7 faktów, których o mnie nie wiecie - TAG

115 Komentarzy
Witajcie kochani!
Dziś czas na odrobinę wirtualnego ekshibicjonizmu - obnażę przed Wami 7 faktów, których do tej pory o mnie nie wiedzieliście. Ciekawi? ;>

Zanim zaspokoję tą Waszą ciekawość, pochwalę się, że do tego tagu zaprosiła mnie cudowna Picola, której serdecznie za to dziękuję :*

Tradycyjnie TAG ma pewne zasady:
  1. Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu
  2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu
  3. Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
  4. Nominować 15 blogów, które na to zasługują
  5. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów


Teraz, kiedy już wiecie co i jak, odkrywam karty:

Źródło zdjęcia:
http://m.onet.pl/styl-zycia/kobieta/zdrowie/psychologia,33mjb
1. Prawdopodobnie cierpię na mizofonię - to znaczy nadwrażliwość na pewnego rodzaju dźwięki. Nigdy nie byłam z tym u psychologa czy terapeuty, ale kiedy czytałam TEN ARTYKUŁ na Onecie, czułam się, jakby pisali go o mnie. Wiadomo, że nikt nie lubi siorbania, mlaskania czy chrapania. Ale mnie te dźwięki doprowadzają po prostu do szału. Nie mogę znieść też odgłosu przełykania, głośnego oddychania przez sen, odgłosu paznokci drapiących skórę, obcinanych paznokci, stukania pięt o podłogę, chrupania, pociągania nosem, uderzania talerzami jeden o drugi... I mogłabym wymieniać jeszcze więcej. Nie jest to jednak tak zaawansowany i dramatyczny stan jak u ludzi opisanych w artykule. Kiedy jakiś dźwięk mi przeszkadza, po prostu wychodzę z pokoju lub zakładam duże słuchawki. Śpię ze stoperami w uszach.



Źródło zdjęcia: http://poradnikdomowy.pl

2. Jako dziecko byłam bardzo grzeczna, ale mimo to chodziłam wiecznie poobijana. Jako niemowlę wypadłam z łóżeczka prosto na główkę xD Potem było spadanie z huśtawki, wypadki na rowerze, setki razy rozbite kolana i zdarta skóra na nosie. Do dziś mam na skroni bliznę- pamiątkę jednego z wypadków w dzieciństwie. Nie wiem, skąd mi się to brało- moje nogi chyba lubiły się plątać. Na szczęście wyrosłam z tego.









Źródło zdjęcia: http://www.tapetus.pl

3. Małe dzieci boją się duchów, czarownic czy innych strachów. A mała Kasia bała się... sowy xD Jako małe dziecko mieszkałam w willowej dzielnicy na obrzeżach Krakowa. Pewna sowa upodobała sobie antenę na dachu naszego domku i wiecznie ją przestawiała. Nie wiem jednak, co było w tym takiego przerażającego, że na dźwięk słowa "sowa" chowałam się pod kołdrę.






Źródło zdjęcia:
http://90spop-bestmusicever.blogspot.com
4. Swoją przyszłość zawodową planowałam, odkąd skończyłam 8 lat - najpierw chciałam zostać piosenkarką (były to czasy, kiedy moją idolką była Britney Spears), potem marzyłam, by być pisarką (tworzyłam mega kiczowate, aczkolwiek urocze opowiadania fantasy - np. "O dziewczynce, która stała się kroplą rosy"), następnie moje plany wyraźnie się odmieniły- chciałam zostać kierowcą tira (tirówką? :P). Po gimnazjum marzyły mi się studia prawnicze (a fe!), a w liceum byłam święcie przekonana, że chcę zostać psychologiem. Ostatecznie wylądowałam na studiach pedagogicznych, ale planuję w przyszłości zrobić kurs masażysty - bo to jest to, co mnie od zawsze kręciło, choć nie zdawałam sobie z tego sprawy :)



