Moje subiektywne wyjątki potwierdzające regułę

0 Komentarzy
Podobno wyjątek potwierdza regułę. Nie wnikam, ile w tym prawdy, jednak faktem jest, że od kilku  moich osobistych reguł często znajdują się wyjątki. Dziś skupię się na pokazaniu Wam czterech związanych z blogo- i vlogosferą.



Reguła 1:
Nie oglądam vlogów kosmetyczno-lifestylowych.

Nie potrafię zrozumieć tego boomu na vlogi kosmetyczne i lifestylowe. Drażnią mnie vlogerki, które piskliwym głosem pozdrawiają swoich fanów. Mówi taka normalnie, a tu nagle z jej gardła wydobywa się cieniutkie, ociekające fałszywą wazelinką: "heeeeeeej" albo "baaaaaaaj". Drażnią mnie vlogerki z koszmarną dykcją, kluskami w gardle, odwiecznym, przyklejonym do twarzy "dziubkiem". Drażnią mnie też te, które na siłę chcą pokazać w filmiku coś, czego za cholerę nie widać, bo filmik kręcą kamerą w smartphonie, a oczekują jakości jak w hollywoodzkich produkcjach. I chyba w ogóle bardziej lubię czytać niż słuchać/oglądać.
Dlatego po prostu nie oglądam vlogów kosmetycznych i lifestylowych.
Wyjątek stanowi RockGlamPrincess. Uwielbiam Laurę, a filmiki nagrywane z Marzenką czy Jackiem to już w ogóle mistrzostwo świata. Laura jest szczerza i naturalna w tym słodkim, uroczym sposobie bycia. Jeszcze nie zdarzyło się, by jej filmik mnie znudził. RockGlamPrincess przekazuje przez ekran tyle pozytywnej energii, że od razu poprawia mi się nastrój. To lubię!




Reguła 2:
Nie czytam blogów lifestylowych.

Nie mam potrzeby czytania, co na temat aborcji myśli jakiś tam X, którego nigdy nie poznam. Guzik mnie obchodzi, jakich argumentów przeciwko szczepieniu dzieci używa Y. Jeśli potrzebuję opinii na dany temat, to szukam. Nie wdaję się w internetowe dyskusje na społeczne tematy. Zresztą zauważyłam, że jeśli jakiś temat jest na topie, wałkuje go 80% blogów. Jaki jest więc sens czytania w kółko tego samego? Chyba jedynie taki, że wzbogacam swoje słownictwo o nowe zasoby synonimów.
Dlatego na blogi lifestylowe zaglądam sporadycznie. Nie czytam ich regularnie, nawet jeśli kiedyś zdarzyło mi się na którymś znaleźć fantastyczny tekst.
Wyjątkiem jest StayFly. I to nie tylko dlatego, że Janek mieszka w moim ukochanym mieście. Zaglądam do niego zawsze, gdy pojawia się nowa notka, bo rewelacyjnie wybiera tematy i po prostu genialnie je realizuje. Zwraca uwagę na sprawy, które inni pomijają, a na wałkowane przez wszystkich tematy rzuca zupełnie nowe światło. Potrafi bez nadętej wzniosłości opisać rzeczy ważne i trudne, ale też z humorem na poziomie wytknąć absurdy naszej rzeczywistości. Czytając teksty Janka czasem można się wzruszyć, czasem można się pośmiać. Czasem można się z nim nie zgodzić, czasem można pomyśleć: "on ma rację!". Jedno jest pewne - blog StayFly zdecydowanie warto znać!





Reguła 3:
Nie zaglądam na blogi podróżnicze.

Jako osoba panicznie bojąca się latania, jestem w stanie znieść najwyżej 2-3 godzinny lot (chyba że do bagażu podręcznego spakuję anestezjologa z zapasem narkozy), więc moje wakacyjne destynacje nie mogą być za bardzo oddalone od Polski. Co mi więc przyjdzie z czytania o tym, jak pięknie jest w Australii, oglądania zdjęć z rajskiej Malezji czy dowiadywania się, jak tanio zorganizować sobie wyjazd do Tajlandii, skoro to tylko "robienie sobie smaka".
Wyjątkiem w tym przypadku jest znaleziony przeze mnie niedawno blog Odkrywając Amerykę. Kashienka w ciekawy sposób opisuje, jak żyje jej się za "wielką wodą". Zwraca uwagę na ważne, interesujące wiele osób kwestie (jak wizy), opisuje trudności, z których większość pewnie nie zdaje sobie sprawy (jak jeżdżenie samochodem po wielkich amerykańskich miastach), a także wytyka Amerykanom różnego rodzaju absurdy (jak marnowanie papieru na grube katalogi dostarczane pocztą). Blog Kashienki na pewno stanowi kompendium wiedzy dla tych, którzy wybierają się do USA, jednak z przyjemnością poczytają go nawet takie "nieloty" jak ja.
Swoją drogą przez intensywne czytanie bloga Odkrywając Amerykę i nałogowe oglądanie Dextera przyśniło mi się ostatnio, że obudziłam się w USA i nie wiedziałam, jak tam trafiłam. Na początku bardzo się ucieszyłam, a potem pojawiła się panika: "jak ja wrócę do domu?! przecież ja nie latam tak daleko!". Także na bloga Kashienki wchodzicie na własne ryzyko ;)





Reguła 4:
Nie czytam o kosmetykach DIY.


Nie lubię i nie potrafię sama robić kosmetyków. Kręcenie mnie nie kręci. Dlatego też nie czytam przepisów na domowe kosmetyki. Wyjątek stanowi blog Mineralny Świat Kasi. Scarlet ma genialne, bardzo kreatywne pomysły. I mimo że nie mam zamiaru odtwarzać ich we własnej kuchni czy łazience, z przyjemnością sprawdzam nowe notki i podziwiam pomysłowość Scarlet. Do najciekawszych wpisów należą domowe przepisy a'la znane kosmetyki (balsam do ust EOS w wersji DIY, szampon aloesowy a'la Equilibra, peeling do ust a'la PAT&RUB, itd).



Znacie RockGlamPrincess, Stay Fly, Odkrywając Amerykę lub Mineralny Świat Kasi?
Może polecicie mi jakieś vlogi/blogi, które będę mogła dodać do listy wyjątków?


Podone posty:

Brak komentarzy:

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...