Tuszowa bitwa czyli recenzja porównawcza maskar (odcinek 4)

93 Komentarzy
Tusz do rzęs to kosmetyk, który muszę zaaplikować codziennie rano (czasem popołudniu- zależnie od tego, kiedy robię makijaż), inaczej czuję się... dziwnie. Może to nie jest do końca normalne, ale lubię mieć otwarte dokładnie trzy maskary naraz i korzystać z nich zależnie od okazji.
Dziś przygotowałam dla Was recenzję trójcy, którą stosowałam w ostatnim czasie:
- M.A.C Zoom Fast Black Lash
- Lancome Hypnose Doll Eyes
- Virtual Mission Extension
Pośród wysokopółkowego M.A.C'a i Lancome, mamy drogeryjnego, raczej taniego Virtual'a. Co on tu robi? Czy wypada słabo w porównaniu z drogimi tuszami? Zapraszam na recenzję :)


Zaczniemy od M.A.C Zoom Fast Black Lash. Jest to maskara, której główną rolą ma być nadanie intensywnie czarnego koloru naszym rzęsom. Ja mam ją w formie miniaturki, którą dostałam na marcowym spotkaniu blogerek w Krakowie. Opakowanie jest pomysłowe - byłam mocno zaskoczona, że w tej tubce mieści się szczoteczka.



Szczoteczka jest nieduża, wąska, wykonana z tradycyjnego włosia. Jej kształt średnio sprawdza się na moich rzęsach - muszę się mocno namachać, by rzęsy nie były sklejone i by dotrzeć do rzęs rosnących w kącikach oczu. Mam wrażenie, że włoski szczoteczki nie mogą wejść między moje dość gęste rzęsy, przez to właśnie tusz trochę skleja.


Co robi ta maskara? Rzeczywiście nadaje rzęsom pięknego, głębokiego koloru. Przy odrobinie szczęścia podczas aplikacji daje efekt wydłużonych i pogrubionych rzęs. Nie jest to jednak efekt zwalający z nóg - raczej pasujący do dziennego makijażu. Nie kruszy się, nie obsypuje, ale jest bardzo mało wodoodporna. Co prawda producent nam tego nie obiecuje, ale ja wolę maskary, które nie robią z nas pandy, kiedy tylko łezka nam się w oku zakręci (np. ze śmiechu). Nie ocenię konsystencji tuszu, ponieważ miniaturka starczyła mi na zbyt krótki czas stosowania. To znaczy na początku tusz był idealny (nie za suchy, nie za mokry), ale nie wiem, czy w trakcie zużywania pełnowymiarowego opakowania nie zacząłby przysychać.

Cena: ok. 60zł za 9g

Ocena: 2/6 (Ok, nie kruszy się, ma ładny czarny kolor, nienajgorzej podkreśla rzęsy. Niestety jednak jego szczoteczka zupełnie mi nie pasuje, nie rozczesuje moich rzęs, przez co aplikacja tuszu jest mocno utrudniona. Poza tym wystarczy łezka, by zamienić mnie w pandę. Po takiej cenie oczekiwałabym czegoś o wiele lepszego...)



Idziemy dalej - tym razem będzie lepiej ;) Tusz Lancome Hypnose Doll Eyes dostałam od Marti (muah, muah! :*) i początkowo byłam do niego trochę zrażona... Z Lancome pochodził najgorszy podkład, jaki kiedykolwiek w życiu miałam (i notabene najdroższy xD), dlatego mocno zraziłam się do marki. Jak się okazało- niesłusznie, bo tusz okazał się być genialny!


Szczoteczka ma specyficzny kształt, zwęża się przy czubku, co pozwala świetnie wytuszować rzęsy w kącikach oczu. Wykonana jest z tradycyjnych włókien, ułożonych niezbyt blisko siebie, dzięki czemu nie mam problemów z rozczesywaniem rzęs podczas aplikacji maskary. Ma tylko jedną małą wadę - na czubku zbiera się nadmiar tuszu, który trzeba wytrzeć o otwór w opakowaniu przed aplikacją maskary.