Źródło zdjęcia:
http://bigfootevidence.blogspot.com





5. W zamierzchłych czasach podstawówki byłam jedną z najwyższych dziewczynek wśród rówieśników! Pamiętam, że podczas I Komunii usadzono mnie w przedostatnim rzędzie ławek (a rzędów było ze 20!). Potem jednak przestałam rosnąć, a inni zaczęli... W ten oto sposób już pod koniec gimnazjum byłam jedną z najniższych dziewczyn :P Teraz mam 160cm wzrostu i naprawdę ciężko uwierzyć, że kiedyś mogłam wyróżniać się sporym wzrostem :P








Źródło zdjęcia:
http://en.wikipedia.org

6. Lubię nadawać imiona ważnym dla mnie przedmiotom. Na przykład moja lustrzanka ma na imię Jakub. W wieku 18 lat miałam kolczyka w wardze (czasem na fotkach możecie zobaczyć jego ślad), którego nazywałam Przemysław Paweł. Często też nadaję różnym ludziom przezwiska - większość moich sąsiadów ma swoje ksywki, o których oczywiście nie wiedzą. Jest pan Kolumniarz (konserwator zabytków), rodzina Frankensteinów (bo są wysocy, bladzi, ponurzy), Babuszka, Braciszkowie...









Źródło zdjęcia:
http://newenglandfolklore.blogspot.com
7. Jeszcze do niedawna panicznie bałam się psów. Gdy byłam mała, śniło mi się, że klęczałam w kościele i nagle pojawił się tam wielki, czarny pies, rzucił się na mnie i zaczął mnie gryźć. Od tej pory psy mnie przerażały. Wszystko zmieniło się, odkąd sama mam psa- co prawda nadal nie spoufalam się z dużymi psami, nawet jeśli je znam (np. ukochany kumpel mojego Olisa to gigantyczny mastiff, i choć jest niegroźny i ospały, ja wolę go nie ruszać :P), ale o wiele lepiej rozumiem zachowania psów.
Mój drugi poważny lęk wiąże się z samolotami. Bardzo boję się latać, w czasie dwóch lotów, które przeżyłam, męczyły mnie apokaliptyczne wizje. Samoloty przelatują obok mojego bloku, kiedy przygotowują się do lądowania w Balicach. W związku z tym mam czasem straszne, realistyczne sny, w których widzę pikujący w dół, płonący samolot.



Teraz wiecie o mnie naprawdę sporo. 7 faktów to niby nie dużo, ja jednak starałam się wybrać te, które najbardziej Was zaciekawią i zaskoczą.

Nie nominuję do tego TAGu nikogo, ponieważ wiem, że zabawa krąży po blogosferze od dość dawna, a poza tym nie każdy lubi być nominowany.
Dlatego jeśli ktoś z moich czytelników ma ochotę opowiedzieć nam trochę o sobie, to zapraszam do zabawy! :)

Pozdrawiam!


Podone posty:

115 komentarzy:

  1. CO DO PUNKTU CZWARTEGO- JAKBY BYŁ PISANY O MNIE :d hehe buziam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Szóste to o mnie :D
    Ja psy kochałam zawsze, zero paniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hikki, zazdroszczę! Moja siostra właśnie też tak ma, z każdym psem się lubi, żadnego się nie boi ;)

      Usuń
  3. Mój mężczyzna też nadaje imiona różnym przedmiotom :D To bywa urocze, ale czasami nie nadążam :D np. nigdy nie powie czajnik tylko "ten wariat".
    Ja też byłam jedną z najwyższych dziewczynek w podstawówce. Wstydziłam się tego. Przez to mam problemy z plecami (przez to i prze zbyt obfity biust, który nota bene też za szybko zaczął rosnąć)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście nadaję imiona tylko ważnym dla mnie przedmiotom. Inne niestety dyskryminuję :P
      Peggy, przynajmniej masz z tego jakąś korzyść- spory biust. Ja mam krzywy kręgosłup (jak 99% procent naszego społeczeństwa :P), ale biustu ni chu chu :(

      Usuń
  4. To się sąsiedzi ucieszą jak się kiedyś dowiedzą ;D
    Ja mam nadwrażliwość na zapachy, nie wiem czy się to jakoś nazywa. Mam bardzo czuły węch, czuje nawet delikatny zapach, a jak coś się smaży, mocne perfumy, papierosy to do słownie nie umiem oddychać ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenti, nawet mnie nie strasz xD Już bym spokojnie ulicą przejść nie mogła :P
      Taka nadwrażliwość na zapachy pewnie też ma swoją nazwę. I zapewne też wynika nie z jakiś psychologicznych zaburzeń, tylko z fizycznych właściwości.

