Kalpi Tone - ajurwedyjska maska do ciemnych włosów

40 Komentarzy
Pod ostatnim postem denkowym parę osób pytało o maskę do włosów Kalpi Tone. Dziś zaspokoję Waszą ciekawość i opiszę moje spostrzeżenia odnośnie tego przedziwnego kosmetyku.
Niestety zgubiłam gdzieś zdjęcia zrobione po pierwszej aplikacji (zmieniałam wtedy laptopa i w tym całym zamieszaniu pewnie ich nie zapisałam na dysku)...


Od dłuższego czasu interesuję się indyjskimi kosmetykami do włosów, ale maski w proszku nie miałam jeszcze nigdy. I pewnie nie odważyłabym się wypróbować takiego specyfiku, gdybym nie dostała go od krakowskiego sklepu Pięknalia.
Kalpi Tone to kosmetyk przeznaczony dla osób, które chcą lekko przyciemnić swoje włosy, zapobiegać przedwczesnemu siwieniu, pozbyć się łupieżu i/lub zahamować wypadanie włosów. Ma formę zielonkawego pudru o silnym, ziołowo-kadzidlanym zapachu. Rozmieszany z wodą staje się brunatny.


Jak przygotować maskę do aplikacji?
Producent zaleca wymieszanie odpowiedniej dla nas porcji maski z wodą lub olejkiem do uzyskania konsystencji rzadkiej papki. Na kilku blogach znalazłam jednak sugestie, by Kalpi Tone mieszać z mocnym wywarem z kawy lub herbaty (który również ma działanie przyciemniające), a także, by proszek rozmieszać z gotową maską lub odżywką. Kalpi Tone można również łączyć z henną.
Na jednorazową aplikację brałam 2 łyżki Kalpi Tone, esencję herbacianą ("na oko", do uzyskania gęstej papki) i 3-4 łyżki odżywki Balea lub maski z proteinami mlecznymi Kallos.


Jak aplikować maskę?
Przygotowaną papkę aplikowałam na umyte i odsączone włosy (były wilgotne, nie mokre), nakrywałam workiem foliowym, ręcznikiem i trzymałam około 1,5h. Po upływie tego czasu spłukiwałam wodą i pozwalałam włosom wyschnąć. Ze względu na długi czas aplikacji maskę zawsze robiłam na wieczór, raz w tygodniu.
WAŻNE: maskę aplikowałam i spłukiwałam w rękawiczkach. Co prawda nie barwi ona skóry, ale wchodzi za paznokcie, a to wygląda bardzo nieestetycznie.
Aplikacja do łatwych nie należy - nawet jeśli do proszku dodamy gotowej maski, papka nie będzie "śliska" ani kremowa. Trzeba poświęcić parę minut na wmasowanie maski w skórę głowy.
Kłopotliwe jest też spłukiwanie - trzeba uważać, by spływający z włosów płyn w kolorze i konsystencji błota nie zachlapał łazienki. Po spłukaniu konieczne jest też umycie wanny/brodzika, bo maska zostawia na ceramice osad.


Jakie efekty zaobserwowałam?
Maska pozostawia na włosach silny zapach przypominający lubczyk, a tym samym kojarzący się trochę z rosołem... Co gorsze, zapach utrzymuje się na włosach nawet po kolejnym myciu!
Po pięciu aplikacjach (bo na tyle wystarczyło mi jedno opakowanie) NIE ZAUWAŻYŁAM PRZYCIEMNIENIA, wręcz przeciwnie - włosy WYDAJĄ SIĘ NIECO JAŚNIEJSZE. Już po pierwszej aplikacji maski zyskały piękny, CIEPŁY BLASK (co mnie osobiście bardzo cieszy, bo jako posiadaczka ciepłej tonacji cery, chcę mieć również ciepłą tonację włosów).
Za każdym razem - niezależnie od tego, czego do papki dodawałam: czy odżywki Balea mango + aloes, czy maski mlecznej Kallos - włosy były UNIESIONE, bardzo PUSZYSTE, ale nie przesuszone. W dotyku były SZTYWNE i sprawiały wrażenie GRUBSZYCH (ale to pewnie kwestia tego, że po prostu się spuszyły).
Efekt utrzymywał się przez kilka dni (przy codziennym myciu).
Teraz - kilkanaście dni po skończeniu maski - moje włosy nadal mają taki ładny blask, nadal są spuszone, ale wytraciły już sztywność.
Maska nie przyspieszała przetłuszczania się, nie obciążała włosów. Nie potrafię ocenić, czy zahamowała wypadanie - moje włosy są teraz w niezłym stanie, wypadają w umiarkowanej ilości, a podczas stosowania maski nic się w tej kwestii nie zmieniło.


