Mordoklejka od Essence + rezygnacja ze współpracy z BingoSpa

110 Komentarzy
Kochani!

Dzisiejszego posta zacznę od końca, a więc od krótkiej informacji na temat mojej współpracy (a raczej jej przerwania) z firmą BingoSpa. Postanowiłam w tym kwartale nie kontynuować tej współpracy. Dlaczego? Współpraca w poprzednim kwartale przebiegała sympatycznie, nie miałam żadnych zastrzeżeń do firmy i osób, które w jej imieniu kontaktowały się ze mną. Teraz jednak otrzymałam informacje, że do programu współpracy zgłosiło się ponad 200 blogerek, a do wyboru do testów w ramach współpracy było... 5 produktów. Uznałam, że to bez sensu- znowu wszędzie będą te same recenzje, czytelnicy będą znudzeni. Mam też teraz sporo innych kosmetyków, które chciałabym Wam pokazać, a jednocześnie nie chcę zanudzić Was śmiertelnie "suchymi" recenzjami. Dlatego grzecznie podziękowałam. Co nie zmienia jednak mojej pozytywnej opinii o samej firmie jak i ich kosmetykach (bo większość stosowanych przeze mnie kosmetyków BingoSpa sprawdziło się u mnie nieźle).

Dziś czas na drugą recenzję w ramach akcji maseczkowej. Pierwszy post, zawierający wszystkie ważne informacje, zasady TAGu: Październik miesiącem maseczek, znajdziecie TUTAJ.

Po kliknięciu w banner przeniesie Was na bloga organizatorki akcji- Maliny.

Opowiem Wam dziś o masce przywiezionej z Włoch- Essence My Skin Deeply Moisturizing Paper Mask. Czy warto było rezerwować dla niej miejsce w bagażu?


Opakowanie: Płat maseczki zamknięty jest w dość sporej foliowej saszetce. Opakowanie przyciąga wzrok kolorową grafiką. Jest wygodne- przed aplikacją maski bez problemu otworzyłam go nawet bez nożyczek.


Użytkowanie:
+ Forma - maska jest w formie płatu nasączonego serum. Ja osobiście uwielbiam tego typu maski- nie muszę martwić się zmywaniem, babraniem paluchów w masce itp, ale...
- Wykonanie płatu - płat w tej masce jest po prostu okropny! W ogóle nie dopasowuje się do twarzy- na czole jeszcze było ok, ale na policzkach strasznie się marszczył, a na brodzie i nosie odstawał... Chyba z 10 minut spędziłam przed lustrem, próbując go dopasować.Co najgorsze- otwory na oczy są tylko nacięte, a nie wycięte, więc te "klapki" z oczu musimy albo odciąć- babrając się w mocno namoczonej serum masce, albo zostawić, co nie jest zbyt wygodne, bo maska wtedy nie przylega pod oczami tak jak powinna. Grrrr!
+ Nasączenie - maska nasączona jest dość gęstym, tłustawo-lepkim w dotyku serum. Moim zdaniem poziom nasączenia jest odpowiedni- nie kapie, ale też przez cały czas aplikacji nie wysycha.
- Zapach - spodziewałam się ogórka, a tu co? Sama chemia w saszetce!
+ Czas aplikacji - 10-15 minut, czyli nie za długo i nie za krótko

Niestety aplikacja maski nie wyglądała tak pięknie jak na powyższej grafice...

Jak widać- na policzkach maska mocno się marszczy, na brodzie i nosie odstaje.

Efekty:
- W czasie aplikacji - zazwyczaj kiedy nakładam maski w formie płatu, moja skóra się relaksuje, odprężają się mięśnie mimiczne- tym razem jednak było inaczej- czułam nieprzyjemne napięcie skóry i pieczenie.
- Nawilżanie - właściwie po aplikacji nie jesteśmy w stanie ocenić, czy nasza skóra jest gładsza i nawilżona. Dlaczego? Bo pokrywa ją lepki i tłusty film! Helloł, nawilżenie to coś innego niż natłuszczenie, a producent chyba o tym zapomniał...
+/- Podrażnienie - po zdjęciu maski moim oczom ukazała się dość mocno zaczerwieniona skóra... Na szczęście podrażnienie ustąpiło po kilkunastu minutach. Maska nie spowodowała zapchania skóry.


