Lusz i jego Busz

67 Komentarzy
Witajcie kochani!

Święta, Święta i po Świętach. Eh, wszystko co dobre, szybko się kończy. Czas wrócić na chwilę do "szarej codzienności". Na chwilę, bo na horyzoncie mamy już perspektywę sylwestrowych imprez, podsumowań 2012 roku i noworocznych postanowień.
Dziś czas na recenzję- w końcu Keep calm jest z założenia blogiem przede wszystkim kosmetycznym. Jednak nie będę zbytnio oddalać się od wciąż aktualnych, świątecznych nawiązań- opowiem Wam o czymś, co jest moim zdaniem równie świąteczne jak opłatek, św. Mikołaj czy światełka na choince. Oczywiście to coś nie jest tak głęboko zakorzenione w świątecznej tradycji, choć za kilka lat... kto wie ;)
Panie i Panowie (o ile jakiś przedstawiciel płci męskiej tutaj zagląda), przed Wami - czyścik do twarzy Buche de Noel Facial Cleanser Lush - czyli tzw. "busz de noel z lusza".


Czyścik ten dostałam od Marti, za co baaaardzo dziękuję :*
Jest to kosmetyk sprzedawany tylko w okresie świątecznym. Buche de Noel przygotowywany jest ze świeżych składników, dlatego jest ważny tylko przez 3 miesiące od daty produkcji.
Na wstępie zaznaczę, że ja stosowałam go tylko raz dziennie i nie na całą twarz- omijałam te miejsca, na których mam zaognione zmiany trądzikowe.


Źródło zdjęcia:
https://www.lush.co.uk/
Tak wygląda Buche de Noel w całości-
prawda, że jak sushi?
Opakowanie: czyścik ten przygotowywany jest podobnie jak sushi- masę (w tym przypadku nie z ryby i ryżu, a z migdałów i innych specjałów) zawija się w algi, a następnie kroi na 100 g kawałki. Są one sprzedawane pojedynczo w niedużych, plastikowych zakręcanych słoiczkach. Te opakowania są praktyczne, wygodne, na etykietkach znajdują się wszystkie niezbędne informacje (łącznie z mikołajowym "Ho ho ho!" oraz z grafiką przedstawiającą osobę, która ręcznie przygotowała dla nas ten kosmetyk!), a do tego przyjazne środowisku- możemy je ponownie używać do przechowywania innego kosmetyku czy czegokolwiek, co się tam zmieści, albo uzbierać 5 takich opakowań i w sklepie Lush'a wymienić na darmową świeżą maseczkę do twarzy.


Być może pamiętacie, że kiedyś nabrałam moją mamę, że Buch de Noel to migdałowa chałwa. Moja mama (wielbicielka chałwy tak samo jak ja) już chciała spróbować tej pięknie pachnącej pyszności, jednak musiałam ją rozczarować, że to tylko czyścik do twarzy. Gniewała się za to na mnie przez parę dni, bo nabrała strasznej ochoty na takie słodkości :P

Wspomniane mikołajkowe "Ho ho ho!" ;)

Źródło zdjęcia:
https://www.lush.co.uk/
Tutaj macie bardzo fajnie zaprezentowane, jak używać
Buche de Noel. Jak widać, ten czyścik
mogą stosować nie tylko panie ;)
Użytkowanie:
+/- Aplikacja - wystarczy nabrać odpowiednią dla nas ilość czyściku na dłoń, dodać trochę ciepłej wody i na dłoni rozcierać, starając się, by zbita masa rozpuściła się jakoś w płynie. Następnie nakładamy to na twarz i masujemy, masujemy i spłukujemy. Jest z tym trochę zabawy, bo w opakowaniu nie mamy produktu, który nakładamy od razu na twarz i gotowe, ale też nie jest to na tyle skomplikowane, by mogło sprawiać trudności.
+ Konsystencja - zbita- drobinki zmielonych migdałów są ze sobą zlepione.
+ Zapach - Buche de Noel  to jeden z najpiękniej pachnących kosmetyków, jakie miałam przyjemność stosować. Pachnie jak świąteczny drożdżowy makowiec, dopiero co wyjęty z piekarnika, z chrupiącą, błyszczącą skórką. Kiedy chwilę zastanowimy się nad zapachem, dochodzimy do wniosku, że przeważa w nim nuta migdałów. Zapach jest moim zdaniem wybitnie świąteczny, bardzo intensywny, ale nie męczący. Nie może się znudzić. Dla mnie każde stosowanie Buche de Noel było prawdziwą aromaterapią!
+ Wydajność - kosmetyk ma stosunkowo krótką datę ważności, więc producent zadbał też o to, by dało się go zużyć w ciągu tego czasu. Moim zdaniem wystarczy na około miesiąc lub dwa miesiące, zależnie od tego, czy stosujemy go raz czy dwa razy dziennie. Oczywiście wiele też zależy od tego, jaką ilość każdorazowo nabieramy.


