STARSKIN - cera jak u hollywoodzkich gwiazd

0 Komentarzy

Zawsze chciałam mieć cerę tak idealną jak gwiazdy na czerwonym dywanie lub na okładkach pism. I choć szybko przekonałam się o tym, że często jest to zasługa grubej na dwa palce tapety lub Photoshopa, wiedziałam, że w uzyskaniu takiego efektu niezastąpione są też odpowiednie kosmetyki. Ostatnio mogłam przekonać się o tym, sięgając po produkty, które stosuje Lady Gaga, Lindsay Lohan czy Kelly Osbourne - peeling i maseczkę STARSKIN.


Ciekawe są już same opakowania kosmetyków STARSKIN - wyglądem przypominają plakat filmowy, tyle że zamiast rozpisanych nazwisk pierwszoplanowych aktorów mamy efekty działania produktów oraz zawarte w nich substancje aktywne. Podobną stylistykę znajdziemy na stronie internetowej marki i w materiałach reklamowych. Bardzo lubię taką spójność, bo podkreśla, że są to kosmetyki ekskluzywne, przygotowane z myślą o celebrytach i o wszystkich nie-celebrytach, którzy chcą pięknie wyglądać i dbać o swoją skórę.

Ja zafundowałam swojej cerze kompleksową starskinową pielęgnację - najpierw peeling, a następnie maseczka.


STARSKIN Glowstar Perfekcyjna gąbka peelingująca to pierwszy tego typu peeling, z jakim się spotkałam. Wystarczy otworzyć saszetkę i wlać do niej dosłownie kilka kropli wody, a następnie ugniatać chwilę palcami. W saszetce znajdziemy nasączoną specjalnymi substancjami gąbkę (przypominającą aplikator do podkładu w kompakcie), którą delikatnie szorujemy całą twarz (uprzednio oczyszczoną), omijając okolice oczu. Taki zabieg wykonujemy 2 razy w tygodniu, a jedną gąbkę możemy użyć do 3 razy, zanim ją wyrzucimy.


Gąbka sama w sobie ma strukturę, która ułatwia usunięcie martwych komórek naskórka, ale nie jest za ostra. Nasączono ją mieszanką naturalnych kwasów owocowych AHA, więc podczas szorowania trochę piecze w te bardziej wrażliwe miejsca na skórze i wszędzie tam, gdzie skóra jest nawet minimalnie uszkodzona. Poza tym w gąbce zawarte są ekstrakty z marchwi, brokuła, pomidora i liści oliwnych. Peeling ma działanie przede wszystkim złuszczające, ale też rozświetla skórę, tonizuje, odświeża, sprzyja regeneracji.



Efektu użycia peelingu w gąbce STARSKIN są zupełnie nieporównywalne z efektami innych peelingów, które znam. Gąbka sprawia, że cera jest supergładka w dotyku, supermiękka, ale też taka rzeczywiście rozświetlona, jakby nam ktoś wymienił skórę na nówkę sztukę, nieśmiganą. Gołym okiem widać i czuć w dotyku, że gąbka naprawdę solidnie złuszcza martwe komórki.








Drugim produktem, po który sięgnęłam, była STARSKIN Red Carpet Ready Kokosowa maseczka z biocelulozy. Podobno bioceluloza to nowy "złoty standard" w pielęgnacji skóry. Pozyskuje się ją w procesie fermentacji soku kokosowego. Jest to materiał rzeczywiście przypominający w dotyku bardzo cienką skórę, jest giętki, nie tak sztywny jak płat bawełniany, dzięki czemu świetnie przylega do skóry, umożliwiając jeszcze lepsze wchłanianie substancji aktywnych.


Biocelulozowa maska zanurzona jest w odżywczym serum, które w 20 minut ma zapewnić cerze piękny wygląd. Zawiera takie dobroczynne składniki jak nawilżający wyciąg z kokosa i heksapeptyd-37, wzmacniający barierę ochronną skóry ksylitol, przeciwzmarszczkowe brązowe algi, stymulującą adenozynę i bakterie probiotyczne. Maseczka może być stosowana przy każdym typie skóry nawet codziennie, choć wystarczającą opcją jest 1-2 razy w tygodniu.




Maska Starskin rzeczywiście świetnie przylega, przykleja się do cery jak druga skóra. Jest bardzo mocno nasączona serum - na tyle mocno, że u mnie nie chciało się to wchłaniać. Cera była nawilżona, zregenerowana, rozluźniona, ale też pokryta lepką warstwą serum. Nie było opcji, by nakładać na to makijaż - musiałabym nadmiar serum po prostu zetrzeć. Tak się jednak złożyło, że na aplikację maski wybrałam dzień, w którym nie musiałam się malować, więc nie przejmowałam się tym zbytnio, ale jeśli czytam na opakowaniu, że po aplikacji maski mogę od razu nałożyć makeup, to jest to jak dla mnie nierealne. Może przy bardzo suchej skórze efekt byłby inny.
Co ciekawe, w saszetce pozostało jeszcze tyle serum, że wysmarowałam tym szyję, dekolt i pewnie mogłabym jeszcze brzuch i nogi posmarować, ale odstąpiłam resztę mamie (serum należy zużyć od razu po otwarciu saszetki, nie może leżakować, więc opcja odłożenia go do następnego dnia odpadała).


Produkty Starskin zrobiły na mnie ogólnie dobre wrażenie, choć bardziej jestem zadowolona z peelingującej gąbki niż z maski. Faktem jednak jest, że po takim domowym SPA moja cera przez kilka kolejnych dni wyglądała promiennie, była gładka w dotyku i bardzo dobrze nawilżona.


Produkty STARSKIN są do kupienia w sieci perfumerii Douglas w cenie 39,90zł każdy.

A na koniec jeszcze ciekawostka: tak uroczo przedstawia się próbka maseczki Starskin :D




Podone posty:

Brak komentarzy:

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...