      Usuń
    2. Wiem że mam to od kiedy pamiętam. Dlatego gdy nie było zakazu palenia w klubach czy pubach to przebywanie w takim miejscu było trochę meczące. Dopiero po ok 2-3 godz mój węch się znieczulał, ale wtedy nie czułam już nic ;P

      Usuń
    3. Nie dziwię Ci się- dla mnie dym papierosowy był nie do zniesienia, a ja nigdy nie miałam jakoś wyczulonego węchu, więc domyślam się, jakie Ty musiałaś katusze przeżywać :/

      Usuń
  5. 5 - mam to samo! Na zdjęciu z komunii jestem najwyższa z dziewcząt, a teraz mam tylko 165 cm :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba za młodu wykorzystałyśmy monopol na bycie wysokim i już się skończyło :P

      Usuń
  6. haha miałam tak samo w przypadku punktu 4
    no i odnośnie nadawania imion to ja potrafiłam jeszcze przestawiać maskotki przed snem, miś XYZ nie mógł stać sam, kiedy inne misie były razem, musiałam go dostawić do innych żeby nie czuł się sam w nocy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to słodkie! Ja z misiami spałam, ale nie przejmowałam się tym, że któryś z nich był samotny- okrutna ja :P

      Usuń
    2. no wiesz ! jak mogłaś :P
      może to syndrom jedynaczki, nie wiem....:P
      każdy musi mieć jakąś głupotkę z dzieciństwa;)

      Usuń
    3. Ja na przykład bardzo, bardzo długo wierzyłam w Calineczkę i byłam przekonana, że kiedyś taką sobie znajdę i będę ją "hodować" - to dopiero głupota :P

      Usuń
  7. 1. zazdroszczę wzrostu, jestem 6 cm wyższa :(
    2. też śpię w stoperach, ale bardziej dlatego, że przy zasypianiu mam wyczulony dźwięk i każdy szmer mi przeszkadza - muszę mieć kompletną ciszę.
    3. Też mam kolczyk w ustach, tzn. obok :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad. 1 - to ja Tobie zazdroszczę! Możemy się zamienić :D
      Ad. 3 - widziałam właśnie na zdjęciu. Ma jakieś imię? ;>

      Usuń
    2. Haha, nie :D Nawet moje ulubione maskotki są bezimienne - jestem w tym beznadziejna :D

      Usuń
    3. U mnie tylko misie miały imiona, inne maskotki były dyskryminowane :P Np. moja ukochana maskotka owca wabiła się po prostu... Owca :P

      Usuń
  8. ad 6.- mam tak samo! ale ja nadaję pieszczotliwe nazwy- pszczółka, iskierka, itd. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jak słodko! Ja jednak wybieram najczęściej bardziej... ludzkie imiona :D

      Usuń
  9. Bardzo fajne fakty i ciekawy ten artykuł o którym wspomniałaś w jedynce. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Cię zaciekawił! Szkoda, że moi rodzice nie mają ochoty go przeczytać i zrozumieć- na pewno mi i im żyłoby się łatwiej...

      Usuń
  10. Kasiu, co Ty takiego pedagogicznego studiujesz? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napiszę Ci, Iwonko, w jakiejś prywatnej wiadomości, bo nie chcę tego tak upubliczniać :P

      Usuń
  11. Też cierpię na nadwrażliwość na niektóre odgłosy.. masakra. Hahah i także nadaję sąsiadom albo ludziom ze szkoły lub otoczenia ksywki o których nie wiedzą ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, to widzę, że mamy ze sobą sporo wspólnego- nawet imię takie samo :D

      Usuń
  12. Bardzo ciekawie napisane :) Znam osobę, która też wymyśla określenia dla sąsiadów, rzeczy itp, trochę jej tego zazdroszczę bo ja sama nie umiałabym tak trafnie czegoś "nazwać" (zwłaszcza, że te powiedzonka zwykle się przyjmują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka osoba w towarzystwie bardzo się przydaje- wymyślanie śmiesznych ksywek też jest fajne :)
      Moje nazwy z reguły przyjmują się tylko w ramach rodziny, bo nikt inny o nich nie wie :P