Efekty:
Czyścik dobrze oczyszcza skórę. Co prawda ja nie testowałam go w warunkach ekstremalnych, czyli w pełnym makijażu- zawsze najpierw zmywałam makijaż jakimś micelem, a następnie dopiero stosowałam Buche de Noel. Ma on właściwie 3 zadania- oczyszcza skórę, delikatnie peelinguje i równocześnie nawilża. Z oczyszczaniem radzi sobie świetnie- zawiera glinkę kaolin oraz masło kakaowe i olejki eteryczne, a połączenie glinki z jakimś naturalnym tłuszczykiem musi dać dobry efekt oczyszczania ;) Jeśli chodzi o peelingowanie, to efekt ten zależy od nas samych- ile czyściku użyjemy i jak mocno będziemy go wcierać w skórę. Drobinki zmielonych migdałów są dość duże, ale nie na tyle ostre, by zrobiły nam krzywdę. Spokojnie można go stosować codziennie, nawet mając wrażliwą cerę. Jeśli chodzi o nawilżanie, Buche de Noel zawiera tak jak już pisałam trochę tych naturalnych substancji natłuszczających (chociażby masło kakaowe), więc po zmyciu go z twarzy, cera jest gładka, nie wysuszona, nie ma mowy o napięciu. Przy cerze tłustej lub normalnej właściwie już nie trzeba nakładać kremu (ja jednak zawsze to robiłam). Dodatkowo ten czyścik może być stosowany jako maseczka- po rozsmarowaniu na skórze można pozostawić go na parę minut- wtedy efekt nawilżenia będzie jeszcze większy.
Buche de Noel mnie nie podrażnił, nie zapchał.


Skład: Właściwie nie ma się do czego przyczepić- jedynie gliceryna na początku składu może zniechęcać osoby, których skóra reaguje zapchaniem na tą substancję. Wszystkie inne składniki są naturalne, bardzo przyjazne dla naszej cery.

INCI: Ground Almonds (Prunus dulcis), Kaolin, Glycerine, Fresh Satsumas/Mandarin (Citrus reticulata), Dried Cranberries (Vaccinium macrocarpon), Cocoa Butter (Theobroma cacao), Brandy, Almond Essential Oil (Prunus dulcis), Vetivert Oil (Vetiveria zizanoides), Cedarwood Oil (Cupressus funebris), Linalool*, Cinnamal*, Perfume, Nori Seaweed (Algae), Candy Pine Tree.
* pochodzenia naturalnego


Cena: ok. 30 zł za 100g

Dostępność: w Polsce kosmetyki Lush nie są dostępne stacjonarnie (nad czym bardzo ubolewam), a wysyłka z UK kosztuje sporo. Dlatego najlepiej kupować kosmetyki Lush przy okazji zagranicznych wakacji. Co ważne- Buche de Noel można kuć tylko w okresie świątecznym.


Ocena: 6-/6 (Odkąd tylko dowiedziałam się o istnieniu Lush'a, zastanawiałam się, czy te kosmetyki rzeczywiście są tak skuteczne czy może to po prostu przereklamowany trend? Buche de Noel sprawił, że jestem w stanie potwierdzić każde pochlebne słowo na temat Lush'a. Dla mnie jest to niesamowite odkrycie, ten czyścik trafia na moją listę KWC. Dla mnie jest idealny pod każdym względem- działa świetnie, jest praktyczny, ekologiczny, a do tego pachnie tak cudnie, że mam ochotę go jeść. I przyznam Wam szczerze, że zawsze podczas mycia twarzy zjadam trochę xD Uwielbiam rozgryzać te drobinki migdałów, kiedy szoruję buźkę. W smaku Buche de Noel jest słodki, pyszny. Gdyby nie glinka kaolinowa, mogłabym go jeść jak deser- bo niestety glinka daje wrażenie, jakby był tam tynk ze ściany. Ale tego się czepiać nie będę, w końcu Buche de Noel nie służy do jedzenia- wbrew pozorom :P Mały minus za słabą dostępność w Polsce.)

