Czy najpopularniejszy znaczy najlepszy? SKIN79 HOT PINK Super+ Beblesh Balm

0 Komentarzy
Azjatyckie kosmetyki są naprawdę godne uwagi, jednak od ich zakupu skutecznie odstraszała mnie słaba dostępność. O zakupie w sklepie stacjonarnym mogłam tylko pomarzyć, na Allegro ceny windowano do kosmicznych rozmiarów, a kupując na Ebayu nigdy nie miałam pewności, czy dostanę oryginalny produkt czy może podróbkę. Na szczęście od niedawna mamy możliwość zakupu w 100% oryginalnych produktów u wyłącznego polskiego dystrybutora marki Skin79 - Dystrybucja Kosmetyków Hurt-Detal z Piotrkowa Trybunalskiego, który dba o odpowiednie warunki transportu i przechowywania kosmetyków, gwarantuje też ich oryginalność.



Jakiś czas temu otrzymałam do wypróbowania najpopularniejszy w Polsce azjatycki BB krem - Skin79 HOT PINK Super+ Beblesh Balm Triple Function. Jak się sprawdził przy mojej mieszanej, trądzikowej cerze? Czy zdał egzamin podczas tropikalnych upałów?



BB krem zamknięty jest w charakterystycznym opakowaniu z pompką. Prezentuje się przepięknie, ale ma jedną wadę - pompki nie da się w żaden sposób zablokować, co utrudnia ewentualny transport kosmetyku - musimy przewozić go w kartoniku, a większość z nas raczej nie trzyma kartoniki po kosmetykach na pamiątkę ;)
Przy okazji omawiania opakowania poruszę jeszcze jedną ważną kwestię - jeśli kupujecie kosmetyki Skin79, zwracajcie uwagę na logo - niedawno marka odświeżyła logo. Oryginalne produkty Skin79 od polskiego dystrybutora posiadają też na opakowaniu napisy w języku polskim.




Azjatyckie kremy BB charakteryzują się tym, że łączą w sobie działanie koloryzujące (zastępują podkład, fluid) i pielęgnujące. Hot Pink od Skin79 rozjaśnia skórę (a więc sprawdzi się przy cerze trądzikowej, z przebarwieniami i skłonnej do zaczerwienień), chroni przed promieniowaniem słonecznym (zawiera filtr SPF30 PA++), ma także działanie przeciwzmarszczkowe. Dzięki formule Matte Finish Melting zapewnia efekt naturalnego zmatowienia.
Po kilku tygodniach stosowania trudno ocenić, czy obietnice producenta mają pokrycie w rzeczywistości. Mogę potwierdzić jedynie skuteczność zawartego w nim filtru (słońce mnie nie łapie w tych miejscach, gdzie aplikuję makijaż). Krem nie zapycha porów skóry, nie wzmaga przetłuszczania, a wręcz przy dłuższym stosowaniu reguluje tłuszczenie się cery.




Najważniejsze jednak dla mnie było to, jak Hot Pink sprawdził się w roli podkładu. Ma konsystencję charakterystyczną dla azjatyckich kremów BB (pozornie gęstą, ale rozprowadza się bezproblemowo i nie smuży nic a nic). Najbardziej polubiłam aplikowanie go gąbką a'la Beautyblender. Ma bardzo delikatny, przyjemny dla nosa zapach, ledwo wyczuwalny podczas nakładania. Po kilku sekundach od aplikacji zastyga na skórze, dając efekt, którzy rzeczywiście można nazwać naturalnym matem (ja jednak zawsze matuję go pudrem, by utrwalić makijaż). Po zastygnięciu rewelacyjnie wtapia się w skórę, nie podkreśla porów ani zmarszczek, zyskuje też nieziemską trwałość - normalnie jest nie do zdarcia, nawet przy tak tłustej cerze jak moja. Makijaż z jego użyciem przetrwał nawet te mega upalne dni, w które wszystkie inne produkty po prostu z twarzy spływały. Kryje naprawdę rewelacyjnie, co zresztą widać na zdjęciach. Nie daje przy tym efektu "szpachli".


Ten makijaż już znacie. Do jego wykonania użyłam właśnie Skin79 Hot Pink. Krem idealnie wtopił się w cerę, dzięki czemu kolor skóry na twarzy nie odcina się od koloru skóry na szyi.



Skin79 Hot Pink BB Cream kupicie online (TUTAJ DOSTĘPNA LISTA) w cenie około 130zł za 40g (aktualnie trwa promocja). Zachęcam też do zaglądania na Facebooka, gdzie znajdziecie informacje o nowościach i aktualnych promocjach.



Spojrzałam na ten krem krytycznym okiem. Chciałam pokręcić nosem i wytknąć mu wszystkie wady, ale nie mam co wytykać. Hot Pink okazał się po prostu fantastyczny w swoim działaniu. Pokochałam go za super krycie, nieziemską trwałość, umiejętność wtapiania się w nasz naturalny odcień skóry (dla mnie wydawał się trochę za jasny, ale dobrze rozprowadzony jest po prostu niewidoczny, nie odcina się od koloru skóry na szyi; sprawdziła go też moja siostra, która ma znacznie jaśniejszy i chłodniejszy ton skóry niż ja).
Jednym słowem: ulubieniec. Na pewno na jednym opakowaniu się nie skończy.





Podone posty:

Brak komentarzy:

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...