Jeśli masz jakieś pytania, sugestie albo po prostu chcesz mi coś powiedzieć, nie krępuj się:
xkeylimex.blog@gmail.com
Obserwatorzy
Popularne Posty
-
Być może niektórzy czytelnicy pamiętają dwa moje posty, w których opisywałam moje trądzikowe problemy. Przypomnę linki dla tych, którzy post...
-
Witajcie kochani! Kiedy Siouxie zaprosiła mnie na miętowy sorbet własnej roboty, zgodziłam się od razu! Niestety pierwsza degustacja przyp...
-
Źródło zdjęcia: http://www.helladelicious.com Na pewno wiecie, że podobno Kleopatra swoją legendarną urodę zawdzięczała kąpielom w mleku...
-
Witajcie kochani! Dziś notka na szybko- pokażę Wam makijaż, który wymalowałam sobie na moją dzisiejszą rodzinną imprezę urodzinową. Chciała...
-
Dziś zaskoczył mnie pierwszy w tym roku śnieg. Gdy za oknem szalała chwilowa śnieżyca, w radiu puścili "Last Christmas" i poczuła...
Archiwum bloga
-
►
2015
(198)
- ► października (18)
-
►
2014
(123)
- ► października (13)
-
▼
2013
(200)
- ► października (12)
-
▼
lutego
(20)
- Złoty piasek od ZAO
- Yasumi - dopieszczanie ciała i duszy - fotorelacja...
- Uwodzicielski Flirt by Amethyst
- Ewelina i jej aksamitne dłonie
- Mydełka Tso Moriri - myją i zdobią
- Micele w natarciu - porównanie
- PPP - Poniedziałkowy Pozytywny Post - o spełnianiu...
- Nawilżacze w wersji light
- Po-walentynkowo, paczkowo
- Żeby zatańczyć La Bambę... - czyli recenzja błyszc...
- Koń by się uśmiał? Niekoniecznie ;)
- And the winner is...
- Kasia traci cierpliwość + przypominajka o ROZDANIU
- Dlaczego warto zainwestować w dobre buty?
- Dosłownie - oblewanie się rumieńcem. Recenzja Bene...
- Mama przejmuje bloga ;)
- 7 faktów, których o mnie nie wiecie - TAG
- Krem pod oczy, który naprawdę działa
- Przełomowe dno i wodorosty - grudzień 2012 & stycz...
- Szczera krytyka?
Chciałabym umieć go aplikować bo choćbym nie wiem jak próbowała nałożyć róż w płynie wyjdzie mi jedna wielka plama xD
OdpowiedzUsuńBeneTint jest pod tym względem niegroźny- jest delikatnie napigmentowany, więc robiąc tylko 2-3 kropki nie wyjdzie plama :) chyba, że nałożysz go więcej- wtedy efekt będzie bardziej wyrazisty i plama może się pojawić.
UsuńNie znam tego:P
OdpowiedzUsuńNie znasz BeneTintu? No co Ty, to nawet taki drewniak jak jak zna (a ja zawsze o wszystkim dowiaduję się ostatnia :P).
UsuńJa czerwieni niestety nie lublu, nie pasuje mi niestety ;(
OdpowiedzUsuńNa polikach BeneTint wychodzi taki raczej.... hm, ciężko to opisać- taki rumieniec po prostu, nie jakaś czerwona plama ;)
UsuńAle jeśli masz chłodną tonację skóry, to raczej chyba lepiej sprawdziłby się różowy PosieTint :)
na bank zrobiłabym sobie nim plamy :D
OdpowiedzUsuńNo co Ty- jak ja sobie nie robię (czyt. makijażowa kaleka) to znaczy, że jest naprawdę niegroźny ;P
Usuńmiałam miniaturkę, ale nie przypadł mi do gustu, zresztą posie tint też nie, nie dla mnie konsystencja, zbyt wysuszająca, a przy posie podkreślająca niedoskonałości na policzkach.
OdpowiedzUsuńOj, dobrze, że mi piszesz, że Posie podkreśla niedoskonałości, bo już miałam kupować miniaturkę. Ale skoro tak, to nie byłoby to najlepsze rozwiązanie, bo niedoskonałości Ci u mnie dostatek ;P
Usuńech miniaturkę można zaryzykować;) u mnie przynajmniej podkreślał, nawet takie o których nie miałam pojęcia bo przed aplikacją nie były widoczne:D no ale ma wielu zwolenników, więc to może po prostu moja skóra;)
UsuńJa mam niedoskonałości całą masę, więc podejrzewam, że skoro u Ciebie podkreślał, to ze mnie mógłby zrobić potwora :P Poza tym mam wrażenie, że Posie jest raczej dla dziewczyn z chłodną tonacją cery, a Bene dla osób o cieplejszej tonacji. A że ja wolę cieplejsze kolorki, to chyba jednak pozostanę przy Bene :)
UsuńChcialabym go moc przetestowac, wyglada swietnie! :)
OdpowiedzUsuńI jest świetny! Southgirl, poluj na miniaturkę :)
UsuńMam oba i co do bohatera dzisiejszego postu widzę, że mamy zupełnie odmienne zdanie. Już kiedyś o nim pisałam, dla mnie to mały koszmarek. PosieTint, niby lepiej, ale i tak nie polubiłam.
