THE BEST OF 2013 by xkeylimex - MAKEUP

58 Komentarzy




Czas na ostatnią, najdłuższą część serii The best of 2013: makijaż.

Naprawdę trudno mi było zdecydować się, które kosmetyki do makijażu zasługują na miano najlepszych, a które nie. Czy wybrać te produkty, których używałam prawie codziennie, czy może te, które wyciągałam z kosmetyczki od święta?
Postawiłam na misz-masz i oto jest - lista moich ulubionych kosmetyków do makijażu w 2013 roku.










THE BEST OF THE BEST
czyli najlepsza firma kosmetyczna
BENEFIT


W tym roku Benefit królował w mojej kosmetyczce. Uwielbiam właściwie każdy posiadany kosmetyk tej marki. Są to kosmetyki, które idealnie nadają się zarówno do codziennego jak i wieczorowego makijażu. Sprawiają, że makijaż wygląda bardzo delikatnie i naturalnie, ledwo widocznie poprawiają urodę (wyjątek stanowi jedynie maskara, która daje naprawdę mega wyrazisty efekt, ale - jak przystało na Benefit - jest to efekt naturalny, rzęsy nie wydają się oblepione tuszem, nie ma grudek, "owadzich nóżek" czy posklejania).






Under 20

Fluid matujący 02 Natural Matt


Stosuję go już od dawna, kupiłam chyba 3 lub 4 opakowania. Nie jest idealny, ale najlepszy jaki znam i chyba najlepszy w tej kategorii cenowej. Wygląda dobrze na mojej cerze nawet po kilku godzinach (choć oczywiście wymaga dodatkowego matowienia co jakiś czas, zależnie od temperatury otoczenia :P).





GUERLAIN - TERRACOTTA
Nawilżający puder brązujący 07


Powiecie pewnie: "jeju, jaki ciemny, jaki pomarańczowy!". Dla mnie kolor jest odpowiedni - stosuję go pod kości policzkowe, ale nie stricte do modelowania twarzy. Uzyskuję efekt podkreślonych kości policzkowych (których i tak na mojej pucołowatej buzi nie widać :P) i ocieplenia cery. Kiedy sięgam po Terracottę, nie używam już różu, by nie przedobrzyć. 


Odkąd dostałam go od Ani (we wrześniu 2012 roku) używam go prawie codziennie. Jak widzicie- zużycie jest niewielkie, jeszcze widać tłoczenie. Tak więc Terracotta jest mega wydajna - może do najtańszych nie należy, ale taka puderniczka to inwestycja na lata.


Na swatchu Terracotta w dwóch wersjach: nałożony obficie i roztarty. Jak widać - jeśli nałożymy go lekkim pędzlem i rozetrzemy, efekt wcale nie będzie taki tragiczny, jakby mógł na to wskazywać kolor pudru w opakowaniu, choć oczywiście dla posiadaczek chłodnej tonacji skóry nie będzie odpowiedni.






MIYO - GLAM eyes
Kreskówka no 07 Greenish Blue



Jest to mój ukochany eyeliner, zwłaszcza na sezon wiosenno-letni. Może nie jest w 100% dobrze napigmentowany, ale ma idealny dla mnie, długi pędzelek jako aplikator i przede wszystkim obłędny kolor, który (wydaje mi się) pasuje do mojej tęczówki. Kosztuje niewiele, jednak niestety nie mogę go znaleźć w żadnej drogerii :( Gdyby ktoś z Was kiedyś go znalazł, proszę o informację, gdzie mogę go szukać (w drogeriach Jaśmin mają eyelinery Miyo, ale tylko czarne i brokatowe) :(






M.A.C
Lipstick - A72 Half 'n Half

Eveline
Super long lasting lip liquid tint 118


Dwie zupełnie różne pomadki - inne kolory, inne formuły, inne półki cenowe. Dwie naprawdę fajne pomadki!

M.A.C sprawił, że przekonałam się jakimś cudem do kolorowych kryjących szminek (do tej pory byłam wierna wyłącznie błyszczykom). Oczarował mnie kremową formułą, łatwością aplikacji, cudownym waniliowym zapachem. Kolor Half 'n Half bardzo dobrze komponował się z moją karnacją i innymi ulubionymi kosmetykami, które stosowałam do codziennego makijażu.