Judo, masz ode mnie wirtualnego całusa za zrobienie dla mnie Busza! ;)

Kosmetyk nie jest testowany na zwierzętach- to bardzo istotne.


Uf, rozpisałam się troszkę, ale to dlatego, że była to dla mnie zupełnie nowa forma kosmetyku, poza tym nieznana mi dotąd z praktyki marka owiana legendą. Jak widać- Lush obronił się świetnie. Przez BdN nabrałam ochoty na więcej! Dołączam do grona zniecierpliwionych fanek marki czekających na to, aż wreszcie raczy otworzyć swój sklep w Polsce.
Lush, come on!!!

Kochani, piszcie, czy znacie Lush'a - jeśli tak, to które kosmetyki z oferty firmy polecacie?
Jak tam po Świętach? Mam nadzieję, że brzuszki nie urosły ani o milimetr i wszystkie kalorie poszły w biust, bioderka czy gdzie tam sobie życzycie ;)




Podone posty:

67 komentarzy:

  1. Wygląda jakoś dziwnie, ale w końcu najważniejsze jest działanie :) Wstyd się przyznać ale niczego z tej firmy nie miałam okazji wypróbować i chyba czas to zmienić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście nie jest to najbardziej estetyczny kosmetyk xD Ale działa świetnie- gwarantuję, że zakochałabyś się w nim od pierwszego użycia :)

      Usuń
  2. Kocham ten czyścik miłością bezgraniczną :)
    Ostatnio zaopatrzyłam się w kolejne 2 opakowania i wsadziłam do zamrażalki :)
    Będę miała na dłuższy czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie zrobiłabym to samo, jednak jak sobie obliczyłam koszty dostawy Lusha do Polski, uznałam, że to kosmos... Jeden czyścik ok. 30zł, a jego przesyłka ok. 40zł :/ Buuu, dawać mi tego Lusha do Polski! :)

      Usuń
    2. No niestety drogo :)
      Ja ostatnio załapałam się na promocję i wyszło mi dwa "busze" za cenę jednego :)

      Usuń
  3. Nie znam Lusha w ogóle, więc i póki co fenomenu nie pojmuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero zaznajamiam się z marką- to nasze pierwsze spotkanie, ale od razu bardzo pozytywne ;)

      Usuń
  4. Kompletnie nie znam tej firmy. Jedynie ze słyszenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i lepiej- dla Twojego portfela :P

      Usuń
    2. Portfel i tak pusty, więc wiesz... :D Mała strata póki co :D

      Usuń
  5. Miałam kiedyś okazję przetestować czyścik Bare Angels z Lusha.
    Genialny kosmetyk.
    Chyba jeszcze nigdy moja skóra nie była tak oczyszczona, jak podczas używania tego kosmetyku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bare też bardzo mnie kusi- jak dorwę Lusha, to Bare na pewno wyląduje w moim koszyczku :)

      Usuń
  6. Jej, faktycznie wygląda jak chałwa, mogę sobie tylko wyobrazić jak pięknie pachnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pachnie bosko! Aż żałuję, że nie mogę przesłać przez monitor zapachu...

      Usuń
  7. A no wygląda jak chałwa! W ogóle rozwiązałaś tym postem moją zagadkę, dlaczego na jakimś blogu natknęłam się informacje, że autorka kupiła kilka opakowań i je zamroziła! ;)
    Ps. Pozdrowienia dla Judo, hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, robienie zapasów w przypadku Busza jest w pełni usprawiedliwione ;)
      Eh, Judo... Można do niego wzdychać- facet, który robi takie cudowne kosmetyki to chyba ideał xD A tak serio- ostatnio w gazecie natknęłam się na pana Nars'a. Widziałaś kolesia? Kurcze, taki młodziutki, ma firmę kosmetyczną NARS, jest genialnym makijażystą i do tego jest fotografem, który robi takie fotki, że mózg paruje. I oczywiście jest nieprzyzwoicie bogaty. W ten oto sposób określiłam sobie ideał mężczyzny xD Mógłby jeszcze być przystojniejszy, ale nie wymagajmy za dużo xD

      Usuń
  8. Nie miałam nic nigdy z tej firmy .
    To jest bardzo ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam spróbować i na własnej skórze przekonać się, czy marka Lush godna jest tej legendy, która krąży po blogosferze ;)

      Usuń
  9. Z wyglądu kojarzy mi się z... pasztetem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi z kiełbasą ;)). Ale to w pozytywnym znaczeniu :)).

