Ślubne sprawy: ślub za 3 miesiące czy za 2 lata?

0 Komentarzy
Kiedy bliscy dowiedzieli się o moich zaręczynach, po gratulacjach pojawiło się oczywiste pytanie: 
"to kiedy ślub?"
Odpowiadam im zgodnie z prawdą: za dwa lata.
Reakcje są dwie:
  • kiwanie głową z politowaniem i narzekanie na te okropne sale weselne, w których najlepiej jest rezerwować termin tuż po pierwszej randce z nowo poznanym facetem, bo tyle się czeka
  • szok i niedowierzanie, bo przecież w ich czasach ślub był maksymalnie do 3 miesięcy po zaręczynach, inaczej podobno pech w małżeństwie gwarantowany
Nie twierdzę, że nie da się zorganizować ślubu w 3 miesiące, bo pewnie się da, czego przykładem są chociażby moi rodzice, którzy ślub (a nawet dwa śluby, bo cywilny i kościelny) i wesele organizowali w czasach, gdy wódka była na kartki, a zakup rajstop graniczył z cudem, a jednak ogarnęli wszystko w zaledwie kilkadziesiąt dni.
Ja jednak nie chcę ślubu w 3 miesiące. Dlaczego? Powodów jest kilka.



Pieniądze nie rosną na drzewach
Ślub i wesele to droga sprawa, zgodzi się z tym każdy, kto choć raz sprawdzał cenę za wynajem sali, "za talerzyk" (jedzenie dla pojedynczego gościa) czy za suknię ślubną. Budżet na każde, nawet bardzo skromne wesele, trzeba liczyć w tysiącach a nawet dziesiątkach tysięcy złotych, nie mówiąc już o wypaśnych imprezach na ponad 200 osób z takimi atrakcjami jak pokazy barmańskie, płonący prosiak czy fontanna czekoladowa. I o ile wesela nie sponsorują nam rodzice, to kiedyś trzeba sobie na nie odłożyć. Moim zdaniem dwa lata to odpowiedni czas na poczynienie oszczędności (ewentualnie uzyskanie zdolności kredytowej :P).


Czas zadbać o siebie
Chyba nie ma na świecie kobiety, która byłaby w 100% zadowolona ze swojego wyglądu i nie planowała zmienić nic a nic. Ja również do takich nie należę - narzekam na swoją figurę, kiepską cerę, a ostatnio także na stan moich włosów. Dwa lata zamierzam poświęcić na walkę z kompleksami - zbliżające się wesele to naprawdę świetna motywacja. W ten wyjątkowy dzień będę mogła pokazać się światu piękna, pewna siebie, bez zaprzątających głowę kompleksów. Dwa lata to też dobry czas, by nauczyć się tańczyć i wywołać u gości opad szczęki, gdy rodzinna oferma odwali na pierwszym tańcu walca godnego czterech dziesiątek w Tańcu z Gwiazdami.



Co nagle to po diable
Należę do osób, które lubią mieć wszystko pod kontrolą, więc pewnie i w dzień ślubu wszystko będę musiała dopiąć na ostatni guzik. Gdy na spokojnie rozważam różne kwestie, mogę wpaść na lepsze pomysły, a także dokładniej zapoznać się z ofertami różnych usługodawców i wybrać te najkorzystniejsze.


Terminów brak
Mogłabym wybrać pierwszą-lepszą salę, która ma wolne terminy za 3 miesiące. Mogłabym wybrać też jedyny wolny zespół, fotografa, itd. Pewnie byłoby przy tym dużo stresu, pewnie nie mogłabym zorganizować wesela tam, gdzie mi się marzy i pewnie mogłabym zapomnieć o szukaniu korzystnych cenowo ofert. Pytanie tylko, po co, skoro mogę zdecydować się na ślub za 2 lata i przebierać w ofertach, wybierając te najlepsze, najtańsze, albo po prostu wymarzone.


Uroki narzeczeństwa
Narzeczeństwo to stan oczekiwania, a takie radosne oczekiwanie jest fajne, ekscytujące. Nie jestem zwolenniczką tkwienia w narzeczeństwie przez długie lata bez perspektywy przejścia na "wyższy level", ale uważam też, że takie skracanie okresu narzeczeństwa to pozbawianie się pewnej przyjemności i... czasu na przywyknięcie do myśli, że niebawem nasz stan cywilny ulegnie zmianie. Okres przejściowy jest naprawdę ważny dla naszej psychiki.


Ok, ja się wygadałam, teraz pora na Wasze głosy w dyskusji. Długie czy krótkie narzeczeństwo? Ślub za parę miesięcy czy parę lat od zaręczyn?




Podone posty:

Brak komentarzy:

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...