Jeśli masz jakieś pytania, sugestie albo po prostu chcesz mi coś powiedzieć, nie krępuj się:
xkeylimex.blog@gmail.com
Obserwatorzy
Popularne Posty
-
Być może niektórzy czytelnicy pamiętają dwa moje posty, w których opisywałam moje trądzikowe problemy. Przypomnę linki dla tych, którzy post...
-
Witajcie kochani! Kiedy Siouxie zaprosiła mnie na miętowy sorbet własnej roboty, zgodziłam się od razu! Niestety pierwsza degustacja przyp...
-
Źródło zdjęcia: http://www.helladelicious.com Na pewno wiecie, że podobno Kleopatra swoją legendarną urodę zawdzięczała kąpielom w mleku...
-
Witajcie kochani! Dziś notka na szybko- pokażę Wam makijaż, który wymalowałam sobie na moją dzisiejszą rodzinną imprezę urodzinową. Chciała...
-
Dziś zaskoczył mnie pierwszy w tym roku śnieg. Gdy za oknem szalała chwilowa śnieżyca, w radiu puścili "Last Christmas" i poczuła...
Archiwum bloga
-
►
2015
(198)
- ► października (18)
-
►
2014
(123)
- ► października (13)
-
▼
2013
(200)
- ► października (12)
-
▼
lutego
(20)
- Złoty piasek od ZAO
- Yasumi - dopieszczanie ciała i duszy - fotorelacja...
- Uwodzicielski Flirt by Amethyst
- Ewelina i jej aksamitne dłonie
- Mydełka Tso Moriri - myją i zdobią
- Micele w natarciu - porównanie
- PPP - Poniedziałkowy Pozytywny Post - o spełnianiu...
- Nawilżacze w wersji light
- Po-walentynkowo, paczkowo
- Żeby zatańczyć La Bambę... - czyli recenzja błyszc...
- Koń by się uśmiał? Niekoniecznie ;)
- And the winner is...
- Kasia traci cierpliwość + przypominajka o ROZDANIU
- Dlaczego warto zainwestować w dobre buty?
- Dosłownie - oblewanie się rumieńcem. Recenzja Bene...
- Mama przejmuje bloga ;)
- 7 faktów, których o mnie nie wiecie - TAG
- Krem pod oczy, który naprawdę działa
- Przełomowe dno i wodorosty - grudzień 2012 & stycz...
- Szczera krytyka?
CO DO PUNKTU CZWARTEGO- JAKBY BYŁ PISANY O MNIE :d hehe buziam ♥
OdpowiedzUsuńHigh five, Dagusiu! :8
UsuńSzóste to o mnie :D
OdpowiedzUsuńJa psy kochałam zawsze, zero paniki.
Hikki, zazdroszczę! Moja siostra właśnie też tak ma, z każdym psem się lubi, żadnego się nie boi ;)
UsuńMój mężczyzna też nadaje imiona różnym przedmiotom :D To bywa urocze, ale czasami nie nadążam :D np. nigdy nie powie czajnik tylko "ten wariat".
OdpowiedzUsuńJa też byłam jedną z najwyższych dziewczynek w podstawówce. Wstydziłam się tego. Przez to mam problemy z plecami (przez to i prze zbyt obfity biust, który nota bene też za szybko zaczął rosnąć)
Ja na szczęście nadaję imiona tylko ważnym dla mnie przedmiotom. Inne niestety dyskryminuję :P
UsuńPeggy, przynajmniej masz z tego jakąś korzyść- spory biust. Ja mam krzywy kręgosłup (jak 99% procent naszego społeczeństwa :P), ale biustu ni chu chu :(
To się sąsiedzi ucieszą jak się kiedyś dowiedzą ;D
OdpowiedzUsuńJa mam nadwrażliwość na zapachy, nie wiem czy się to jakoś nazywa. Mam bardzo czuły węch, czuje nawet delikatny zapach, a jak coś się smaży, mocne perfumy, papierosy to do słownie nie umiem oddychać ;P
Lenti, nawet mnie nie strasz xD Już bym spokojnie ulicą przejść nie mogła :P
UsuńTaka nadwrażliwość na zapachy pewnie też ma swoją nazwę. I zapewne też wynika nie z jakiś psychologicznych zaburzeń, tylko z fizycznych właściwości.