Skład: same naturalne substancje.

INCI: Amla (Phyllanthus Emblica Linn), Chandan (Santalum Album), Brahmi (Herpestis Monniera), Kapur Kachli (Hedychium Spicatum), Maka leaves, Methi (Trigonalafinum Greekum), Mandoor, Neem (Azadirachta Indica), Orange (Citrus Aurantium), Shikakai (Acacia Conncinna), Aloe (Barbados Aloe), Jaswandh (Hibiscus Rosa), Sitaphal (Squamosa), Wala (Andropogan Muricatus), Khadir (Acacia Katechu).


Cena: ok. 15zł za 100g
Dostępność: sklepy internetowe lub dobrze zaopatrzone stacjonarne sklepy - np. Pięknalia w Krakowie (ul. Meiselsa 22)

Ocena: Nie potrafię ocenić tej maski - na moje włosy podziałała nieźle. Niesamowicie podoba mi się ciepły blask, jaki dzięki niej osiągnęłam, ale przeszkadzało mi trochę to spuszenie włosów i ich sztywność po użyciu maski. Poza tym producent obiecuje przyciemnienie, a moje włosy wręcz zjaśniały. Może problem polega na tym, że moje włosy są oporne na takie zabiegi, może naturalnie są zbyt ciemne, by taka maska mogła je przyciemnić jeszcze mocniej? A może musiałabym stosować ją przez dłuższy czas (co wydaje mi się najbardziej wskazane)? Nie wiem, czy polecać Wam ten kosmetyk - podejrzewam, że na każde włosy podziała trochę inaczej. Ja na pewno jeszcze do niego wrócę, tym razem może na dłużej, by ocenić efekty po dłuższym stosowaniu.




Stosowaliście kiedyś maski do włosów w takiej formie?
Lubicie w ogóle indyjskie kosmetyki?


Podone posty:

40 komentarzy:

  1. No no... bardzo ciekawa propozycja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś innego niż kosmetyki dostępne w drogeriach :) Mnie bardzo ciekawią pudrowe maski do twarzy. Jak tylko będę w Pięknaliach, to sprawdzę, czy tam są dostępne :)

      Usuń
  2. Sztywne? może źle spłukałaś włosy,moje po niej są zwykle puszyste i u mnie właśnie wyglądają na ciemniejsze i grubsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płukałam bardzo, bardzo długo, więc myślę, że to nie z tego wynika... Co włos, to inna reakcja na ten sam kosmetyk ;)

      Usuń
    2. mogą być sztywniejsze, bo to zioło :D
      u mnie puszyła
      miałam nadzieję na przyciemnienie i lipa :)

      Usuń
    3. U mnie też puszyła - efekt rozmierzwionej miotły ;)

      Usuń
  3. Nie stosowałam jeszcze indyjskich kosmetyków, ale, mimo że przyciemnienie, to nie dla mnie, efekt nie spodobałby mi się, nie lubię puszenia i sztywności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj tak - ta maska ma brunatno-zielony odcień, więc nałożona na takie jasne blond włosy jak Twoje, mogłaby zafarbować je na lekko zielony kolor... Ale są inne rodzaje indyjskich masek w pudrze (zarówno do włosów, jak i masek do twarzy) - postaram się je systematycznie kupować i wypróbowywać coraz to nowe. Może znajdę taką, którą będę mogła Ci polecić :)

