Mądry Polak po szkodzie czyli o tym, by nie kupować kota w worku

60 Komentarzy
Witajcie Kochani!
Jak spędzacie długi weekend? Ja jestem chwilowo poza domem, dlatego na wszystkie Wasze maile i komentarze odpowiem jutro popołudniu.

Ostatnio recenzowałam Wam same fajne produkty: moje ulubione perfumy, genialny krem do twarzy na noc, pięknie pachnący balsam do ciała, idealny dla mnie cień do powiek czy najskuteczniejsze serum, jakie znam. Dziś koniec z rozpływaniem się w "ochach" i "achach", bo na tapetę wezmę dwa kosmetyki przywiezione jeszcze w wakacji we Włoszech (choć one same włoskie nie są, produkuje się je w Izraelu):
- Laline Hand Cream Ocean
- Laline Body Scrub Strawberry Milk


Dlaczego w ogóle je kupiłam? Nie znałam marki Laline, nie wiedziałam nic na temat tych kosmetyków. Sprawdziłam ceny - wysokie, a więc założyłam, że jakość produktów będzie wprost proporcjonalna. Sprawdziłam składy - naturalne, więc wysoka cena uzasadniona. Miła pani ekspedientka zrobiła mi peeling dłoni i pytała, jak podoba mi się Rzym. Ostatecznie przekonała mnie promocja: kup 2 kosmetyki, a tańszy dostaniesz za 50% ceny.
Krem do rąk kupiłam za 12  za 150ml, natomiast peeling kosztował 11  za 150ml (w promocji zapłaciłam za niego 5,50 ).


Zacznę od kremu do rąk.


Zamknięty jest w wygodnym opakowaniu - fajnie, że szeroka zakrętka umożliwia postawienie tubki w pionie, co ułatwia wydobywanie kremu z opakowania. Ma rzadką konsystencję, ale nie na tyle, by spływał z dłoni. Dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, pozostawiając skórę gładką, ale nie tłustą. Jest baaaardzo wydajny. Nie wiem, czemu kupiłam wersję o zapachu Ocean - obawiałam się, że krem będzie pachniał kostką do WC, na szczęście moje obawy okazały się nieuzasadnione. Kosmetyk pachnie przyjemnie, świeżo, perfumowanie. Niestety przy dłuższym stosowaniu zapach jest bardzo intensywny i męczący - przy częstych aplikowaniu kremu może skutkować bólem głowy. Jest na tyle trwały, że nawet po umyciu dłoni jest wyczuwalny, co strasznie mnie wkurza, bo kiedy chcę sobie zrobić kanapkę czy herbatę, nie mogę pozbyć się tego zapachu ze skóry, w skutek czego całe moje jedzenie czy picie przechodzi zapachem tego kremu. Fuj!


Drugi poważny minus to działanie w dłuższym okresie czasu. Po jednorazowej aplikacji mamy efekt WOW - dłonie są super gładkie, a jednocześnie nie tłuste. Niestety przy częstszym stosowaniu można zauważyć, że krem działa tylko pozornie - daje wrażenie nawilżenia skóry, jednak wystarczy raz umyć dłonie, by skóra ponownie stała się przesuszona. Mówiąc krótko- krem nie zapobiega przesuszaniu, nie nawilża skóry dogłębnie.


Skład jest ok - co prawda krem zawiera silikon, ale mi osobiście w kremie do rąk zupełnie to nie przeszkadza.

INCI: Aqua, Cetearyl Glucoside, Cyclomethicone, Glycerin, C12-15 Alkyl Benzoate, Borage (Borago, Officinalis) Seed Oil, Fragrance, Calendula Officinalis Oil, Aloe Barbadensis Extract, Cetearyl Alcohol, Phenoxyethanol & Caprylyl Glycol & Chlorphenesin, Dead Sea Salt, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Kogic Acid, Ascorbic Acid.

Ocena: 2+/6 (Za taką cenę spodziewałabym się czegoś lepszego. Ten krem do po prostu lekki, mocno perfumowany balsam do dłoni. Mogłabym go polecić osobom, które nie mają absolutnie żadnych problemów ze skórą na dłoniach - przy nawet minimalnych przesuszeniach będzie zbyt lekki, za mało treściwy.)




Przejdźmy do peelingu.


Duży minus już na wstępie stanowi jego opakowanie. Kiedy ma się mokre dłonie (o co raczej nie trudno pod prysznicem czy w kąpieli), nie ma szans na odkręcenie słoiczka. Problemem jest też wydobywanie peelingu z kątów - słoiczek w kształcie prostopadłościaniu prezentuje się ładnie, ale jest zupełnie niepraktyczny.