Jaki jest efekt działania tego tuszu? Po prostu zniewalający! Rzęsy wyglądają, jakbym sobie zrobiła przedłużanie metodą 1:1 albo dokleiła sztuczne najlepszej jakości. Tusz genialnie je wydłuża, pogrubia i pięknie podkręca. Tworzy z rzęs istną 'firanę' ;) Z jego trwałością jest ok, nie rozmazuje się na oku, nie kruszy, nie "kseruje" na powiekach i jednocześnie bezproblemowo się zmywa. Co ciekawe- tusz pachnie różami! Woń tą czuć podczas aplikacji, co bardzo uprzyjemnia makijaż ;) Wśród "ochów" i "achów" znajdzie się jeden powód do rozczarowania - maskara bardzo szybko zasycha. Już w połowie opakowania miałam wrażenie, że jest zbyt gęsta, czasem zostawiała na rzęsach grudki...

Cena: 135 zł za 6,5ml

Ocena: 4/6 (Efekt na rzęsach jest boski, maskara tworzy z moich rzęs prawdziwe "firany", jednak zbyt szybko zasycha. Poza tym cena tuszu zwala z nóg. Nie sądzę, bym kiedykolwiek go kupiła, bo jest dla mnie po prostu za drogi.)

Tutaj efekt nie powala, bo tusz jest już za gęsty.


Na koniec obniżamy loty do cen drogeryjnych - zlatujemy na poziom Virtual Mission Extension, który jest tuszem typowo wydłużającym.


Szczoteczka w tym tuszu jest bardzo wąska, zrobiona z tradycyjnego włosia. Niezbyt mi pasuje - niedokładnie rozczesuje rzęsy, wręcz skleja je czasem. Nie daje rady też z uniesieniem rzęs. Często zdarza mi się, że ubrudzę sobie powieki podczas aplikacji, właśnie przez to, że nie czuję się komfortowo stosując tą szczoteczkę.


Na tym jednak minusy się kończą. Tusz Virtual okazał się dla mnie hitem! Rzeczywiście mocno wydłuża rzęsy i również delikatnie je pogrubia. Daje efekt idealny do makijażu dziennego- widoczny, ale mega naturalny. Dobrze rozprowadzony tusz jest na rzęsach właściwie niewidoczny - nie ma grudek, "pajęczych nóżek" itp. Nie kruszy się, nie "kseruje" na powiece, jest wystarczająco odporny na wilgoć (łezka w oku nie zrobi z nas pandy). Jego konsystencję określiłabym jako dość rzadką, niezastygającą w trakcie stosowania. Wielbicielki "mokrych" maskar byłyby zadowolone ;)

Cena: 14zł za 5ml

Ocena: 5/6 (Virtual mnie zaskoczył, nie spodziewałam się po nim wiele, bo doświadczenie nauczyło mnie, że drogeryjne niedrogie tusze rzadko się u mnie sprawdzają. Tym razem jednak jest inaczej- maskara świetnie wydłuża rzęsy, ładnie je podkreśla. Minusem jest dla mnie jedynie szczoteczka. Za taką cenę nie wymagam jednak zbyt wiele. Dla mnie jest to idealny tusz do dziennego makijażu.)



Na koniec porównanie szczoteczek oraz porównanie efektów:




Znacie którąś z tych maskar? Ciekawa jestem, jakie jest Wasze o nich zdanie?
Może chcecie polecić/odradzić mi jakiś tusz, który ostatnio stosowałyście?
Chętnie poczytam o Waszych "maskarowych" (nie masakrowych :P) doświadczeniach ;)

Pozdrawiam! :*




Podone posty:

93 komentarze:

  1. polecam moje dwie ulubione czyli benefit they are real,miss sporty studio lash x x x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Benefita się czaję, oj czaję :D Przy dopływie gotówki i upolowaniu promocji mam zamiar kupić dla porównania They are real oraz BADgal dla porównania :)

      Usuń
    2. ten z benefit jest drogi ale efekt wow tworzy na rzesach x

      Usuń
    3. Gorzej będzie, jak polubię benefitową maskarę do tego stopnia, że będę chciała używać tylko jej - mój studencki budżet tego nie zniesie xD

      Usuń
    4. Ja tez uwielbiam tusz Benefit They are Real :)
      To najlepszy tusz, jaki mialam! a mialam juz naprawde duzo, takze tych wysokopolkowych :)

      Usuń
    5. Kurcze, po takich rekomendacjach nie sposób uwolnić się od chęci kupienia They are real ;)