Wiem że mam to od kiedy pamiętam. Dlatego gdy nie było zakazu palenia w klubach czy pubach to przebywanie w takim miejscu było trochę meczące. Dopiero po ok 2-3 godz mój węch się znieczulał, ale wtedy nie czułam już nic ;P
UsuńNie dziwię Ci się- dla mnie dym papierosowy był nie do zniesienia, a ja nigdy nie miałam jakoś wyczulonego węchu, więc domyślam się, jakie Ty musiałaś katusze przeżywać :/
UsuńCiekawe te Twoje fakty :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zaciekawiły :)
Usuń5 - mam to samo! Na zdjęciu z komunii jestem najwyższa z dziewcząt, a teraz mam tylko 165 cm :(
OdpowiedzUsuńChyba za młodu wykorzystałyśmy monopol na bycie wysokim i już się skończyło :P
Usuńhaha miałam tak samo w przypadku punktu 4
OdpowiedzUsuńno i odnośnie nadawania imion to ja potrafiłam jeszcze przestawiać maskotki przed snem, miś XYZ nie mógł stać sam, kiedy inne misie były razem, musiałam go dostawić do innych żeby nie czuł się sam w nocy ;)
Ojej, to słodkie! Ja z misiami spałam, ale nie przejmowałam się tym, że któryś z nich był samotny- okrutna ja :P
Usuńno wiesz ! jak mogłaś :P
Usuńmoże to syndrom jedynaczki, nie wiem....:P
każdy musi mieć jakąś głupotkę z dzieciństwa;)
Ja na przykład bardzo, bardzo długo wierzyłam w Calineczkę i byłam przekonana, że kiedyś taką sobie znajdę i będę ją "hodować" - to dopiero głupota :P
Usuń1. zazdroszczę wzrostu, jestem 6 cm wyższa :(
OdpowiedzUsuń2. też śpię w stoperach, ale bardziej dlatego, że przy zasypianiu mam wyczulony dźwięk i każdy szmer mi przeszkadza - muszę mieć kompletną ciszę.
3. Też mam kolczyk w ustach, tzn. obok :D
Ad. 1 - to ja Tobie zazdroszczę! Możemy się zamienić :D
UsuńAd. 3 - widziałam właśnie na zdjęciu. Ma jakieś imię? ;>
Haha, nie :D Nawet moje ulubione maskotki są bezimienne - jestem w tym beznadziejna :D
UsuńU mnie tylko misie miały imiona, inne maskotki były dyskryminowane :P Np. moja ukochana maskotka owca wabiła się po prostu... Owca :P
Usuńad 6.- mam tak samo! ale ja nadaję pieszczotliwe nazwy- pszczółka, iskierka, itd. :)
OdpowiedzUsuńOj, jak słodko! Ja jednak wybieram najczęściej bardziej... ludzkie imiona :D
UsuńBardzo fajne fakty i ciekawy ten artykuł o którym wspomniałaś w jedynce. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Cię zaciekawił! Szkoda, że moi rodzice nie mają ochoty go przeczytać i zrozumieć- na pewno mi i im żyłoby się łatwiej...
UsuńKasiu, co Ty takiego pedagogicznego studiujesz? ;)
OdpowiedzUsuńNapiszę Ci, Iwonko, w jakiejś prywatnej wiadomości, bo nie chcę tego tak upubliczniać :P
UsuńTeż cierpię na nadwrażliwość na niektóre odgłosy.. masakra. Hahah i także nadaję sąsiadom albo ludziom ze szkoły lub otoczenia ksywki o których nie wiedzą ; )
OdpowiedzUsuńOooo, to widzę, że mamy ze sobą sporo wspólnego- nawet imię takie samo :D
UsuńSuper, ciekawe fakty :)
OdpowiedzUsuńMerci, Wiolu :)
UsuńBardzo ciekawie napisane :) Znam osobę, która też wymyśla określenia dla sąsiadów, rzeczy itp, trochę jej tego zazdroszczę bo ja sama nie umiałabym tak trafnie czegoś "nazwać" (zwłaszcza, że te powiedzonka zwykle się przyjmują :)
OdpowiedzUsuńTaka osoba w towarzystwie bardzo się przydaje- wymyślanie śmiesznych ksywek też jest fajne :)
UsuńMoje nazwy z reguły przyjmują się tylko w ramach rodziny, bo nikt inny o nich nie wie :P
A mnie podoba się punkt pierwszy:) Też nie lubię wielu podobnych dźwięków, a do irytacji w środkach komunikacji publicznej zawsze doprowadzało mnie pociąganie nosem:)
OdpowiedzUsuńOooo, tego też nie znoszę! Kiedyś jechałam w autobusie z taką starszą panią, która po prostu chrumkała jak dorodny prosiak! Było to tak obrzydliwe, że aż miałam ochotę podać jej chusteczkę...