OdpowiedzUsuńOjjj, wielka szkoda, że Ci nie pasował :/ Ja się z nim bardzo polubiłam :)
Usuńwszystko pieknie fajnie. tylko jaka jest ta cena?
OdpowiedzUsuńAjjjjjj, skleroza! Pogodowa, dobrze, że mi przypominasz o tym. Pełnowymiarowe opakowanie około 130zł w Sephora, miniaturki widuję na Allegro za około 30-kilka złotych.
Usuńmiło ze się do czegoś przydałam ;) oo ta miniaturka to wg. mnie spokojnie wystarczy zwłaszcza ze piszesz iz jest wydajny ;D chyba sie skusze.
UsuńTaaaak, ja nawet jestem skłonna powiedzieć, że lepiej kupić miniaturkę, bo pełnowymiarowe opakowanie może być aż za duże, by można go było zużyć zanim by się przeterminowało.
Usuńpowinni robić opcję mini i opcję pełnowymiarową.
Usuńdokładnie! Niestety miniaturka jest dostępna chyba tylko w zestawach :/ A jeśli masz kogoś znajomego w UK, to poluj, bo tam często do gazet dołączają miniaturki Benefitowych kosmetyków.
Usuńmam koleżanke ;p musze się chyba do niej uśmiechnąć ;)
UsuńW takim razie koniecznie się uśmiechnij :D I obserwuj blogi- w blogosferze zawsze pojawia się jakaś informacja odnośnie tego, kiedy do zagranicznych gazet dołączane są jakieś fajne gratisy :)
Usuńciekawa propozycja :)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo! ;)
UsuńCzasami noszę tint na ustach.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze się w nim czuję :)
Ja też lubię takie zastosowanie tintu :)
UsuńMam go rownież w wersji miniaturowej i przyznaję,ze skóry ciężko go zmyć:) lubię też jego efekt na ustach:)
OdpowiedzUsuńJa też! Właściwie nie mogę się zdecydować, czy wolę go na ustach czy na polikach- w każdej formie bardzo mi się podoba :)
UsuńObawiam się, że nie umiałabym tego używać:) Ogólnie jakoś niespecjalnie interesuję się benefitem.
OdpowiedzUsuńStref, skoro ja nie mam problemów z jego nakładaniem, to Ty też na pewno byś sobie poradziła :)
Usuńbosko wyglądałaś w wigilię :)
OdpowiedzUsuńAwwwww, dziękuję :*
UsuńJa dopiero się zaprzyjaźniam z różami, więc takiego produktu bym się bała;)
OdpowiedzUsuńOn jest naprawdę bardzo delikatnie napigmentowany, więc jestem pewna, że poradziłabyś sobie z jego aplikacją :)
Usuńpierwszy raz widze ;)
OdpowiedzUsuńTak? Ojej, ja myślałam, że każdy już zetknął się z BeneTintem ;)
UsuńNie stosowałam go, jakoś mam obawy do różu w takiej postaci, ale może kiedyś swoje nastawienie zmienię ;)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Kochana ;)
Ja też miałam spore obawy, ale okazało się, że zupełnie niesłusznie- ten róż jest niegroźny, nawet ja radzę sobie z jego aplikacją, a ja talentu do nakładania róży i bronzerów nie mam :P
UsuńOj przetestowałabym :) Może gdzieś uda mi się dorwać miniaturkę :)
OdpowiedzUsuńNa Allegro widziałam je po 30-kilka złotych. Najlepiej byłoby mieć kogoś znajomego w UK, bo tam czasami dołączają miniaturki do czasopism. Szkoda, że u nas gazety nie pomyślą o takich gratisach ;)
Usuńja za różami nie przepadam, więc pewnie nie byłabym zachwycona :P boje sie takich płynnych wynalazków :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie też doszłam do wniosku, że wolę jednak bronzery albo takie bronzero-róże w morelowym, beżowym kolorze. BeneTint jednak mnie przekonuje, bo jest bardzo naturalny i nie gryzie się z bronzerem, co niestety często mi się zdarza przy innych różach (mam wrażenie, że jeśli nałożę i bronzer, i róż, i rozświetlacz, to robi mi się jedna wielka plama na policzku).
