AKCJA: UJĘDRNIANIE - peelingowanie

0 Komentarzy
Co jest najważniejszym etapem przygotowań do wakacji? Oczywiście gubienie kilogramów, ujędrnianie skóry i walka z cellulitem- w końcu każda z nas chce wyglądać oszałamiająco w stroju kąpielowym. Największe efekty daje aktywność fizyczna i zdrowa dieta, ale w dążeniu do celu, jakim jest piękna sylwetka i gładka, jędrna skóra, wspomóc nas mogą także kosmetyki (jednak nie liczcie na to, że przez samo tylko smarowanie balsamem obwód ud zmniejszy się o parę centymetrów, a skórka pomarańczowa wyparuje jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki).
Zanim przystąpimy do aplikacji balsamu, serum czy oleju, warto pobudzić krążenie w skórze już podczas mycia. Dziś chcę Wam opowiedzieć właśnie o ujędrniającym peelingowaniu.



Jeśli jesteście posiadaczami ekspresu do kawy, pewnie tak jak i ja macie co tydzień całą miseczkę fusów. Możecie wykorzystać je ponownie - co prawda już nie do zrobienia kawy, ale do kawowego peelingu. Taki kawowy peeling pobudza mikrokrążenie w skórze nie tylko mechanicznie, ale także dzięki zawartości kofeiny, która rewitalizuje skórę, pobudza komórki, wspomaga rozpad tkanki tłuszczowej, a tym samym jest skuteczną bronią w walce z cellulitem.
Ja robię taki peeling w dwóch wersjach:
- kawowy peeling myjący: do fusów dolewam odrobinę żelu pod prysznic, by uzyskać konsystencję gęstego żelu/pasty. Peeling aplikuję na mokrą skórę i masuję, a potem zostawiam na skórze na kilka minut, następnie spłukuję. Skóra jest czysta i gładka, ale wymaga nawilżenia.
- kawowy peeling nawilżający: do fusów dolewam kilka kropli dowolnego oleju i ewentualnie jeszcze troszkę wody różanej/hydrolatu, by uzyskać konsystencję pasty. Peeling aplikuję na umytą skórę i masuję, a potem zostawiam na skórze na kilka minut, przez chwilę, następnie spłukuję letnią wodą. Skóra jest gładka i delikatnie natłuszczona.
Jeśli nie posiadacie ekspresu, możecie kupić po prostu zmieloną kawę i przed wmieszaniem do niej olejków lub żelu, zaparzać w odrobinie wrzątku (1-2 łyżki).
Taki peeling ma jednak swoje wady. Po pierwsze brudzi wszystko dookoła - jeśli używacie go w wannie, musicie naprawdę uważać, by nie zachlapać nim całej łazienki. Drugi minus to dość silny, specyficzny kawowy zapach, który potrafi utrzymywać się na skórze nawet kilka godzin. 







Naszym sprzymierzeńcem w walce o jędrną skórę jest również kultowe czarne mydło. Ta czarno-brązowa breja o konsystencji smoły działa jak delikatny peeling enzymatyczny, bardzo dokładnie oczyszczając skórę, pobudzając ją i sprawiając, że lepiej wchłonie wszystko, co na nią po kąpieli nałożymy. Czarne mydło można rozprowadzać po skórze specjalną rękawicą o nazwie Kessa, która dodatkowo masuje i peelinguje. Ja nie posiadam Kessy, ale używając czarnego mydła szoruję skórę bambusową szczotką Yasumi.

Moje czarne mydło wyprodukowała polska firma Czyste Mydło (o mydłach w kostce tej marki pisałam TUTAJ). Ma żelowo-ciągnącą się konsystencję z pojedynczymi drobinkami i delikatny, ledwo wyczuwalny zapach kojarzący mi się z siemieniowym glutkiem. Cechuje się bardzo dobrą wydajnością. Nie pieni się tak mocno jak zwykłe mydło, podczas mycia tworzy raczej emulsję niż pianę. Czarne mydło charakteryzuje się naprawdę silnym działaniem, więc przed pierwszą aplikacją koniecznie zróbcie próbę uczuleniową! (o tym, jak poprawnie wykonać taką próbę, pisała Kascysko TUTAJ).
Czarne mydło kupicie TUTAJ w cenie 13zł za 100g.










Jeśli nie przepadacie za zapachem kawy i babraniem całej łazienki fusami, jeśli czarne mydło nie jest dla Was, z pomocą przychodzą gotowe peelingi antycellulitowe. Jednym z moich ulubionych jest Lirene Antycellulitowy peeling myjący. To bardzo praktyczny kosmetyk 2w1, bo zastępuje żel pod prysznic i peeling. Przyjemnie się pieni, a przy tym jest tak naładowany dużymi, ostrymi drobinkami, że wystarczy parę chwil masażu, by skóra stała się gładka i pobudzona do wchłaniania tego, co peeling w sobie kryje: ekstraktu ze złotej algi, kofeiny, L-karnityny, eskuliny i ekstraktu z centelli azjatyckiej oraz tego, co nałożymy na skórę po kąpieli. Nie zawiera sls, sles ani parabenów, a substancje zapachowe są pod koniec składu. Peeling Lirene kupicie w drogeriach za około kilkanaście złotych.








Jak tam Wasze przygotowania do lata? Jesteście już po, w trakcie czy dopiero przed tegorocznym plażowym debiutem? Ja wyjeżdżam na wakacje za nieco ponad 2 tygodnie, więc to już ostatnia prosta w przygotowaniach ;)
Niebawem spodziewajcie się drugiej części "Akcji: Ujędrnianie", tym razem porozmawiamy o smarowaniu - co warto w siebie wcierać, by poprawić jędrność skóry i pozbyć się cellulitu oraz rozstępów.


Podone posty:

Brak komentarzy:

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...