      Usuń
  2. Czyli jak zwykle cena nie zawsze idzie w parze z doskonałym działaniem...ja wybieram Virtual:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - czasem rzeczywiście warto dopłacić do dobrego kosmetyku, a czasem nie ma to sensu. Ale też należy brać pod uwagę, że ta recenzja to tylko moje zdanie, a moje rzęsy są specyficzne, więc u kogoś innego te maskary mogą spisywać się zupełnie inaczej ;)

      Usuń
    2. Oczywiscie wszystko zależy od rzęs:)

      Usuń
    3. No pewnie :) Najlepszy przykład - u mnie Virtual sprawdza się rewelacyjnie, moja siostra wypróbowała go raz i twierdzi, że jej się obsypywał do oka. Moja mama też raz go wypróbowała i z jej krótkimi rzęsami nie zrobił dosłownie nic poza sklejeniem. Dlatego ja dodaję fotkę moich zdjęć przed nałożeniem tuszu, nie tylko by pokazać różnicę, ale też uświadomić czytelnikom, jakie są naturalnie moje rzęsy :)

      Usuń
  3. Virtual mnie zaskoczył. Dostałam inną mascarę od nich, ciekawe jak się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam jeszcze innego Virtuala w zapasach - chomikuję Secret Trick, taki w żółtym opakowaniu. Też jestem go ciekawa :)

      Usuń
  4. Obecnie używam Lancome Hypnose Star, ale ciągle szukam czegoś ,co powali mnie na kolana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ciekawa jestem, jak wypadłoby Hypnose Star w porównaniu do Doll Eyes, ale nie zaryzykuję wydatku rzędu 135zł, żeby zaspokoić ciekawość :P
      Ja też wciąż szukam tuszowego ideału...

      Usuń
  5. jak widac tansze nie znaczy gorsze:))

    OdpowiedzUsuń
  6. mac u mnie porażka... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie zachwycił :/ Pierwszy kosmetyk MAC'a, który mnie aż tak rozczarował...

      Usuń
  7. na Twoich rzęsach najbardziej podoba mi się mac o dziwo. a jeżeli chodzi o moją ulubioną mascarę od lancome to bardzo lubię hypnose drama. dobrze sprawuje sie na długich rzęsach. najgorszy jest pierwszy miesiąc, bo jest strasznie mokra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie właśnie bardzo zaskoczyło, bo na zdjęciach najlepiej wyszedł MAC :P
      O, to Hypnose Drama bym chętnie wypróbowała. Może nie wyschłaby tak szybko jak Doll Eyes...

      Usuń
  8. Żadnej z tych maskar nie miałam,ale faktycznie,Virtual daje radę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. Tym bardziej, że kosztuje mniej niż 15zł ;)

      Usuń
  9. ja uwielbiam lancome tylko ta cena właśnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jego największy minus... Na mój budżet to zdecydowanie za duża kwota :/

      Usuń
  10. hypnose ma tak sliczne opakowanie ze wzdycham do niego :) serio :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się - jest rzeczywiście piękny :) I jeszcze ten tusz pachnie różami! <3

      Usuń
  11. Ja polecam L'oreal Volume Million Lashes i Benefit They're real!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna rekomendacja dla Benefitowego cuda... Czuję się skuszona :)

      Usuń
  12. patrząc na zdjęcia też stawiam na virtual nie dziwię się więc, że Ci pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Z tej trójeczki wybieram Virtual, ale tylko ze względu na szczoteczkę.
    Bo efekt wydaje mi się wszędzie bardzo podobny :)
    Nie widzę dużej różnicy.

    Od siebie polecam maskarę WONDER z Oriflame.
    Tę, w granatowym opakowaniu.
    Moja ukochana maskara - kupuję systematycznie od lat już.
    Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam ją dwa albo trzy lata temu i rzeczywiście dobrze ją wspominam - muszę do niej wrócić i spojrzeć na nią teraz bardziej krytycznym, blogerskim okiem :D

      Usuń
  14. O kurczę, najtańszy okazał się najlepszy :) Ja do tej pory żałuję, że miałam ułamaną szczoteczkę w tym tuszu MAC :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luthienn, chyba nie masz za bardzo czego żałować- szału ten MAC nie robił moim zdaniem ;P

      Usuń
  15. No cóż, ja po wielu westchnieniach zakochałam się w 2000calorie bo wersja czerwona idealnie wpasowuje się w moje gusta i rzęsy :) jednak jej wodoodporna siostra to totalna klapa :D prawie przez nią rzęsy straciłam (wodo, płyno, olejo i wszystko odporna franca!)
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, to się nazywa trwały tusz do rzęs :P
      Ja miałam klasyczną wersję 2000 calorie i też bardzo ją lubiłam. Był to dla mnie idealny tusz na co dzień.