Skład: Zadziwiająco sympatyczny! Producent zachował się aż za skromnie, informując na opakowaniu jedynie o ogórku- bo w składzie mamy inne specyfiki- nawet ekstrakt z ziaren baobabu. Na zielono zaznaczyłam Wam ekstrakty roślinne i kwas hialuronowy- sporo tego i to bardzo wysoko w składzie! Substancje zapachowe na samym końcu- to się chwali. Niestety dwa parabeny, ale na pocieszenie- również na końcu. Nie ma parafiny czy oleju mineralnego, ale jest za to silikon i trójglicerydy.

INCI: Aqua, Butylene Glycol, Glycerin, Betaine, Portulaca Oleracea Extract (portulaka pospolita), Passiflora Edulis Fruit Extract (marakuja), Citrus Tangerina (Tangerine) Extract (mandarynka), Rubus Ideaus (Raspberry) Fruit Extract (malina), Adansonia Digitata Seed Extract (baobab), Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract (ogórek), Caprylyl/Capryl Glucoside, Propylene Glycol, Rosa Canina Fruit Oil (dzika róża), Caprylic/Capric Trigliceride, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (słodkie migdały), Cyclopenthasiloxane, Dipotassium Glycyrrhizate, Sodium Hyaluronate (kwas hialuronowy), Sodium Ascorbyl Phosphate, Glyceryl Acrylate/Acrylic Acid Copolymer, PVM/MA Copolymer, Disodium EDTA, Carbomer, Dehydroxanthan Gum, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal.


Dostępność: w Polsce te maski chyba nie są dostępne. Ja mój egzemplarz kupiłam we Włoszech.
Cena: 1,49 za sztukę


Ocena: 1+/6 (Maska ląduje wśród bubli pomimo fajnego składu, bo niestety w innych aspektach się nie sprawdziła- pozostawiała lepką, tłustą warstwę na twarzy, lekko podrażniała, okropnie pachniała. Po zmyciu tłustej warstwy skóra niestety nie jest "dogłębnie nawilżona", jak obiecywał producent. Dodam jeszcze, że taką samą maskę przywiozłam dla siostry i ona miała na jej temat dokładnie takie samo zdanie jak ja.)

Podsumowując- maska tylko niepotrzebnie zajmowała mi miejsce w bagażu- dobrze chociaż, że nie jest duża i ciężka. Nie musicie żałować, że nie ma jej w Polsce- no chyba, że lubicie mieć na twarzy substancję przypominającą lep na muchy.

Tutaj możecie zobaczyć te "klapki", na które narzekałam powyżej. Ja zdecydowałam się ich nie odcinać, bo akurat nie miałam pod ręką nożyczek, a nie chciałam ich szukać, by maska nie zaczęła wysychać. Przez to maska gorzej przylegała pod oczami. Moim zdaniem producent powinien zadbać o to, by takie "klapki" zostały odcięte, a nie tylko nacięte!


Jak Wam idzie październikowe maseczkowanie?


P.S. A oto mój i Wasz ulubieniec, którego powinniście pamiętać z posta o psiej pielęgnacji (TUTAJ). Oto, co Olis wyczyniał na mojej poduszce, podczas kiedy ja się maseczkowałam:


Mam już wyniki badań na bakterie i pasożyty. Okazało się, że Olis ma bakterię z rodziny gronkowców. Dostał już od weterynarza antybiotyki wewnętrznie i zewnętrznie (do przemywania strupów), więc mam nadzieję na szybki powrót mojego pupila do zdrowia :)


Podone posty:

110 komentarzy:

  1. ale fajnie wyglądasz w swojej maseczce :D ihih często mam zaczerwienienie po maseczkach :( o peelingach nie wspominam...