      Usuń
  13. A mnie podoba się punkt pierwszy:) Też nie lubię wielu podobnych dźwięków, a do irytacji w środkach komunikacji publicznej zawsze doprowadzało mnie pociąganie nosem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, tego też nie znoszę! Kiedyś jechałam w autobusie z taką starszą panią, która po prostu chrumkała jak dorodny prosiak! Było to tak obrzydliwe, że aż miałam ochotę podać jej chusteczkę...

      Usuń
  14. Bardzo ciekawie wysnułaś fakty ze swojego życia. Ja również mam chyba tę mizofonię, ale na szczęście w nieco mniejszym natężeniu: nie lubię dźwięków... brzucha - a konkretnie jelit [nie mylić z burczeniem z głodu] i sapania małych dzieci przez sen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wkurza Cię marsz, który grają kiszki? :P
      Sapanie małych dzieci i zwierząt mnie nie rusza- właśnie to jest dziwne, że małe dzieci i zwierzęta mogą sobie przy mnie sapać, mlaskać, chrupać, ciamkać i nie wiadomo co jeszcze, a ja uznaję to za słodkie. Natomiast jeśli takie same dźwięki wydaje osoba dorosła, mam ochotę zakatrupić :P

      Usuń
    2. Nie.
      To jest taki charakterystyczny dźwięk pracujących jelit. Nie wiem, jak to określić, ale szczerze tego nienawidzę - nie wyłączając mnie :P

      Usuń
    3. Kurcze, na ten dźwięk zupełnie nie zwróciłam uwagi. I dobrze, bo może też zacząłby mi przeszkadzać. A to chyba musi być okropne, kiedy się nie może znieść dźwięków wydawanych przez własne osobiste ciało.

      Usuń
    4. Niefajnie, ale na szczęście dźwięki te nie towarzyszą mi non stop, bo chyba bym zwariowała :D
      Tego dźwięku nie mogłam już od dziecka - i właśnie w sobie najbardziej nawet.
      *nie, synku, ty nie jesteś dziwny: ty jesteś oryginalny*

      Usuń
    5. Zajęczaku, dlatego Ty taka szczupła jesteś! Bo pewnie mało jesz, żeby nie słyszeć tego dźwięku ;>

      Usuń
  15. Ja mam apokaliptyczne wizje jak słysze jak samolot nad domem przelatuje, wydaje mi sie, ze będzie wojna. Wiem głupie ale gadałam z fizjoterapeutka na zajęciach i mówiła ze to może być związane z wcześniejszym wcieleniem (dziwníe brzmi ;)) i właśnie mówiła od nadwrażliwości na dźwięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Catherine, mi się często śnią właśnie samoloty wojskowe i jakieś naloty bombowe. Teraz to mnie poważnie przestraszyłaś z tym wcześniejszym wcieleniem... Może byłyśmy jakimiś lotnikami wojskowymi? :D

      Usuń
  16. Ja też nadaję imiona i ksywki! :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, Cammie, masz może jakieś ksywki dla blogowiczek? ;>

      Usuń
  17. Przyznam, że mamy sporo wspólnego jeśli chodzi o punkty 4, 5 i 6 hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hi uśmiałam się z lekka, fajnych faktów się dowiedziałam o Tobie Kasiu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, teraz mnie znasz lepiej niż niektórzy moi znajomi ;)

      Usuń
  19. Witam serdecznie :-)
    Również i ja zapraszam do siebie na CANDY:
    http://aurinka.blogspot.com/2013/01/ogaszam-candy-jak.html

    Pozdrawiam
    Aurinka :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. ja zawsze byłam 1 z niższych i nadal jestem xd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Na zdjęciach wydajesz się być właśnie raczej wysoka :)

