Akademia Zmysłów L'Occitane: lawenda

42 Komentarzy
Witam ponownie wszystkich Studentów na kolejnym wykładzie z cyklu Akademia Zmysłów L'Occitane ;)

Na początek małe ćwiczenie: wpiszcie w wyszukiwarkę hasło "Prowansja" i wejdźcie w grafikę.
Co widzicie?
Racja, zdecydowana większość grafik przedstawia pola lawendy.
Lawenda to znak rozpoznawczy Prowansji. Rosnące w równoległych rzędach krzaczki obsypane drobnymi, fioletowymi kwiatami każdemu chyba kojarzą się z tym regionem Francji. Nie bez powodu - obecnie aż 80% ekstraktu z lawendy na całym świecie pozyskiwane jest właśnie z lawendy rosnącej w Prowansji. Kwiaty lawendy są stałym elementem ślubów w Prowansji, ponieważ wierzy się, że roślina ta przynosi szczęście w miłości.
Dziś skupimy się właśnie na lawendzie.

Źródło zdjęć: L'Occitane

Na początek trochę historii.
Nazwa lawendy pochodzi z języka łacińskiego, gdzie lavare oznacza 'myć'. Kiedyś nazywana była chlubnie "błękitnym złotem".
Specjalne właściwości antybakteryjne tej rośliny znali już antyczni Persowie, Grecy i Rzymianie. Podczas epidemii palono gałęzie lawendy, by ograniczyć przenoszenie się choroby wewnątrz pomieszczeń.
Z początkiem XX wieku we Francji lawenda była wykorzystywana przez praczki (lavandières) - gałązki umieszczone w szafkach z pościelą nadawały przyjemy zapach, ale także działały antybakteryjnie i odstraszały insekty.



Olejek eteryczny zawarty w lawendzie jest jednym z niewielu, który można stosować bezpośrednio na skórę bez rozcieńczania. Ma wiele korzystnych dla zdrowia właściwości:

  • wycisza, relaksuje, uspokaja
  • ułatwia zasypianie
  • pobudza, odświeża umysł
  • oczyszcza, działa bakteriobójczo, dezynfekuje
  • koi podrażnioną skórę
  • inhalacje z olejkiem lawendowym są polecane przy przeziębieniu, grypie, kaszlu, katarze, zapaleniu zatok
  • kąpiele lawendowe są zalecane przy reumatyzmie





Trudno wyobrazić sobie, by najbardziej chyba prowansalska marka kosmetyczna na świecie - L'Occitane - nie stworzyła kosmetyków o najbardziej prowansalskim zapachu - lawendowym.
L'Occitane kupuje olejek lawendowy od spółdzielni farmerów z Sault i okolic. Co ważne, pod uwagę brana jest jedynie produkcja zgodna z apelacją A.O.C., czyli taka, która spełnia specjalne, bardzo surowe standardy.




W ramach Akademii Zmysłów dostałam od L'Occitane kilka produktów z lawendowej serii: mydło w płynie, oczyszczający żel do rąk i lawendową saszetkę. W paczce znalazła się jeszcze gałązka lawendy. Możecie sobie wyobrazić, jak intensywnie pachniała ta paczka, skoro zapach lawendy poczułam, zanim jeszcze otworzyłam pudełko.
Od listopada zdążyłam wypróbować te kosmetyki, mogę Wam o nich pokrótce opowiedzieć.




Mydło w płynie Lawenda
Tego typu produkty z reguły stosuję jako mydła do rąk, jednak... spójrzcie na poniższe zdjęcie i przyjrzyjcie się składowi. W INCI mamy same delikatne składniki, w większości pochodzenia naturalnego. Stwierdziłam więc, że szkoda, by tak dobry składowo kosmetyk marnował się jako zwykłe mydło do rąk. Stosuję go do mycia twarzy, jako żel pod prysznic, czasem też do mycia dłoni. W każdej roli sprawdza się rewelacyjnie. Solidnie się pieni, skutecznie oczyszcza skórę, pozostawiając ją "piszczącą" z czystości, ale jednocześnie pokrytą jakby delikatnym, nawilżającym filmem. Na pewno nie jest to typowe mydło, które oczyszcza i przesusza jednocześnie.




Tajemnica tego mydła tkwi w maśle shea, którym jest wzbogacone. Dzięki temu składnikowi skóra po myciu nie jest zbyt przesuszona pomimo silnego oczyszczenia.