      Usuń
  4. Już dawno słyszałam o tej masce i nawet zamierzam w przyszłości zakupić kilka indyjskich kosmetyków (włosy indyjskich kobiet od zawsze urzekały mnie i sprawiały, że nabierałam ochoty do pielęgnacji swoich kłaczków)
    Szkoda, że Kalpi Tone nie przyciemniło Twoich włosów. Zaciekawił mnie natomiast fakt ocieplenia koloru, który bardzo by mi się przydał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze podziwiam włosy Azjatek. Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, marzyłam, by mieć blond loki. Teraz za to dałabym się pokroić, by mieć włosy czarne, gęste i idealnie proste jak Azjatki :D

      Usuń
  5. Nie słyszałam wcześniej o takiej masce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam Cię czymś zaskoczyć ;)

      Usuń
  6. świetne zdjęcia :))
    u mnie już ostatnie dni urodzinowego Konkursu, byłoby mi miło gdybyś zajrzała :)) mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2014/05/urodzinki-konkurs-rozdanie.html Serdecznie zapraszam :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mam takich ciemnych jakbym chciała, więc może u mnie by zadziałała jednak lekko ściemniająco, bo z natury są raczej myszowate ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aGwer, bardzo możliwe, że przyciemniłaby Twoje włosy :) Jeśli zdecydujesz się ją kupić i wypróbować, koniecznie daj mi znać :)

      Usuń
  8. Ciekawe, nie słyszałam jeszcze o tej masce, ani w ogóle o żadnej masce w proszku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popularne są glinki czy maski algowe (one też są w proszku), ale takie indyjskie kosmetyki jeszcze nie są w Polsce tak spopularyzowane. A szkoda, bo Azjatki mają tak piękne włosy i cery, że na pewno można by się od nich wiele nauczyć w kwestii pielęgnacji :)

      Usuń
  9. nigdy nie używałam czegoś podobnego i zastanawiam się czy są dostępne inne wersje kolorystyczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monique, jest kilka wersji masek w proszku marki Hesh, między innymi:
      - Maka
      - Brahmi
      - Tulsi
      - Neem
      Nie mam pojęcia, jakiego koloru są te maski i jak działają na włosy (ale planuję systematycznie je kupować i sprawdzać ich działanie po kolei). Z reguły indyjskie kosmetyki do włosów są przeznaczone dla osób posiadających ciemne włosy- w końcu Azjatki raczej naturalnie mają je wręcz czarne.
      Jest natomiast jedna maska, która nadaje się zarówno do pielęgnacji cery, jak i włosów - Hesh Rose. To puder z płatków róż, więc podejrzewam, że nie będzie on miał działania farbującego (ale ręki sobie za to uciąć nie dam! :P) i możliwe, że mogą go stosować nawet osoby o jasnych włosach :) Są też pudry Hesh z pomarańczą czy cytryną (która ma działanie rozjaśniające), ale jeszcze nie zagłębiłam się w ten temat i nie wiem, czy to tylko maseczki do twarzy, czy można je też nakładać na włosy i jakie mają wtedy działanie.

      Usuń
  10. głupio, że ma przyciemniać a tu jednak rozjaśnia ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę mnie zdziwiło to działanie, ale nie narzekam, bo taki ciepły blask na włosach akurat lubię ;)

      Usuń
  11. Miałam ją chyba z 2 lata temu - szału nie zrobiła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Martwi mnie trochę to rozjaśnienie, które u Ciebie wystąpiło, bo ja myślę o tej masce głównie ze względu na obiecane przyciemnienie, ale - jak mówiłaś - każdy włos to inna reakcja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Poza tym ja zużyłam tylko jedno opakowanie maski - być może przy dłuższym stosowaniu w końcu zaczęłabym dostrzegać przyciemnienie.

