MOOYA chyba jednak nie moja...

76 Komentarzy
Witajcie kochani!
Choć dzisiejsza pogoda nie sprzyja dobremu nastrojowi (mgła za oknem 24 godziny na dobę!), mi uśmiech nie schodzi z twarzy. Dlaczego? O tym dowiecie się jutro ;) Dzisiaj chciałabym Was zaprosić na recenzję maski MOOYA, którą wygrałam w konkursie "Ja i moja maseczka" u Maliny.
Przyznam, że byłam niesamowicie ciekawa zabiegów MOOYA, odkąd tylko Beauty Face wprowadziło je do swojej oferty. Czy zabieg sprostał moim wymaganiom?

MOOYA Bio Organiczny Zabieg "Regulacja sebum" Proteiny Maska + Serum produkowane jest przez Beauty Face - firmę znaną przede wszystkich z masek w formie płatów kolagenowych.


Opakowanie: Jednorazowa saszetka podzielona na dwie części- jedna (większa) skrywa maskę, druga - serum. Saszetka jest elegancka, bardzo estetycznie wykonana, rzeczywiście daje wrażenie, że w środku kryje się produkt profesjonalny. Zawiera wszystkie konieczne informacje, niestety skład jest wydrukowany po prostu mikroskopijną czcionką- ja coś tam odczytam, ale np. moja mama miałaby z tym problem.



Forma maski: MOOYA to maska w formie płatu z tkaniny, nasączona odpowiednimi substancjami. Co ważne- jest to duży płat, który pokrywa nie tylko twarz, ale też szyję! Serum dołączone do maski ma postać kremu.

Przeurocze zdjęcie xD

Użytkowanie:
+/- Nakładanie - maski w formie płatu tkaninowego pozwalają nam nałożyć maskę szybko i bez brudzenia sobie rąk. Niestety maska MOOYA jest nieco za duża, przez co trudno ją dopasować do twarzy. Problemem jest też dopasowanie jej do szyi- nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim, więc trochę czasu zajęło mi odpowiednie dopasowanie maski.
+ Nasączenie - maska jest odpowiednio nasączona- nie kapie, nie spływa z niej nic, ale też nie wysycha podczas aplikacji na wiór.
+/- Zapach - jest całkiem przyjemny i niezbyt intensywny, jednak sprawia wrażenie nieco sztucznego, chociaż (co ciekawe) substancje zapachowe w masce i serum są naturalne.
+ Czas aplikacji - 30 minut - jak dla mnie odpowiedni, by substancje z maski się wchłonęły i by skóra zdążyła się odprężyć pod maską.
- Podczas aplikacji w obrębie szyi odczuwałam niezbyt silne, ale jednak uciążliwe pieczenie. Na szczęście maska mnie nie podrażniła.
- Serum - jest to po prostu średnio-gęsty krem. Niby nie powinnam na to narzekać, ale moim zdaniem serum jest za dużo! Skoro ma to być jednorazowy zabieg, powinno go być tyle, by wystarczył na jeden raz. A dla mnie taka ilość spokojnie wystarczyłaby na 4-5 razy! Oczywiście mogę to sobie przełożyć do pojemniczka i stosować po trochu, ale to już dodatkowe utrudnienie.

Jak widać- serum jest naprawdę dużo!

Efekty:
Po zdjęciu maski skóra jest "rozpulchniona" od wilgoci, a przez to spłycają się zmarszczki mimiczne i ogólnie skóra wygląda na wygładzoną, delikatną i zdrową. Wszelkie niedoskonałości, podrażnienia są nieco mniej zaognione, a pory bardziej ściągnięte, choć niestety nadal widoczne.
Po aplikacji serum na skórze pozostaje dość gruba warstwa. Mi osobiście ten efekt nie odpowiadał, więc po godzinie zmyłam serum i nałożyłam zwykły krem.
Co do efektów 'długofalowych'... Właściwie ich nie ma. Nie zauważyłam, by maska realnie wpływała na ilość wydzielanego przez moją skórę sebum. Kolejnego dnia po aplikacji maski rzeczywiście skóra była lepiej nawilżona, ale nic poza tym. Maska nie wpłynęła w żaden sposób na moje problemy z trądzikiem.