      Usuń
  21. Ja się psów boję do tej pory. Zaczęło się od tego, że pies mnie ugryzł gdy miałam 3 latka - do dziś mam mała bliznę na powiece.
    Piosenkarka też chciałam być - dezodorant(mikrofon) był nieodłącznym gadżetem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, to nie dziwię się, że masz taką traumę- też bym się wtedy panicznie bała wszelkich psów :/
      Ja właśnie chciałam być piosenkarką, ale nigdy nie śpiewałam i nie udawałam nawet, że śpiewam xD

      Usuń
  22. Bardzo fajnie przygotowałaś się do tego postu;) Nawet nie wiedziałam, że mizofonia ma jakąś profesjonalną nazwę, przekażę lubemu jaki ma problem;)

    A i co do nazywania/przezywania - sama lubię robić podobnie, tylko pośród znajomych - nadaję im jakieś przezwiska, czy pieszczotliwe nawiązania do ich imion, albo zawiłe rozwinięcia typu Magdalenosława;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak mizofonia, dopóki nie trafiłam na ten artykuł na Onecie. Wydawało mi się, że to ja jestem jakaś dziwna, psychicznie chora, a tu proszę- to jednak nie kwestia psychiki i nie jestem sama z takim problemem :)
      Magdalenosława - genialne xD

      Usuń
    2. A takie rozwinięcia też mi się zdarzają. :D Często wymyślam takie na bliskich, ostatnio do narzeczonego wołałam Dziubunieniebuniunieniunieńku. <3 :D

      Usuń
    3. Ojej, tego Twojego zdrobnienia nawet wymówić nie potrafię :D To się nazywa kreatywność :)

      Usuń
  23. punkt 3 mnie rozbawil, z pierwszym sie zgadzam, tez nie znosze pewnych dzwiekow :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, się śmiejesz z moich dziecięcych lęków :P Tak na serio- sama się z nich teraz śmieję ;P

      Usuń
  24. Uwielbiam latać! Do tego stopnia, że częśćiej wybieram loty z przesiadką niż bezpośrednie:D
    Ale tak jak Ty przez kilka lat byłam najwyższą dziewczynką w klasie, dopiero pod koniec podstawówki koledzy mnie przegonili i wreszcie mogłam na dyskotekach znaleść partnera do tańca, któremu mogłam patrzyć prosto w oczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lemesos, błagam, podziel się ze mną choć odrobiną Twojego entuzjazmu do latania! Ja w powietrzu czuję się tak dziwnie... Po prostu czuję, że pod pupą nie mam nic - to znaczy niby fotel jest, ale pod samolotem nie ma nic... I to jest takie nienaturalne dla mnie, że on się unosi :P

      Usuń
  25. No nie bój się mastiffa, ja naprawdę nie gryzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty nie, ale inne mastiffy to już nie wiadomo :P

      Usuń
  26. Haha przecież sowy są extra :P Fajny wpis :]

    OdpowiedzUsuń
  27. A ja uwielbiam sówki ;) Natomiast panicznie się boje wysokości, aż mnie mdli :) A także ciemności, jak zaczęło się to w dzieciństwie, tak też zostało do dziś ;)
    No a poobijane kolana i różne kontuzje mnie też w dzieciństwie nie omijały, do dziś mam szramy na kolanach i nawet na twarzy, ech, dobrze że się z tego wyrasta ;))
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz też już polubiłam sówki- zwłaszcza te w biżuterii :D
      Jejku, Taniko, jakoś ciężko mi sobie Ciebie wyobrazić jako takiego małego rozrabiaka- bardziej sobie Ciebie wyobrażam jako taką uroczą małą dziewczynkę o buźce jak aniołek :)

      Usuń
  28. Kolczyk Przemysław Paweł bardzo mnie rozczulił. Musiało Ci być niełatwo się z nim pożegnać. Mi ostateczne zdecydowanie się na wyjęcie kolczyka z brody (symboliczne pożegnanie się z młodzieńczym buntem) zajęło pół roku, mimo tego że nie miał imienia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemysław Paweł powstał spontanicznie (obudziłam się rano i stwierdziłam, że zrobię sobie kolczyka, tak o) i odszedł spontaniczne (pewnego dnia rano stwierdziłam, że już go nie chcę i po prostu wyjęłam :P). Teraz w sumie trochę żałuję, ale z drugiej strony wygodniej mi bez niego ;)