Bardzo podoba mi się zapach tego kosmetyku. Po wyciśnięciu porcji na dłoń czy gąbkę, najsilniej czuć nutę lawendy. Jest to mega naturalny, świeży zapach - nic ciężkiego, nic, po czym można byłoby dostać migreny (jak po innych kosmetykach czy środkach czystości o zapachu pseudo-lawendowym), nic co kojarzyłoby się z szafą babci. Zapach jest po prostu ziołowy, doskonale oddaje woń prawdziwego zasuszonego krzaczka lawendy.
Kiedy jednak zapienimy mydło, nuta lawendy ustępuje miejsca zapachowi tradycyjnego, naturalnego mydła (jeśli stosowaliście np. mydło Alepp w klasycznej wersji, wiecie, jaki zapach mam na myśli).

Na plus zasługuje również praktyczne opakowanie - pompka doskonale dozuje odpowiednią ilość kosmetyku, nie zacina się. Super, że można ją zablokować. Buteleczka ładnie prezentuje się w łazience (zwłaszcza w mojej, która urządzona jest właśnie w lawendowym odcieniu :P).
Co ciekawe, L'Occitane umożliwia zakup eko-wkładu do mydła w płynie.




Kosmetyk ma ciekawą konsystencję. Niby rzadką, ale nie do końca. Przypomina mi trochę mocno rozwodniony żel z siemienia lnianego - nie gęsty, ale troszkę taki... "glutowaty". Szczerze mówiąc dla mnie to plus, ponieważ wiem, że takie powinno być naturalne mydło w płynie. Poza tym nie przeszkadza to w żaden sposób w aplikacji - wprost przeciwnie, im gęstsza konsystencja, tym lepiej, bo mydło nie spływa z dłoni.

Cena tego mydła to 65zł za 500ml (przy zakupie eko-wkładu - 45zł za 500ml).










Organiczny certyfikowany oczyszczający żel do rąk lawenda
L'Occitane idealnie wstrzeliło się z tym kosmetykiem w sezon jesienno-zimowo-wiosenny (bo chyba tak go można nazwać, biorąc pod uwagę pogodę :P). Ja uwielbiam tego typu produkty, zawsze muszę mieć w torebce żel oczyszczający. Stosuję go w autobusie, na uczelni, w sklepie. Dotykanie dłońmi ust czy oczu jest czasem mimowolne, a kiedy nasze dłonie są brudne, możemy w ten sposób przenieść na błony śluzowe jakieś paskudne bakterie. Taki żel jest idealnym rozwiązaniem.




Ten żel nie wyróżnia się konsystencją od innych żeli tego typu.
Również dobrze oczyszcza, pozostawiając dłonie odświeżone, bez lepkiego czy tłustego filmu.
Na plus zaliczyć można jego zapach. Żele dezynfekujące z reguły bardzo intensywnie pachną - najpierw czuć zapach alkoholu, po chwili silny, perfumowany zapach pomarańczy, kokosa, itp, zależnie od wariantu zapachowego żelu. W tym przypadku zapach alkoholu jest słabszy (co wpływa pozytywnie na komfort stosowania, gdyż ludzie w autobusie czy na uczelni nie patrzą na mnie jak na pijaka wracającego z imprezy :P). Woń lawendy w tym żelu jest równie naturalna jak w przypadku mydła. Czuć ziołowy zapach, dokładnie taki, jaki ma prawdziwa zasuszona gałązka lawendy.




Zwróćcie uwagę na skład żelu. Co ważne, jego bazą nie jest alkohol denaturowany, ale alkohol pochodzenia naturalnego, z ekologicznych upraw. Dodatkowo mamy tutaj dwa olejki eteryczne o działaniu silnie bakteriobójczym: olejek lawendowy i olejek z drzewa herbacianego.

Za 50ml żelu (co - wierzcie mi - wystarczy na bardzo długo!) musimy zapłacić 27zł.






Saszetka lawenda
Jeśli nie lubicie zapachu lawendy, oczywiście do niczego Was nie namówię. Jeśli jednak - tak jak ja - uważacie, że to przyjemny aromat, z czystym sumieniem mogę polecić Wam taką saszetkę. Przerabiałam już dziesiątki saszetek zapachowych do szafy, jednak żadna z nich nie pachniała tak intensywnie przez tak długi czas. Ten mały woreczek umieściłam w szafie jakoś pod koniec listopada i od tego czasu pachnie dokładnie z taką samą siłą jak pierwszego dnia.




Jego zapach również jest naturalny, ziołowy, ale z nieco bardziej słodką nutą niż w przypadku opisywanych wyżej kosmetyków. Zapach ten nie przesiąka przez ubranie, jedynie nadaje przyjemną woń wyczuwalną po otwarciu szafy.




Dajcie znać, czy jesteście fanami lawendy czy też może uważacie, że nie jest to "Wasz" zapach?
Zainteresowała Was lawendowa seria L'Occitane?

Pozdrawiam! :)



Podone posty:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...