      Usuń
  16. Ja odkryłem Lash Queen od HR i jestem totalnie zakochana! Mam miniaturke ale chyba kupię normalne opakowanie jak ja skończę ... Poza tym lubię tusz z Essence Get Big Lashes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tusze od HR mnie bardzo kuszą, ale jednak ich ceny są nie na moją kieszeń... Może kiedyś ;)

      Usuń
  17. nie używałam żadnej, ale ta m.a.c najlepszy efekt daje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to jest zaskakujące, że wyszedł najlepiej na zdjęciu, bo na żywo niestety szału nie ma ;P

      Usuń
  18. Wypróbuj tusz z Pepco za 6 zł :D Colour Chic Big Volume :D Tanie cudeńko, które przebija te wszystkie z notki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mam dostępu do Pepco, nawet nie wiem, gdzie taki sklep mogę w moim mieście znaleźć :( I tylko mnie z zazdrości skręca, jak dziewczyny pokazują swoje zdobycze z Pepco :P

      Usuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. jak dla mnie, ostatni daje najlepszy efekt ;]
    ale wszystkie są ogólnie nie dla mnie. wolę coś mocniejszego, w dodatku te drogie by zupełnie się nie sprawdziły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię właśnie taki efekt, bo mocniejsze tusze z reguły sklejają moje rzęsy i nic z tego nie wychodzi :( Najmocniejszy efekt dawał Lancome, ale on niestety jest też najdroższy...

      Usuń
  21. Virtual wygląda na rzęsach niczym Doll Eyes!!! Nie stosowałam jeszcze Virtuala, a co do Lancome mam podobne odczucia, tylko moja maskara tak szybko nie wyschła, wystarczyła mi na niemal 3 miesiące stosowania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może ja mojej kiedyś nie dokręciłam albo coś... Nie wiem, czemu tak szybko się zbuntowała. A dawała przepiękne efekty, stosowałam go na ważne spotkania i byłam zachwycona :)

      Usuń
  22. Nie miałam żadnego z tych tuszów, ja najczęściej stawiam na tusze Maybellne jakoś moje rzęsy się najbardziej z nimi lubią. Ostatnio mam Oriflame, ale nie jestem z niego zbytnio zadowolona bo skleja rzęsy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiegoś Maybelline mam w zapasach :D Mam nadzieję, że moje rzęsy też go polubią.

      Usuń
  23. Od Doll Eyes jestem uzależniona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie na szczęście nie uzależnił- i dobrze, bo inaczej mój budżet mógłby nie wytrzymać takiego uzależnienia xD

      Usuń
  24. Nie używałam żadnej, ale jak dla mnie MAC wygląda najlepiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie jest podstępne, bo MAC ładnie do zdjęcia zapozował, a na żywo niestety już nie robi takiego wrażenia ;)

      Usuń
  25. tą z Virtuala muszę nabyć:))

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie znam żadnego z tych panów, ale drogeryjny kosmetyk wygląda najkorzystniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zdecydowanie najkorzystniej w jego przypadku wypada stosunek ceny do efektów ;P

      Usuń
  27. ja obecnie stosuję benefit bad gal lash i bardzo dobrze się u mnie spisuję. Stanowczo odradzam natomiast SEPHORA OUTRAGEOUS VOLUME a której pisałam tutaj: http://bloody-dragon-life.blogspot.com/2013/06/sephora-outrageous-volume-bubel.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, rzeczywiście beznadziejna! Strasznie posklejała Twoje rzęsy, widać też, że do trwałych nie należy :/

      Usuń
  28. Najlepiej wyszedł drugi i trzeci tusz, nie wiem jak wygląda drugi gdy jest nowy :) Ale mnie by chyba ten trzeci najbardziej spasował, lubię "mokre" maskary :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam z Rimmel Mascara Extra Super Lash (z podkręconą szczoteczką), w Rossmanie kosztuje niecałe 15 zł, naprawdę wydłuża rzęsy, nie kruszy się - najlepszy tusz jaki miałam :) Może go przetestujesz? :)

      Usuń
    2. Dziękuję za polecenie, będę miała tego Rimmela na oku ;)
      W zapasach mam Rimmel Scandaleyes - zobaczymy, jak się sprawdzi :)

