Dotąd sądziłam, że z tegorocznej kolekcji Q1 moim ulubieńcem będzie kojąco kremowy Shea Butter. Cassis to w końcu owocowy zapach, do których ja - jak wiecie - nie pałam szczególną miłością, a Aloe Water czuć arbuzem, więc w sumie to też owocowy aromat. Pomyliłam się. Aloe Water totalnie podbił moje serce.

Aloe Water należy do rześkiej linii zapachowej. Według producenta znajdziemy w nim aromat wody aloesowej. Przyznam szczerze, że nie mam bladego pojęcia, jak pachnie woda aloesowa. Miałam zamiar kupić sobie wodę aloesową przed recenzją tego zapachu, ale zupełnie o tym zapomniałam.

Przez folię czułam w Aloe Water aromat soczystego arbuza i melona. Sądziłam, że będzie to zwykły, płaski, owocowy zapach. Po rozpaleniu bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Kompozycja jest raczej stonowana, miła dla nosa, w pewnym sensie kremowa. Nie jest to czysto owocowy zapach - dla mnie Aloe Water pachnie bardzo podobnie do ogórkowego balsamu do rąk EOS, którego aromat po prostu kocham. Pewnie dlatego pokochałam też Aloe Water. Moim zdaniem woda aloesowa to woń, o której można powiedzieć, że tak pachnie czystość i świeżość - przestronny, świeżo posprzątany i wywietrzony pokój. Aromat aloesowej wody jest delikatny i kremowy, ale bardzo trwały, świetnie rozchodzi się nawet po dużych pomieszczeniach.

Dostępność: stacjonarnie lub online (np. w Goodies)

Pora roku: uniwersalny
Pora dnia: przedpołudnie, popołudnie

Przy gościach: tak
Intensywność:

Aloe Water to idealny zapach na pierwsze wiosenne dni. Jestem pewna, że przypadnie do gustu wszystkim fankom świeżych, ogórkowo-arbuzowych aromatów. Mnie zachwycił do tego stopnia, że w moim subiektywnym rankingu zajął pierwsze miejsce wśród zapachów Q1 2015. Chętnie sięgnęłabym po świecę w tym zapachu, ale skoro nie należy do limitowanej edycji, to nie będę się spieszyć.