Eveline to tint, który zaraz po aplikacji wygląda jak cukierkowy róż. Na ustach sprawia wrażenie nawet bardziej kryjącego niż na swatchu. Długo utrzymuje się na ustach, jeśli nic nie jemy i nie pijemy, ale nawet, jeśli ją sobie zetrzemy, różowy pigment wgryza się w usta (jakkolwiek to brzmi :P) i pozostawia na nich głębszy, ciemniejszy, bardziej fuksjowy odcień, który utrzymuje się nawet przez parę godzin. Dzięki temu tint z Eveline był moim wakacyjnym hitem.






KIKO 
Long lasting wet & dry use eyeshadow 227


Jest to chyba jeden z najpiękniejszych cieni w mojej kolekcji, a kupiłam go totalnie spontanicznie. Na zdjęciach wygląda na całkiem srebrny, na żywo sprawia wrażenie bardziej beżowego z różowym blaskiem. Niejednoznaczny, oryginalny, dający przepiękny efekt na powiece. Pasuje do większości makijaży, bo ładnie łączy się zarówno z ciepłymi jak i chłodnymi odcieniami. Ma świetne wykończenie - niby metaliczne, tworzy na powiece intensywnie lśniącą taflę. Nakładany na mokro zamienia się w "farbkę" o silnej pigmentacji i bardzo dobrej trwałości. Jedyna jego wada przy aplikacji na mokro to trudności w blendowaniu. Zawsze po rozblendowaniu ciemniejszych kolorów nakładam go raz jeszcze.






LUMENE
Eyeshadow primer


Nie wyobrażam sobie nawet najprostszego makijażu oka bez tej bazy. Wydobywa kolor cienia nie zmieniając go, znacznie przedłuża trwałość makijażu nawet przy tłustej powiece. Dzięki temu, że pakowana jest w tubkę, można zużyć ją do samego końca (poprzednia moja baza była w słoiczku i niestety wyschła, zanim zdążyłam zużyć połowę). Jest bardzo wydajna.





INGLOT
Bibułki matujące


Dla mnie są po prostu najlepsze. Żadne z bibułek, które miałam do tej pory, nie radziły sobie z sebum tak skutecznie, pozostawiając przy tym makijaż bez szwanku. Bibułki Inglot naprawdę pochłaniają sebum, są wydajne - podczas upalnego dnia wystarczy mi jedna bibułka Inglot, by zmatowić całą twarz, podczas gdy w takich samych warunkach musiałabym zużyć ze 3 bibułki Wibo. Do inglotowych bibułek mam zaufanie, wiem, że nie zawiodą mnie nawet podczas tropikalnych upałów. Uważam, że zawsze warto mieć je w torebce.






SIGMA

Travel Kit - Make Me Cool
F10 - Powder/Blush - Copper
F40 - Large Angled Contour
F70 - Concealer




W kategorii pędzli ilościowo wygrywa Sigma - dostałam od nich trzy pędzle pojedyncze i jeden zestaw podróżny. W większości pędzle sprawdzają się dobrze, niektóre nawet świetnie. Na plus zasługuje też wygodny futerał do transportu pędzli w wersji Travel. Wypróbowałam go w podróży, spisał się bez zarzutu.
Pędzle Sigma trafiają do odkryć 2013 głównie ze względu na to, że są to moje pierwsze pędzle z wyżej półki - do tej pory bazowałam na Essence i mini-zestawie EcoTools, dlatego możecie się domyślić, że wymiana starego zestawu na Sigmę była jak wymiana Malucha na Mercedesa ;)









MAESTRO
Pędzel do cieniowania i rozcierania cieni 497



Jest to mój ulubiony pędzel do blendowania cieni. Wykonano go z bardzo delikatnego, miękkiego włosa naturalnego, dzięki czemu pędzel idealnie sprawdza się, gdy chcemy rozetrzeć granice dwóch kolorów na powiece, jednocześnie nie ścierając za dużo cienia, nie wytracając intensywności koloru. Choć mam dwa inne pędzle do blendowania, najczęściej używam właśnie Maestro. Ubolewam tylko nad faktem, że jest taki długi i nie mieści się do tuby z Travel Kit Sigmy, przez co nie mogę zabierać go na wyjazdy.





Uffff, serię ulubieńców AD 2013 uważam za zakończoną :) Nie sądziłam, że aż tyle tego będzie! To chyba był dobry rok, skoro polubiłam aż tyle kosmetyków ;)
Napiszcie, czy znacie któryś z opisanych dzisiaj przeze mnie produktów, a może któryś jest na Waszej wishliście?
Podzielcie się też własnymi makijażowymi odkryciami 2013 roku :)

Pozdrawiam!


P.S. Załączam linki do pozostałych części THE BEST OF 2013:



Podone posty:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...