      Usuń
  29. Ciekawe fakty... nie tak banalne jak większość które do tej pory czytałam. Pozdrowienia dla Jakuba ha ha xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zaciekawiły! Mam nadzieję, że sama będziesz miała niebawem okazję go pozdrowić podczas najbliższego spotkania blogerek ;)

      Usuń
  30. Pkt 1 ojjj tak... I zawsze muszę walczyć ze sobą żeby nie zwracać ludziom uwagi, że wydają 'nie takie' dźwięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wtedy strasznie głośno i wymownie chrząkam, a potem mi się robi głupio, że tak moich bliskich strofuję, więc mówię, że tylko mi coś do gardła wpadło xD

      Usuń
  31. mam to samo z samolotami i generalnie apokaliptycznymi koszmarami przez pół życia :P
    Britney <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejndzel, chyba się za dużo naoglądałyśmy "Oszukać przeznaczenie" :P

      Usuń
  32. Kasiu, domyślam się, że nie jesteś fanką Twin Peaks(piję do sów :D).

    A... i mam podobnie z nazwami przedmiotów, ale nie zawsze nadaję je sama. Np. mój stolik w salonie, który służy mi do kawki i do stawiania laptopa nazywa się James (taką miał fabryczną nazwę i tak zostało). Teraz nie mówię do męża: przesuń stolik tylko przesuń Jamesa.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem fanką, ale to nie ze względu na sowy :P Wyrosłam już na szczęście z tej fobii- pomyśl sobie, co by było, gdybym się nadal tak bała sów, a tu teraz wszędzie sowy- na ciuszkach, na wisiorkach :P
      Stolik James to mój fav <3

      Usuń
  33. Ja też zawsze chodziłam poobijana;P Po zabawach z kolegami została mi blizna na prawym oku. Ciągle chodziłam po drzewach, huśtałam się na sznurze zawieszonym na drzewie porastającym szczyt pagórka. Wtedy byłam odważna. Mogłam spaść kilkanaście metrów w dół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to taki typ chłopczycy z Ciebie był ;) A teraz co wyrosło- eleganckie, kobiece karminowe usta ;)

      Usuń
  34. ale by była z Ciebie fajna tirówka :D hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marti, pomachałabym do Ciebie po drodze, jakbyś kiedyś przez Polskę podróżowała :P To znaczy z TIRa bym pomachała, nie z leśnej drogi :P

      Usuń
  35. Ja nie mogę zcierpieć dźwięku tartego lub kruszonego styropianu;/ Mam ciarki i czuję się wtedy tak, jakbym zaraz miała zemdleć;/ Ciekawe te Twoje "fakty"^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj, ja ze styropianem nie mam zbyt wiele do czynienia, więc nawet nie wiem, czy mi przeszkadza. Ale w liceum miałam koleżankę, która nienawidziła dźwięku tragania papieru :) Różne ludzie mają fobie ;)

      Usuń
  36. szaleństwo! fajnie się o Tobie czegoś dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się zarumieniłam :) Miło mi, że Cię to zaciekawiło :)

      Usuń
  37. ciekawe fakty ;)
    sowa mnie powaliła ;p
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, sowa straszny ptak, można się przestraszyć :D

      Usuń
  38. hahahahaha.
    widzę między nami pewne podoieństwa - też byłam najwyższa (i tak mi zostało ;d) i nadaję imiona ulubionym rzeczom, najchętniej butom! kiedyś parę trampek nazwałam Lech i Jarosław ;d

    u mnie kiedyś sowa "mieszkała", miała dziuplę na podwórku, ale czasem udało jej się wlecieć do domu. hodowaliśmy też wiewiórkę, a tata, gdy "był małym chłopcem" oswoił rysia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O looool xD Alapadmo, rozwaliłaś mnie na łopatki tymi imionami dla trampek xD

      Mogłabyś mini-zoo założyć! Sporo fajnych zwierzątek Cię odwiedza! A u mnie nic, tylko pies i sikorki w karmniku na balkonie :(

      Usuń
  39. bardzo ciekawe fakty! życie z taką choroba musi być męczące


    Wygraj Shinyboxa w moim urodzinowym konkursie

    http://gosika90.blogspot.com/2013/02/wygraj-shinybox.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj, Maxcom, żebyś wiedziała, że jest męczące ;P

      Dzięki za informację! :*

      Usuń
  40. Tak jak Ty z dźwiękami ja mam z niektórymi kolorami ( a raczej odcieniami kolorów). Męcząca sprawa ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie wiedziałam, że z kolorami też tak można mieć :/ Współczuję, Babeczko!