      Usuń
    2. Same 'spożywcze' skojarzenia- to chyba po tym świątecznym obżarstwie :P

      Usuń
  10. Mi przypomina kiełbasę :D
    hehe... w sumie takiego czyściciela jeszcze nie widziałam. szkoda że z dostępnością jest tak a nie inaczej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głodnemu... kiełbasa na myśli :P
      Mam ogromną nadzieję, że niebawem poprawi się dostępność Lusha w Polsce.

      Usuń
    2. Dokładnie :) Chętnie bym kupiła gdyby nie dostępność... ale to tak jak z innymi fajnymi markami, choćby Forever... :(

      Usuń
  11. taki busz mogłabym mieć, no bo ja z lushem to w sumie biednie. nie znamy się zbyt dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dopiero pierwszy raz miałam coś z tej firmy. Dlatego też kiedy latem mijałam w Rzymie sklep Lusha, nawet nie zajrzałam, bo totalnie nie znałam firmy i nie wiedziałabym, co kupić.

      Usuń
  12. lubię takie ciekawostki, dobrze wiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kiedyś wreszcie pojawi się Lush w Polsce, to będziesz wiedziała, że Busza warto kupić :D

      Usuń
  13. żałuję, że nie miałam okazji używać tego kosmetyku. uwielbiam kosmetyki Lush (czyścik Angels on Bare Skin jest rewelacyjny) i z chęcią wypróbowałabym Buche.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten czyścik też jest na mojej liście do wypróbowania- koniecznie muszę go kiedyś kupić :)

      Usuń
  14. Uwielbiam. Kupuję od razu jak pojawia się jakoś w październiku jeszcze i od razu czuję święta. Tyle, że z LUSHem też nie jest tak kolorowo. Nie wszystko jest takie super, jak w każdej firmie, ale mają swoje perełki. I są niezwykli jeśli chodzi o zapachy, składy i całą kolorową, niebanalną otoczkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie ma firmy, która robiłaby same kosmetyczne hity. Mimo to kusi mnie wypróbowywanie kolejnych specjałów z ofery Lusha ;)

      Usuń
  15. Nie znam, pierwszy raz słyszę ale zaraz piszę do koleżanki z UK:)

    OdpowiedzUsuń
  16. 6/6 ? no to super :D ale widzę go pierwszy raz :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja czekam na mój prezent z Lusha, jakieś 4 kosmetyki i aaaa, chcę już!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeszcze nie miałam przyjności go stosować,a bardzo nad tym ubolewam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo lubię Lusha - szkoda mi trochę, że kosmetyki są tak krótko ważne, bo rzadko mam do nich dostęp a robienie zapasów nie ma sensu :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Angels On Bare Skin (pisałam o nim, a Busz to jego bożonarodzeniowy odpowiednik), scrub do ciała Rub Rub Rub, peeling do twarzy Ocean Salt (ale to już wiesz ;), szampon BIG... mogłabym tak wymieniać i wymieniać :)
    Kocham Lusha i prawie wszystko, czego od nich próbowałam mnie zachwyca :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapowiada się cudownie, wygląda mega apetycznie :)
    Ty się na mnie obraziłaś czy jak? Czy czasu brak?
    Buziaki, wpadnij w wolnej chwilce :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ojoj, chciałabym, chciała ...