UsuńBardzo ciekawie wysnułaś fakty ze swojego życia. Ja również mam chyba tę mizofonię, ale na szczęście w nieco mniejszym natężeniu: nie lubię dźwięków... brzucha - a konkretnie jelit [nie mylić z burczeniem z głodu] i sapania małych dzieci przez sen.
OdpowiedzUsuńCzyli wkurza Cię marsz, który grają kiszki? :P
UsuńSapanie małych dzieci i zwierząt mnie nie rusza- właśnie to jest dziwne, że małe dzieci i zwierzęta mogą sobie przy mnie sapać, mlaskać, chrupać, ciamkać i nie wiadomo co jeszcze, a ja uznaję to za słodkie. Natomiast jeśli takie same dźwięki wydaje osoba dorosła, mam ochotę zakatrupić :P
Nie.
UsuńTo jest taki charakterystyczny dźwięk pracujących jelit. Nie wiem, jak to określić, ale szczerze tego nienawidzę - nie wyłączając mnie :P
Kurcze, na ten dźwięk zupełnie nie zwróciłam uwagi. I dobrze, bo może też zacząłby mi przeszkadzać. A to chyba musi być okropne, kiedy się nie może znieść dźwięków wydawanych przez własne osobiste ciało.
UsuńNiefajnie, ale na szczęście dźwięki te nie towarzyszą mi non stop, bo chyba bym zwariowała :D
UsuńTego dźwięku nie mogłam już od dziecka - i właśnie w sobie najbardziej nawet.
*nie, synku, ty nie jesteś dziwny: ty jesteś oryginalny*
Zajęczaku, dlatego Ty taka szczupła jesteś! Bo pewnie mało jesz, żeby nie słyszeć tego dźwięku ;>
UsuńJa mam apokaliptyczne wizje jak słysze jak samolot nad domem przelatuje, wydaje mi sie, ze będzie wojna. Wiem głupie ale gadałam z fizjoterapeutka na zajęciach i mówiła ze to może być związane z wcześniejszym wcieleniem (dziwníe brzmi ;)) i właśnie mówiła od nadwrażliwości na dźwięki.
OdpowiedzUsuńCatherine, mi się często śnią właśnie samoloty wojskowe i jakieś naloty bombowe. Teraz to mnie poważnie przestraszyłaś z tym wcześniejszym wcieleniem... Może byłyśmy jakimiś lotnikami wojskowymi? :D
UsuńJa też nadaję imiona i ksywki! :DDD
OdpowiedzUsuńO, Cammie, masz może jakieś ksywki dla blogowiczek? ;>
UsuńPrzyznam, że mamy sporo wspólnego jeśli chodzi o punkty 4, 5 i 6 hehe :)
OdpowiedzUsuńO proszę, a więc piąteczka! ;)
UsuńHi uśmiałam się z lekka, fajnych faktów się dowiedziałam o Tobie Kasiu ;)
OdpowiedzUsuńMarto, teraz mnie znasz lepiej niż niektórzy moi znajomi ;)
UsuńWitam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńRównież i ja zapraszam do siebie na CANDY:
http://aurinka.blogspot.com/2013/01/ogaszam-candy-jak.html
Pozdrawiam
Aurinka :-)
Dziękuję za informację, Aurinko :)
Usuńja zawsze byłam 1 z niższych i nadal jestem xd :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Na zdjęciach wydajesz się być właśnie raczej wysoka :)
UsuńJa się psów boję do tej pory. Zaczęło się od tego, że pies mnie ugryzł gdy miałam 3 latka - do dziś mam mała bliznę na powiece.
