wybrać się do ginekologa czy do dermatologa?

Oczywiście nie wszystko naraz. Postaram się po kolei wprowadzać do mojej pielęgnacji nowości i obserwować zachodzące zmiany (mam nadzieję, że będą to tylko i wyłącznie zmiany na lepsze).

Pozdrawiam! :*


Podone posty:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...