    Olis :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja prawie nigdy nie mam zaczerwienionej skóry po maseczce, po peelingu trochę- zależy, jak mocno pocieram skórę ;)

      Usuń
  2. No to faktycznie maseczka nie należała do najlepszych :) Ja to wolę naturalne, już się wole pomęczyć ze zmywaniem i chociaż efekty zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie- najważniejsze, by maseczka dawała oczekiwane efekty. Wtedy nawet się ze zmywaniem pomęczyć można :)

      Usuń
  3. ja ogolnie preferuje zwykle maseczki, te do zmywania. ewentualnie peel-off :)

    duzo zdrowia dla pupilka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, ja uwielbiam peel-off- kiedy byłam mała, podkradałam mamie maskę tego typu i smarowałam się nią, a potem udawałam, że zdejmuję sobie skórę :P To była radocha!

      Usuń
  4. Psiak jest cudny!
    Niech szybko wraca do zdrowia :)

    Co do maseczek - maseczkuję się systematycznie (czyt. raz w tygodniu). Niestety, nie zrecenzowałam jeszcze ani jednej. Nie ma nic na swoje usprawiedliwienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja to sprawa drugorzędna- najwazniejsze, że o siebie dbasz i nie zapominasz o regularnym dopieszczaniu skóry maseczkami :)

      Usuń
  5. Ha, mój psiak identyczne ma pozy i też uwielbiam polegiwać na mojej poduszce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, więc nie tylko ja rozpieszczam mojego kanapowca ;)

      Usuń
  6. Myślę, ze to odpowiedzialna decyzja z Twojej strony :) I pokazuje, że nie jesteś blogerką, która "pożywi" się byle czym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, to miło, że tak myślisz, bo nigdy nie chciałabym być postrzegana jako osoba, która prowadzi bloga tylko po to, by nawiązywać wciąż nowe współprace ;)

      Usuń
  7. mi jakoś tak ta współpraca od razu nie pasowała. nie wiem co tam było już w regulaminie, ale pamiętam, że firma miała promować blogi i z tego się nie wywiązała... p.s. witam w klubie maseczkowych potworów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Wiesz, że nawet o tym zapomniałam... Rzeczywiście mieli promować blogi i jakoś tak cicho było na ten temat. Pewnie to dlatego, że im wsysło fanpage na Facebooku.

      Usuń
  8. wszyscy na swoich stanowiskach-piesek w pościeli, Ty w łazience :]

    OdpowiedzUsuń
  9. aahhh no i zdrówka dla niego :* myzianko za uchem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nie omieszkam myźnąć i przekażę, że to od cioci Kasi-Obs :P

      Usuń
  10. Rzeczywiście BingoSpa okropnie się zachowało, 5 produktów z czego 2 to maseczki, 2 to serum do ciała i kąpiel do skórek... Do tego jeszcze nie wysłali produktów. Ciekawa jestem co przygotują na 3 etap, jeśli takowy się odbędzie...

    A ja właśnie siedzę na twarzy z maseczką, tyle że z Rival de Loop ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi Klaudia (kubekczekolady) napisała, ile produktów zaproponowali, to pomyślałam, że może doszedł do niej niepełny mail... a ja po paru dniach taką samą treść dostałam. Szok xD

      Rival de Loop znam niektóre - ciekawe, jaką wersję sobie wybrałaś :)

      Usuń
  11. lubię maski a takiej formie, szkoda że ta się nie sprawdziła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię i żałuję, że Essence dało plamę :(

      Usuń
  12. Taki piękny skład, powinien działać cuda. Tyle ekstraktów. Szkoda. Śliczny ten Twój skarb :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najpierw zastosowałam maskę, potem przeczytałam skład i szczęka mi opadła- tak pozytywnie, a działanie marne...