Skład: w przypadku maski bardzo sympatyczny. W przypadku serum już trochę mniej ze względu na znienawidzoną przeze mnie parafinę na czwartym miejscu w składzie. Ale na plus należy zaliczyć brak parabenów oraz substancje zapachowe naturalnego pochodzenia.

INCI (maska): Aqua, Glycerin, Morus Alba Root Extract (morwa biała), Hydrolized Collagen, Hyaluronic Acid, Vitamin Complex, Ascorbic Acid (C), D-Panthenol, NaOH, Ethylenediaminetetraacetic Acid Disodium Salt (EDTA-2Na), Parfum (from natural essential oil), Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone).

INCI (serum): Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Paraffinum Liquidum (White Mineral Oil), Stearic Acid, Hydrolized Collagen (Sea), Ceramide S, Hialuronic Acid, Tocopheryl (E), Ascorbid Acid (C), D-Panthenol (B5), Biogld (?- przyp. red.), Parfum (from natural essential oil), Methylchloroisothiazolinone, Methylizothiazolinone.


Dostępność:
- stacjonarnie - drogerie Jaśmin i Laboo
- online - sklep internetowy BeautyFace, drogeria Kosmetykomania.pl i sklep Heppin.com

Cena: 15,90zł za 1 saszetkę


Ocena: 2/6 (Ta wersja maski zupełnie nie przypadła mi do gustu. Wypróbuję jeszcze może parę innych wersji- nie chcę od razu skreślać zabiegów MOOYA. Niestety tej z proteinami nie polecam. Plus jedynie za nawilżenie skóry i za fajną formę- super, że producent pomyślał o tym, by płat tkaninowy obejmował też szyję. Serum natomiast nie odpowiadało mi w ogóle- nawet lepiej by było, gdyby serum nie było dodawane do maski.)







Maseczkę testowałam dzięki Malinie- bardzo Ci dziękuję Kochana za zorganizowanie konkursu, który pozwolił mi wreszcie zaspokoić ciekawość względem zabiegów MOOYA :)



Znacie maski MOOYA? Lubicie maski bawełniane czy preferujecie tradycyjne?
I co sądzicie o serum- dobrze, kiedy jest dołączone do maski, czy raczej wolicie po masce nałożyć swoje sprawdzone serum i/lub krem?

Miłego weekendu! :*


Podone posty:

76 komentarzy:

  1. Uwielbiam maski, ale nie przepadam za tymi w takiej formie ;) Serum jest zdecydowanie za dużo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi taka forma odpowiada, ale jedyną fajną maską z takiej formie, na jaką do tej pory trafiłam, było Marion.

      Usuń
  2. Nigdy tych masek nie miałam..ale chyba mnie nie kuszą;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie niestety kuszą nadal, pomimo niepowodzenia xD Wypróbuję jeszcze jakąś inną wersję.

      Usuń
  3. trochę dużo jak na taką jednorazową przyjemność :) wolę chyba jednak standardowe maseczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycjonalistka ;) Ja lubię eksperymenty w kwestii maseczek :)

      Usuń
  4. mnie by już odstraszyła parafina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też odstraszyła- wahałam się, czy nie zrezygnować z nakładania serum, ale zaryzykowałam, jednak po godzinie zmyłam. Kolejnego dnia miałam spotkanie z blogerkami, więc wolałam nie ryzykować wysypu krost :/

      Usuń
  5. Ja jakoś nie używam masek w formie płatów, wole te zwykłe kremowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami wolę te płatowe- nie muszę się brudzić z ich nakładaniem :P

      Usuń
  6. Trochę drogo jak za jednorazową imprezę :P
    Uwielbiam zdj w maskach :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Łohoho tego serum to chyba dali tyle, że możnaby całe ciało wysmarować :D
    Jeszcze nigdy nie miałam takiej maski, ale po Twojej recenzji i za tę cenę chyba się nie skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wysmarowałam nim całą twarz, szyję, dekolt taką mega grubą warstwą... Zmyć tego potem nie mogłam, bo wiadomo, że parafinę i glicerynę trudno się zmywa nawet czymś detergentowym :/

      Usuń
  8. Szkoda, że nie było efektu WOW, ale plus za to, że płat pokrywa także szyję :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Dlatego też nie skreślam od razu masek MOOYA- wypróbuję inne warianty i może któryś z nich pozytywnie mnie zaskoczy :)