OdpowiedzUsuńPiosenkarka też chciałam być - dezodorant(mikrofon) był nieodłącznym gadżetem :D
Ojejku, to nie dziwię się, że masz taką traumę- też bym się wtedy panicznie bała wszelkich psów :/
UsuńJa właśnie chciałam być piosenkarką, ale nigdy nie śpiewałam i nie udawałam nawet, że śpiewam xD
Bardzo fajnie przygotowałaś się do tego postu;) Nawet nie wiedziałam, że mizofonia ma jakąś profesjonalną nazwę, przekażę lubemu jaki ma problem;)
OdpowiedzUsuńA i co do nazywania/przezywania - sama lubię robić podobnie, tylko pośród znajomych - nadaję im jakieś przezwiska, czy pieszczotliwe nawiązania do ich imion, albo zawiłe rozwinięcia typu Magdalenosława;D
Ja też nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak mizofonia, dopóki nie trafiłam na ten artykuł na Onecie. Wydawało mi się, że to ja jestem jakaś dziwna, psychicznie chora, a tu proszę- to jednak nie kwestia psychiki i nie jestem sama z takim problemem :)
UsuńMagdalenosława - genialne xD
A takie rozwinięcia też mi się zdarzają. :D Często wymyślam takie na bliskich, ostatnio do narzeczonego wołałam Dziubunieniebuniunieniunieńku. <3 :D
UsuńOjej, tego Twojego zdrobnienia nawet wymówić nie potrafię :D To się nazywa kreatywność :)
Usuńpunkt 3 mnie rozbawil, z pierwszym sie zgadzam, tez nie znosze pewnych dzwiekow :P
OdpowiedzUsuńOj tam, się śmiejesz z moich dziecięcych lęków :P Tak na serio- sama się z nich teraz śmieję ;P
UsuńUwielbiam latać! Do tego stopnia, że częśćiej wybieram loty z przesiadką niż bezpośrednie:D
OdpowiedzUsuńAle tak jak Ty przez kilka lat byłam najwyższą dziewczynką w klasie, dopiero pod koniec podstawówki koledzy mnie przegonili i wreszcie mogłam na dyskotekach znaleść partnera do tańca, któremu mogłam patrzyć prosto w oczy ;)
Lemesos, błagam, podziel się ze mną choć odrobiną Twojego entuzjazmu do latania! Ja w powietrzu czuję się tak dziwnie... Po prostu czuję, że pod pupą nie mam nic - to znaczy niby fotel jest, ale pod samolotem nie ma nic... I to jest takie nienaturalne dla mnie, że on się unosi :P
UsuńNo nie bój się mastiffa, ja naprawdę nie gryzę ;)
OdpowiedzUsuńTy nie, ale inne mastiffy to już nie wiadomo :P
UsuńHaha przecież sowy są extra :P Fajny wpis :]
OdpowiedzUsuńTeraz już też tak myślę :D
UsuńA ja uwielbiam sówki ;) Natomiast panicznie się boje wysokości, aż mnie mdli :) A także ciemności, jak zaczęło się to w dzieciństwie, tak też zostało do dziś ;)
OdpowiedzUsuńNo a poobijane kolana i różne kontuzje mnie też w dzieciństwie nie omijały, do dziś mam szramy na kolanach i nawet na twarzy, ech, dobrze że się z tego wyrasta ;))
Buziaki ;*
Ja teraz też już polubiłam sówki- zwłaszcza te w biżuterii :D
UsuńJejku, Taniko, jakoś ciężko mi sobie Ciebie wyobrazić jako takiego małego rozrabiaka- bardziej sobie Ciebie wyobrażam jako taką uroczą małą dziewczynkę o buźce jak aniołek :)
Kolczyk Przemysław Paweł bardzo mnie rozczulił. Musiało Ci być niełatwo się z nim pożegnać. Mi ostateczne zdecydowanie się na wyjęcie kolczyka z brody (symboliczne pożegnanie się z młodzieńczym buntem) zajęło pół roku, mimo tego że nie miał imienia. ;)
OdpowiedzUsuńPrzemysław Paweł powstał spontanicznie (obudziłam się rano i stwierdziłam, że zrobię sobie kolczyka, tak o) i odszedł spontaniczne (pewnego dnia rano stwierdziłam, że już go nie chcę i po prostu wyjęłam :P). Teraz w sumie trochę żałuję, ale z drugiej strony wygodniej mi bez niego ;)
UsuńCiekawe fakty... nie tak banalne jak większość które do tej pory czytałam. Pozdrowienia dla Jakuba ha ha xD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zaciekawiły! Mam nadzieję, że sama będziesz miała niebawem okazję go pozdrowić podczas najbliższego spotkania blogerek ;)
UsuńPkt 1 ojjj tak... I zawsze muszę walczyć ze sobą żeby nie zwracać ludziom uwagi, że wydają 'nie takie' dźwięki.