Peeling ma konsystencję mokrego drobnego piasku. Drobinki peelingujące są niewielkie, ale jest ich dość sporo. Niestety nie są wystarczająco ostre, by dać taki efekt, jaki ja lubię. Peeling pozostawia skórę wygładzoną, ale nie aż tak, bym była z tego efektu zadowolona. Lekko nawilża skórę, pozostawiając na niej olejową warstewkę, która jednak szybko znika, przez co i tak musimy użyć balsamu do ciała (a ja lubię taki efekt, jaki daje np. peeling PAT & RUB z serii Home SPA, po którym warstwa olejowa jest tak solidna, że nie muszę już stosować balsamu po aplikacji peelingu). Jest średnio wydajny - 150ml wystarczyło mi na 5-6 aplikacji.


Nazwa zapachu brzmi zachęcająco - Strawberry Milk. Niestety jednak truskawek tam ani grama. Peeling pachnie trochę jak skwaśniałe mleko wymieszane z jakimiś perfumami. Nie jest to zapach brzydki, ale jednak truskawkowego mleka nie przypomina. Na szczęście nie utrzymuje się po aplikacji.


Skład peelingu jest naprawdę niezły.

INCI: Dead Sea Salt (Maris Sal), Sunflower (Helianthus Annuus) Seed Oil, C12-15 Alkyl Benzoate, Grape (Vitis Vinifera) Seed Oil, Avocado (Persea Gratissima) Oil, Caprylic Capric Glycerides, Fragrance, Phenoxyethanol & Caprylyl Glycol & Chlorophenesin, Bht, Bisabolol, CI 26100 Red 225.


Ocena: 2-/6 (Nie nazwałabym go bublem, ale nikomu go nie polecam. Moim zdaniem jest zbyt delikatny, niewystarczająco natłuszczający, pachnie nieciekawie, a opakowanie ma okropne. Poza tym jest za drogi - lepiej dołożyć i kupić PAT & RUB).




Źródło

Podsumowując - nie polecam kupowania kota w worku. Jeśli już mamy wydać kilkadziesiąt złotych na kosmetyki, lepiej sprawdzić ich opinie w sieci. Mnie osobiście znacznie mniej smuci, kiedy bublem okaże się kosmetyk za 10zł, niż kiedy zawiodę się na kosmetyku za 50zł (bo tyle kosztował w przeliczeniu na złotówki krem do rąk Laline).
Fajny skład nie zawsze musi wiązać się ze skutecznością kosmetyku.
Ale cóż, mądry Polak po szkodzie ;)





Laline i tak nie jest moją największą wtopą - pamiętam jak parę lat temu, zachęcona przez miłą panią z Douglasa, kupiłam sobie za 180zł (byłam wtedy bidnym studentem, więc wyobraźcie sobie moje wyrzeczenie) podkład, który okazał się mega bublem - słabo krył, ważył się na skórze, ciemniał do tego stopnia, że po paru godzinach od aplikacji wyglądałam jak "Rumunka-wannabe" (uprzedzając pytania: był to Lancome Teint Idole Silky Mat, odcienia nie pamiętam).

Wniosek z tego jeden - po to mamy blogi i fora, by z nich korzystać i czytać opinie przed zakupem. Teraz już to wiem ;)

Ciekawa jestem, czy Wam kiedyś zdarzyło się utopić pieniądze w jakimś drogim kosmetycznym bublu bez czytania opinii o nim? Wyżalcie się, będzie Wam lżej ;)

Ok, takiego kicika mogłabym kupić, nawet w worku <3
Źródło

Miłej niedzieli! :)




Podone posty:

60 komentarzy:

  1. ja bym sie pochlastała jakbym kupiła krem za 5 dych i okazał sie beznadziejny. a peeling za sprawą nazwy sama bym kupiła MLEKO TRUSKAWKOWE <3 takie zapachu szukam w każdym kosmetyku - narazie mam błyszczyk dokładnie taki jaki chce zapach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rarity, peeling też by Cię rozczarował, bo piękna jest tylko nazwa tego zapachu - w rzeczywistości w ogóle nie czuć w nim truskawkowego mleka... Nie jest to zły zapach, ale nie pokrywa się z nazwą :/

      Usuń
  2. Może w tym przypadku płaci się za ładne opakowanie a nie za jakość produktu :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wychodzi na to, że prawdą jest, aby nie oceniać książki po okładce. Opakowanie są piękne, szkoda, że sam kosmetyk jest kiepski :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm no myslalam ze chociaz peeling bedzie zadowolajacy ale jakies maluskie te drobinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby fajne, bo takie jak mokry piasek, ale słabiutko peelingują :/

      Usuń
  5. Matko, ale zdzierstwo za takie nic...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli jednak drogie nie oznacza dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, chociaż wydaje się, że jak już płacimy za coś sporą sumę, to przynajmniej możemy oczekiwać dobrej jakości, a to niestety niekoniecznie tak jest :/

      Usuń
  7. Kurcze, a myślałby kto, że jak skład jest dobry, to i działanie będzie jak należy... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się tego spodziewałam- zawsze sądziłam, że skoro skład naturalny, to i działanie musi być fajne...