      Usuń
  13. Ooo jak przyciemnić to nie chcę, aczkolwiek widzę, ze u Ciebie nastąpiło rozjaśnienie... Zresztą, jestem blondynką, więc i tak raczej nie dla mnie ta maska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie polecałabym - na blond włosach mogłaby pozostawić zielono-błotny odcień :P

      Usuń
  14. fajna,pewnie pomoglaby w utrzymaniu koloru farby na glowie na dluzej,ale za duzo przy niej kombinowania.
    wole jednak produkty gotowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kombinowania i brudzenia :D Ja od czasu do czasu lubię się popaprać w tego typu kosmetykach, ale na co dzień, kiedy mi się spieszy, też wybieram raczej te gotowe.

      Usuń
  15. Są tego typu maski, ale do włosów rozjaśnionych?
    Kiedyś czytałam, że kosmetyki indyjskie - są przyszłością rynku kosmetycznego - zawierają w sobie magiczną moc. ;) Ciekawe czy za kilka lat okaże się to prawdą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plotkaro, niestety większość indyjskich kosmetyków do włosów lepiej sprawdzi się na włosach ciemnych. Z tego co wiem (choć mogę się mylić) nie ma takiej maski przeznaczonej docelowo dla blondynek. Jest jednak na przykład różana maska w pudrze - jej przeznaczeniem są maseczki na twarz, ale być może na włosy również mogłaby się sprawdzić. Taka maska nie zafarbowałaby włosów rozjaśnianych - co do innych masek w pudrze nie można mieć tej pewności...

      Usuń
  16. Właśnie niedawno używałam pasty do przyciemniania włosów. Dostałam ją w jednym z hinduskich marketów u mnie w mieście, a że lubię odświeżyć kolor, to pomyślałam, że będzie ok. I się pomyliłam. To znaczy, to co mi zrobiła na głowie ta maska, to istne apogeum. :D Odrosty mi rozjaśniały, natomiast pofarbowane wcześniej włosy na kolor odrostów ściemniały. W sumie nie zniszczyła mi ich, ale nic dobrego się też nie stało. Tylko ten kolor! Nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuuu, czyli nie tylko Kapli Tone jest taka kapryśna... Trzeba uważać z takimi kosmetykami, bo nigdy nie wiadomo, czy zamiast przyciemniania nie zafundują nam rozjaśniania...

      Usuń
  17. pierwszy raz się z nią spotykam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się w takim razie, że jest to dla Ciebie coś nowego ;)

      Usuń
  18. Mam tą maskę jednak jeszcze jej nie używałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, mam nadzieję, że dobrze się u Ciebie sprawdzi :)

      Usuń
  19. Mam podobnie z ocenianiem kosmetyków do włosów. Wiadomo, wszystko z pielęgnacji inaczej będzie działać na każdym, ale jednak wydaje mi się, że już to, co zadziała dobrze, a co źle na włosy, jest w ogóle nie do obiektywnego stwierdzenia ;) Ja jednak obawiam się produktów do włosów, zwłaszcza tych indyjskich, napakowanych ziołami, bo potrafiły wpływać niezbyt porządnie na ich odcień, np. nadać im ciepłego, czerwonego odcienia, którego nie znoszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też odnoszę takie wrażenie! Wiadomo, że krem może kogoś zapchać, kogoś innego nie, ale jak posiadaczka cery suchej pisze, że krem ma gęstą konsystencję i pozostawia tłusty film, to możemy przewidzieć, że na cerze tłustej taki kosmetyk raczej się nie sprawdzi. W przypadku kosmetyków do włosów jest to jedna wielka loteria. Są niby te podziały według porowatości, ale ja nie potrafię nawet określić porowatości u siebie, tak więc dobieram kosmetyki włosowe na zasadzie "chybił-trafił", sprawdzam je metodą prób i błędów ;)

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...