OdpowiedzUsuńJa wtedy strasznie głośno i wymownie chrząkam, a potem mi się robi głupio, że tak moich bliskich strofuję, więc mówię, że tylko mi coś do gardła wpadło xD
Usuńmam to samo z samolotami i generalnie apokaliptycznymi koszmarami przez pół życia :P
OdpowiedzUsuńBritney <3
Ejndzel, chyba się za dużo naoglądałyśmy "Oszukać przeznaczenie" :P
UsuńKasiu, domyślam się, że nie jesteś fanką Twin Peaks(piję do sów :D).
OdpowiedzUsuńA... i mam podobnie z nazwami przedmiotów, ale nie zawsze nadaję je sama. Np. mój stolik w salonie, który służy mi do kawki i do stawiania laptopa nazywa się James (taką miał fabryczną nazwę i tak zostało). Teraz nie mówię do męża: przesuń stolik tylko przesuń Jamesa.:D
Nie jestem fanką, ale to nie ze względu na sowy :P Wyrosłam już na szczęście z tej fobii- pomyśl sobie, co by było, gdybym się nadal tak bała sów, a tu teraz wszędzie sowy- na ciuszkach, na wisiorkach :P
UsuńStolik James to mój fav <3
Ja też zawsze chodziłam poobijana;P Po zabawach z kolegami została mi blizna na prawym oku. Ciągle chodziłam po drzewach, huśtałam się na sznurze zawieszonym na drzewie porastającym szczyt pagórka. Wtedy byłam odważna. Mogłam spaść kilkanaście metrów w dół.
OdpowiedzUsuńOjej, to taki typ chłopczycy z Ciebie był ;) A teraz co wyrosło- eleganckie, kobiece karminowe usta ;)
Usuńale by była z Ciebie fajna tirówka :D hihi
OdpowiedzUsuńMarti, pomachałabym do Ciebie po drodze, jakbyś kiedyś przez Polskę podróżowała :P To znaczy z TIRa bym pomachała, nie z leśnej drogi :P
UsuńJa nie mogę zcierpieć dźwięku tartego lub kruszonego styropianu;/ Mam ciarki i czuję się wtedy tak, jakbym zaraz miała zemdleć;/ Ciekawe te Twoje "fakty"^^
OdpowiedzUsuńOjjj, ja ze styropianem nie mam zbyt wiele do czynienia, więc nawet nie wiem, czy mi przeszkadza. Ale w liceum miałam koleżankę, która nienawidziła dźwięku tragania papieru :) Różne ludzie mają fobie ;)
Usuńszaleństwo! fajnie się o Tobie czegoś dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńAż się zarumieniłam :) Miło mi, że Cię to zaciekawiło :)
Usuńciekawe fakty ;)
OdpowiedzUsuńsowa mnie powaliła ;p
pozdrawiam!
Oj tam, sowa straszny ptak, można się przestraszyć :D
Usuńhahahahaha.
OdpowiedzUsuńwidzę między nami pewne podoieństwa - też byłam najwyższa (i tak mi zostało ;d) i nadaję imiona ulubionym rzeczom, najchętniej butom! kiedyś parę trampek nazwałam Lech i Jarosław ;d
u mnie kiedyś sowa "mieszkała", miała dziuplę na podwórku, ale czasem udało jej się wlecieć do domu. hodowaliśmy też wiewiórkę, a tata, gdy "był małym chłopcem" oswoił rysia :D
O looool xD Alapadmo, rozwaliłaś mnie na łopatki tymi imionami dla trampek xD
UsuńMogłabyś mini-zoo założyć! Sporo fajnych zwierzątek Cię odwiedza! A u mnie nic, tylko pies i sikorki w karmniku na balkonie :(
bardzo ciekawe fakty! życie z taką choroba musi być męczące
OdpowiedzUsuńWygraj Shinyboxa w moim urodzinowym konkursie
http://gosika90.blogspot.com/2013/02/wygraj-shinybox.html
Ojjj, Maxcom, żebyś wiedziała, że jest męczące ;P
UsuńDzięki za informację! :*
Tak jak Ty z dźwiękami ja mam z niektórymi kolorami ( a raczej odcieniami kolorów). Męcząca sprawa ;).