      Usuń
  13. Co do Bingo to ja zdecydowałam się również na drugi etap bo w pierwszym byłam zadowolona, mam sporo ich kosmetyków, które uwielbiam i jestem ciekawa kolejnych, chociaż zastanawiam się czy do mnie dotrą, bo opóźnienia widzę niesamowite. Nie wiem czy zmieniły się osoby zajmujące się promocją na blogach, czy polityka firmy, ale nie zmierza to w dobrym kierunku, w pierwszym etapie byłyśmy potraktowane indywidualnie, teraz niestety masowo, jeśli tak dalej to wszystko będzie wyglądało, to niestety nie wiele blogerek skusi się na kolejne etapy współpracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mialam wahania dotyczące kontynuowania, dość się zawiodłam na tym kwartale, gdyż myślałam, że będziemy mogły wybrać produkty spośród całego asortymentu BingoSpa. Jednak ani maseczki do twarzy ani serum nie miałam i dobrze będzie poznać, jak sprawują się ich produkty nie tylko do włosów.
      Liczę, że trzeci produkt niespodzianka będzie fajny i 3 kwartał współpracy będzie lepszy, może rozważą sugestie i propozycje zmian.

      Usuń
    2. Ja bardzo lubię kosmetyki BingoSpa- zwłaszcza maseczki do twarzy, więc z tych 5 kosmetyków które podali na pewno wybrałabym dla siebie 2. Trzecia może byłaby również trafiona. Jednak uznałam, że skoro Bingo decyduje się na współpracę z ponad 200 blogerkami, to jest to już zdecydowanie za duża liczba... Nie lubię być jedną z wielu- wolę, kiedy firma sama osobiście do mnie pisze, proponuje współpracę na określonych warunkach i z indywidualnym podejściem.
      Nie podoba mi się też to opóźnienie- współpracujące blogerki dostaną kosmetyki w połowie października czy nawet z początkiem listopada, a czas na recenzję będzie pewnie jak zwykle do 20-któregoś grudnia. A więc przez te poślizgi skracają czas na przetestowanie kosmetyku.

      Usuń
  14. Nie lubię takich maseczek :) A piesek cudny, ale bym go wymiziała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie lubię, ale tylko te, które fajnie działają- czyli nie Essence :P

      Usuń
  15. Hmm... Nie czuję się skuszona :P Poza tym szczerze mówiąc nie przepadam za taką formą maseczek. Do Bingo Spa zgłosiłam się, fakt, może być dużo recenzji, ale akurat mam dość kiepski dostęp do kosmetyków ich firmy, więc chętnie skorzystam z okazji :)
    Dużo zdrówka dla Twojego pupila!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, słaby dostęp znacznie zmienia postać rzeczy- wtedy ja też pewnie skusiłabym się na dalszy etap współpracy :) Ja mam na szczęście dość dobry dostęp do kosmetyków tej firmy :)

      Usuń
  16. bardzo lubię tego typu maseczki-nie ma bałaganu i męczenia się ze zmywaniem pozostałości z twarzy.
    śliczny maluszek! już ma ode mnie wirtualnego buziaka w nosek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dokładnie takie samo zdanie- wystarczy nałożyć, odczekać, zdjąć i gotowe ;)

      Usuń
  17. zdrówka dla pieska:) moja ostatnio też coś choruje i dostawała antybiotyki, a w przyszłym tygodniu kolejna porcja badań bo nie pomogło:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjjj, przykro mi bardzo :( Mam nadzieję, że lekarze dojdą jak najszybciej do tego, co dolega Twojej suczce!

      Usuń
  18. hm, jak na Essence skład zaskakująco dobry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo sobie pomyślałam :P Bo na przykład ich kremy już składem nie zachwycają.