      Usuń
  9. Maska, maską :)
    I tak najbardziej interesuje mnie powód Twojej radości i uśmiechu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro zdradzę tą tajemnicę, więc troszkę cierpliwości :)

      Usuń
  10. "uwielbiam" jak te wszystkie odzywcze kremy maski i sera maja po prostu parafine w skladzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to wkurza :/ Zwłaszcza, jeśli jest to maska do cery z nadmiernym wydzielaniem sebum, a zazwyczaj taka cera ma też problemy trądziko-podobne, więc parafina na pewno tu nie jest wskazana :/

      Usuń
  11. nie spotkałam się z tą firmą, a maseczkę w takiej formie muszę wypróbować, po zużyciu wszystkich, które mam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie wypróbuj- może przypadną Ci do gustu :)

      Usuń
  12. fakt, przeurocze zdjęcie !~:) nigdy nie miałam do czynienia z tą maseczką :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawe ^^^
    u mnie tez cały dzień mgła ;/

    OdpowiedzUsuń
  14. chyba wolę tradycyjne, zmywalne maseczki, choć faktycznie - dodają uroku ;)
    kupię teściowej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, mam nadzieję, że taka maska nie będzie formą jakiejś zemsty na teściowej xD

      Usuń
  15. Hmmm... a miałam kupić. Teraz się zastanowię...

    OdpowiedzUsuń
  16. Za te maski jednorazowe to zaraz muszą sobie krzyknąć tyle kasy... średnio lubię te prześcieradła na twarz, bo po prostu nie mogę ich nigdy dopasować i w wielu miejscach odstają:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też często mam z tym problem- już chyba wolę, jeśli maska jest odrobinę za mała, niż za duża. Mi odpowiada na przykład rozmiar maski w płacie kolagenowym. Szkoda, że płatów bawełnianych też takich nie robią ;/

      Usuń
  17. pierwsze słyszę o tych maskach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz ;) Były chyba miesiąc czy dwa miesiące temu w GlossyBox, więc byłam pewna, że każdy je już zna ;)

      Usuń
    2. ja się nie bawię w "pudełka" ;)

      Usuń
    3. Ja GlossyBox'a też już przestałam subskrybować, ale podglądam u innych dziewczyn, co tam się pojawia w tych pudełkach :)

      Usuń
  18. Nie miałam i nie będę mieć, bo oba produkty mają glycerynę zaraz na drugim miejscu w składzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... nie dość, że parafina w serum, to jeszcze gliceryna... :/

      Usuń
  19. Ciekawią mnie maski bawełniane ale jeszcze nigdy ich nie stosowałam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zachęcam do pierwszej próby- może przypadnie Ci do gustu taka forma maseczkowania :)

      Usuń
  20. Nie miałam jej, ale po maseczkowym październiku jestem pewna, że maseczki w płacie nie są dla mnie. Przeżywałam z nimi naprawdę niełatwe chwile.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, czemu aż tak Ci zalazły za skórę? ;) Czy chodzi tylko o brak dopasowania czy po prostu trafiłaś na egzemplarze, które Cię podrażniły?

      Usuń
  21. Maski w formie płatu jeszcze nie stosowałam, ale mnie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie wypróbuj płatowce- to ciekawe doświadczenie, zupełnie inaczej się poczujesz w takiej masce niż z tradycyjną kremową na twarzy :)

      Usuń
  22. Bardzo dziękuję za tę recenzję, trochę szkoda, że maseczka nie spełniła Twoich oczekiwań;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi smutno z tego powodu, ale dziękuję, że miałam możliwość ją wypróbować dzięki Tobie i tym samym zaspokoić moją ciekawość względem masek MOOYA :)

      Usuń
  23. Myślałam nad kupieniem jakiejś maski z tej firmy ale chyba się jeszcze nad tym zastanowię.
    Zapraszam Cię na mojego bloga jeśli oczywiście masz ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja doradzałabym maskę kolagenową od Beauty Face- np. lawendową. Jest po prostu fenomenalna :)