OdpowiedzUsuńOjej, nie wiedziałam, że z kolorami też tak można mieć :/ Współczuję, Babeczko!
UsuńNa Kalwaryjskiej :) Numeru nie znam, ale tuż przy ulicy Długosza. Jak dokładnie nazywa się ta oliwka? Jutro tam idę, to mogę sprawdzić.
OdpowiedzUsuńhttp://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=44427 czy to może ta?
UsuńOk, to jutro sprawdzę czy je tam mają :)
OdpowiedzUsuńuśmiałam się...!Ze kim kierowcą tira chciałaś być ? hihi i ta sowa no rozwaliło mnie to...leże ze śmiechu na podłodze
OdpowiedzUsuńPerełko, właśnie tak- kierowanie tirem mi się marzyło xD Najlepsze jest to, że po zrobieniu prawka na zwykły samochód prawie w ogóle nie jeżdżę xD
Usuńbardzo, bardzo ciekawe informacje :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zaciekawiły, Czarownico :)
Usuńhehe nad moim blokiem samoloty już tną prosto na Balice i dzięki do tej pory nie miałam wizji płonącego samolotu wbijającego się prosto we mnie:/ ;)
OdpowiedzUsuńOjej, mam nadzieję, że przeze mnie nie nabawisz się takich wizji :P
UsuńHa! Też miałam bzika na punkcie bossskiej Britnej :D Pamiętam, jak tata chodził do sklepów i przeglądał młodzieżowe czasopisma szukając jej plakatu. Jak plakat był - czasopismo było kupowane dla mnie(i tak go nie czytałam, tylko wyrywałam plakat i rzucałam w kąt). Jak nie było plakatu - nie było zakupów :D No i ja byłam jedną z najmniejszych dziewczynek w podstawówce i zawsze siedziałam z przodu :( a teraz jedna z wyższych i aż strach przywdziać obcasa :D
OdpowiedzUsuńOoooo, też zbierałam jej zdjęcia, plakaty i wszystko, co z nią związane. Miałam plakat, na którym był jej podpis i podrabiałam go i chwaliłam się koleżankom w podstawówce, że mam jej prawdziwy autograf xDDD Jeżu, ależ byłam okropna :P
UsuńByłam w tym sklepie Ziaji - mają dostępne te oliwki, każdy rodzaj - w żelu kosztują 16,85 zł. W ogóle posiadają pełny asortyment Ziaji, łącznie z linią Med :D Nie wiedziałam, że Ziaja ma tyle ciekawych kosmetyków - znalazłam chyba z 15, które kupiłabym od razu, z czystej ciekawości :D
OdpowiedzUsuńLuthien, baaaardzo Ci dziękuję za sprawdzenie! :*
Usuńja byłam prawie najwyższa na komunii, tą najwyższą potem przerosłam i dosięga mi do brody haha
OdpowiedzUsuńO wow, to ładnie Ci ambicja pracowała, skoro się tak postarałaś o rośnięcie :D U mnie to nie poskutkowało :(
UsuńMuszę powiedzieć, że wybrałaś same ciekawostki o samej sobie :D Nie wiedziałam większości rzeczy ;-) Chyba najbardziej mnie zdziwiła ta nadwrażliwość na dźwięki. Ja np. nie mogę znieść jak woda leje się bez sensu, takie marnowanie doprowadza mnie do szału :DD
OdpowiedzUsuńTeż tego nie lubię. Albo jak światło się świeci bez potrzeby. Jednak to jest innego rodzaju "wnerw" niż ten wywołany np. przez mlaskanie :D
UsuńNie wiarygodne, ale widzę że wiele nas łączy :) Począwszy od nadawania imion przedmiotom, moja lustrzanka ma akurat na imie Franek ;D poprzez liczne blizny, strach przed sowami no i coś do czego przywyklam, zawsze najwyższa w stadzie !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie gorąco ! :)
Gabi, dobrze wiedzieć, że gdzieś tam na świecie jest ktoś, kto podziela moje lęki, radości i dziwactwa :)
Usuń