Przetłuszczające się włosy - jak sobie z nimi radzić?

0 Komentarzy


Jeszcze do niedawna myłam włosy codziennie, bo już w drugiej dobie od mycia wyglądały nieświeżo. Od kilku tygodni ograniczam się do mycia głowy co drugi dzień - kiedyś było to dla mnie "mission impossible", chyba że chciałam paradować z tłustymi włosami. Aktualnie włosy utrzymują świeżość przez dwa dni, codziennego mycia wymaga jedynie grzywka, ale to normalne przy włosach opadających na mocno przetłuszczające się czoło. Wiem, że dla większości z Was moja statystyka mycia włosów nie jest żadnym osiągnięciem, ale dla mnie to duża zmiana. Chciałabym podzielić się z Wami moimi sprawdzonymi sposobami na zmniejszenie przetłuszczania się włosów, może ktoś z Was również boryka się z takim problemem. Oto moje przykazania na pielęgnację włosów przetłuszczających się:


1. Nie katuję skóry głowy mocnymi detergentami.
Tłusta skóra głowy wymaga solidnego oczyszczania, to prawda. Solidne nie oznacza jednak wywołujące podrażnienia. Jeśli ktoś myje włosy co parę dni, SLES czy SLS pewnie nie zrobi mu większej krzywdy, ale przy codziennym czy prawie codziennym myciu ważne jest, by zawarte w szamponie detergenty były łagodniejsze.
W kategorii łagodnych szamponów mam dwóch ulubieńców - tańszy, ale bardziej splątujący Babydream oraz moje nowe odkrycie - rewelacyjny szampon bez SLS i SLES do włosów przetłuszczających się od Pharmaceris. Dobrze oczyszcza, pięknie pachnie, jest wydajny, dobrze się pieni, pozostawia włosy miękkie w dotyku i naprawdę pomaga zmniejszyć tłuszczenie się skóry głowy.







2. Nawilżona skóra głowy mniej się przetłuszcza.
To tak samo jak z nawilżaniem tłustej cery - jeśli po myciu nie nałożę na nią chociażby lekkiego kremu, już po kilkunastu minutach zaczyna się błyszczeć. Skórę głowy też trzeba nawilżać, ale tutaj zachodzi pewna trudność - raczej nie da się tego zrobić po myciu, bo włosy od skóry wyglądałyby nieświeżo, mogłyby stracić objętość. Ja staram się nawilżać skórę przed myciem - na noc wmasowuję w skalp żel aloesowy (do kupienia w aptece lub w sklepach z kosmetykami azjatyckimi) lub z żywokostu (do kupienia w aptece). Aby poprawić ich wchłanianie, dodatkowo olejuję włosy i skórę głowy (ta metoda nie u każdego się sprawdza - olejowanie to indywidualna kwestia! Jeśli Wasze włosy nie lubią olejowania, możecie stosować żele solo). Rano myję włosy delikatnym szamponem, odżywkę po myciu nakładam tylko na długości i gotowe.
Wracając jeszcze do żelu aloesowego i z żywokostu - są to naprawdę GENIALNE kosmetyki. Żel aloesowy działa nawilżająco na skórę i włosy, koi podrażnienia i swędzenie, regeneruje, uspokaja skórę. Dostaniecie go w aptece, jednak ja bardziej polubiłam ten azjatycki ze Skin79, bo zawiera aż 92% czystego ekologicznie aloesu pochodzącego z wyspy Jeju w Korei Południowej. W regularnej cenie kosztuje 50zł, ale aktualnie jest na niego promocja - 39,90zł za 300g - warto, bo jest niesamowicie wydajny: kropelka pokryje całą skórę głowy. Możecie stosować go też na twarz, a nawet na całe ciało - świetnie nawilża, radzi sobie z podrażnieniami, alergią, zmniejsza blizny i koi swędzenie po ugryzieniach owadów!
Drugie moje odkrycie, poczynione przypadkiem, to żel z żywokostu. Kupiła go sobie moja siostra, gdy nabawiła się poparzeń słonecznych. Okazało się, że jest to świetny produkt nie tylko na podrażnienia posłoneczne, ale działa też nawilżająco, uelastyczniająco, wspomaga regenerację skóry i innych tkanek. Wyobraźcie sobie, że polecany jest po urazach i złamaniach. Na skórę głowy sprawdza się cudownie.






3. Peeling skóry głowy pomaga pozbyć się martwego naskórka.
Lektura książki Anwen uświadomiła mi, że skoro peelinguję skórę całego ciała, twarz, to dlaczego pomijam peelingowanie skóry głowy? Od tamtej pory staram się regularnie co około 7-10 dni wykonać peeling cukrowy skóry głowy. Na dwie łyżki szamponu dodaję trzy łyżki cukru i powoli, miejsce w miejsce wcieram mieszankę zwilżoną skórę głowy.


4. Oczyszczająca moc sody.
Ten pomysł podsunęła mi moja siostra. Raz na kilkanaście dni robię swoim włosom dogłębne oczyszczanie przy pomocy sody, która - dzięki zasadowemu odczynowi - unosi łuskę włosa i pomaga pozbyć się zalegających na nich zanieczyszczeń. O tym, jak stosować sodę i jakie są wskazania/przeciwwskazania do tej metody, pisała obszernie Blondhaircare. Na mnie taka metoda działa bardzo dobrze - po umyciu sodą wystarczy porządna maska, a potem domknięcie łusek poprzez płukanie zimną wodą i gotowe - włosy są naprawdę mocno oczyszczone, ale też dobrze nawilżone.





5. Spinam włosy, by się nie plątały
Śpię w warkoczu, po domu chodzę w warkoczu, pod kurtkę robię warkocz, gdy jest wiatr, też spinam włosy w warkocz. Takie luźne upięcie sprawia, że włosy mniej się plączą. Ma to sens nie tylko ze względu na dbanie o ich kondycję, ale również przy chęci ograniczenia przetłuszczania się. Co ma piernik do wiatraka? Otóż każde rozczesywanie włosów powoduje, że sebum wydzielane przez skórę głowy jest rozprowadzane po całych włosach przez szczotkę czy grzebień. A im mniej splątane włosy, tym rzadziej muszę je czesać, a tym samym dłużej zachowują świeżość.





Sposobów na zmniejszenie przetłuszczania jest oczywiście jeszcze więcej - niektórzy radzą, by nie suszyć gorącym powietrzem, by jak najkrócej trzymać ręcznik na głowie po myciu włosów, by pić drożdże, itd. Ja jednak podałam Wam te sposoby, po których ja zauważyłam realną poprawę. Co prawda drożdże piję od 1,5 miesiąca, ale nie wpłynęły one na przetłuszczanie, za to włosy rosną mi po nich jak szalone, ale to już temat na inną notkę ;)

Macie problem z przetłuszczającymi się włosami? Jak sobie z tym radzicie?


Podone posty:

Brak komentarzy:

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...