      Usuń
  41. Na Kalwaryjskiej :) Numeru nie znam, ale tuż przy ulicy Długosza. Jak dokładnie nazywa się ta oliwka? Jutro tam idę, to mogę sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=44427 czy to może ta?

      Usuń
  42. Ok, to jutro sprawdzę czy je tam mają :)

    OdpowiedzUsuń
  43. uśmiałam się...!Ze kim kierowcą tira chciałaś być ? hihi i ta sowa no rozwaliło mnie to...leże ze śmiechu na podłodze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perełko, właśnie tak- kierowanie tirem mi się marzyło xD Najlepsze jest to, że po zrobieniu prawka na zwykły samochód prawie w ogóle nie jeżdżę xD

      Usuń
  44. bardzo, bardzo ciekawe informacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zaciekawiły, Czarownico :)

      Usuń
  45. hehe nad moim blokiem samoloty już tną prosto na Balice i dzięki do tej pory nie miałam wizji płonącego samolotu wbijającego się prosto we mnie:/ ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, mam nadzieję, że przeze mnie nie nabawisz się takich wizji :P

      Usuń
  46. Ha! Też miałam bzika na punkcie bossskiej Britnej :D Pamiętam, jak tata chodził do sklepów i przeglądał młodzieżowe czasopisma szukając jej plakatu. Jak plakat był - czasopismo było kupowane dla mnie(i tak go nie czytałam, tylko wyrywałam plakat i rzucałam w kąt). Jak nie było plakatu - nie było zakupów :D No i ja byłam jedną z najmniejszych dziewczynek w podstawówce i zawsze siedziałam z przodu :( a teraz jedna z wyższych i aż strach przywdziać obcasa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo, też zbierałam jej zdjęcia, plakaty i wszystko, co z nią związane. Miałam plakat, na którym był jej podpis i podrabiałam go i chwaliłam się koleżankom w podstawówce, że mam jej prawdziwy autograf xDDD Jeżu, ależ byłam okropna :P

      Usuń
  47. Byłam w tym sklepie Ziaji - mają dostępne te oliwki, każdy rodzaj - w żelu kosztują 16,85 zł. W ogóle posiadają pełny asortyment Ziaji, łącznie z linią Med :D Nie wiedziałam, że Ziaja ma tyle ciekawych kosmetyków - znalazłam chyba z 15, które kupiłabym od razu, z czystej ciekawości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luthien, baaaardzo Ci dziękuję za sprawdzenie! :*

      Usuń
  48. ja byłam prawie najwyższa na komunii, tą najwyższą potem przerosłam i dosięga mi do brody haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wow, to ładnie Ci ambicja pracowała, skoro się tak postarałaś o rośnięcie :D U mnie to nie poskutkowało :(

      Usuń
  49. Muszę powiedzieć, że wybrałaś same ciekawostki o samej sobie :D Nie wiedziałam większości rzeczy ;-) Chyba najbardziej mnie zdziwiła ta nadwrażliwość na dźwięki. Ja np. nie mogę znieść jak woda leje się bez sensu, takie marnowanie doprowadza mnie do szału :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie lubię. Albo jak światło się świeci bez potrzeby. Jednak to jest innego rodzaju "wnerw" niż ten wywołany np. przez mlaskanie :D

      Usuń
  50. Nie wiarygodne, ale widzę że wiele nas łączy :) Począwszy od nadawania imion przedmiotom, moja lustrzanka ma akurat na imie Franek ;D poprzez liczne blizny, strach przed sowami no i coś do czego przywyklam, zawsze najwyższa w stadzie !
    Pozdrawiam Cie gorąco ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabi, dobrze wiedzieć, że gdzieś tam na świecie jest ktoś, kto podziela moje lęki, radości i dziwactwa :)

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...