      Usuń
  24. Za bardzo nie pociągają mnie gotowe maseczki. No i też nie lubię parafiny (albo parafina nie lubi mnie ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj, jeśli nie dogadujesz się z parafiną, to tym bardziej nie polecam- takie serum może wyrządzić skórze więcej szkód niż przynieść pożytku :/

      Usuń
  25. dziwnie wygląda ... a maseczki i firmy kompletnie nie znam i nie poznam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Firmę polecam- zwłaszcza maski kolagenowe, które produkują- są świetne! Moją ulubioną jest lawendowa :)

      Usuń
  26. Jakoś do mnie jednak nie przemawia ta forma maski... Dobrze, że miałaś okazję spróbować i trochę zaleczyć swojego bakcyla na mnie :) Jak na taką cenę ja jednak spodziewałabym się efektu WOW, a jak widać tutaj ani go widać, ani słychać ;) A te serum mnie też by wkurzyło, bo byłoby mi szkoda wyrzucić ale też bym nie wiedziała co z tym zrobić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest ten problem- wyrzucić szkoda, a zużyć w całości ciężko :/ Za mało - źle, za dużo- też niedobrze :P

      Usuń
  27. droga impreza :O ale w masce uwielbiam Cie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, muszę chyba przestać dodawać zdjęcia w masce- to taki obciach xD

      Usuń
  28. Moim zdaniem mimo, że są dwa produkty w jednym cena jest jednak za wysoka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje- zwłaszcza, że efekty nie powalają :/

      Usuń
  29. Też się zbieram do przetestowania maski tej marki od Maliny, ale jakoś nie umiem się zebrać w sobie. Jestem ciekawa mojej maski, choć wolę jednak formy kremowe, które nie wymagają tak wiele czasu. Ale zobaczymy, może jej działanie mnie zachwyci? Kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natrafiłam w październiku na dwie maski tradycyjne, które też trzymało się na twarzy 30 minut. A mamie ostatnio robiłam maskę w formie płatu, którą należało trzymać 15-20 minut. Więc jak widać nie zawsze jest związek pomiędzy formą maski a czasem jej aplikowania :)

      Usuń
  30. ta maseczka już bardzo mi się podoba a do tego jeszcze to serum. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc zachęcam do wypróbowania- może u Ciebie sprawdzi się lepiej niż u mnie :)

      Usuń
  31. Na tą pewnie się nie skuszę skoro mówisz, że jakiegoś powalającego efektu nie było, ale na inną wersję dlaczego nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, koniecznie daj znać, jeśli wypróbujesz inną wersję tej maski :)

      Usuń
  32. Jak zobaczyłam zdjęcie to skojarzyłaś mi się z główną bohaterką filmu >> http://www.cinemablend.com/images/news/22507/Antonio_Banderas_Goes_Creepy_For_The_Skin_That_Inhabit_1294435778.jpg

    :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Pewnie i tak jej nie kupię bo w mojej okolicy chyba nie ma tych drogerii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz zamówić online, jeśli będzie Cię bardzo kusiło ;)

      Usuń
  34. Nominowałam Cię :) http://charronblog.blogspot.com/2012/11/nominacja-do-liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo mnie interesowała ta maska, nie konkretnie ten rodzaj, ale ogólnie, i teraz już nie wiem, może jednak wypróbuję, tylko z pewnością inny rodzaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak, wypróbuj koniecznie! Polecam maski płatowe od Marion - są bardzo dobre, a tańsze niż MOOYA.

      Usuń
  36. maseczki bawełniane i tradycyjne u mnie są na tak, pod warunkiem, że ich działanie jest zgodne z moimi oczekiwaniami :) swoją drogą szkoda, że maseczka się nie sprawdziła u Ciebie, bo pierwszy raz się spotykam z płatem na szyję w maseczce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pierwszy raz spotkałam się z takim dużym płatem. Dlatego nie skreślam masek MOOYA- na pewno wypróbuję inne rodzaje :) I chyba odpuszczę sobie nakładanie serum, bo skoro wszystkie sera mają parafinę w składzie, to nic dobrego by mojej skórze nie dały :/

      Usuń
  37. Haha, z maseczką wygladasz mega ciekawie i słodko :D
    Pozdrawiam i zapraszam na rozdanie na moim blogu :)
    Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, na pewno ciekawie, ale czy słodko... raczej komicznie ;)
      Dziękuję za informację, pozdrawiam :*

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...