      Usuń
  19. Odpowiedzi
    1. To może znajdziesz ją gdzieś w Polsce- może online jest dostępna :)

      Usuń
    2. ja tą maseczkę kupiłam w naturze

      Usuń
    3. ja tą maseczkę kupiłam w naturze

      Usuń
    4. Oooo, dziękuję za informację :* poszukam jej z ciekawości, kiedy będę w Naturze :)

      Usuń
  20. Ja jeszcze takiej maseczki w takiej farmie nie miałam ,ale na tą się na pewno nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą stanowczo odradzam, ale generalnie polecam taką formę masek- np. te z Marion są dobre :)

      Usuń
  21. Nigdy nie widziałam jej, więc faktycznie u nas chyba nie sa dostępne. Widzę, że nie ma czego żałować;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie ma czego żałować- są w Polsce inne maski w formie płatu, ale o wiele lepszym działaniu.

      Usuń
  22. nie widziałam nawet, że essence ma maseczki i nie żałuję :) szału nie ma ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiedziałam- w ogóle dopiero we Włoszech odkryłam, że Essence robi nie tylko kolorówkę, ale też pielęgnację xD

      Usuń
  23. świetnie wyglądasz w niej ;)
    nigdy nie widziałm jej ;p

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie używałam nigdy maseczki w tym stylu. Zdrówka dla pieska:)

    OdpowiedzUsuń
  25. To się Bingo nie popisało... Też lubię ich kosmetyki, nie zgłaszałam się do współpracy, bo miałam spore zapasy a także ich lubię, więc powiem Ci, że podjęłaś mądrą decyzję :)). Szkoda, że maseczka się nie sprawdziła :(

    Masz cudownego psa :D. Słodziak :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S - no i niech zdrowieje szybko Twój pupil :)))

      Usuń
    2. Cieszę się, że popierasz moją decyzję w kwestii współpracy z BingoSpa :)
      Dziękuję za komplementy i życzenia zdrówka dla Olisa ;) Przekażę mu wszystko :D

      Usuń
  26. Testowałam kilka masek tkaninowych, jednak żadna nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Fakt - buzia była rozświetlona, jaśniejsza, ale żeby jakoś specjalnie nawilżona...nie bardzo.
    Jeśli ta od Essence to klejuch - podziękuję, postoję ;D

    Mizianko dla piesia, niech zdrowieje szybko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo polubiłam maski tkaninowe z Marion. Testowałam też kiedyś nowość tego typu od Orientany, ale nie wiem, czy w końcu wprowadzili to do stałej sprzedaży. To coś z Orientany było cudowne.

      Pomiziam Olisa od Ciebie :*

      Usuń
  27. nie miałam nigdy takiej płachtowej maski, ale jak najdzie mnie na testy, to wiem już czego nie szukać.. może jeszcze u mnie jest dostępna i dopiero by była draka :P

    aaa, i dobra decyzja co do Bingo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Użycie na pierwszy raz takiej klejuchowej maski mogłoby skutkować zniechęceniem do masek płachtowych na resztę życia :P

      Usuń
  28. nigdy nie miałam maseczka w "kawałku" tylko takie płynne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zachęcam do wypróbowania- może Ci się spodoba :)

      Usuń
  29. Z Bingo Spa również tym razem zrezygnowałam ;) I bez tego mam masę rzeczy do opisania!

    Szkoda, że maseczka okazała się bublem. Nie lubię takich rozczarowań.

    Piesio słodziutki! Trzymam kciuki za jego rychły powrót do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, to się chwali, że blogerka potrafi zrezygnować ze współpracy, kiedy wie, że nie byłaby w stanie się z niej wywiązać :)

      Dziękuję za komplement i życzenia dla Olisa :*

      Usuń
  30. Co się stało piesiowi? Trochę dałaś mi do myślenia bo mój shih tzu od dłuższego czasu na strupki na skórze, bardzo mu się łuszczą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to niedobrze :/ Już Ci napiszę dokładnie, jakie były objawy u Olisa.