UsuńJa nie stosowałam, chociaż kusi i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńSzarona, jeśli będziesz mieć kiedyś możliwość, to zapoluj na miniaturkę :) Koszty nie są wtedy tak duże, a zawsze to możliwość wypróbowania :)
Usuńpatrząc na kolor w buteleczce, można sie przestraszyć, ale roztarty wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! W buteleczce jest mega ciemny, jak krew :P
UsuńFajny gadżet, ale jak patrzyłam na nie w Sephorze, to nie wyglądały po roztarciu na ręcę jakoś rewelacyjnie, więc byłoby mi żal pięniędzy zwłaszcza, że tinty Benefitu tanie nie są. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :/ Niestety do najtańszych nie należą, ale mi BeneTint bardzo odpowiada :)
Usuńte płynne kosmetyki benefitu u mnie średnio się sprawdzają, stanowczo wolę róże i bronzery w kamieniu :)
OdpowiedzUsuńJa bronzery też wolę w kamieniu, natomiast róże w kamieniu jakoś przestały mi pasować- sama nie wiem czemu :/
UsuńFajnie wygląda;) Chociaż znając mnie, zrobiłabym sobie nim krzywdę;p
OdpowiedzUsuńKaśśś, na pewno byś sobie poradziła- ja jestem "makijażową kaleką", a daję sobie radę :)
Usuńno, no, dotąd nie wiedziałam o jego istnieniu, a lubię takie udające naturę kosmetyki, ciekawa jestem jak bym sobie poradziła z aplikacją :)
OdpowiedzUsuńMargaretko, na pewno dałabyś sobie radę bez problemu- jest delikatnie napigmentowany, więc ciężko sobie nim zrobić krzywdę ;)
Usuńróż tak :) ale nigdy w takiej formie :)
OdpowiedzUsuńIwonko, jestem przekonana, że gdybyś go spróbowała, polubiłabyś go tak samo jak ja :)
Usuńbardzo, Ci ładnie w tym odcieniu:)
OdpowiedzUsuńŁadnie Ci w tych kolorach.
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło to czytać :)
UsuńJakoś nigdy nie miałam zbytniego parcia na zakup jakiegokolwiek tintu z Benefitu. Zainteresowały mnie jedynie rozświetlacze.
OdpowiedzUsuńTo mnie właśnie bardziej od rozświetlaczy kusiły właśnie tinty. Choć oczywiście Benefitowym rozświetlaczem też bym nie pogardziła ;P
UsuńStrasznie kusi mnie ten produkt :) Mam jakąś tanią angielską podróbkę za funta ale może zanim przetestuję oryginał skuszę się na Technica albo MeMeMe :)
OdpowiedzUsuńTechnic podobno ma identycznie właściwości jak BeneTint. Też muszę go wypróbować i porównać :)
UsuńMam,ale z innej firmy i go nie używam jedynie czasami do ust
OdpowiedzUsuńOj, a to czemu? Nie odpowiada Ci jego efekt na policzkach? :)
UsuńWłaśnie dlatego mnie się nie spodobał, bo ja nie jestem zwolenniczką make-up no make-up :D
OdpowiedzUsuńNo tak, to wiele wyjaśnia :D
UsuńNigdy jeszcze nie używałam płynnego różu.
OdpowiedzUsuńJa osobiście bardzo polubiłam taką formę różu, więc polecam :)
UsuńJa też nie stosowałam :) słyszałam o domowym sposobie z buraczków dla osób, które (tak jak i ja:P) przeraża mazianie płynnego koloru palcami. Ze względów na opisane przez Ciebie wgryzanie się koloru w paluszki. :)
OdpowiedzUsuńTaaaak, też o tym słyszałam- Alina Rose ostatnio podawała przepis :) Mnie jednak przeraża troszkę wizja "gotowania sobie różu" xD
Usuń"Zgotuj sobie własny los", albo "nawarzyłaś sobie różu, to go użyj" :D hahaha! W sumie nie wiem, jeszcze nie próbowałam :) ale mam ambicje w wolnej chwili :) No bo w sumie wiem, że nie uczuli.
UsuńPicola, może uznasz mnie za wariatkę, ale mnie jakoś odrzucają robione własnoręcznie kosmetyki. To znaczy nie takie, które ktoś zrobi- np. jakieś mydełka czy balsamy w kostkach, które czasem widuję na blogach, oczywiście mnie kuszą. Ale takie kosmetyki, które ja zrobię. Jak sobie tam wymieszam dwa składniki, to jeszcze pół biedy. Ale np. jak kiedyś próbowałam sobie tonik zrobić i spray do włosów, to po prostu wyszła masakra- po paru dniach męczenia się i przełamywania, wylałam mieszanki do zlewu i odetchnęłam z ulgą :P Dlatego też wywar z buraczków jest raczej nie dla mnie ;)
Usuń