      Usuń
  8. Super kiciuś :D
    Szkoda, że wyrzuciłaś tyle pieniędzy w błoto :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że produkty okazały się bublami :/
    Ja nie lubię wyrzucać pieniędzy w błoto dlatego zawsze sprawdzam opinie o produkcie zanim go kupię. I jak na razie ta metoda działa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobra metoda, tez ją stosuję, ale wtedy na wakacjach chyba słoneczko mi za mocno przygrzało i straciłam zdrowy rozsądek na chwilę ;P

      Usuń
  10. szkoda. tak to jest na wakacjach, kupujemy coś, bo mamy nadzieję, że będzie fajne, ale nie zawsze się udaje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Na wakacjach kosmetyki kuszą podwójnie: "bo zagraniczne", "bo w Polsce takich nie ma", "bo będzie pamiątka" :/

      Usuń
  11. Szkoda że się nie sprawdziły.. Ja bardzo nie lubię kupować w ciemno, po prostu szkoda pieniędzy :) choć mimo że kosmetyk może mieć dobre opinie i tak może nam nie podpasować.. eh, nigdy nie wiadomo, po prostu trzeba być rozważnym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosalie, to prawda, chociaż ja mam coś takiego, że kiedy kupię kosmetyk, który zbiera świetne opinie, a u mnie się nie sprawdzi, to mam taką cichą satysfakcję: "aaaa, opiszę go na blogu, będzie inne spojrzenie na ten kosmetyk, nie same pieśni pochwalne". A tutaj po prostu kupiłam w ciemno i sama na siebie mogę być zła :/

      Usuń
  12. Mój kot często ląduje w worku, uwielbia wszelkie reklamówki, torby itd. :D
    a co do kosmetyków, współczuję bo naprawdę świetnie się zapowiadało w sensie składów :/ ech, niestety nie wszystko można mieć :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój pies niestety do worków czy toreb nie włazi, tylko wsadza tam łeb i obwąchuje wszystkie zakupy :P Niestety robi tak też z zakupami spotkanych na klatce sąsiadów... :D

      Usuń
  13. Nie martw się, myślę, że każda kobieta miała kiedyś podobną sytuację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony to mnie pociesza, z drugiej strony mi żal, że każdy kiedyś miał takie nieudane zakupy ;)

      Usuń
    2. Nieudane wybory pozwalają nam docenić te udane;]

      Usuń
    3. Monik, pięknie powiedziane ;)

      Usuń
  14. Szkoda, że się tak przejechałaś...

    OdpowiedzUsuń
  15. Takiego kociaka, jak na ostatnim zdjęciu, to też bym nawet w worku kupiła ;)
    A co do kremu i peelingu to szkoda, że okazały się kiepściutkie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba bym każdego kicika kupiła, nawet bez worka xD

      Usuń
  16. no niestety, nie zawsze zakupy się udają..ale przynajmniej przetestowałaś ;) a koteczek uroczy, takiego to każdy by kupił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ostrzegam pozostałych, którzy może kiedyś wybiorą się do Włoch i przyjdzie im do głowy skusić się na Laline ;)

      Usuń
  17. Nie znam tych kosmetyków, ale też zawsze czytam opinie przed zakupem czegokolwiek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najlepsza metoda na uniknięcie takich nietrafionych zakupów jak moje :)

      Usuń
  18. Mnie też drażnią zbyt mocno pachnące kremy do rąk...Kłócą się z zapachem perfum, a gdy kremuję dłonie przed pójściem spać to potem taki zapach czasem przeszkadza w zaśnięciu...Lubię mocno pachnące kosmetyki, ale raczej tylko do kąpieli, żele, peelingi...Ewentualnie kremy/masła do ciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kirei, ja sobie zrobiłam jeszcze gorsze kuku kiedyś - wyczytałam, że niektórzy zamiast oleju, nakładają na noc na włosy krem do rąk. I nałożyłam właśnie ten Laline... To był dopiero koszmar - nie mogłam w ogóle zasnąć, męczył mnie ból głowy ;/