      Usuń
  31. jaki pieszczoch słodki :* Twoja maseczka bardzo twarzowa :P ja też nie cierpię takich pofałdowanych masek, najbardziej odpowiadają mi typu peel-off :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, raczej nie-twarzowa :P
      Też lubię peel-off, ale przyznam, że nie spotkałam jeszcze maski tego typu, w której satysfakcjonowałoby mnie działanie... Jedynie jest fajna zabawa z jej zdejmowaniem :P

      Usuń
  32. Jak koleżanka wyżej - też jakoś jeśli chodzi o nawilżenie szmaciankowe maseczki nigdy się nie sprawdziły. A z domowych pamiętam jogurtowo - miodowa była fajna, raz na jakiś czas z ogórkiem na oczy i można się poczuć jak panie ze zdjęć w czasopismach reklamujące maseczki! :D Wszystkie kochamy Olisa, niech szybko zdrowieje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmmm, jogurtowo - miodową to można nie tylko na twarz nakładać, ale i jeść- tak apetycznie brzmi :D
      Przyznam, że ja jeszcze nigdy nie nakładałam ogórka na oczy- nie mogłabym wyleżeć spokojnie 10-15 minut bez możliwości czytania czegoś :P

      Usuń
  33. Ah te gronkowce :/ Biedny piesek, mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
    Ty za to w maseczce wyglądasz naprawdę bosko! :) Urocza jesteś :) Ja nie mam przekonania do takich kolagenowych czy płatowych masek, widzę że w części przypadków nic nie tracę. A z Bingo SPA trochę mnie zestresowałaś, na razie mam pozytywne wrażenia odnośnie ich kosmetyków i planowałam jakiś zakup z ich strony, żeby mi do paczki na święta dorzucili, więc fajnie, że bardziej chodzi o warunki współpracy, niż resztę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do kosmetyków BingoSpa- odkąd je wypróbowałam, mam o nich dobre zdanie- oczywiście nie są to kosmetyki najwyższej jakości, ale uważam, że stosunek ceny i jakości jest super. Polecam zwłaszcza Kurację do włosów z 40 aktywnych składników oraz Kolagenową maskę oczyszczającą i zmniejszającą blizny z błotem z Morza Martwego :)

      Usuń
  34. Hmm... Niby dużo dobroci w składzie, a tu taki klejuch... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest zastanawiające- taki fajny skład, a działanie beznadziejne :/

      Usuń
  35. Jednak wolę się babrać w płynnych maseczkach. Do tych w formie płatu tkaniny wciąż nie mogę się przekonać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się czasem lubię popaćkać czymś płynnym ;)

      Usuń
  36. Trochę mało tych produktów przygotowali ;p
    Zdrówka dla psiaka! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mało! Zdziwiło mnie to niesamowicie. Spodziewałam się długiej listy :P

      Usuń
  37. Hihi słodziak :D jak tu nie kochać takiego urwisiątka :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Słodki psiak :) Szkoda, że maska okazała się bublem, choć z drugiej strony może to i dobrze, skoro nie jest u nas dostępna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo sobie pomyślałam- przynajmniej nie ma czego żałować ;)

      Usuń
  39. Maska prawie jak z Hannibala ;D Piesuń super!

    OdpowiedzUsuń
  40. Bardzo fajna i rzetelna recenzja! Zdjęcie wyraża wszystko;) To maska fizelinowa z Exclusive jest chyba lepsza, choć muszę ją sama zastosować. Opinia siostry, to nie to samo.
    A psiunek - słodziutki!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, zawsze najlepiej na własnej skórze (dosłownie ^^) wypróbować :)

      Usuń
  41. rozbawiło mnie określenie ,,mordoklejka'' :D
    ciekawią mnie takie maseczki, na pewno będę musiała wypróbować taką ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze tak mówię ja cukierki Krówki :P Ale do tej maseczki to określenie też bardzo pasuje xD

      Usuń
  42. ja wciąż mam nadzieję, że BingoSpa przygotowalo kilka "piątek" i produkty nie będą się aż tak powtarzać...