    OdpowiedzUsuń
  23. zerkalam na cyzsciki w Lushu w pradze ale jednak cena mnie nieco odstraszyla.. zel LRP kosztuje tez 30 zł i 400 ml starcza mi na znacznie dluzej...
    mimo to przydalo by mi sie cos do czyszczenia buzi rano, wtedy nie potrzebuje agresywnego zelu. sama nie wiem!

    w calosci nie przypomina sushi tylko... kupe. przepraszam, musialam to napisac :D

    OdpowiedzUsuń
  24. kuuurcze ;o pierwsze widze na oczy takie cudo. ale rozpuszczone na Twojej dloni jakos nie wyglada zbyt pieknie ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja mam aktualnie Angels on Bare Skin i też całkiem się z nim polubiłam, więc chętnie capnęłabym też Buche ;)

    Jak będziesz miała okazję, to polecam Ci teźm maseczkę Catastrophe Cosmetic. Moja mieszana cera ją pokochała! :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Z daleka przypomina kiełbasę :D Fajne cudeńko,wypróbowałabym gdybym miała możliwość ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. wszyscy się zachwycają jego zapachem a dla mnie pachniał szafką. takim wnętrzem starej, drewnianej szafki. :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten czyścik taki skuteczny, że panu aż okulary wyczyścił. Doszczętnie.

    OdpowiedzUsuń
  29. dostałam od Hexxany samplik czyścika aqua marina i zakochałam się już po jednym użyciu :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mnie ani zapach ani konsystencja nie zachwyciła... A raczej forma kosmetyku, takie babranie :p

    OdpowiedzUsuń
  31. wygląda na fajny kosmetyk :) Słyszałam że już niedługo mają otworzyć Lusha w Warszawie ( co nie zmienia faktu że dla mnie to i tak jest daleko )

    OdpowiedzUsuń
  32. ale mi zrobiłaś smaka, oczywiście kosmetycznego :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Miał być już w październiku i tak się gramolą z tym otwarciem, że to aż boli :/ Teraz niby na początku stycznie, ale kto wie, jak to będzie for real :/ do Pragi muszę jeździć po Lusha, no helou :D Dla mnie nie wygląda jak sushi, ale jak yy pasztet :D Oj miłośniczką chałwy to ja byłam... odkąd jestem na diecie, nie pamiętam jak smakuje, ale wspomnienie jest bardzo fajne :D jak lush będzie w PL to też sobie kupię ten pasztet i się będę smarować - a co!

    OdpowiedzUsuń
  34. Chciałabym kiedyś wypróbować czyściki lusha, choć wątpię, aby przebiły moje robione samodzielnie. Nie potrafię bez nich żyć :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo ciekawią mnie kosmetyki z tej firmy i też te czyściki do twarzy. Mam nadzieję, że będe miała niedługo okazję je wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Sama bym go chętnie spróbowała :)
    Widzę, że będziesz na spotkaniu w Suchej - cieszę się, że się poznamy :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Pierwszy raz takie cudo widzę ;) I bardzo mi się spodobało :)

    OdpowiedzUsuń
  38. BDN jest świetny! Mój niestety skończył się w zeszłym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
  39. hmm mi to zdjęcie busza w całości przypomina swojską wędzoną kiełbasę, a nie sushi :P tak czy siak dobrze wiedzieć, że jest fajny, choć do mojej naczynkowej cery pewnie by się nie nadawał. Czekam z utęsknieniem na Lusha w Polsce ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Ciekawy, chociaż mi przypomina kiełbase :P

    OdpowiedzUsuń
  41. Moim zdaniem ceny mają z kosmosu i dlatego póki co nic mnie nie kusi. Może to i lepiej, że nie ma sklepu w Polsce:)

    OdpowiedzUsuń
  42. bardzo się cieszę, że Ci podpasował! podzielam zachwyty :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Dla mnie oferta Lusha to bajka :) Uwielbiam tę firmę, przepadłam dla niej ponad 2 lata temu i zachwyt trwa do dziś :D Może nie wszystko lubię, nie każdy kosmetyk mi pasuje ale większość jest naprawdę dobra. Wiele razy pisałam o produktach Lusha u siebie i nie zamierzam z tego rezygnować.
    Zamówienie do Polski nie stanowi problemu, wysyłka to tylko ok.10 funtów i zawsze można zamówić z kimś do spółki.
    Poszalałam teraz na wyprzedaży, ale posłałam paczkę do domu w UK bo strona tak muliła, że miałam dość i kolejne zmiany adresu zawieszały mi zamówienie :/ Już nie mogę się doczekać :)))

    OdpowiedzUsuń
  44. Masz szczęście, że go masz (:


    XOXO, elverka.

    OdpowiedzUsuń
  45. jak dla mnie to wygląda na tym zdjęciu w całości jak kiełbasa a nie suszi xD

    OdpowiedzUsuń
  46. nie wygląda zbyt zachęcająco, ale czytałam, że dobry :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...