      Usuń
  29. No proszę, ładne zaskoczenie, drogeryjny kosmetyk lepszy od tych selektywnych :-). Mój ulubiony tusz kosztuje mniej niż 10 zł :-P To Lovely, Curling Pump Up Mascara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na Lovely się niestety nie skuszę - miałam Wibo i okazał się u mnie tragiczny, jeszcze żaden tusz mi się tak nie kruszył na rzęsach :( Też wtedy byłam w pracy i myślałam, że nerwicy dostanę, bo co chwilę mi do oka jakaś jego drobinka wpadała :(

      Usuń
  30. zupełnie nie znam tych tuszy, ale virtual mnie zaciekawił :) ja najbardziej lubię maskarę max factor 2000 kalorii, wracam do niej zawsze jeśli nie mam ochoty na szukanie nowego tuszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam ten tusz! Muszę go kupić, kiedy upoluję jakąś korzystną promocję :)

      Usuń
  31. Muszę przyznać, że od początku posta po ciuchu kibicowałem tuszowi Lancome. Okazało się, że dostał czwóreczkę! Póki co jestem zachwycony Helenką Lash Queen, ale myślę, że zdecyduję się i na Lancome ; ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ja byłabym bardzo ciekawa porównania Helenki z Lancomem. Ja najbardziej z całej trójki polubiłam właśnie Lancome, ale jednak za drogi dla mnie :/ I też troszkę za szybko wysechł...

      Usuń
  32. ja mam z astor i jestem bardzo zadowolona może kiedyś ten virtual wypróbuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jaki masz z Astor? Ja mam w zapasach Play it BIG, ale jeszcze go nie otwierałam :)

      Usuń
  33. niesamowite, ceny na maksa zróżnicowane, a efekty zbliżone. Ja się wciąż przekonuję do Lovely za 5,30zł nabytego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Lovely raczej by się nie sprawdził, bo podobny jest do Wibo, który u mnie działał masakrycznie :(

      Usuń
  34. A mnie tam zraziły do siebie tusze do rzęs z Miss Sporty. Właściwie to miałam tylko jeden, ale już nigdy więcej! Szczoteczka na prawdę fajna, ale działanie już nie. Z plusów to jedynie, że tusz jest bardzo trwały. Ale poza tym strasznie sklejał rzęsy, odbijał się na górnej powiece itd. Miałam taki zielony. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kiedyś miałam jakiś Miss Sporty, już nie pamiętam jaki, bo to dawno było. Zapamiętałam tylko, że działanie rzeczywiście pozostawiało sporo do życzenia...

      Usuń
  35. Efekty jak dla mnie identyczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja uwielbiam Lancome Hypnose Drama ♥ Daje piękny efekt na rzęsach. No a tutaj nie spodziewałabym się zwycięstwa Virtuala nad MACzkiem i Lancome :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak- efekt lepszy dawał jednak Lancome, ale porównując cenę, korzystniej wypada Virtual :) Jeśli kogoś stać na takie wydatki, to jednak polecę Lancome :)

      Usuń
  37. nie miałam żadnej z nich :)

    OdpowiedzUsuń
  38. chyba najtańszy wirtual daje najlepszy efekt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszy efekt dawał Lancome, kiedy jeszcze nie był wyschnięty xD Ale faktem jest, że Virtual też sobie radzi i to nienajgorzej!

      Usuń
  39. Nie miałam żadnego z porównywanych, ale musze przyznać, że Virtual robi robotę :)
    ciekawy post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) I jeszcze kosztuje niedużo.
      Bardzo mi miło, że post się podoba! :*

      Usuń
  40. Virtual dał chyba najlepszy efekt;)

    OdpowiedzUsuń
  41. a mi się podobają wszystkich efekty ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  43. Odpowiedzi
    1. Kuszą mnie, ale niestety... nie na mój budżet ;) Może kiedyś...

      Usuń
  44. niestety żadnej nie miałam :( Ale widzę, że Twoje rzęsy są piękne nawet jak są nagie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww, dziękuję :* Ale niestety sporo im brakuje do rzęs, jakie czasem pokazują dziewczyny na innych blogach ;)

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :*
Uprzejmie proszę o niereklamowanie swoich blogów.
Komentarze zawierające spam, obraźliwe uwagi itp będą przeze mnie usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...