    śmieszna ta maseczka ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja się obawiam, że niestety piątka jest jedna :( Ale obym się myliła ;)

      Usuń
  43. Lubie kosmetyki BingoSpa i bede do nich wracac :)))
    A co do maseczek to moim zdecydowanym faworytem w chwili obecnej jest Perfekta, Ziaja no i moja zielona Glinka od Biocosmetics :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glinki są zawsze niezawodne ;) Z maseczek firmy Ziaja uwielbiam tą do cery zmęczonej - jest genialna!

      Usuń
  44. Twoja mina mówi wszystko!:) Niesamowite zdjęcie, wiesz?
    Nigdy takich masek nie próbowałam - jeszcze. Trochę mnie zniechęca to, że trzeba usiąść, bo obawiam się, że spadnie z twarzy. A ja jak dziecko z adhd biegam po nałożeniu maski, robię wiele rzeczy w trakcie:)
    Życzę zdrowia pieskowi, śliczny jest:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z maską taką jak ta spokojnie możesz biegać- bardzo dobrze trzyma się skóry :) Gorzej jest w przypadku płatów kolagenowych- mając taką maskę na twarzy trzeba leżeć i to bite 30 minut :P Ale warto się poświęcić ;)

      Usuń
    2. Mam takiego "płata" do sprawdzenia:) Okaże się...
      Udanego weekendu:)

      Usuń
  45. Mnie niestety takie maseczki nie robią dobrze, poza tym że nie lubię takiej formy maseczki... czyli nakładania jakiegoś wielkiego mokrego płatu na siebie, nie dziękuje, wolę się posmarować już jogurtem naturalnym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smarowanie się jogurtem kojarzy mi się z latem w dzieciństwie- kiedy byłam poparzona przez słońce (a często mi się to zdarzało) babcia smarowała mnie jogurtem albo śmietaną xD

      Usuń
  46. Ja wole maseczki typu peel-off (głównie algowe - najlepsza maseczkowa rzecz na świecie). Takie płaty się nadają w gabinecie nakładane na leżąco przez kosmetyczkę, wtedy jest mniej więcej fajnie ułożona, ale jednak nic nie zastąpi pędzelka i płynno-mazistej konsystencji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię tego typu maski- czy to materiałowe, czy kolagenowe płaty. Ale faktem jest, że ciężko znaleźć maskę płatową, która ma tak skuteczne działanie jak tradycyjna "maziana" maseczka.

      Usuń
  47. Ja wole maseczki typu peel-off (głównie algowe - najlepsza maseczkowa rzecz na świecie). Takie płaty się nadają w gabinecie nakładane na leżąco przez kosmetyczkę, wtedy jest mniej więcej fajnie ułożona, ale jednak nic nie zastąpi pędzelka i płynno-mazistej konsystencji ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Masz bardzo zdrowe podejście do współprac :) Podoba mi się ;-*

    OdpowiedzUsuń
  49. uswiadomilas mi tym wpisem ze chyba zapomnialam odpisac Bingospa na mejla.... :) Chyba wlasnie dlatego ze sama nie wiedzialam co o tym myslec i calosc wydala mi sie malowazna.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to się nazywa wyparcie ze świadomości kłopotliwych spraw- też tak czasem mam ;)

      Usuń
  50. wow, nawet nie wiedziałam, że temat współpracy tak się przedstawia... kurcze, fatalnie... no to dobrze, że odpuściłaś :) ja i maseczki to dwie odrebne dziedziny, no praktycznie wcale ich nie używam ;) piesek jest cudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to wielka szkoda, że się nie maseczkujesz- czasem warto dopieścić cerę jakąś fajną maseczką :)

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...