      Usuń
  19. No proszę, też byłabym zawiedziona. Ale przynajmniej opakowania mają ładne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś pocieszenie w tej beznadziejnej sytuacji :P

      Usuń
  20. Szkoda, że się nie sprawdziły.
    Ale opakowania są piękne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Tyle że w przypadku peelingu zupełnie niepraktyczne :(

      Usuń
  21. Opakowania mogą kusić ,bo są ładne,ale szkoda ,ze środek mizerny;*
    Szczerze mówiąc,to nie przypominam sobie,abym gdzieś utopiła kase,i żałowała tego do tej pory....A jednak nie,mam jedno cacko: Ink Pot ze sleeka,każdy się nad nim zachwycał(nad starą wersją),kupiłam go już w nowej i okazał się być koszmarem.Zachowywała się jak smoła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj :/ Nie lubię, jak firma robi fajny produkt, a potem nagle chce kombinować, wrzuca na rynek nową wersję i okazuje się, że z hitu stał się bubel :/

      Usuń
  22. szkoda, że okazały się bublami... mnie często kuszą takie nowinki, o których jeszcze nie czytałam, jednak ich zakup to taka trochę loteria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dokładnie ten sam problem - nowości mnie bardzo kuszą. Zawsze musi być ta pierwsza osoba, która wypróbuje i opisze ;)

      Usuń
  23. Faktycznie opakowania cudowne, ale jak widać tylko opakowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zawartość odwrotnie proporcjonalna do uroku opakowań ;P

      Usuń
  24. masakra, nigdy nie wypróbuję :) w sumie nie wiem, musiałabym pomyśleć czy kiedyś zakupiłam aż takie buble, na razie nic mi się nie kojarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie miałaś takiej kosmetycznej wtopy i życzę Ci, żeby nigdy Ci się to nie przydarzyło ;)

      Usuń
  25. Mądry polak po szkodzie - nic dodać nic ująć :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z drugiej strony- jak Polak głodny, to zły (w przenośni: jak się napali na jakiś kosmetyk, to musi kupić i już xD)

      Usuń
  26. ehh tak to czasem jest kobieta jak coś zobaczy ładnego to kupi a potem żałuje bo się okazuje, że to bubel. Tez tak czasem się dam nabrać ale usilnie z tym walczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - opakowanie się spodoba i już nabiera się ochoty na zakup...

      Usuń
  27. Przypadkiem trafiłam na Twój post, ale pomyślałam, że skoro akurat znam te kosmetyki..Dość często jeżdżę do Izraela, skąd pochodzi marka Laline i nie wyobrażam sobie, że miałabym wrócić bez ich sufletu do ciała. Jestem od niego uzależniona. W dodatku wybieram zazwyczaj kosmetyk o tak znienawidzonym przez Ciebie zapachu Ocean lub Vanilię z patchulą. Dla mnie ten produkt jest genialny. Ma doskonałą konsystencję - coś pomiędzy balsamem, a bogatym kremem do ciała, Idealnie sie wchłania, skóra jest naprawdę gładsza. Za krem do rąk (jest całkiem fajny) płacę ok. 20 zł, może we Włoszech jest drożej, Pilingu nie próbowałam, bo z założenia na tego typu kosmetyk nie wydaję dużych sum. Tak sobie jednak myślę, że nasze odczucia przy testowaniu, używaniu kosmetyków są czasem bardzo indywidualne, więc może nie należą sie marce, aż takie baty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmmmm, zapach wanilii mógłby mi bardziej przypaść do gustu, bo lubię takie ciepłe, otulające aromaty. Ocean to jednak nie moja bajka, ale w sumie "widziały gały, co brały", bo wąchałam te kosmetyki przed zakupem ;)
      Zgadzam się z Tobą w 100% - każdy inaczej ocenia dany kosmetyk, zależnie od naszych potrzeb i upodobań.
      W tym roku ponownie wybieram się do Włoch, jeśli trafię do sklepu z kosmetykami Laline, mimo mojego rozczarowania peelingiem i kremem do rąk, kupię zachwalany przez Ciebie suflet :)

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Wcześniej wypróbuj trochę z testera żeby potem nie było na mnie :) Super! Będę śledzić Twojego bloga :)

      Pozdrawiam i życzę Ci wielu udanych kosmetycznych podróży!

      Usuń
    3. Pewnie, sięgnę do testera :)
      Również pozdrawiam, trzymaj się ciepło :)

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...